Stypa po Geremku
Po hucznej zapowiedzi Igora Janke, Moneta Józef zawiesił u siebie na blogu relację w debaty o śmierci dziennikarstwa. Ja najpierw ową śmierć potwierdzę, a potem odniosę się do tej części dyskusji, którą obejrzałem. Dziennikarstwo umarło, to fakt. Jeśli ludzie piastujący odpowiedzialne funkcje w redakcjach, wykładający na wyższych uczelniach, ludzie znani i przez wielu uważani za autorytety nie potrafią wymyślić dobrego tytułu debaty, ani jej zaplanować tak, by nie nudziła, to znaczy, że śmierć dziennikarstwa jest faktem. Jak wobec tego wyglądało planowanie numerów w tych opiniotwórczych tygodnikach? Kto to robił? Zgaduję, że nikt z obecnych na panelu, że było to wszystko dziełem przypadku, albo celowo do tych, jakże ważnych funkcji wynajętej pani Krysi. Inaczej być nie mogło, bo to co widać w czasie tej pogaduchy jest po prostu straszne.
Najtrudniej zorientować się o co chodzi Wojciechowi Mazowieckiemu. Sądzę, że pan ów podlega takim ciśnieniom o jakich normalnemu człowiekowi się nie śniło. On może nawet i chciałby powiedzieć: czarne jest czarne, a białe jest białe, ale za każdym razem mówi, że wszystko jest żółte. Nie wiem jak to robi. To są sprawy poza mną. Z jego wypowiedzi zrozumiałem, że podział Polski na dwa wrogie obozy jest faktem, ale odpowiedzialność za to spada jedynie na tych co to się ich zwyczajowo nazywa prawicą. Powiedział również pan Mazowiecki, że jeśli „oni” zostaną zmuszeni do dostrzeżenia belki we własnym oku to tak nam dopieprzą za to źdźbło w naszym, że się nie pozbieramy. Tak to zrozumiałem, choć oczywiście każdy ma prawo do własnej interpretacji chaosu, w który wciągnął nas Wojciech Mazowiecki, rozdziawiając usta niczym kosmiczną czarną dziurę. Ja się, przyznam, poczułem porządnie postraszony. Tym bardziej, że cały czas mogłem obserwować Adama Michnika i on się zachowywał dokładnie tak jak ludzie pamiętający czasy powojenne opisywali zachowanie mecenasa Maślanko w sądach Rzeczpospolitej Bieruta i Bermana. Była na przykład taka anegdota, podejrzewam, że zmyślona: na sali odbywa się rozprawa przeciwko chłopcu, który kopnął piłkę na teren bazy wojsk radzieckich pod Legnicą. Wlazł tam za tą piłką, złapali go i teraz grozi mu kara śmierci. Rodzina wysupłując wszystko co było w domu wynajęła najlepszego adwokata, czyli mecenasa Maślanko. Prokurator gardłuje, a Maślanko siedzi zasłonięty gazetą. Wszyscy podekscytowani, sąd ponury, rodzina płacze, dziennikarze notują, a Maślanko odłożywszy pomięty kapelusz na ławę, siedzi i czyta gazetę. Nawet nie patrzy na prokuratora. Kiedy tamten w końcu przestaje mówić Maślanko odkłada gazetę. Sąd pyta czy obrona ma coś do dodania. Maślanko kiwa głową i mówi – Ja pana powiem panie sędzio, co u mnie w gazecie napisali. Spotkał się oto nasz prezydent Bierut z posłem angielskim i rozmawiają. I ten angielski poseł się jemu pyta: czy w Polsce są bazy wojsk radzieckich? Na co prezydent Bierut mówi ( w tym momencie Maślanko podnosi do góry gazetę, jakby to był najcięższy dowód rzeczowy w historii sądownictwa): nie ma. - Wysoki panie sędzio – ciągnie Maślanko – skoro nie ma, to po co my tu siedzimy?
To byłaby sympatyczna anegdota, gdybyśmy nie słyszeli i nie czytali u nieocenionego Marka Hłaski, że tenże Maślanko wrabiał swoich klientów w grube kłopoty i dzielnie współpracował z prokuraturą w czasie procesów niewinnych ludzi.
Ja widząc wczoraj Adama Michnika jak czyta tę gazetę w czasie, gdy inni usiłują powiedzieć coś mądrego od razu pomyślałem o tamtych czasach i tamtych zagrywkach pod publikę. I się nie pomyliłem, a podejrzewam, że dalsze części debaty ujawnią to w całej pełni. Trudno było zorientować się o co chodzi Adamowi Michnikowi poza tym, by Tadeusz Rydzyk przestał wreszcie zajmować się mediami i pozostawił cały rynek religijny ludziom wychowanych przez GW, takim jak Hołownia i być może Żakowski, który siedział obok i miał za zadanie tę rzekomą debatę prowadzić. Trudno było zorientować się o co chodziło Żakowskiemu, poza oczywiście tym, by zlikwidować publicystykę i sprowadzić dziennikarstwo do informowania o tak zwanych faktach. Podobny kłopot był z Gugałą, który odezwał się na koniec i z jego przemowy wynikało, że jest prześladowany zarówno przez moherowe babcie, które wysyłają go na Madagaskar, jak i przez GW, która zarzuca mu jakieś kompromitujące współprace. Oskarżają biednego Gugałę o to nawet, że prowadził w stanie wojennym dziennik telewizyjny wystrojony w wojskowy mundur bez dystynkcji. Nad tym trzeba się głębiej zastanowić, bo Gugała powiedział, że z takim zarzutem wystąpił wobec niego jakiś senator PiS. Nazwiska oczywiście nie wymienił, ale warto by było, żeby ktoś sprawdził co to za senator, z kim się zadaje i kto mu takie idiotyzmy podsuwa. Gugała w roku 1989 grał jeszcze w formacji o nazwie „Zespół reprezentacyjny” wraz z Filipem Łobodzińskim i ja go słuchałem na koncercie poświęconym piosenkom Georges'a Brassensa w Poznaniu. Nie to jest jednak istotne. Ważne, jest, że kiedy tylko Gugała zaczął mówić o tym jak go oskarżają o występy w jaruzelskiej telewizji, Adam Michnik powiedział, że pomylili go z Tumanowiczem. Od razu wiedział z kim pomylili Gugałę ludzie z PiS! Czy to nie wspaniałe? Może ja ze względu na wiek nie dostrzegłbym podobieństwa Gugały do Tumanowicza, może nie zorientowałbym się tak szybko, ale przecież ani to podobieństwo wielkie, ani ten zarzut sensowny. Ktoś, myślę, musiał się nad konstrukcją tego argumentu napracować i podejrzewam, że Adam Michnik wie kto.
Najlepszy był w tym wszystkim Stefan Bratkowski, który nagle zaczął mówić o Kościele i powiedział, że Kościół ma szalenie ważną rolę do spełnienia, ale najpierw musiałby się nawrócić na chrześcijaństwo. Na co Gugała: albo przynajmniej na judaizm. I w tym momencie zamarłem, bo myślałem, że Michnik wstanie i strzeli Gugałę z grzywy. No bo jak to: przynajmniej na judaizm? Jakie do cholery: przynajmniej? Czy ten Gugała w ogóle wie co mówi? Czy on słyszał o mecenasie Maślanko i jego niezapomnianych występach w sądzie? Wszystko jednak przeszło gładko. Bratkowskich pochylił z zażenowaniem głowę i fopas Gugały jakoś przepchnięto dalej. Gdzieś między nimi wszystkimi pozwolono zabrać głos Igorowi Janke, samozwańczemu reprezentantowi nas wszystkich. Ja niestety nie znalazłem w wypowiedzi pana Igora nic istotnego, poza tym, że wyraził on żal iż na panelu nie ma Rafała i Bronka. No i jeszcze ten fragment o wolności mediów, która umożliwia ludziom zdolnym robienie karier. Igor Janke wskazał nawet takiego człowieka co to dzięki salonowi24 i panującej tu swobodzie zrobił karierę. Chodziło oczywiście o Azraela Kubackiego obecnego na sali.
Z niecierpliwością czekam na kolejne części debaty, po podejrzewam, że Gugala nie poprzestanie na tym „przynajmniej judaizmie” i będą tam jakieś inne antysemickie prowokacje, na które Michnik będzie musiał wreszcie zareagować. Ciekawe, bardzo ciekawe...
Na koniec wiadomość: do końca roku „Baśń jak niedźwiedź” sprzedawana będzie w pakiecie pod dwa tomy, w cenie 60 złotych plus koszta przesyłki. Taka świąteczna promocja, a do końca roku dlatego, żeby prawosławni też mogli sobie kupić pod choinkę tę piękną i potrzebną książkę. W promocyjnej cenie jest również „Atrapia” - 15 złotych plus koszta wysyłki. Zapraszam www.coryllus.pl
Czytelnikom z miasta Łodzi pragnę przypomnieć, że wszystkie książki w tym „Dzieci peerelu”, których nakład już się wyczerpał są dostępne w księgarni wojskowej w Łodzi, przy ulicy Tuwima 33. Dokonanie zakupów tam właśnie jest dużo łatwiejsze niż zamawianie książek przez mój sklep. Zapraszam.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2003 odsłony
Komentarze
dzicz?
17 Grudnia, 2012 - 10:48
Usłyszałem dzisiaj rozmowę kilku ludzi płci męskiej, przebranych za dziennikarzy, z których jeden nazywany Gugałą a nie Gugałowem - co mnie dziwiło - porównał katastrofę smoleńską z uwaga, uwaga...wypadkiem jakiemu uległ Gieremek!!!
Argumentem jaki wytoczył przeciw sprowadzeniu wraku do Polski był ten, iż przecież samochodu Gieremka nie postawiono na postumencie. Itd, etc. Nocne koszmary u Gugałowa wywołuje rozterka co ONI z tym wrakiem zrobią po sprowadzeniu do kraju.
Dominik
17 Grudnia, 2012 - 11:51
Myślę, że pan Gugała ma jakieś poważne dysfunkcje, a to mu się judaizm nie podoba, a to samolot. Ciężko go zrozumieć.
coryllus
Niegłupią sprawą byłoby wstawienie na pomnik auta Geremka.
17 Grudnia, 2012 - 12:13
Do tego dorzucić jakąś odlaną w betonie albo innym drogocennym kruszcu estetyczną konfigurację w jakiej znajdował się ze swoją asystentką w chwili wypadku. Czemu nie? Wszak był to pełną gębą (albo jakby Kalisz powiedział pełonom gembom) Ociec Założyciel Naszej Młodej Demokracji i Znamienity Nielustrowalny Jewropejs.
HdeS
HdeS