Śpieszmy się kochać ludzi..... [1]

Obrazek użytkownika Sławomir Tomasz Roch
Historia

Od dłuższego czasu nosiłem się z myślą, by niekiedy usiąść i napisać coś z autobigrafii, coś o tych pięknych dniach, o tych wspaniałych ludziach, którzy z wolna odchodzą w niepamięć, by choć raz jesczze, by choć na chwilę zatrzymać ten rozpędzony do przodu czas. Niestety moje dobre natchnienia szybko weryfikowało życie (diabli brali), praca, obowiązki, własne hobby i wiele innych ciekawych stron życia. I wreszcie przyszła pandemia i zmieniła wiele, pozamykała nas na miesiące w domach, znów zbliżyła do siebie. Los sprawił zatem, iż znalazłem czas i w końcu z kopyta ruszyłem z projektem o którym marzyłem. No i ten piękny Zamość, Perła Renesansu, Padwa Północy, miasto idealne na cudnym Roztoczu.

Po temu tym wszystkim, którzy mnie znali, spotkali, chciałbym dziś powiedzieć: „Serwus kochani! Młodzi przyjaciele, towarzysze drogi, kumple i kumpele ze sportowej 9-tki (dziewiątki) im. Tadeusza Kościuszki, z II LO im. Marii Konopnickiej w Zamościu, czy z IH Uniwersytetu Warszawskiego. Kopa lat! Pozdrawiam Was b. gorąco po tak wielu latach, bywało się tu i tam. Owszem, nie pamiętało się za często, sorki wszak to szmat czasu. Ale teraz wzięło mnie na wspomnienia z naszej jednak chyba b. fajnej budy i nie tylko. Skoro mam takie parcie na sentymenty, chyba się z wolna starzeję, choć niekoniecznie. Przygotujcie się zatem i zaglądajcie tu czasami w chwili wolnej przy kawusi, będzie różnie, przede wszystkim jak ufam ciekawie, nadto kolorowo i śmiesznie. No to zaczynamy......”.

 

Droga do szkoły

 

Ten obrazek pozostanie mi w żywej pamięci do ostatnch dni mojego życia. Ogromny ścisk w autobusie linii miejskiej nr 3. W innych (4, 10) nie było lepiej! To była po prostu normalka w PRL-u. Otóż każdego ranka miałem do pokonania pół-godzinną drogę do II Liceum Ogólnokształcącego im Marii Konopnickiej. Startowałem zwykle z ul. Lubelskiej, przystanek przy Domu Towarowym „Łukasz”, a wysiadałem przy samej szkole na ul. Partyzantów. Ta droga to był prawdziwy saigon! Niemal codziennie zatłoczenie było ogromne, każdy chciał zdążyć na czas więc pchano się do oporu. I nikt się temu nie dziwł, a nawet specjalnie nie protestował. Panowała wtedy jakaś dziwna solidarność, wiedzieliśmy iż każdy mógł być dziś tym ostatnim.

Stare Jelcze były dość obszerne i pojemne, pomimo to jechaliśmy od przystanku do przyszanku, poupychani jak te śledzie w puszkach. Najgorsza sytuacja była naturalnie przy drzwiach, tam było naprawdę nieciekawie. Młodemu człowiekowi jednak uszło. Na każdym przystanku kierowca musiał powiekroć ponawiać próby zamknięcia wszystkich trzech drzwi, po czasie się to udawało i jechaliśmy dalej. Tego ścisku, tej atmosfery zapomnieć się nie da i nawet dziś mam to przed oczyma. Takie były czasy.

 

Szkolna ławka

 

Od początku do samego końca ta sama ławka, od I do IV klasy w rzędzie po lewej stronie (twarzą do tablicy), trzecia od końca. Przez cztery lata z jednym i tym samym komplem Darkiem Kondejem ps. „Janosik”. On siedział zawsze przy ścianie, a ja od wewnętrznej. Za nami siedziały dwie niezłe laseczki, czyli Dorota Szewczuk i Marta Sikora ps. „Sikorka”. Darka znałem jeszcze ze szkoły podstawowej nr 9 im. Tadeusza Kościuszki, byliśmy razem w klasie 4 „B”, a potem ja za dobre wyniki sportowe trafiłem do sportówki czyli 5-8 „A”. Widywałem go niekiedy na przerwach na szkolnych korytarzach, a poza tym to nie mieliśmy żadnego kontaktu przez lata, podobno siedział w jednej ławce z Piotrkiem Pankiewiczem, moim sąsiadem z jednej ulicy.

Kiedy wreszcie w 1987 r. trafiliśmy do jednej klasy humanistycznej w II LO, no to odtąd byliśmy już razem w jednej ławce. Ta przyjaźń przetrwała potem całe długie lata i mnóstwo prób życiowych, dość powiedzieć że zjedliśmy razem z Janosiekim bęczkę soli. Szkoda, że później to się tak posypało, już po moim powrocie do Zamościa ze studiów w IH UW w 1997 r. . Podobno jednak nic w przyrodzie nie ginie.... .

 

Siedmiu rodzynków i babiniec

 

Z kolei Dorotę i Martę również znałem z naszej podstwówki (dziewiątki), Dorotę znałem znacznie lepiej i nawet się nią przyjaźniłem. Była niezwykle miła i uczynna, choć skryta. Obie doskonale wychowane, spokojne uczennice, fajne koleżanki klasowe. Reszta klasy była dla nas zupełnie nowa, kwiat Zamościa oraz okolic bliższych i dalszych. W humanistycznej (34 osoby) było tylko 7-miu rodzynków, w tym: Dariusz Ziółkowski ps. „Ziółko”, Jarosław Michniewicz ps. „Majster”, Piotr Radzik ps. „Mały”, Jarosław Koisz ps. „Boczek”, Artur Kaszuba ps. „Stefan”, a tak same dziewczęta, prawdziwy babiniec. I jak myśmy to przetrwali? Byłem wtedy jeszcze b. młody byczek i nie miało to dla mnie specjalnego znaczenia, jeszcze nie uganiałem się za dziewuchami.

Poza tym średniego wzrostu (176 cm), szczupłej budowy ciała (57 kg) nie cieszyłem się też i specjalnym zainteresowaniem dziewcząt. Wcale z tego powodu nie cierpiałem, po prostu nie było to dla mnie szczególnie ważne. Po czasie widzę, iż miało to błogosławione skutki, bo przynajmniej dotrwałem w stanie względnie niepokiererszowanym do studiów historycznych w Warszawie, co z kolei b. mnie rozwinęło i b. pozytywnie zaważyło na moim dalszym życiu.

 

Faraon

 

Naszą wychowczynią z woli dyrekcji została Pani Krystyna Kabas ps. „Faraon”, plastyka. Dostała od nas takie pseudo z uwagi na jej b. bujną, czarną jak ziemia, zawsze starannie uczesaną i zwązaną w wielki kok fryzurę. Prywatnie zupełnie nie znaliśmy tej osoby i absolutnie nas to nie interesowało. To co my zauważyliśmy to nasza klasa, która znajdowała się niejako w piwnicy, to znaczy w dolnej części szkoły. Nie było tam wiele słońca i nie było za wiele kwiatów, było nawet z lekka ponurasto. Co prawda, byliśmy młodzi i nie specjalnie nas to ruszało ałe zauważyć się dało. To była pewnie klasa pełniąca zarazem rolę trochę szkolnej pracowni plastycznej, pracy technika (nieformalnie). W przysposobieniu i wystroju niczym się jednak nie różniła od innych sal szkolnych. Przez cztary lata była to jednak nasza klasa, którą mieliśmy się zajmować i w której były godziny wychowawcze.

Pani Krystyna Kabas ps. „Faraon” była osobą spokojną, miłą, podchodziła do nas wszystkich z wielką troską i zrozumieniem, to trzeba powiedzieć. Przez cztery lata właściwie nie było między nami żadnych konfliktów, to trzeba uczciwie dodać. A biorąc pod uwagę nasz młody, buntowniczy wiek, energię i pęd do działania (nie zawsze dobrego), to dziś po latach oceniam to b. dobrze. Myślę o niej nawet teraz po tak wielu latach z sympatią. Prowadziła naszą klasę (34 osoby) z dużym doświadczeniem i z rozwagą, naprawdę nie zalewam, po temu dziś myślę o tym 4-letnim okresie naszego życia dość ciepło i z wdzięcznością.

 

Wszystkie klasy ogłosiły strajk 12 listopada 1981

 

To są niezwykle cenne wspomnienia z czasu przebudzenia Narodu, z czasów Solidarności spisane po latach przez Panią prof. Krystynę Kabas (nasza wychowawczyni), która uczyła w naszej szkole już od 1967 r., a zatem: „Kiedy rozpoczynałam pracę w II LO w całej szkole było tylko 16 klas; do tego samego roku szkoła przybrała charakter koedukacyjny. Parter był niezabudowany, korytarze jasne i czyste (młodzież zmieniała obuwie!) i każda klasa miała swoją salę. Przynajmniej raz w miesiącu były organizowane wystawy prac plastycznych. Uczyłam nie tylko plastyki, ale i techniki. Prowadziłam przez wiele lat kółko plastyczne, na którym zajęcia trwały zawsze ok. 3 godzin. Bardzo miło wspominam wszystkie klasy, w których uczyłam.

Jednym z wydarzeń, które mocno utkwiły mi w pamięci było aresztowanie ucznia naszej szkoły 12 listopada 1981 r. Był nim Radosław Sarnicki z IV c. Stało się to na dużej przerwie. Wychodziliśmy z pokoju nauczycielskiego z prof. Henrykiem Późdzkiem i wtedy zobaczyliśmy, jak dwaj cywile prowadzą pod rękę Radka. Na początku myśleliśmy, że coś się stało w jego rodzinie, ale kiedy usłyszeliśmy jego słowa: ‘puśćcie mnie, tu wam chyba nie ucieknę’, pan prof. Póździk powiedział do mnie: ‘Wygląda na to, że on jest aresztowany’ – i tak to właśnie było. Dowiedzieliśmy się później, że Radek działa w Konfederacji Polski Niepodległej (KPN) kolportował tajną prasę. Milicja nie pozwoliła zawiadomić jego matkę o aresztowaniu, ale mimo to od razu zawiadomiliśmy panią Sarnicką.

Na następnej przerwie klasa Radka nie weszła na lekcję do swojej sali. Po kolejnej godzinie, już wszystkie klasy ogłosiły strajk. Cała młodzież obecna w szkole, usiadła na podłodze korytarza na I piętrze. Wiele młodzieży należało do KPN, dało się to poznać w świetnej organizacji strajku. Nie wpuszczano do szkoły obcych osób, pilnowano porządku wewnątrz, pozamykano sale lekcyjne. Na rękawach pojawiły się biało – czerwone opaski. Chcę tu jeszcze dodać, że młodzież nigdy nie uczyła się historii jak w tym okresie.

Od momentu aresztowania Radka Sarnickiego, p.o. dyrektora szkoły pani prof. Eleonora Tymoszowa wysłała do domów kilku uczniów, co, do których zachodziła obawa, że mogą być aresztowani. Nie wiedziano wówczas, jaki zasięg mogą przybrać aresztowania młodzieży. A okazało się, że w tym samym czasie aresztowano jeszcze dwu uczniów z innych szkół... pani dyrektor zaproponowała, aby dojeżdżający uczniowie powrócili do swoich miejscowości. Zostali jednak wszyscy. Wraz z uczniami zostali wszyscy profesorowie. Przewodnicząca „Solidarności” przy II LO, polonistka p. prof. Maria Markiewicz z towarzyszącymi osobami z Zarządu Regionu NSZZ ”Solidarność” udała się do Zamojskich Fabryk Mebli, w którym trwały obrady Regionu Środkowo – wschodniego „Solidarności”.

Na wiadomość o aresztowaniu chłopców, Fabryka Mebli zaproponowała pomoc w ich uwolnieniu i towarzyszenie pani Marii Markiewicz w kontakcie z przedstawicielami władz, m.in. wojewodą i prokuraturą. Pracownicy postanowili ogłosić strajk, w razie nie uwolnienia chłopców. Zabiegi mediacyjne skończyły się sukcesem, aresztowanych uwolniono.

Młodzież czekała wraz z profesorami na powrót Radka. Kiedy pojawił się w szkole, uczniowie krzyknęli: ”Radek pokaż plecy!’. ‘Nie, nie bili mnie!’ – odpowiedział. Do domu został odwieziony przez p. prof. Markiewicz i oddany matce. Około godziny 22.00 zakończył się strajk w szkole.

13 grudnia 1981 r., w dniu wprowadzenia stanu wojennego. Radka internowano i przewieziono do więzienia. W 1983 r., po uwolnieniu, pozwolono Radkowi zdawać maturę w naszym Liceum. Przedtem jednak wszyscy nauczyciele uczący wcześniej Radka musieli wystawić mu opinię. Po zdanej maturze, w skutek zorganizowanego działania władz PRL Radek musiał opuścić Polskę. Ta historia pokazała nam, jak głęboka była wówczas solidarność wśród młodzieży i profesorów naszej szkoły. Profesor Krystyna Kabas”. [1]

 

Radość serca życiem człowieka

 

Jak widzimy zatem powyżej nasza wychowczyni Pani prof. Krystyna Kabas była wielką patriotką ale my nie mieliśmy o tym zielonego pojęcia, a ona też się z tym nie obnosiła. To był już rok 1987, komuna z wolna waliła się w gruzy i właściwie każdy wiedział, że lada dzień to wszystko padnie, czuło się dosłownie wiejący zachodni wiatr. Polityka nas interesowała ale jako młodzi ludzie nie mieliśmy w rękach właściwie żadnych naarzędzi. Komuniści sprawnie wypchnęli z ojczyzny ponad milion najbardziej aktywnyych osób, prywatna własność wciąż kończyła się na bazarach, a przesiana opozycja chowała się po kątach.

Nasze małe miasto kresowe de facto spało snem spokojnym, gdy komuniści szykowali się pokątnie do przejęcia majątku narodowego, czyli tzw. prywatyzacji. A my kipieliśmy naszą młodością! Zdrowi, silni, ambitni chłoneliśmy pełnymi garściami muzykę, taniec, dobre książki. Na przerwach w klasach, jak i na korytarzach szkolnych panował gwar, rumor, atmosfera była b. dobra. Co ważne nie było żadnej fali, nie było żadnej różnicy między rocznikami.

Naturalnie, że w nowej szkole na początku byliśmy nieśmaili i musieliśmy wielu rzeczy uczyć się niejako od początku ale szybko i bezboleśnie przez to przechodziliśmy, by stawać się z marszu, jak większość szalonymi nastolatkami, którzy brali garściami życie. Zupełnie jak w tym filmiku: „Happy from II LO Zamość”, opublikowanym 27 czerwca 2014 r., aż miło popatrzeć i powspominać stare, dobre czasy:

Byliśmy dosłownie tacy sami: młodzi, piękni, pijani swoim szczęściem, może trochę mniej śmiali w ubiorze i ekspresji (takie były czasy). No i nie mieliśmy takiej technologii, jak dziś jest powszechnie dostępna, by móc to nagrać, zapisać, utrwalić. Tu widzimy jednak samych siebie, tych zwariowanych sprzed wielu lat.

 

Przypisy:

[1] ]]>http://www.zamosc2lo.neostrada.pl/doc_f5.htm]]>

Brak głosów

Komentarze

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

zostaną po nich buty i telefon głuchy

tylko to co nieważne jak krowa się wlecze

najważniejsze tak prędkie że nagle się staje

potem cisza normalna więc całkiem nieznośna

jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy

kiedy myślimy o kimś zostając bez niego.

 

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna

zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście

przychodzi jednocześnie jak patos i humor

jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej

tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu

jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon

żeby widzieć naprawdę zamykają oczy

chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć

kochamy wciąż za mało i stale za późno

 

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze

a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

 

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą

i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości

czy pierwsza jest ostatnia czy ostatnia pierwsza.

 

Ks. Jan Twardowski

 

Na stronie: https://literatura.wywrota.pl/wiersz-klasyka/7093-ksiadz-jan-twardowski-spieszmy-sie.html

 

Kochani gorąco polecam ten przepiękny utwór ks. Jana Twardowskiego we wspaniałej aranżacji zespołu Gościniec, a zatem „Śpieszmy się kochać ludzi”. Opublikowany 11 września 2007 r. przez faramka:

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1637458

Nie ukrywam, iż natchnęła mnie niezwykle cenna inicjatwa moich koleżanek, które pamiętały i walczyły o żywą pamięć, publikując po latach zdjęcia i pisząc: „Teraz jesteśmy w komplecie. Szkoda, że ten fajny beztroski czas pozostał gdzieś za nami. Czy wiecie, że to już…..”.

Ktoś mądrze i wdzięcznie odpisał: „Pamiętam to zdjęcie. Spędziliśmy ze sobą cztery lata i proszę pamiętamy do dziś. Chciałabym by inni się tu wpisali to może sobie 20-stą rocznicę zmontujemy, już teraz wszyscy jesteśmy pełnoletni. MM.”. Ktoś inny z nutką nostalgii dodał: „To tak już zleciało. A my wciąż piękni i młodzi.”. Dzięki wielkie! I teraz ja sam daję coś od siebie. Pozdrawiam Was wszystkich b. serdecznie. Więcej na stronie: https://nk.pl/szkola/26505/klasa/150/klasa-c-1987-1991

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1637459

W 2016 r. obchodzono setną rocznicę powstania II Liceum Ogólnokształcącego w Zamościu. Historia szkoły sięga roku 1916, kiedy w gmachu Akademii Zamojskiej rozpoczęło nowy rok szkolny Publiczne Gimnazjum Realne Męskie wraz z Prywatnym Gimnazjum Realnym Żeńskim. W 1920 r. następuje usamodzielnienie i upaństwowienie Gimnazjum Żeńskiego oraz nadanie mu imienia Marii Konopnickiej.

Jubileusz 100-lecia rozpoczęła uroczysta msza św w Katedrze Zamojskiej w piątek 7 października o godz. 9.00, celebrowana przez Jego Ekscelencję ks. bp Mariana Rojka w intencji absolwentów, uczniów, nauczycieli i pracowników szkoły. Po mszy w Zamojskim Domu Kultury o godz. 10.30 miało miejsce oficjalne otwarcie Jubileuszu. Zaprezentowano spektakl pt. „Wszystko, co piękne jest, przemija. Wszystko, co piękne jest, zostaje”. Wręczono odznaczenia: „Zasłużony dla Województwa Lubelskiego” i medali: „Zasłużony dla II LO w Zamościu”.

Potem miało miejsce przejście do budynku szkoły przy ul. Partyzantów 68, był Łańcuch Pamięci, było sadzenie Dębu Jubileuszowego, były zdjęcia pamiątkowe, osłonięcie tablic pamętkowych, zwiedzanie szkoły, wpisy do okolicznościowej księgi pamiątkowej. Wreszcie był i tort jubileuszowy oraz poczęstunek. W końcu o godz. 18 miał miejsce Koncert Jubileuszowy: „Absolwenci i uczniowie II LO – mieszakńcom Zamościa” w ZDK.

Więcej informacji znajdziesz na stronie:

https://www.kurierzamojski.pl/2016/09/24/absolwenci-laczcie-sie-100-lecie-ii-lo/

Gorąco polecam zainteresowanym ten dokument filmowy pt. „II LO Zamość - 100 lat Szkoły”. Opublikowany 17 czerwca 2016 r. przez II Liceum Ogólnokształcące:

 

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1637460

A zatem o Zamościu i o jego atrakcjach turystycznych! Zamość czyli "miasto idealne", co roku przyciąga rzesze turystów. Z tego filmu dowiesz się co czyni je tak wyjątkowym. Opowiedzą Ci o rynku z przepięknym ratuszem i kamieniczkami ormiańskimi, dawnej synagodze, katedrze, a także o twierdzy Zamość. Naprawdę warto! Możecie mi wierzyć, iż Zamoćć jest naprawdę niesamowity. Filmik opublikowany 13 września 2013 r. przez PolskieSzlaki:

 

Gorąco polecam też i ten filmik: “Zamość - Beautiful Poland”, oopublikowany 7 stycznia 2018 r. przez Razem w Polske - Biuro Turystyczne

Zamość is one of the largest cultural, educational and tourist centers in the Lublin Province. Due to the unique architectural complex of the Old Town, it is sometimes called the "pearl of the Renaissance", "the city of arcades" or "the Padua of the North". Jan Zamoyski, commissioned the architect Bernardo Morando to design the perfect city of the fortress. In 1992, the Old Town of Zamość, an example of Renaissance urban development, was entered on the UNESCO World Heritage List. We invite you for a walk to the most interesting attractions in Zamość, which can be seen in one day.

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1637461

.......w której my niepoprawni blogerzy i blogerki straciliśmy wpisy z całego roku, oto notatka samego Gawriona z 3 Września 2021 r.: „(...) Witajcie. Na razie serwis mocno odbiega od ideału ale już działa. Pierwsza sprawa i najważniejsza - niestety straciłem backupy (powiem Wam jeszcze jak to się stało) i portal jest w stanie z maja 2020. Tak - wiem że to beznadziejna sytuacja. Jeśli macie wszystkie wpisy, treści to możecie je dodać ponownie i dać mi znać w komentarzu jakie daty poustawiać. (....)”.

Wpis pomógł odzyskać Gawrion i za to wielkie, wielkie dzięki! Naturalnie trwale utracona została oryginalna ocena wpisu, pierwotne zainteresowanie wpisem, jak i b. wiele b. cennych, spontanicznych komentarzy blogerów, blogerek i naszych gości pod samym wpisem. Niestety! Powyższe komentarze......, odzyskać się udało ponownie. STRoch

Vote up!
1
Vote down!
0

Sławomir Tomasz Roch

#1637463