Chcieliście do Europy a macie Układ Warszawski - bis
Jeżeli ktoś chce zrozumieć sens tej notki niech najpierw zapozna się z tekstem:
http://zetjot.salon24.pl/762320,zle-wiesci-dla-kretaczy-podziekujcie-put...
UE jest na wojnie z prawdą i tę wojnę nieuchronnie musi przegrać.
Na placu przed moją podstawówką był wystający kilkadziesiąt centymetrów nad ziemię, betonowy kolektor, na który w czasie przerwy, wskakiwaliśmy i spychając konkurentów krzyczeliśmy: moja góra, moja góra. Mam podobne odczucia jak wtedy, gdy czasami wchodzę na SG s24.
Jestem, drodzy Salonowicze, pełen podszytego złośliwością podziwu dla rozmiaru Waszego infantylizmu. Żeby aż tak się entuzjazmować, jak dzieciaki w postawówce, czy Tusk wygra czy przegra, to rzeczywiście trzeba mieć coś z ego nie tak. Nie chciałem zabierać głosu w tej sprawie, bo śmieszy mnie to pseudoinformacyjne rozwolnienie, ale postanowiłem przypomnieć, że nie od razu Kraków zbudowano. Jestem gdańszczaninem i, znając lokalne realia, nigdy nie zapominam o stawianiu zasadniczego pytania: who is Donald Tusk? Mam nadzieję, że wyraziłem się wystarczająco jasno i nie muszę wchodzić w zbędne szczegóły.
Ja miałbym się emocjonować Tuskiem i zawracać sobie nim głowę?
Nie obchodzi mnie Tusk jako osoba i nie mam do niego stosunku osobistego, bo to jest jednostka i ma prawo do swoich wyborów. Co innego jego fani – to już jest zjawisko ponadjednostkowe, społeczne, a więc budzące niepokój. To co każdy robi jednostkowo, na własną odpowiedzialność to jedna rzecz, ale gdy wchodzimy na scenę społeczną, to już co innego. I w takim momencie głupota fanów Tuska, działa na zasadzie sprzężenia zwtotnego, na jego niekorzyść. Tusk bez swoich fanów byłby nieszkodliwy, dopiero z fanami – jest szkodliwy. Jest jeszcze jedna kwestia – Tusk i jego mocodawcy, ale ją tu pominę.
Jeśli zaś chodzi o polityczną rolę Tuska, to dowiedzieliśmy się o niej wystarczająco w r.1992, w trakcie osławionej nocy teczek. Od tego czasu upłynął szmat czasu i można było braki w wiedzy uzupełnić. Nie widzę więc powodu by się Tuskiem ekscytować.
Ja miałbym sobie zawracać głowę dywagacjami nad tym, czy PIS poniósł porażkę na forum unijnym w formalnie spektakularnym lecz mało istotnym merytorycznie starciu o dekoracyjny stołek czy też wygrał potyczkę na forum krajowym utrzymując Tuska z daleka od polskiej polityki wewnętrznej i ratując tym samym Schetynę z opresji? Ludzie, mnie Tusk dynda i powiewa. Są znacznie bardziej istotne i silniej oddziałujące na nasz los zjawiska niż micha dla Tuska.
Zadziwia mnie w tym podejściu kompletne ignorowania szerszego kontekstu, ograniczanie się do procedur biurokratycznych i abstrahowanie od toczących się procesów o skali przesuwających się płyt tektonicznych. Ludzie, wy się ogarnijcie, niech wam drzewa nie przesłaniają lasu, bo ostatnio to jak nie drzewa, to inne bażanty.
Każdy proces ma swój początek i odbudowę suwerenności należało w końcu rozpocząć w sposób zdecydowany. Chwała Kaczyńskiemu, że po etapie wstępnym w kraju, zdecydował się rzucić wyzwanie biurokracji europejskiej na forum międzynarodowym i w dogodnej, wybranej przez siebie kwestii, w której szkody mogły być minimalne, a rezonans duży. Asertywność to jest to. Bo czy Donald Tusk będzie dalej cesarzem Europy czy nie będzie, nie ma najmniejszego znaczenia. A na politykę unijną należy patrzeć realistycznie – to walki liliputów w kisielu, emocjonujące dla lemingów. Sprawa została postawiona na forum i to jest najważniejsze, a nie sam wynik, który jest tylko pierwszym krokiem w długim marszu. Najważniejsza jest odwaga, determinacja i wyczucie czasu. A czas jest po stronie Kaczyńskiego, a nie unijnej biurokracji.
Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do sensowności strategii Kaczyńskiego, to proszę skonfrontować tę strategię z tezami o aktualnych tendencjach cywilizacyjnych postawionymi w paru moich ostatnich tekstach. Prawda na temat stanu UE jest jedna, niewiele jest możliwych realnych scenariuszy rozwoju sytuacji w UE, a rola prawdy w związku z nadchodzącą wojną informacyjną zadeklarowaną przez Putina wzrasta niepomiernie. Wiadomo zaś, że środowiska lew-lib zawsze były z prawdą na bakier i na żadne zmiany w tej kwestii się nie zanosi. UE w obecnej postaci stoi na straconej pozycji, a Kaczyńskiego interesuje rozgrywka długofalowa.
Od lat starałem się wykazać, że dominacja środowisk lew-lib w Polsce nie potrwa długo ze względów oczywistych dla uważnego analityka, co się sprawdziło. Równie oczywiste jest, że kresu dobiega także dominacja tej formacji na arenie europejskiej i nie tylko. I nie warto nawet w tej kwestii strzępić języka, bo to oczywista oczywistość, chyba że ktoś jest niereformowalnym lemingiem. Zabawne jest przy tym to, że chcieliście do Europy, a wylądowaliście w ukladzie warszawskim - bis i nie mam tu na mysli pani HG-W. Takie są skutki gapiostwa i myślenia życzeniowego.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1388 odsłon
Komentarze
lew-lib.
10 Marca, 2017 - 18:51
Oczywiście wojna z prawda to podstawowe zadanie lewactwa...a Tuskiem nie ma co się ekscytować - kogo obchodzi niemiecki, rudy lokaj...?
Yagon 12
trafnie i dobitnie.
11 Marca, 2017 - 00:38
trafnie i dobitnie.
w końcu to tak, jakby się podniecać przetasowaniem w KC na Kremlu.
kwitów nie ma, obwiesić nikt się nie spieszy, nie nasz kandydat i nie nasza ustawka.
niby różnica pozorna, że będzie szczuł na Polskę ale przecież nie robi tego z własnej inicjatywy.
nasz rząd wybrał postawić się głośno, znaczy jest plan, że to daje korzyść w tym całym nieszczęściu
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin