XIX. Piloci i "Dublerzy"

Obrazek użytkownika Romek M
Kraj
Pietruczuk czy Protasiuk?

TEN ROZDZIAŁ ZOSTAŁ PRZEZE MNIE POPRAWIONY. POCZĄTKOWO ZAKŁADAŁEM BOWIEM, ŻE MOGŁY LECIEĆ DWA TUPOLEWY. OBECNIE TA HIPOTEZA WYDAJE MI SIĘ BARDZO MAŁO PRAWDOPODOBNA. NIEMNIEJ JEDNAK ZACHOWUJĘ TU STARĄ WERSJĘ ROZDZIAŁU XIX. Dla celów archiwalnych.

 

Do tej pory nie udało mi się w sposób jednoznaczny wykazać, że w dniu 10 kwietnia, z Polski do Smoleńska wyleciało więcej niż dwa samoloty. Spróbuję wobec tego  zastanowić się, czy mogło wylecieć więcej niż dwie załogi. Co na to mogłoby wskazywać? 

Jeśli chodzi o Jaki-40, to z relacji jednego z dziennikarzy wiemy, że rano na Okęciu tych było co najmniej trzy*. Dowódcą zaś drugiego Jaka-40, który ewentualnie mógł wylecieć z Okęcia, potencjalnie mógł być gen. Błasik – o czym z kolei wiemy z przedstawionej przez Polsat News rozmowy pomiędzy oficerami Centrum Operacji Powietrznych**, oraz wywiadu z wdową po generale Andrzeju Błasiku – Ewą Błasik.

Jak natomiast wygląda sprawa z rządowymi Tupolewami i ich ewentualnymi załogami? Czy 10 kwietnia 2010 roku mogły wylecieć dwie załogi Tupolewów?  

]]>

Okęcie, poranek 10 kwietnia 2010 roku  - fotografia Wojciecha Seweryna. Udostępnilem za zgodą Pani Anny Seweryn - Wójtowicz (podziękowania).     

Istnieje fotografia z Okęcia, z godzin rannych 10 kwietnia 2010 roku, (zdjęcie powyżej), na której w powiększeniu widać, w drzwiach przy kokpicie postać pilota.
 

Zbliżenie postaci widocznej w drzwiach przy kokpicie z fotografii powyżej.  

Czy ta, widoczna powyżej sylwetka, mogła należeć kapitana Arkadiusza Protasiuka, albo kogoś z jego załogi? Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Porównując różne  fotografie doszedłem do wniosku, że z uwagi na wzrost, oraz postawę ciała mógłby to być kapitan Arkadiusz Protasiuk. 
 

Tylko czy aby na pewno?  

W każdym razie sylwetka ta absolutnie, moim zdaniem, nie pasuje ani do mjra Roberta Grzywny, ani do por. Artura Ziętka, ani tym bardziej do chorążego Andrzeja Michalaka. Gdyby natomiast szukać poza składem tego zespołu, to moim zdaniem najlepiej przystaje ona do kapitana (obecnie już majora) Grzegorza Pietruczuka***. 

Sprawa tego ostatniego pilota jest o tyle interesująca, że Pietruczuk miał ponoć lecieć Tupolewem do Smoleńska w dniu 7 kwietnia 2010 roku. Przewożąc na uroczystości premiera. 

http://m.se.pl/wydarzenia/kraj/co-rosjanie-naprawiali-w-tupolewie-remont...]]>  
Jak dowiedział się „dziennik Gazeta Prawna”, o awariach opowiadał w prokuraturze kapitan Grzegorz Pietruczuk. Pilot, który prowadził Tu-154M (nr 101) podczas lotu Warszawa-Smoleńsk 7 kwietnia, gdy do Katynia leciał premier Donald Tusk.   

Tyle tylko, że w dniu 7 kwietnia 2010 roku, według innego źródła, z premierem mieli lecieć – jako pierwszy pilot - pułkownik Bartosz Stroiński, a jako drugi właśnie kapitan Arkadiusz Protasiuk.  
]]>http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7764434,Kpt__Protasiuk__d...]]>

Jeden z pilotów Tu 154, pułkownik Bartosz Stroiński, zaprzecza informacjom o niedostatecznej znajomości języków kapitana Protasiuka. On sam razem ze zmarłym pilotem leciał do Smoleńska trzy dni przed katastrofą, z premierem Donaldem Tuskiem. 

Sprawę tę zdaje się wyjaśniać Biała Księga Zespołu Parlamentarnego na stronie 138  (Załącznik nr 73) orka.sejm.gov.pl/ZespolSmolenskMedia.nsf/.../05-12%20dok%2013.doc : 
Miejsce zdarzenia: Warszawa, Smoleńsk, Czas zdarzenia: 7 kwietnia 2010 Ppłk B. S. (Bartosz Stroiński – przyp. mój) z 36 splt: „Na lot 7 kwietnia 2010 r. z VIP (…) samolotem Tu-154M/101 skład załogi był następujący (…) mjr P. II pilot, nawigator chor. G., technik pokładowy chor. K. i stewardessy pani M., pani Ż. i pani Z. oraz kpt. P. jako specjalista. (….) … obecność kpt. P., jako członka załogi w locie do Smoleńska z dnia 7 kwietnia 2010, podyktowana była, że jako specjalista osprzętu mógł nam pomóc w razie wystąpienia awarii (…)  

Ale tylko „zdaje się wyjaśniać”. Oto bowiem w „Zbrodni Smoleńskiej” na stronie 329 znajduje się taka oto informacja: 
W locie PLF-102, gdy tym samym samolotem 7 kwietnia leciał do Smoleńska premier Donald Tusk był w składzie załogi 1 specjalista kpt. inż. Jacek Poświata. ****  

Wydawałoby się więc, że skoro nijak nie można dociec, kto właściwie leciał Tupolewem do Smoleńska w dniu 07 kwietnia 2010, to tym bardziej nie można   będzie dojść, czy poza zespołem Arkadiusza Protasiuka udał się tam trzy dni później, również jakiś inny nieznany nam team.
 

]]>

Źródło: http://www.ipla.tv/Wiadomosci/5000668-Kwiecien-2011/5219118-Byla-zamiana...]]>(materiał z blogu FYMa) 


Otóż niekoniecznie sprawa jest tak beznadziejna. Istnieje przecież plan lotu dla nr 101 na 10 kwietnia, według którego jego dowódcą miał być ppłk. Bartosz Stroiński. Powtórzę to jeszcze raz – dla lotu nr 101, czyli lotu z Prezydentem. Ppłk. Bartosz Stroiński miał być dowódcą załogi lecącej z Głową Państwa. Dlaczego miano by zmieniać skład załogi dla tego lotu, skoro CLARIS***** ten był aktualny jeszcze co najmniej 19 godzin przed startem (informacja z programu - ]]>http://www.ipla.tv/Wiadomosci/5000668-Kwiecien-2011/5219118-Byla-zamiana...]]>)? Oznaczałoby to więc, moim zdaniem, że był to lot który „planowano na 8.30 (6:30 czasu polskiego - RM). Jednakże później do planu lotu wniesiono zmianę, czas wylotu przesunięto na 9.00 (7:00). Faktycznie, start z Warszawy wykonano o 9.27 (7:27)******”?  

Gdyby samolot z Prezydentem wyleciał, tak jak to było zaplanowane, o 6:30 (albo o 6:40, jak podała TVP INFO - 10 kwietnia o godzinie15:35 – ]]>http://www.youtube.com/watch?v=0uATj8KHWWk#t=40]]> , 40 sekunda nagrania) to mógłby pojawić się nad „Siewiernym” właśnie gdzieś koło 7:40. Wówczas, gdy miało tam dojść do „katastrofy” (patrz rozdział XVII). Ale przecież, aby mogło dojść do "katastrofy Tupolewa" o godzinie 7:40  w Smoleńsku, wcześniej musiałoby dojść do wylotu  z Warszawy gdzieś około 6:30

Poza tym nad "Siewiernym" miała pojawić się przecież zupełnie inna załoga niż zespół ppłk. Stroińskiego.  

Artur Wosztyl (]]>http://rebelya.pl/post/2798/zeznania-por-wosztyla-mowi-do-nich-zeby-nie-sch]]>): Około 20 do 30 minut przed katastrofą TU-154M usłyszeliśmy ich korespondencję radiową z kontrolą obszaru albo Mińsk lub Moskwy. Była to proceduralna korespondencja, która kierowała ich na lotnisko w Smoleńsku. Korespondencja była prowadzona w języku angielskim. Po jej zakończeniu swoją radiostacją wywołaliśmy kolegów z TU-154M, aby przeszli na częstotliwość od 1 do 5. Jest to częstotliwość 123,45 MHz , przeznaczona do luźnych rozmów między załogami samolotów. Wtedy w trakcie tego połączenia przekazałem drugiemu pilotowi TU – 154M kpt. Robertowi Grzywnie następującą informację cyt. „robi się tu cipa, widzialność spadła do 400 metrów, a podstawy obniżyły się grubo poniżej 50 metrów.” Przekazując mu te informacje podałem mu aktualne najgorsze wyniki panujące nad lotniskiem. W tej chwili, a wtedy o tym nie myślałem, nie podałem mu informacji, że jest to mgła w płatach. W tym miejscu pragnę zeznać, że nawigator TU – 154M por. Artur Ziętek prowadził rozmowę radiową z kontrolerem prawdopodobnie wieży w Smoleńsku*******, gdzie kontroler zapytał się o pozostałość paliwa i zaplanowane lotniska zapasowe. Ponadto informował, o trudnych warunkach pogodowych i w przypadku pierwszego niedanego podejścia do lądowania proponował odejście na lotnisko zapasowe.  

Remigiusz Muś (]]>http://rebelya.pl/post/2789/rebelya-ujawnia-pena-wersja-zeznan-remigiusz...]]>):
Kontroler poinformował ich, aby byli przygotowani na odejście na drugi krąg z wysokości 50 metrów. W międzyczasie mój dowódca załogi przekazał dowódcy załogi tupolewa na tej samej częstotliwości, że naprawdę się pogarsza pogoda i raz widać na 300, a raz 500 metrów. Wyszliśmy z samolotu wypatrywać tupolewa. Pogoda, widoczność pogorszyła się ponownie. Wróciłem do samolotu i nadałem przez radiostację „Arek teraz widać już 200”, odpowiedział „Dzięki”. 
 
Według pilotów Jaka-40/044 rozpoznali oni w składzie nadlatującej załogi – Roberta Grzywnę, Artura Ziętka i Arkadiusza Protasiuka („Arek”, to według mnie bardziej Arkadiusz, nie Artur). W każdym bądź razie nie byli to na pewno ani „Bartosz”, ani „Grzegorz”, choć w wersji stenogramowej CVR-1 sporządzonej przez MAK pojawia się jakiś „Bartek” przecież: 

8:29:47,9-8:29:48,7 Pierwszy Pilot: Kto tam jest?
8:29:51,0-8:29:51,9 Drugi Pilot: U ciebie też?
8:29:53,5-8:29:57,6 AA: (niezrozumiale)
8:29:57,4-8:29:58,2 Pierwszy Pilot: Tak, Artku/Bartku?

Symptomatyczne są również słowa Bartosza Stroińskiego, który miał kiedyś opowiadać jak doszło do założenia fundacji „Tutka” (]]>http://www.polskatimes.pl/artykul/774017,politycy-kloca-sie-o-katastrofe...]]>): 

Kiedyś po jednej z mszy po katastrofie wyszliśmy z moją żoną, a ona mówi: »Miałam wielkie szczęście, bo ty wróciłeś i jesteś ze mną«.

…......................................................................................................
* Relacja Pawła Świądra – dziennikarza RMF24   (]]>http://www.rmf24.pl/opinie/komentarze/pawel-swiader/news-pawel-swiader-b...]]>): Gdy wszyscy siedzieliśmy już wewnątrz Jaka okazało się, że jeden z silników nie chce się uruchomić. Pilot grzecznie przeprosił mówiąc, że musimy przenieść się do drugiego Jaka, który stoi obok. Ktoś zażartował: "Jest jeszcze trzeci?" "Tak" - odparł pilot. "Czeka w hangarze". 

** Rozmowa oficerów Centrum Operacji Powietrznych (PolsatNews  - program z dnia 03.04.2011 o godzinie 6:42). Przeczytasz o tym w rozdziale XV – „Samolot którego nie było”.  

*** Niezależnie ode mnie, do podobnego wniosku doszedł dr Paweł Przywara, któremu przesłałem tę fotografię z Okęcia.  

**** Niezależnie jednak od tego, kto był tym lecącym 7 kwietnia specjalistą - gdyby w dniu 10 kwietnia 2010 roku obydwie Tutki znajdować się miały o świcie w Polsce, wylot Pietruczuka do Samary w dniu 7 kwietnia, moim zdaniem, mijałaby się z celem. Teoria „dwóch tutek obecnych w Polsce dnia 10 kwietnia 10 roku, nie jest znów tak zupełnie „odjechana”, zważywszy na wymianę zdań jaka miała miejsce w Sejmie w dniu 4 sierpnia 2010 roku, przed Komisją Sprawiedliwości i Praw Człowieka ]]>http://orka.sejm.gov.pl/Biuletyn.nsf/0/CE326E57AE873DB8C125778C00232154]]>  
Ireneusz Szeląg: (Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej) 
 -(...) Tak, ale między 7 a 10 kwietnia ten sam samolot po oblocie komisyjnym o statusie HEAD wykonywał inne loty o statusie HEAD.  
Ryszard Kalisz (Przewodniczący KSiPC) :
 - Jakie inne loty? Mógłby pan powiedzieć?  
Ireneusz Szeląg:
- Warszawa-Praga-Warszawa,Warszawa-Wilno-Warszawa. Ja mówiłem o tym szczegółowo wcześniej.

Przypomnijmy sobie, że 08 kwietnia 2010 roku Tu-154M  był w Czeskiej Pradze z premierem Tuskiem. Czy mógł w tym dniu obsłużyć dwa loty? Bo wizyta Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Wilnie też miała mieć miejsce dnia  08.04.2010 roku. 

***** CLARIS – oficjalny dokument dotyczący zgody na wykonanie lotu statku powietrznego w przestrzeni powietrznej innego kraju.

****** Raport MAK str. 16-17 

******* Korespondencję z wieżą miał zgodnie ze stenogramami CVR-1 (zapisem czarnych skrzynek samolotu) prowadzić major Arkadiusz Protasiuk, natomiast kapitan Artur Wosztyl mówi tu wyraźnie o poruczniku Arturze Ziętku.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.3 (20 głosów)

Komentarze

Ukryty komentarz

Komentarz użytkownika Muni został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

Po co komu trzeci polski samolot? I to w Rosji?

Zbliżasz się powoli, lecz wyraźnie, do teorii tak zwanej maskirowki, która jak na razie pachniała mocno zapachem szpitala im. Babińskiego w Krakowie...

Zejdź z tego kursu i ścieżki.

 

 

Vote up!
2
Vote down!
-8
#1450974

Nie wiem "po co komu trzeci polski samolot". Ja się planowaniem lotów nie zajmowałem. Próbuję tylko ustalić jaki przebieg miały wydarzenia w dniu 10 kwietnia 2010. 

Nie wiem czy zbliżam się do teorii maskirowki czy nie. Do tego punktu jeszcze w ogóle nie doszedłem. Moim zdaniem za wcześnie na osąd. A, że komuś wszelkie rozmowy "o Smoleńsku" pachną wariatkowem wcale mnie nie dziwi. Od ponad czterech lat różnego rodzaju "Wyborcze" (vide artykuł Vargi "Szaleństwo niejakiego Misiewicza....")  i ich orędownicy zaliczają mnie do grona czcigodnych pacjentów oddziału w kaftanach.. I powiem Ci, że jestem dumny kiedy mówią, że należę do "oddziału smoleńskiego". Cokolwiek by to nie znaczyło :)

Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
6
Vote down!
-1
#1450991

"Po co komu trzeci polski samolot? I to w Rosji?"

Jedni potrafią coś dostrzec a inni nie i to jest właśnie Twój problem.

Może to jest wina wirusa ATCV-1, którego nosicielami wg naukowców z   Johns Hopkins Medical School i University of Nebraska, są niektórzy ludzie.

 

Vote up!
5
Vote down!
-1
#1451063

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika Muni nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Co można dostrzec? Po jakiego diabła to kombinowanie, te wymysły, dublerzy, maskirowki, duperele? I tak nikt nie widział, jak samolot spadł, a ci co widzieli, albo się ukrywają, albo nikt ich nie słucha. Tak, jak USA nie potrzebowało zadać sobie miliardowych strat wysadzajac WTC, żeby najechać jakiś nędzny Afganistan, tak Rosja nie potrzebuje dublerów, buzerów i skomplikowanych machinacji żeby strącić jeden krowiasty samolot w miejscu w którym nikt nie patrzy. Jedyne pytanie, to ilu było pomocników po naszej stronie i kogo posadzić?

 Wy, koledzy, po prostu macie hopla na punkcie kombinacji, a kiedy już przekombinujecie, to cieszą się z tego właśnie ci, którzy to zrobili, bo zaciemniacie prostu obraz i oddalacie prawdę. 

 

Vote up!
1
Vote down!
-6
#1451164

Pdczas I konferencji Smoleńskiej profesor opowiedział, że analizując zdjęcia z 5-goo kwietnia 2010 zauwazył dziwne zjawisko: białe płaty jakby-śniegu, w miejscach, gdzie nigdy wcześniej nie występowały.

Po roku, na II konferencji podzielił się spostrzeżeniem, że te łachy "śniegu" pokrywają siędokładnie ze znalezionymi po kilku dniach szczątkami samolotu. Jak wiemy, w 2013 rooku profesor Cieszewski stał się celem zajadłej nagonki medialnej.

Podczas III konferencji Smoleńskiej - reżyser Grzegorz Braun zadaje pytanie o wnioski. Proszę posłuchać.

ważne od 2'40''

Grzegorz Braun logicznie stwierdza, że jeśli prof. Cieszewski sie nie myli (a nie myli się) to cała "katastrofa" była INSCENIZACJĄ, jak 2 x 2 = 4

Vote up!
3
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#1451217

"Tak, jak USA nie potrzebowało zadać sobie miliardowych strat wysadzajac WTC, żeby najechać jakiś nędzny Afganistan, tak Rosja nie potrzebuje dublerów, buzerów i skomplikowanych machinacji żeby strącić jeden krowiasty samolot w miejscu w którym nikt nie patrzy. "

Masz prawo tak postrzegać geopolitykę, a inni postrzegać inaczej.

To, że Twoje postrzeganie nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością, widać po Twojej argumentacji; coś co nie mieści się w Twojej głowie, uznajesz za niemożliwe. Wynikać to może z braku wiedzy, ale może też z braku intelektualnych możliwości Twojego umysłu.

We wczorajszym czytaniu ewangelicznym było powiedziane, ze Bóg rozdziela nierówno talenty pomiędzy swoje dzieci i sprawiedliwie osądza jak je wykorzystali.

Ty być może źle wykorzystujesz swoje, na wzór tego ewangelicznego sługi, który zakopał otrzymany od Pana talent.

Vote up!
2
Vote down!
0
#1451223

Co było powodem wojny na wielką skalę? Ostrzelanie kutra US Navy w Zatoce Tonkinskiej. Mocarstwa nie potrzebują wielkich usprawiedliwień, bo to one rozdają karty.

 

Vote up!
0
Vote down!
-3
#1451231

"Ostrzelanie kutra US Navy w Zatoce Tonkinskiej."

A powodem napaści Niemiec na Polskę w 1939, była napaść Polaków na radiostację w Gliwicach.

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1451269

Okej, "powodem" oficjalnym, a de facto pretekstem. Niemcy też nie zbombardowali sobie Hamburga.

To teraz napisz, po co Ameryce pretekst za kilkanaście/kilkadziesiąt miliardów dolarów.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1451444

Na twoim miejscu nie wypowiadałbym się, chyba, że masz uprawnienia.

Masz?

Jak nie masz, to zastanów się nad swoimi.

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#1451445

"Wy, koledzy, po prostu macie hopla na punkcie kombinacji, a kiedy już przekombinujecie, to cieszą się z tego właśnie ci, którzy to zrobili, bo zaciemniacie prostu obraz i oddalacie prawdę". 

 
Pytanie - czy proste odpowiedzi są prawdą dlatego, że nie zaciemniają sytuacji?
 
Ale faktem jest - tu masz rację , że jeśli się "przekombinuje" to można zaciemnić prawdę. Dlatego liczę na merytoryczną krytykę poszczególnych założeń i tez, abym się nie zagalopował. Po to publikuję rozdział po rozdziale, a nie od razu wszystko hurtem. Pozdrawiam.
Vote up!
6
Vote down!
0
#1451227