Prawda czasów i prawda ekranu, czyli dalszy ciąg „Kariery Nikodema Dyzmy”
Motto: Tusk i Rostowski mają tyle wspólnego z ekonomią, co kanciarze z Immanuelem Kantem.
Jest taka scena w Karierze Nikodema Dyzmy, gdy Dyzma spotyka się z Olszewskim - dyrektorem białostockiej Dyrekcji Lasów Państwowych. W tej niezapomnianej , króciutkiej kreacji (bo scena jest krótka) wystąpił nie żyjący już Mieczysław Czechowicz. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że nieomal wszystkie postaci z powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza z 1932 roku a także – opisana niedawno kariera kasiarza Szpicbródki, który napadał na banki jeszcze w carskiej Rosji – zostaną żywcem przeniesione do III RP pod władaniem kolejnego wcielenia Nikodema Dyzmy: króla podwórkowego futbolu.
Nie inaczej stało się z Olszewskim, który z białostockiej dyrekcji został przeniesiony wprost na fotel prezydenta III RP. Żyjemy bowiem w realu, gdzie prawda czasów miesza się z prawdą ekranu tak – że trudno odróżnić, czy oglądamy film w 3D, czy też sami uczestniczymy w starannie reżyserowanej, kolejnej inscenizacji Kariery Nikodema Dyzmy, gdzie Wilhelmiego zastąpił starzejący się blondyn o wilczych oczach ? Widzimy jednak wyraźnie, że Kariera Nikodema Dyzmy ma swój dalszy ciąg i nowych aktorów, w nowej inscenizacji III RP.
A więc przejdźmy do Olszewskiego z białostockiej Dyrekcji Lasów Państwowych i jego dalszej kariery. Nie minął rok, gdy Olszewski wkroczył do Pałacu Namiestnikowskiego, gdy teraz jest obśmiewany przez tych samych postępowych żurnalistów, którzy Olszewskiego wylansowali na prezydenta. Czym wytłumaczyć, że ci sami postępowi żurnaliści, którzy oburzali się wygwizdaniem Olszewskiego na uroczystościach Grudnia 70’ – teraz kpią sobie z tego, że Olszewski „piastuje urząd prezydenta od 9.00 do 18.00, a potem pędzi do domu, bo żona czeka z kolacją”.
Zarzut, że Olszewski urząd prezydenta „piastuje” i zachowuje się jak urzędnik , dla którego kolacja jest na pierwszym miejscu - jest całkowicie nie na miejscu, gdyż prawdziwy urzędnik docenia zaszczyt, który go nagle spotkał, więc go piastuje. Nie zapomina wszakże o kolacji, gdyż mógłby zasłabnąć i przestać urząd piastować….
Ci sami, postępowi żurnaliści wytykają teraz Olszewskiemu, że nie umiał się zachować w Waszyngtonie, w czasie spotkania w dniu 8 grudnia 2010 roku z prezydentem USA Barackiem Obamą w Białym Domu. A oto zapis sceny (publikowanej przez postępowe media), która stanowi dalszą część Kariery Nikodema Dyzmy: – Bo z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna – zagaja Obamę rubasznie Olszewski, sięgając po swe ulubione damsko-męskie analogie. Tłumaczka przekazuje Obamie: "...like with your wife...". Twarz amerykańskiego prezydenta tężeje. Ci z polskiej delegacji, którzy znają angielski, szybko pojmują, w jaką pułapkę wpakował się dyrektor lasów państwowych. Prezydent USA mógł zrozumieć to tak, jakby polski gość kwestionował wierność jego żony, Michelle. Zalega pełna napięcia cisza. Doradcy Olszewskiego nerwowo zerkają na Obamę. – Dobre!!! – wybucha nagłym śmiechem wiceprezydent Joe Biden, który sam niejedną gafę Obamie zafundował. Radośnie chichocząc, poklepuje Olszewskiego po plecach. Polski prezydent też się cieszy. Tylko Obama nerwowo się uśmiecha…
Postępowe media, które wylansowały Olszewskiego na prezydenta III RP, opisując tę scenę nie zauważyły jednak ważnych elementów obecnej polityki zagranicznej rządu Nikodema Dyzmy, w którego roli występuje starzejący się blondyn o wilczych oczach. Po pierwsze: pomija się poklepanie polskiego przywódcy po plecach przez amerykańskiego wiceprezydenta. I po drugie: pomija się radość Olszewskiego, który się cieszy ze swojej kolejnej i jakże ważkiej wypowiedzi na arenie międzynarodowej, która nawet prezydenta USA doprowadziła do konfuzji.
Już na podstawie tych dwóch znamiennych zdarzeń, Olszewski mógł w swoim orędziu noworocznym podkreślić, że zaczęliśmy się wreszcie liczyć na arenie międzynarodowej. Jest zarazem oczywiste, że prezydent Olszewski nie mógł tak sobie zagadać do cara Rosji, bo ten by go obsobaczył, jak burą sukę a i pewnie trzasnął w gębę… Ale w ten prosty sposób, z Olszewskim zaczął się liczyć Obama, a drugiej strony – Olszewskiemu zaczął bardziej ufać Miedwiediew…
Ale to nie koniec nowych odcinków Kariery Nikodema Dyzmy, w której karierę zrobił też dyrektor lasów państwowych, choć wszechmocne media usiłują teraz Olszewskiego pognębić. Piszą więc: „Wciąż nie widać fundamentów tej prezydentury, nie sposób dostrzec choćby rusztowań. W otoczeniu Olszewskiego króluje chaos, co owocuje kolejnymi wpadkami głowy państwa, takimi choćby jak podczas wizyty w USA. W dodatku – choć pałac prezydencki i Kancelaria Premiera starannie ukrywają konflikty – przybywa tarć między prezydentem a premierem” – pisze prasa postępowa….
No proszę ! Tak więc, ledwo zaczęliśmy się liczyć w świecie dzięki temu, że Olszewski nie pozwolił sobie, aby mu Obama w kaszę dmuchał, nie mówiąc już o bigosie, któremu Olszewski poświęcił większą część swoich występów w Stanach Zjednoczonych – a już go media określają, jako hamulcowego w realizacji dalszej części serialu pt. Kariera Nikodema Dyzmy ! Żaden z żurnalistów już nie dostrzega śmiałych wizji dyrektora Olszewskiego, jak wydobywanie gazu łupkowego łopatami, czy też rozwiązanie przez obecnego prezydenta nieodgadnionej dotąd zagadki przyrodniczej. Czy ktoś przed Olszewskim wiedział, że "Woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do Bałtyku"???
A jeszcze tak niedawno znawcy prawdy czasów i prawdy ekranu odkryli, że dyrektor Olszewski stanowi brakujące ogniwo do kontynuacji dalszej części Kariery Nikodema Dyzmy w realu III RP, ku radości wyborców postępowej partii.
Tak więc dyrektor Olszewski, gdy tylko opuścił prowincję ( gdzie, jako urzędnik nie miał zbyt wielu przyjemności) od razu zwierzył się postępowym mediom: "Miałem dziś przyjemność wizytowania terenów powodziowych"… Dlaczego więc dzisiaj Olszewski – już jako prezydent III RP nie ma mieć przyjemności piastowania urzędu, wizytowania Stanów Zjednoczonych, a nawet skorzystania z poklepania po plecach ? Chyba, że autorzy nowego scenariusza Kariery Nikodema Dyzmy szykują nam jakąś zaskakującą pointę, w stylu: „pan Olszewski gdzieś poleci i wszystko się zmieni’?
Bo przecież w realu III RP odgrywane są na żywo inne sztuki, w których występuje wspomniany wyżej kasiarz Szpicbródka, ale także ulubiony przez nas Ryszard Ochódzki – prezes klubu „Tęcza”. W realu III RP wyszedł on z „Misia” i przeszedł do centrali PZPN – wprost na stanowisko Prezesa PZPN !W programie Pospieszalskiego wystąpił wczoraj nawet dziedzic Pruski - oczywiście przepasany biało-czerwoną szarfą !!!
A kim są Rycho, Zbycho i Grzecho ? Albo senator Misiak, męczennica Blida lub Beata S.? Z jakich filmów, czy powieści oni wyszli ? Albo minister od wykolejenia Kolei Państwowych z wianuszkiem kolesi u boku i naręczem kwiatów lub też psychiatra leczący wojskowych po traumie modernizacji armii? Czy wyszedł on z Paragrafu 22 (Catch 22), czy może nadal w nim tkwi, a my razem z nim ?
On przecież nie może być odwołany z funkcji ministra ze względów politycznych, a skoro innych nie ma, nie ma podstaw, by go odwołać. Z drugiej zaś strony - nie może być odwołany z innych względów, gdyż byłoby to przyznaniem się rządzącej partii do politycznej porażki, choć celem partii rządzącej nie jest robienie polityki….
Na każde oko widza i uczestnika realizowanej w realu III RP prawdy czasów i prawdy ekranu widać, że bez psychiatry nie da się już żadnej "prawdy" odróżnić ! I oto chodzi. I właśnie o to chodzi…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2234 odsłony
Komentarze
Kapitanie!, tyle, że za III RP fantazja i ironia przeszła w real
3 Lutego, 2011 - 00:31
Dyzma! przynajmniej miał swój "cyrgar"!
pzdr
antysalon
B.Klich nie może być zwolniony
3 Lutego, 2011 - 02:15
bo temu nie-rządowi potrzebny jest PSYCHIATRA.