Z pamiętnika niemłodej już lekarki…

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Będąc niemłodą już lekarką, pracującą na rubieży zadupia Europy – przyszedł do mnie raz pacjent, bardzo dobrze mi znany. Wkraczając bez pukania do mojego gabinetu, rzucił ode drzwi:

- Dzię dobry pani doktór !

- Ach dzię dobry panie przewodniczący ! Rączki pana przewodniczącego całuję ! - Rzuciłam się do spracowanych i obnażonych nóg przewodniczącego, któren przybył do mojego gabinetu wprost z codziennych zajęć rekraacyjnych…

- A won mnie z tymi łapskamy ! - Rzucił pan przewodniczący, patrząc na mnie góry. – Co mnie tak obłapia za nogi ? To nie wie, że gang przestępczych kelnerów może to wszystko nagrywać ?!

- Co to, to nie !- śmiało odrzekłam, nadal obłapiając drogie mi nogi pana przewodniczącego, na których dojrzałam bez szkła powiększającego liczne siniaki….. – Mój gabinet skontrolował dzisiaj abewu i żadnych pluskwów i mikrofonów nie stwierdził ! – Jesteśmy zatem tutaj bezpieczni, panie przewodniczący ! – filuternie dodałam, tuląc do łona drogie mi członki….

- No dobrze, już dobrze…- odpowiedział udobruchany pan przewodniczący, stojąc nadal w rozkroku…

- A kto tak pana przewodniczącego skopał po drogich mi członkach ?! – zapytałam, obmacując nadal nogi pana przewodniczącego.

- A jakiś wrogi mi kopacz ! – rzekł przewodniczący, patrząc na mnie z góry tak, że tchu ja nie mogłam złapać…

- Wrogi panu przewodniczącemu kopacz ? Ależ ja nigdy…- nie dokończyłam, gdyż w tym samem momencie przerwał mi pan przewodniczący, ze gromkiem śmiechem:

- Ja tylko tak żartowałem, żeby rozweselić panią doktór. Ja wiem, że pani doktór czuwa we swym gabinecie, czyli na posterunku ! Nie to co inni ! To nie są ludzie - to wilki ! – na poważnie już dodał pan przewodniczący…

Powstałam z klęczek i nieśmiało patrząc w drogie mi oczęta pana przewodniczącego, zapytałam: - Co zatem sprowadza pana przewodniczącego do mojego skromnego gabinetu niemłodej już lekarki na rubieży naszego zadupia ? Wnioskuję, że sprawa jest niecierpiąca zwłok, skoro pan przewodniczący - zamiast udać się na rekonwalescencję po harataniu w gałę – przybył do mojego skromnego gabinetu… - Chyba nie z powodu tych wrogich kopaczy ? – dodałam z lekkim uśmiechem, nawiązującem do żartu pana przewodniczącego…

- A właśnie z tego powodu, pani doktór ! – rzucił poważnie pan przewodniczący, rozsiadając się na mojem fotelu… - Niech pani też siada ! – dodał, wskazując mi krzesło dla petenta, któren posłusznie zajęłam…

- Otóż, pani doktór – jak sama pani wie, otoczyły mnie wilki, które tylko czyhają… - rozpoczął pan przewodniczący. – Nie muszę pani doktór dodawać, że czyha na mnie także gang przestępczych kelnerów, któren posługuje się cyrylicą. Tak, że za przeproszeniem pani doktór, nie mogę nigdzie gęby otworzyć, bo od razu mnie nagrywają…

- Jednym słowem syf…- nieśmiało dodałam.

- Tak jest, pani doktór ! Syf i malaria ! – ochoczo podchwycił pan przewodniczący…

- Co zatem robić ? Co robić ? – szczerze spytałam, patrząc z nadzieją w wilcze oczęta pana przewodniczącego.

- Co robić ?! Co robić ? Trzeba to uleczyć, pani doktór ! – zdecydowanie odpowiedział pan przewodniczący…

- Ale jak ? – zapytałam, oczekując na kolejny, genialny plan pana przewodniczącego, któren nie jeden raz przeprowadził nas przez Morze Czerwone…

- Mam taki plan, pani doktór…

- Zamieniam się w słuch… - cicho odrzekłam…

 

- Otóż ja się od tego syfu odseparuję, a wtedy pani doktór znajdzie receptę na ten syf i malarię… - rzekł przewodniczący, aż mnie fala gorąca rzuciła się na głowę…

- Jak ja głupia rozumiem – to ja, skromna i niemłoda już lekarka z dalekiej rubieży naszego zadupia miałabym zastąpić pana przewodniczącego ??? – rzekłam cicho z niedowierzaniem. - Przecież nie znam się na tych kiwkach i zagraniach pana przewodniczącego, więc mnie każden łatwo ośmieszy, panie przewodniczący ! A przecież oprócz syfu i malarii mamy tutaj, mówiąc językiem sienkiewiczowskiem, jeszcze ch…a, d…ę i kamieni kupę!  Do tego potrzeba byłoby jakiegoś silnego chłopa, a nie kobitkę, co się tylko w domu ukrywa. Przecież już lepsza ode mnie byłaby ta Kiwawa, która zna się na kiwaniu i też jest wierna panu przewodniczącemu ! – dodałam z nadzieją wiedząc, co mnie czeka…

- Pani doktór ! – zdecydowanie odpowiedział pan przewodniczący. – Kiwawa jest taką samą dyletantką jak pani doktór. Ale to, że ja wybrałem właśnie panią doktór dowodzi, że najbardziej ufam pani doktór. A ponadto – pani doktór, jako kobieta będzie nietykalna. Kto się odważy zarzucić coś kobiecie a w dodatku dyletantce ? No kto ? – zakończył pan przewodniczący…

- W naszej partii, to chyba nikt…- wydusiłam z siebie…

- I oto chodzi! Oto właśnie chodzi, pani doktór ! Z ust mi pani doktór to wyjęła ! – dodał z wyrzutem... - Zjednoczyć partię, to nasze zadanie ! Dzięki zjednoczonej partii znów odnosić będziemy epokowe zwycięstwa! – zdecydowanie oświadczył pan przewodniczący, podnosząc się z fotela i kierując w stronę drzwi…

 

- A gdzie się pan przewodniczący będzie odseparowywał od tego syfu ? – zapytałam na odchodne wychodzącego z mojego gabinetu pana przewodniczącego…

- W Brukseli, pani doktór ! W Brukseli… - rzucił w drzwiach pan przewodniczący...

Gdy powtórnie rzuciłam się do najdroższych nóg pana przewodniczącego z okrzykiem „Królu mój, Królu Europy !” - już go nie było w moim gabinecie. Stukot jego piłkarskich korków gdzieś na korytarzu sygnalizował, że pośpiesznie opuszcza syf, któremu teraz ja – skromna i niemłoda lekarka z dalekiej rubieży zadupia Europy – stawię nieuchronny odpór. Mam w końcu waciki, nadmanganian potasu, zatgut i młotek do narkozy.

A więc do dzieła, pani doktór ! - pomyślałam ja sobie, uśmiechając się pod przysłowiowem wąsikiem…

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (28 głosów)

Komentarze

Co tu jeszcze dodać? Pyszne!

Pełna piąteczka oczywiście tutaj na parapecie.

Vote up!
9
Vote down!
-5

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1442610

Bez większej krępacji…

Pozdrawiam

Vote up!
2
Vote down!
0
#1442757

Po przeczytaniu pra-premierowego odcinka "z pamiętnika....niemłodej już lekarki" - domownicy ze śmiechu  tarzają  się na dywanie.

Podobno chrabja stefek von mirabell doradza, co ma być  napisane w expose.

Mogą być niezłe "jaja".

Saaaama prawda, bo autorami będą: bielecki i "księgowy" - czarodziej.

Premiera taka wrażliwa, lubi metamofrozy, więc może  expose powinna zakończyć słowami, które nas wprowadzą w letarg polityczny.

Moja propozycja jest następująca : i choćby przyszło 1000 stefanów i mi przyniosło 1000 bananów, nijak cytrusów nie rozprostuję, kiedy w mym rządzie są same ......je,je,je,je,je,je,je!

 

 

 

Pozdrawiam.

 

Vote up!
12
Vote down!
-4

bursztyn

Nic bardziej groźnego, niż głupi przyjaciel.
Lepszy byłby mądry wróg.
/Jean de Lafontaine/

#1442614

Mamy "powtórkę z rozrywki"  lecz oby to nie był  śmiech przez łzy.

Pozdrawiam

Vote up!
7
Vote down!
0

Tango

#1442653

Niestety, same łzy.

Vote up!
3
Vote down!
0

Maark

#1442659

Lepsze niż Ewy Szumańskiej tylko nie wiadomo czy śmiać się czy płakać, realia czasu teraźniejszego w jakich jest osadzona akcja nie są do śmiechu

Należy się 5+.

Pzdr.

Vote up!
7
Vote down!
0

To ya.

#1442681

Świetne, niesamowite, etc!

Vote up!
7
Vote down!
0

eirePL

#1442684

A czytając słyszałam (uszami wyobrażni) głosy Ewy Szumańskiej i Jana Kaczmarka. Były czasy!

Vote up!
10
Vote down!
0

Bóg - Honor - Ojczyzna!

#1442723

i chwatit

Vote up!
0
Vote down!
0

Mozets

#1632322