Będąc niemłodą już lekarką, wyznaczoną przez Donalda Tuska do wyleczenia służby zdrowia - gdy tak sobie siedziałam w ministerstwie, wymyślając hasło na kampanię wyborczą - do mojego gabinetu wtargnął pacjent, któremu udało się zmylić czujność borowików. Pacjent był mi dziwnie znajomy, jednak z wyrzutami na twarzy, co wskazywało na ciężką chorobę.
- Dzień dobry pani doktór, to znaczy pani...