Łukasz Warzecha, PJN i szanse ruchu poparcia JK

Obrazek użytkownika Budyń78
Kraj
Łukasz Warzecha pisze dla "Frondy", że nowy ruch poparcia Jarosława Kaczyńskiego niczego nie zmieni. I, co ciekawe, choć możliwe, że faktycznie zdanie to okaże się być prorocze, to jednak z tekstem, któremu dało ono tytuł, muszę wejść w polemikę.
Nie zgadzam się bowiem z tezą, że taki ruch nie będzie miał zdolności przyciągnięcia do PiS nowych zwolenników. Moim zdaniem problemem jest raczej to, że pomysł ten pojawia się dopiero teraz, ponieważ, co sygnalizowało wielu analityków (również w kontekście oceny kampanii prezydenckiej) nie było dotąd pomysłu na wykorzystanie potężnej społecznej energii, która narodziła się 10 kwietnia. Wśród zniczy na Krakowskim Przedmieściu, wśród tłumów zebranych tego dnia w kościołach, przed tysiącami telewizorów i komputerów. Siła ta nie znalazła nikogo, kto potrafiłby ją poprowadzić. Pamiętam, jak potężne oczekiwania wzbudzał Ruch 10 Kwietnia. Tłum przyszedł pod pałac 10 maja, a potem czekał na kolejny sygnał. I się nie doczekał.

Potem przyszła kampania wyborcza, podczas której przekonywano (wiem z rozmów z ludźmi, że nieraz faktycznie skutecznie) tych nieprzekonanych, jednak, coraz częściej, dezorientując równocześnie tych, którzy wydawali się pewni i nie do stracenia. Niestety, chwilami w sposób dość żenujący, w przebraniach kowbojów i hippisów, co z PiS miało tyle wspólnego, co Grzegorz Turnau wspólnego ma z punk rockiem. Czy było to potrzebne, czy pomogło, czy zaszkodziło - raczej się nie dowiemy, a dziś każdy chyba odpowiada sobie na to pytanie nie przez pryzmat racjonalnych analiz, a swego stosunku do Kluzik, Poncyliusza czy Migalskiego. Niemniej - ludziom, którzy przychodzili palić znicze na Krakowskim zaoferowano szopkę, luz i zabawę. Energia gdzieś się rozeszła, zniknęła, wypaliła się. Później odeszli zaś "ocieplacze" wizerunku.

Łukasz Warzecha pisze, że powstanie nowego ruchu jest kolejnym aktem małej wojny, w której PiS walczy już nie tylko z PO, ale i z PJN. świadczyć mają o tym też wpisy internetowe zwolenników PiS poświęcone nowej partii. Niezbyt ciepłe. Owszem, trudno udawać, że osoby, które zdecydowały się nadal politycznie identyfikować z Jarosławem Kaczyńskim, darzą "rozłamowców" jakimiś ciepłymi uczuciami. Pytanie tylko, czy mają powody, by w sobie takich uczuć szukać? Warzecha na samym początku działań nowej partii przedstawił swoje cztery warunki brzegowe, przy których byłby skłonny patrzeć na inicjatywę JKR z sympatią. Z każdym z tych warunków mógłbym się zgodzić, problem jednak w tym, że w momencie ich ogłoszenia było już oczywiste, że żaden z nich nie zostanie spełniony.

Tu dygresja osobista. Większość pisowskich komentatorów pisze teraz (a psychologia to ładnie potwierdza jako regułę), że nigdy nie lubili Migalskiego/Poncyljusza czy kto tam jeszcze jest. Ja nie zamierzam tak pisać, ponieważ Migalskiego ceniłem (i broniłem nieraz) bardzo długo, jednak gdy na urodzinach Salonu 24 zobaczyłem gościa, który kojarzył mi się nieodparcie z Millerem na spotkaniu z młodzieżą w stołówce KC (rok bodajże 1988), jakoś mi ta sympatia przeszła. Poncyljusza lubiłem od zawsze, a w wyborach do europarlamentu głosowałem na niego i namawiałem na to samo moją rodzinę. W momencie, gdy zaczęły się jego płaczliwe pielgrzymki do TVN24 poczułem się oszukany osobiście, ponieważ oddanie głosu traktuję jako pewną niepisaną umowę, którą pan Poncyljusz zerwał. Dołączając do godnego towarzystwa Kazimierza Marcinkiewicza. Dziś zaś PJN zajmuje się głównie byciem "nieobliczalną opozycją", której nieobliczalność polega na byciu bardziej platformianym od PO, co pokazuje sprawa głosowania nad likwidacją subwencji dla partii.

Wracając jednak do ruchu, który ma powstać wokół osób zaangażowanych w kampanię Jarosława Kaczyńskiego, które postanowiły poparcie swoje przedłużyć, myślę, że ruch ten może coś zdziałać. Musi on jednak stać się tym, czym nie stał się wspomniany już Ruch 10 Kwietnia. Musi wykorzystać tę kwietniową energię, a wcześniej musi znaleźć sposób na jej odnalezienie i przebudzenie. Inaczej faktycznie nic z tego nie będzie.

Łukasz Warzecha: Ten ruch niczego nie zmieni

Brak głosów

Komentarze

Trudno będzie i odnależć i zagospodarować energię Ruchu 10 kwietnia, a PIS w terenie (przynajmniej tu gdzie mieszkam) ma słabe struktury i ludzi. Trudno będzie obudzić tych zniechęconych. W mojej wsi w wyborach samorządowych wzięło udział 38% z kawałkiem. Ale trzeba wierzyć i coś robić. W dużych miastach wszystko wygląda inaczej.

Vote up!
0
Vote down!
0

Niueste

#111717

Pomysł świetny, szkoda, że nieco spóźniony.

Vote up!
0
Vote down!
0
#111742

Struktury Pisu od początku zawiązania się komitetów poparcia starały się nimi manipulować i rządzić. Wiele ideowych ludzi wiec odeszło lub przez intrygi zostało wypchniętych.
Teraz też, słyszę, że to struktury Pisu przygotowują listy delegatów na inaugurację Ruchu Smoleńskiego - czy to nie jest jakaś paranoja. Gotują w ten sposób Kaczyńskiemu niezłą farsę, gdyż należy się liczyć z oficjalnym oświadczeniem komitetów w tej sprawie. Przeraża mnie to, jak znowu niepoważnie traktuje się Polaków.

Vote up!
0
Vote down!
0
#111758

I nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, warcholstwo w ich wykonaniu w mediach "będzie się trzymać mocno".

Vote up!
0
Vote down!
0
#111764

Niezwykle ważne jest to, co napisałeś w sprawie SWOJEGO głosu oddanego na Poncyliusza.
Ta swołocz okradła Polaków z ich głosów.
Czego jednak można się spodziewać po tych kanaliach.
Standardy PO są im bliższe niźli cokolwiek.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#111774

Jan Bogatko

..należy poprzeć ten projekt - ja się w pełni pod nim podpisuję. Z ocen tekstu wnyika, ilu talibów Nowego Oświecienia gości na tej stronie,

pozdrawiam,

Vote up!
0
Vote down!
0

Jan Bogatko

#111794

Donek opalił ostatnio skrzydełka tego nielota w sejmie.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#112014