SONETY WOŁYŃSKIE [X]
Rzeź Dominopola
W domu Antoniny Uleryk
I. W Lipcową, ciepłą noc, błoga cisza, ktoś u drzwi puka.
Stanął tatuś otworzyć, a nóż pomóc pilno trzeba
Ostry bagnet przeszył mu serce, padł w progu zauka!
Rżną rodzinę i Antosię szpila przeszyła gruba.
II. Tu jatka ukończona, z ciał ofiar, rośnie krwawa kupka.
Świadomość wraca: „Jestem ciężko ranna!”, a tu zguba!
Z wielkim trudem, wyszła z domu, w konopie ogródka.
Bardzo cierpi ale trwa zaszczuta, byle nie Bulba!
III. Straszna noc, jakże długa, wtem ruch i słyszy te słówka:
"Tu brak jednej osoby!” Zadrżała, lecz odeszła służba.
I znów jeździec, a idzie psisko, Ona w Niebie ratunku szuka!
IV. Zbawienna myśl świta: Swojczów, gdzie rodzina, drużba.
Nadzieja i doły świeże, a dalej Turia cichutka.
Z trudem tam dociera, a serce otwiera babuńka.
W domu Edwarda Uleryk
I. Północ, śpi twardo wieś, skarb Lecha i kresowych szlaków.
Nienawiść i zemsta, cień i mgła, pazur topi, a jad sączy!
U węgła staje rezun bandzior i zgraja, broń i błysk nożów.
Wybuch granatu, rwą owce Hady, a każdy rączy.
II. Wstał Edzio z łóżka i rodzina, pełno obcych wojaków.
Otoczyli dom i włamują.... „Unoś duszę w sadzie plączy!”
Szepta ojciec. Skoczyłem i słucham krwawy ton jęków.
Wszędzie strzały i krzyki: „Ratuj Boże Wszechmogący!”
III. Rzeź ustaje, cisza i grób, łączy z wiecznością blasków....
A śmierć owoc zbiera. Wciąż płyną dusze po laur wieńczący.
Dzieci Wołynia! Aniołkowie, stróże naszych kroków.
IV. Na podłodze zwłoki tatusia i sióstr, ból piekący.
Po czemu tacy: „Goście”? Wszak my bracia od wieków!
Przed świtem odchodzą w tułaczkę, losu Wybrańcy.
Pani Antoninie Uleryk, Edwardowi Uleryk, ich rodzicom, rodzeństwu i rodzinom, bestialsko pomordowanym w polskiej wsi Dominopol w nocy z 10 na 11 lipca 1943 r., wszystkim ofiarom tamtej zbrodni ludobójstwa na Ziemi Swojczowskiej oraz pani Władysławie Główka z d. Bedychaj na wieczną pamiątkę poświęcam.
25-26. 07. 2004 r. Zamość
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1767 odsłon