Zapomniana dyrektywa. Dlaczego nie zmieniono kpk

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

O konieczności zmiany kodeksu postępowania karnego wiadomo od 9 marca 2016 roku. Niestety. Ani rządząca partia, ani też oPOzycja, nie rusza w ogóle tego tematu.

Dnia 9 marca 2016 roku Parlament europejski przyjął dyrektywę nr 2016/343. w sprawie wzmocnienia niektórych aspektów domniemania niewinności i prawa do obecności na rozprawie w postępowaniu karnym.

Zgodnie z jej art. 14 u.1:

państwa członkowskie wprowadzają w życie przepisy ustawowe, wykonawcze i administracyjne niezbędne do wykonania niniejszej dyrektywy w terminie do dnia 1 kwietnia 2018 r.

Powyższy zapis oznacza, że przepisy dyrektywy 2016/343 powinny zmienić polskie prawo postępowania karnego tak, by zmiany obowiązywały już 1 kwietnia 2018 r.

 

Tymczasem cisza.

Wygląda na to, że dyrektywa pozostanie martwa do końca tej kadencji Sejmu.

 

Tymczasem trudno przecenić jej znaczenie dla strony procesu karnego.

W art. 6 u. 2 dyrektywy kryje się bowiem prawdziwa rewolucja:

Państwa członkowskie zapewniają, aby wszelkie wątpliwości co do winy rozstrzygano na korzyść podejrzanego lub oskarżonego, także w sytuacji gdy sąd dokonuje oceny, czy uniewinnić daną osobę.

 

Tymczasem obowiązujący w Polsce przepis ciągle brzmi inaczej.

Art. 5 u. 2 kpk: Niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego.

 

Artykuł 5 § 2 KPK odnosi się bowiem do "wątpliwości" sądu, a nie stron, czy ich przedstawicieli procesowych (zob. wyr. SA we Wrocławiu z 9.5.2012 r., II AKa 113/12, Legalis). Wynika stąd powinność podjęcia przez organ procesowy wszelkich dostępnych kroków, w celu dokonania jednoznacznych ustaleń faktycznych, względnie jedynie trafnej wykładni przepisów prawa. Dopiero stwierdzenie braku takiej możliwości uprawnia (i zobowiązuje) do rozstrzygnięcia wątpliwości na korzyść oskarżonego (…).

(…)

Z dotychczasowego orzecznictwa sądowego wynika, że zastosowanie zasady in dubio pro reo wchodzi w grę dopiero wówczas, gdy wątpliwości powzięte przez organ procesowy, co do sposobu rozstrzygnięcia określonej kwestii faktycznej lub prawnej nie dadzą się usunąć, pomimo podjęcia wszelkich dostępnych działań zmierzających do dokonania jednoznacznych ustaleń faktycznych, względnie jedynie trafnej wykładni przepisów prawa (post. SN z 20.12.2006 r., IV KK 235/06, OSNwSK 2006, Nr 1, poz. 2532).

(Kodeks postępowania karnego. Komentarz, Wydanie 31, Redaktor: prof. dr hab. Jerzy Skorupka, stan prawny: luty 2019)

 

To szczególnie mocno trzeba podkreślić - chodzi wyłącznie o nieusuwalne wątpliwości… sądu orzekającego.

Tymczasem unijna dyrektywa mówi o wszelkich wątpliwościach, a więc również usuwalnych.

A także wątpliwościach stron.

 

Czy wobec milczenia ustawodawcy obywatel postawiony w roli podejrzanego/oskarżonego jest bezradny?

Przecież ciągle jeszcze zdarzają się akty oskarżenia, bo prokurator miał wątpliwości z zakwalifikowaniem danego czynu.

I nie chodzi tu o zwykłą subsumpcję, czyli przyporządkowanie stanu faktycznego do odpowiedniego przepisu karnego, ale o ustalenie, czy to przestępstwo, czy też czynność cywilnoprawna wynikająca ze swobody umów.

Ba, znam sprawę, na zakończenie której sędzia powiedział do skazanych – mam nadzieję, że się państwo odwołacie. Jest dużo podobnych spraw, i sędziowie nie wiedzą, jak orzekać!

Na szczęście dyrektywa 2016/343 jest na tyle jasna, że można się na nią powoływać przed sądem.

Co do zasady dyrektywy Parlamentu i Rady UE są skierowane do państw członkowskich UE, których zadaniem jest je implementować. A zatem nie są stosowane bezpośrednio. Europejski Trybunał Sprawiedliwość uznaje jednak możliwość ich bezpośredniego stosowania dyrektyw.

Dyrektywa musi jednak zachować pewne warunki. Otóż jej przepisy muszą być

bezwarunkowe

wystarczające precyzyjne i jasne

nieimplementowane do prawa krajowego (również: wadliwie implementowane bądź z opóźnieniem).

Ponad wszelką wątpliwość warunki te spełnia Dyrektywa 2016/343.

Zgodnie z orzeczeniem ETS z 19 I 1982 r. w sprawie Ursula Becker vs. Finanzamt Münster-Innenstadt, jeśli przepisy dyrektywy z punktu widzenia ich treści są bezwarunkowe i wystarczająco precyzyjne, to wobec braku w wyznaczonych terminach przepisów wykonawczych można się na nie powołać wobec wszelkich przepisów prawa krajowego niezgodnych z dyrektywą.

Z kolei w orzeczeniu ETS z dnia 17 listopada 1993 r. C - 71/92 w sprawie Komisja Wspólnot Europejskich vs. Królestwu Hiszpanii uznał, że kiedy celem dyrektywy jest nadanie praw jednostce może ona korzystać z pełni swoich praw i w razie potrzeby powoływać się na nie przed sądem krajowym również w przypadku nieprecyzyjnego, błędnego wdrożenia dyrektywy.

 

Dziwi tylko jedno. Opozycja od 2015 roku zarzuca łamanie Konstytucji, zarzuca też łamanie prawa europejskiego.

Co rusz zawiadamiają o istniejących jej zdaniem przypadkach.

Rose Marie Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein obsesyjnie widzi w rządach PiS jedyne zagrożenie dla Unii.

 

Ale o braku implementacji dyrektywy 2016/343 panuje cisza.

 

Czy dlatego, że chodzi w niej o zwykłego człowieka?

I że wdrożenie jej skomplikowałoby życie najbardziej wpływowej korporacji?

 

22.04 2019

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)