Max Kolonko zagubił się w czasie
Odklejenie coraz większej grupy mniej lub bardziej samozwańczych „kresowiaków” z czasem może doprowadzić do przyjęcia ukraińskiej wersji historii i gloryfikacji UPA. Zamiast polemiki z argumentami będą bowiem wysuwane pojedyncze przykłady świadczące o oszołomstwie osób, które to chciały by być strażnikami pamięci Narodu, co rzutować będzie negatywnie nawet na najbardziej rzetelne ich wypowiedzi.
I nawet trudno byłoby się dziwić. Pokazywanie pojedynczych przykładów w wyniku swoistej indukcji już teraz rozszerzane jest na ogół. I tak wg niektórych wszyscy Polacy mordowali Żydów, czego dowodem ma być Jedwabne i kilka innych mordów, co podnoszone jest zawzięcie przez byłą żonę Boniego i jej towarzyszy. Słuszne oburzenie na takie postawienie sprawy dziwnie jakoś koliduje z innym przekonaniem – otóż dla sporej grupy osób wszyscy Ukraińcy mordowali Polaków.
Brak jest w tym wszystkim symetryzmu i prostego stwierdzenia, że w każdym Narodzie w czasie próby ujawniają się bydlęta. I bohaterowie...
To jednak uwaga ogólna. By uniknąć takiej sytuacji,a przynajmniej ograniczyć do minimum musimy dostrzegać wszelkie przejawy oszołomstwa, szczególnie tego hurrapatriotycznego i reagować, zanim druga strona rzuci nam w twarz – ale z was durnie! uchylając się w ten sposób od dyskusji merytorycznej.
Oto Max Kolonko, dwie dekady temu używający imienia Mariusz i zaliczany wtedy do czwórki najpopularniejszych w Polsce dziennikarzy (obok Kamila Durczoka, Tomasza Lisa i Elżbiety Jaworowicz), dzisiaj jakby nieco zapomniany, epatuje swoim nietuzinkowym odbiorem świata.
Jego monstrualnie rozdęte ego, jak pamiętamy 4 lipca 2020 roku ogłosił się prezydentem ad interim Polski, którą też zaczął nazywać Stanami Zjednoczonymi IV Republiki Polskiej oraz zapowiedział wybuch patriotycznej, narodowej, republikańskiej rewolucji, znalazło kolejne ujście.
Maksio długo myślał, aż w końcu znalazł receptę na powtórzenie sukcesu z czasów rządów koalicji SLD-PSL.
Tym razem postawił na swoiście pojmowaną kresowość.
Wiadomo nie od wczoraj, że w Panteonie Polaków poczesne miejsce zajmuje generał Władysław Anders. A zatem jaki problem, by spróbować Go opluć?
Ale Maksio jest za sprytny. Wie, że bezpośredni atak mógłby mu bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Zaatakował więc drugą żonę Generała.
Oto zdaniem byłego korespondenta TVP z Waszyngtonu:
Żona Gen. Andersa - Ukrainka Irina Jarosewycz w 1919 roku należała do kuźni Banderowców harcerskiego Płastu brat Anatol działał w org. ukraińskich Czarnomorców z Szuchewyczem, późniejszym dowódcą UPA i mordercą Polaków na #Wołyń Chcecie prawdy? http://MaxTVGO.com
Przyznam, że zdębiałem.
Irena Jaroszewicz, bo tak należałoby napisać jej nazwisko zachowując polskie reguły, według wpisu Maksia musiałaby mieć w 1919 roku co najmniej jakieś 9-10 lat. Okazuje się jednak, że wszystkie dostępne źródła są wyjątkowo zgodne – otóż Irena przyszła na świat… w maju 1920 r. Rok później!!!
Wikipedia:
Irena Renata Anders, z domu Iryna Jarosewycz, ps. art. Renata Bogdańska[1] (ur. 12 maja 1920 w Bruntálu, zm. 29 listopada 2010 w Londynie) – polska i ukraińska artystka rewiowa, pieśniarka, aktorka, kapitan Wojska Polskiego[2], działaczka polonijna w Wielkiej Brytanii; pierwsza żona Gwidona Boruckiego, druga żona gen. Władysława Andersa.
Jeszcze jako żona Gwidona Boruckiego (właśc. Gwidon Alfred Gottlieb) przebyła cały szlak bojowy Polskiej Armii – od Tockoje poprzez Buzułuk, Iran, Irak, Palestynę, Egipt i w końcu Włochy.
W ruinach klasztoru Monte Cassino wraz z mężem po raz pierwszy zaśpiewała Czerwone Maki…
Za Andersa wyszła 3 lata po wojnie, w 1948 roku. Miała wtedy 28 lat, co zgodnie przyznają wszelkie dostępne źródła. Tymczasem wg Maksia byłaby wówczas kobietą 40-letnią, co w owych czasach wykluczało raczej urodzenie dziecka po kolejnych dwóch latach (dziennikarka i dyplomatka Anna Maria Anders).
Ale wg Maksia rok przed swoim urodzeniem miała 10 lat i należała już do ukraińskiej organizacji skautowej… ;)
Równie dobrze można by Maksiowi postawić zarzut pisania tekstów dla stalinowskiej Fali49. Co z tego, że zniknęła ona z eteru w 1951 roku po zastrzeleniu przez żołnierza wyklętego Stefana Martyki, jednego z zatrudnionych tam propagandzistów? W końcu bycie skautem rok przed swoim urodzeniem nie jest dziwniejsze niż pisanie tekstów do stalinowskiego ścierwomedium 15 lat przed narodzinami.
To przejaw dokładnie tego samego świra.
Najzabawniejsze jednak jest to, że oczywisty fejknjus Maksia pochwycił putinowiec strojący się w piórka kresowiaka, znany już Jacek Boki. Ten wielbiciel stalinowskich oprawców (np. bandyty komunistycznego Świerczewskiego) tweet Maksia opatruje swoim komentarzem:
Generał Władysław Anders i jego ukraińska żona Iryna Jarosewycz . W 1919 roku należała do kuźni Banderowców harcerskiego Płastu, zaś jej brat Anatol działał w organizacji Płastowego kurenia Czarnomorców z Romanem Szuchewyczem, późniejszym dowódcą UPA i mordercą Polaków na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej.
Co prawda brat Anatol mieszkał w Czechosłowacji i był inżynierem, ale co tam…
Ważne, że Irena rok przed urodzeniem była już członkinią harcerskiego Płastu. ;)
Oczywiste wariactwo nie ma jednak znaczenia. Tekst Bokiego był promowany na bannerze polskojęzycznego moskiewskiego portaliku.
Jednoznacznie świadczy to o odmóżdżeniu odpowiedzialnych za taki stan rzeczy adminów. Bo nie wydaje się, aby propaganda kierowana przez rdzennych moskali była aż tak piramidalnie durnowata.
Ten wpis wygląda zatem na inicjatywę własną putinowskiego wolontariatu. ;)
Musimy jednak reagować. W toczącej się Walce o Pamięć nie możemy sobie pozwolić, by zbywano nas za pomocą drwiących epitetów.
Bzdura Kolonki, powielana przez samozwańczego „kresowiaka”, nadaje się bowiem tylko do wyśmiania.
21.07 2023
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 532 odsłony