Rusofobia bezobjawowa

Obrazek użytkownika kataryna
Kraj


Rusofobia
- wrogość lub niechęć do Rosjan i do
wszystkiego, co rosyjskie (Słownik Języka Polskiego)

Konia z rzędem temu, kto znajdzie u
Kaczyńskiego objawy rusofobii, w jej właściwym znaczeniu. U Kaczyńskiego
- zaznaczam - a nie we własnym wyobrażeniu na jego temat, bo to wbrew
pozorom nie jest to samo. Zabawne są reakcje na wczorajsze orędzie
Kaczyńskiego, i nie mam tu bynajmniej na myśli dociekań czy czajniczek
to czajniczek, czy atrapa (poświęcony scenografii orędzia fragment
dzisiejszego wywiadu Moniki Olejnik z Pawłem Poncyljuszem brzmi jak
wcale udana autoparodia), ale udawane zaskoczenie i dziwne podniecenie
niemałej grupy polityków i komentatorów tym, że Kaczyński zrobił coś, co
nie przystaje do swojej karykatury.

Mnie w przesłaniu Kaczyńskiego do Rosjan nic nie zdziwiło, bo, po
pierwsze, z braku przesłanek nigdy go za rusofoba nie uważałam, a po
drugie, nie odmawiam mu człowieczeństwa i ludzkich odruchów. A tym
właśnie było jego wystąpienie - osobistym podziękowaniem dla tych
Rosjan, którzy mu okazali współczucie i ciepło po stracie ukochanego
brata. Co to ma wspólnego z jego wcześniejszymi wypowiedziami na temat
Putina i jego polityki? Mam nadzieję, że mi to wytłumaczy ktoś kto
stawia znak równości między stosunkiem do zwykłego obywatela państwa,
którego władze nie są nam przyjazne, a stosunkiem do tychże władz i ich
polityki.

Przestrzegałabym jednak przed takim rozumowaniem, bo od niego prosta
droga do uznania, że każdy komu się nie podobały rządy Kaczyńskich i je
krytykował jest polonofobem. Myślę, że sam Kaczyński taki "deal" by
wziął z pocałowaniem ręki. To jak, utożsamiamy niechęć do konkretnej
władzy z fobią wobec narodu?

Nie jest to zresztą jedyny problem
jaki sobie szykują ci wszyscy, którzy od wczoraj komentują wystąpienie
Kaczyńskiego, rzekomo cudownie uzdrowionego z rusofobii. Bo jeśli
krytyczne, a nawet bardzo krytyczne, wypowiedzi Kaczyńskiego o
rosyjskiej polityce i rosyjskich władzach (a nie znam żadnej jego
krytycznej wypowiedzi odnoszącej się do samych Rosjan, tylko za to, że
są Rosjanami), są objawem rusofobii, to czym jest ta wypowiedź:

"Jest
pytanie, czy jest w ogóle możliwe pojednanie polsko-rosyjskie na
gruncie prawdy historycznej w sytuacji, gdy tak naprawdę nie toczy się
żadna debata o historii pomiędzy polskimi historykami i rosyjskimi, a
odzywają się tylko i wyłącznie głosy czysto polityczne. Kontestowanie
uchwały, która nie dotyka polityki zagranicznej i współczesnych
problemów świadczy o tym, że to strona rosyjska nie potrafi jeszcze
sobie poradzić z własną, trudną historią i widzi ją czysto politycznie,
niepotrzebnie angażując się w obronę czegoś, czego się nie da obronić – a
więc Rosji stalinowskiej. To jest tak, jakby Niemcy chcieli bronić – na
szczęście nie chcą – przeszłości hitlerowskiej. Po prostu się nie da.
Nie warto, bo to brzydkie, to źle pachnie, to się bardzo źle kojarzy i
za tym – za stalinizmem – kryje się ogrom zbrodni, których nie warto
dzisiaj z perspektywy wielu, wielu dziesiątków lat próbować brać na
własne plecy politykom rosyjskim. Rosja pod wieloma względami nie
potrafi jeszcze pozbyć się skutków traumy upadku własnego imperium.
Trzeba przyjąć, że potrzebny jest czas, a w Polsce koncepcja długiego
marszu, która musi oznaczać, że się nie zrażamy różnymi dziwnymi
zachowaniami rosyjskimi, dziwnymi reakcjami, dziwnymi ocenami historii
najnowszej. Nie zrażamy się, mówimy swoją prawdę i czekamy na lepszy
czas, a próbujemy na co dzień budować tkankę współpracy."

Bez wątpienia rusofobiczna, prawda? A
to Bronisław Komorowski, sprzed ledwie kilku miesięcy. Jestem
przekonana, że gdyby się komuś chciało zrobić porządny research i
zgromadzić więcej cytatów z Kaczyńskiego i Komorowskiego, to po ich
wymieszaniu nawet najbardziej spostrzegawczy nie byliby w stanie
odróżnić który jest czyj. Bo jeśli Kaczyński jest rusofobem, to jest nim
także Komorowski. A raczej był, bo o takich wypowiedziach nikt dzisiaj
nie chce pamiętać, dzięki czemu łatwiej budować kontrast między oboma
kandydatami, zwłaszcza gdy się ma na podorędziu dziennikarzy, gotowych
wtórować Platformie w oskarżaniu Kaczyńskiego o rusofobię, wyrażaniu
zdziwienia, że ją porzucił, i oburzaniu się, że cynicznie udaje na
użytek kampanii. Tymczasem rusofobami według definicji w jakiej się
wpycha Kaczyńskiego okazałaby się pewnie większość polityków Platformy, w
każdym razie gdyby przyszło im się na ten
temat wypowiadać a nie mieliby akurat politycznego interesu, żeby udawać

miłość do Putina i putinowskiej Rosji. To nie wdzięczność do zwykłych
Rosjan jest koniunkturalna, bo ona akurat jest uzasadniona, ale nagły
przypływ miłości do Putina, który dzisiaj jest taki sam jaki był wtedy
gdy skutecznie zagrał Tuskiem przeciwko Kaczyńskiemu. Dzisiaj po prostu
może sobie pozwolić na gesty, bo niewiele go kosztują, a mogą się
opłacić. Przekazanie Polsce jawnych dokumentów na temat zbrodni, co do
sprawstwa której nikt nie ma wątpliwości od kilkudziesięciu lat to
całkiem rozsądna cena za milczenie Polski na temat imperialnych zakusów
Rosji, których ostatnio coraz więcej. Były minister spraw zagranicznych
Łotwy szczerze powiedział w wywiadzie, że po śmierci Lecha Kaczyńskiego
wszyscy odetchnęli z ulgą, bo przeszkadzał i Rosji i Niemcom. Dzisiaj
nikt Putinowi przeszkadzać nie zamierza, ani w polityce, ani w
interesach, ani w śledztwie. Na radość z niespodziewanego pojednania  z
rosyjską władzą przyjdzie czas, gdy się przekonamy ile nas ono kosztuje.

Wracając do Kaczyńskiego, nie
wykluczam, że się mylę i on naprawdę jest rusofobem, ale wtedy nie
powinno być problemu ze znalezieniem odpowiednich cytatów na
potwierdzenie jego rusofobii. Rusofobii rozumianej inaczej niż krytyczny
stosunek do polityki rosyjskich władz, bo to właśnie bezkrytyczny do
niej stosunek jest niezdrowy. A obawiam się, że taki może być teraz
trend, po rzekomym "przełomie emocjonalnym" we wzajemnych stosunkach.
Przełomie, który widzą głównie politycy i dziennikarze, bo jakoś umyka
on sowietologom, patrzącym na Rosję i wydarzenia po 10 kwietnia bez
egzaltacji.

Styx: Atrapy Moniki Olejnik

Brak głosów

Komentarze

Krzysztof J. Wojtas
Wydaje się, że czas wypracować polskie stanowisko względem Rosji.
W jakimś stopniu Pani wpis jest krokiem na tej drodze. Ale też jakby nie chciała Pani wszystkiego widzieć.
Jak dotąd jest topodsycanie różnych form rusofobii. Tymczasem jest potrzebny racjonalny stosunek do tego kraju, Narodu i cywilizacji.
W innych miejscach zwracałem uwagę na niewłaściwość utrudniającą ułożenie normalnych relacji z Rosją w wystąpieniu Kaczyńskiego.
Pani wspomina o jednym elemencie - że zwraca się do do Rosjan, a nie do rządu.
Jest jeszcze drugi element, który Pani pomija - że za wszystko wini stalinizm. A przecież stalinizm jest formą ewolucyjną komunizmu.

Więc jak? Winien stalinizm, a komunizm to był dobry?

Jeśli rozważać tę kwestię; Rosjanie to rozróżniają. Dla nich stalinizm to forma komunizmu o nacjonalistycznym obliczu, gdzie celem jest wielkość ZSRR, a nie światowa rewolucja (taki niuans).
To współgra z cywilizacją turańską i carską ideologią - z batiuszką Stalinem zamiast cara.

W sumie są w rozkroku z racji zdarzeń takich jak Katyń (polscy oficerowie). Rosja obecna chce odbudować swą potęgę, ale bez dziedzictwa komunizmu/stalinizmu. Dla ich narodu - i to starają się wykazać, komunizm był równie morderczy. To komuniści (określonego pochodzenia) wymordowali rosyjskie elity, a Stalin dokonał czystki tych komunistów.
Z punktu widzenia Rosjan - miał rację. I tę linię po trosze realizuje Putin. Wszyscy przeciwstawiający się władzy "cara" zostali skasowani Bieriezowskij, Chodorkowski i in. Czy to jest antysemityzm? Są przecież majętni Żydzi, którzy nie są niszczeni, ale też nie próbują nawet przeciwstawiać się władzy.
Czy dlatego Pani nienawidzi Putina? Czy taka ma być polskie stanowisko wobec Rosji?

Rosja jest naszym wrogiem od zarania swego istnienia. Są to przeciwstawne systemy organizacji państwa. Obecna propozycja PiS jest opcją pro- judaistyczną. A judaizm jest takim samym wrogiem polskości, jak Rosja i Niemcy.

Niemcy mają traumę hitleryzmu - dlatego, że w demokratycznych wyborach poparli tę opcję - z określonymi skutkami. Przegrali i ponoszą konsekwencje, ale próbują wykazać, że Niemcy to nie tylko Hitler, że mają też wiele do zaoferowania światu w innych dziedzinach, a gospodarka daje im możliwość wykazania niemieckich przewag.

Rosjanie mają podobne dziedzictwo. (patrz moje opracowanie - "Antyjudaizm"). Tyle, że wygrali wojnę. Ale ciągną się za nimi stare grzechy. Ich argumentem nie jest gospodarka, czy organizacja, a rakiety.

Ale cel jest taki sam.

Problemem dla nich jest jak odciąć się od komunizmu zachowując cel.

Pozdrawiam

PS.
Długi komentarz. Może należy go zamieścić, jako osobny wpis? (Zachowam w swoim archiwum).

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#58756