Sztuka niedoczytania

Obrazek użytkownika kataryna
Kraj

Obiecałam sobie, że nie będę już pisać o dziennikarzach ale do dzisiejszego wpisu Małgorzaty Subotić muszę się odnieść.

Robię to bez entuzjazmu bo Małgorzata Subotić nie dała mi szansy na merytoryczną polemikę - pominęła najważniejsze zarzuty jakie stawiam jej tekstowi, brawurowo rozprawiając się natomiast z tym czego jej wcale nie zarzucam. Ale "gra się tak jak przeciwnik pozwala", odniosę się zatem do tego co Małgorzata Subotić napisała o swoim artykule i moim opacznym rozumieniu tegoż.

Małgorzata Subotić zarzuca mi, że przestałam pisać logicznie. Być może. Na pewno piszę niezrozumiale jeśli nie było jasne o co się właściwie czepiam, zacznę więc od podsumowania moich zarzutów wobec artykułu "Człowiek, który chadzał na skróty", a jest ich z grubsza trzy. Po pierwsze, kopanie leżącego jest obrzydliwe. Po drugie, portret Sumlińskiego jest tendencyjny. Po trzecie, nawet kopiąc leżącego trzeba zachować jakiś poziom i nie stosować chwytów, które są nie tylko nieprzyzwoite ale przede wszystkim niezgodne z etyką zawodową (zdradzanie informatora innego dziennikarza, przekręcanie cytatów w sposób zmieniający ich sens, zarzucanie nieuczciwości bez dania szansy obrony). O ile co do "po pierwsze" możemy się różnić a co do "po drugie" dyskutować, o tyle "po trzecie" - dla mnie najważniejsze - wydaje mi się oczywiste i to była istota mojej krytyki tekstu Subotić. Niestety, do żadnego z zarzutów dotyczących przepisowości wymierzonych Sumlińskiemu ciosów Autorka się nie odniosła. Niech i tak będzie, podyskutujmy zatem o tym o czym Małgorzata Subotić chce dyskutować.

Nie znam go osobiście, co sprawia, że mogłam być w opisywaniu jego historii obiektywna, bo wolna od ewentualnych „zaszłości”. Przeprowadziłam natomiast dziesiątki rozmów z jego kolegami dziennikarzami i osobami, które się z nim zetknęły (liczba rozmówców była nawet chyba zbyt duża, jak na potrzeby niezbyt w sumie długiego tekstu). Najważniejsze, z tego co się o nim dowiedziałam, opisałam.

 

 

 

Jeśli faktycznie w artykule znalazło się to co - zdaniem środowiska i wsłuchanej w jego głos portrecistki - najważniejsze to Wojciech Sumliński jest postacią jednoznacznie negatywną, wrzodem na zdrowym dziennikarskim ciele. Hochsztaplerem o którym jego koledzy potrafią mówić tylko źle nawet wiedząc, że i tak jest już na dnie. Ktoś dla kogo jego środowisko nie ma żadnej litości w najgorszym momencie jego życia musi być nie lada szują. Być może Sumliński taki właśnie jest, nie wiem, nie znam człowieka. Nie znam też tych dziesiątków innych świadectw, które Małgorzata Subotić uznała za mniej ważne niż te przytoczone, trudno mi więc ocenić czy do swojego artykułu wybrała te najbardziej reprezentatywne. No i nie wiem czy Autorka zadała sobie trud zweryfikowania oskarżeń jakie powtarza za kolegami Sumlińskiego - o plagiat (anonim), o brudny układ (Pytlakowski) i wie jak, dlaczego i jaką pracę pomagał Sumlińskiemu załatwić Oleksy (anonim). Szczerze mówiąc - wątpię. Zebranie w jednym artykule samych negatywnych plotek o człowieku bez ich starannej weryfikacji trudno nazwać obiektywnym portretem.

Czy Kataryna naprawdę by chciała, żebym przedstawiła lukrowaną postać, taki fałszywy pomnik z brązu? I tylko dlatego, że Sumliński jest kolegą po fachu? Ale ja wiem, że moi czytelnicy by tego nie chcieli. I to jest najważniejsza wskazówka w pracy dziennikarskiej. Lekarz może milczeć o przewinach swojego kolegi po fachu, podobnie jak na przykład adwokat, choć akurat mnie się to też nie podoba. Ale dziennikarz nie ma prawa milczeć, bo to on jest pasem transmisyjnym do opinii publicznej.

 

Dlaczego Małgorzata Subotić wyklucza mnie z grona swoich czytelników, jej tekst skomentowałam przecież z pozycji czytelnika właśnie, czy wyrażona przez konkretnego czytelnika opinia jest mniej ważna niż opinia nigdzie nie wyrażona czytelnika bliżej nieokreślonego? Wcale nie mam pretensji o to, że Subotić nie przedstawiła "fałszywego portretu z brązu", mam pretensje o to, że przedstawiła fałszywy portret z błota. Małgorzata Subotić pisze, że "dziennikarz nie ma prawa milczeć" i ja się z tym zgadzam. Zapytam tylko nieśmiało, co takiego się stało, że pani Subotić i jej informatorzy uznali, że akurat teraz jest najlepszy moment na przerwanie milczenia? Większość opisanych w tekście spraw to jakieś stare dzieje, było dużo czasu, żeby się z Sumlińskim rozprawić ale jakoś sobie nie przypominam pryncypialnej krytyki tych jego plagiatów, podejrzanych układów z Blajerskim, chodzenia na skróty i tego wszystkiego co dzisiaj przeciwko niemu wywleczono. Dlaczego właśnie moment kiedy Sumliński leży w psychiatryku po próbie samobójczej, skończony jako dziennikarz i zniszczony jako człowiek środowisko uznało za najbardziej odpowiedni, żeby wyegzekwować swoje prawo do niemilczenia na temat jego grzechów? Tajming rozliczania Sumlińskiego z zawodowych wpadek każe wątpić w szlachetność intencji. Były ku temu stosowniejsze okazje. Ta jest najgorsza z możliwych. Jasne, nie musimy się co do tego zgadzać, uszanuję jeśli ktoś uważa, że każdy moment jest dobry, żeby piętnować nieprawidłowości, liczę tylko na konsekwencję i piętnowanie także tych, którzy są na topie, jeśli jest za co. Tłumne rzucenie się na tego, który się już nie liczy i nie ma żadnych szans na obronę to słaby dowód odwagi w rozliczaniu swoich.

Czy naprawdę Kataryna ceniona za zdolność analizy, nie rozumie jak ważną i wielopiętrową sprawą jest przypadek Wojciecha Sumlińskiego? Los, nawet najbardziej dramatyczny, pojedynczego człowieka to jedna sprawa. Metody, które stosują służby wobec dziennikarzy, szczególnie dziennikarzy śledczych to druga sprawa. (...) Ale w dramatycznej historii Sumlińskiego dostrzegam nie tylko atak na niego, lecz przede wszystkim na całe środowisko dziennikarzy śledczych. To taki cyniczny sygnał wysyłany przez ludzi służb: jak nie będziecie grzeczni to zrobimy z wami to co zrobiliśmy z Sumliński.

Małgorzata Subotić pisze, że nie rozumiem wagi sprawy Sumlińskiego i jej znaczenia dla całego dziennikarstwa śledczego choć wałkowaniem tematu samą siebie już na śmierć zanudziłam. I naprawdę chętnie się zmierzę na ilość napisanych na ten temat tekstów nie tylko z samą Małgorzatą Subotić ale z całą redakcją Rzepy razem wziętą. Można mi zarzucić przecenianie znaczenia sprawy Sumlińskiego i niepotrzebne histeryzowanie - przyjmę to z pokorą - ale na pewno nie to, że ją lekceważę. Ten fragment tekstu Małgorzaty Subotić jest dla mnie całkowicie niezrozumiały, nawet nie dlatego, że jest zarzutem całkowicie chybionym, ale przede wszystkim dlatego, że zupełnie nie przystaje do tego jak sama Małgorzata Subotić potraktowała sprawę Sumlińskiego. Z jej sobotniego tekstu wcale nie wynika przecież aby służby coś Sumlińskiemu zrobiły. Ten wątek jest w portrecie Sumlińskiego całkowicie pomijany, jakby dla czytelnika faktycznie ważniejsze było to, że przed zatrzymaniem dobrze zarabiał a nie to, że był ofiarą działania służb. Nie znam też innych tekstów Małgorzaty Subotić rozstrząsających wątek zachowania służb. Tymczasem okazuje się, że to ja nie rozumiem i nie doceniam. Paradne.

W moim tak przez Katarynę krytykowany tekście napisałam dobitnie: – „To, co teraz robią z Sumlińskim, to zwykłe draństwo – taka opinia jest powszechna wśród dziennikarzy śledczych”. Nie wiedzieć czemu (to chyba z powodu tych problemów z czytaniem ze zrozumieniem) Kataryna tę wypowiedź przypisała tylko mojemu redakcyjnemu koledze Cezarowi Gmyzowi . I on zapewne tak mówił, bo w ten sposób sytuację określali wszyscy moi rozmówcy-dziennikarze i publicyści. (Oczywiście w oryginale ich wypowiedzi było inne słowo niż „draństwo.” Też rzeczownik, ale na k.)

Biję się w piersi, rzeczywiście tę wypowiedź wzięłam za cytat z Gmyza, nie wiem czy dlatego, że układ tekstu sugerował, że to cytat, czy może po prostu wydało mi się oczywiste, że tak stanowczo mógł się wypowiedzieć tylko jakiś rodzynek a nie całe - sądząc po ilości poświęconych sprawie Sumlińskiego publikacji niespecjalnie przejęte - środowisko dziennikarzy śledczych. Mam nadzieję, że Cezary Gmyz, a także Szanowna Autorka, wybaczą mi tę cytatową wpadkę, za którą bardzo przepraszam. I tylko nie wiem czy się cieszyć, czy załamywać tym co Małgorzata Subotić tu napisała - że wszyscy dziennikarze są zgodni w ocenie "draństwa". To dopiero jest przygnębiające. Widzą, wiedzą, rozumieją ale milczą. Nikt draństwa nie opisuje, nikt nie docieka prawdy, nikt nie rozdziera szat, a znaleźli się i tacy, którzy przy okazji draństwa postanowili załatwić swoje stare porachunki z Sumlińskim. Naprawdę, łatwiej by mi było zrozumieć tekst Małgorzaty Subotić gdyby pisała go z pozycji osoby przekonanej o winie Sumlińskiego i spokojnej o to, że w dowodzeniu mu tej winy nie dzieje się nic niepokojącego. Dzisiaj ze zdumieniem przeczytałam, że sobotni artykuł napisała dziennikarka przekonana o tym, że "to co robią z Sumlińskim to draństwo", na dodatek dostrzegająca w jego dramatycznej historii atak "przede wszystkim na całe środowisko dziennikarzy śledczych", "cyniczny sygnał wysyłany przez ludzi służb: jak nie będziecie grzeczni to zrobimy z wami to co zrobiliśmy z Sumliński". Naiwny kto sądził, że wyznająca taki pogląd dziennikarka skupi się na demaskowaniu tego co z Sumlińskim robią służby i głośnym alarmowaniu o zagrożeniu dla innych dziennikarzy, to byłoby co prawda logiczne ale zbyt banalne więc Małgorzata Subotić raczy nas plotkami z trzeciej ręki o tym, że podobno dawno temu pracy Sumlińskiemu szukał Oleksy.

Emocje jakie w Katarynie budzi sprawa Sumlińskiego, sprawiły, że przestała pisać logicznie.

Na koniec odniosę się jeszcze do tego czym Małgorzata Subotić zaczęła swój tekst, czyli do uwag o moim poziomie intelektualno-emocjonalnym. Nie wiem w którym miejscu jestem nielogiczna więc do tego zarzutu się nie odniosą, nie zamierzam się natomiast wypierać emocji jakie budzi we mnie sprawa Sumlińskiego. A budzi właśnie dlatego, że tak jak Małgorzata Subotić uważam, że jest atakiem na całe środowisko dziennikarzy śledczych i cynicznym sygnałem mających ich spacyfikować. Przejmowałabym się mniej, a może wcale, gdybym widziała, że środowisko się solidarnie i skutecznie przed tym atakiem broni, tropiąc, ujawniając i nagłaśniając każde nieczyste zagranie służb wobec swojego kolegi. Nic takiego nie ma miejsca. Być może jest jakieś racjonalne wytłumaczenie kapitulacji środowiska, trudno się jednak oprzeć smutnej refleksji, że może już żadne "cyniczne sygnały" nie są potrzebne, dziennikarze sami wiedzą w jakich sprawach siedzieć cicho.

Czas jaki Małgorzata Subotić poświęciła na polemikę z tekstem rozhisteryzowanej, nie umiejącej ani czytać ze zrozumieniem, ani pisać logicznie blogerki można było z dużo większym pożytkiem wykorzystać na wytłumaczenie czytelnikowi na czym polega draństwo służb i dlaczego choć dotyka tak nędznej postaci jak Sumliński trzeba protestować. Na mnie naprawdę szkoda czasu i miejsca.

 

Brak głosów

Komentarze

czytałem ten tekst Subotic, to kolejny dowód jak są żałośni ci niby zawodowi dziennikarze pokroju tej pani.
pozdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#1592

Kto to jest ta Kataryna i Subotić, Pytlakowski, Szmajdziński i ten co siedział na literę "w"? I Dochnal, Kromchal itp.?
Proszę o linki, jeśli można?
Wydaje misie, że znowu chcą grzebać w Antoninym aneksie, a tu wojna, na wszystkich frontach.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1594

... Kataryna? Żarty sobie robisz.

Pzdrwm

triarius

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Optymizm jest tchórzostwem. (Oswald Spengler)

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#1595

... sobie darmo włosy wydziera i drapie oblicze ?

[ja tam strzygę uchem w stronę panny służącej i zaufanego sekretarza z PO: "Jak tam było między nimi ? Jak żyli ze sobą?"
Przypominam sobie zawsze owo trefne słówko, 'iactiantus moerent, quae minus dolent', co się wykłada: "te, które są najmniej strapione, najgłośniej lamentują"]

Wiesz oczywiście triarius, że całej Jej nie miałem na myśli.
Po prostu se tak zawracam katarynę, i nic ponadto.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1597

Zazdroszczę. Zawodowiec?

Pzdrwm

triarius

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Optymizm jest tchórzostwem. (Oswald Spengler)

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#1599

Nie wiem, czy mało przenikliwa jesteś, czy robisz to celowo.
Oto jest pytanie.

Piszesz.
,,Po pierwsze, kopanie leżącego jest obrzydliwe. Po drugie, portret Sumlińskiego jest tendencyjny. Po trzecie, nawet kopiąc leżącego trzeba zachować jakiś poziom i nie stosować chwytów, które są nie tylko nieprzyzwoite .....itd, itp''

Tu nie o to wszystko chodzi kataryna, nie o to co jest obrzydliwe, czy nieprzyzwoite, bo to są sprawy gustu, a o gustach się nie mówi.

Tu kataryna chodzi o prawdę.
Subotić, Marszałek należą do opcji zainteresowanej władzą, nie prawdą, posługują sie innymi narzędziami niż my, kłamstwem, gratyfikacją, zleceniem na osobę, itd...a ty możesz im skoczyć ze swoją różową retoryką. Dziwne, że nie widzisz tego. Od dawna już sie tak mylisz kataryna. Wygląda, jakbyś nie mogła się zdecydowac co wybrać. Tak to wygląda.

Tam, gdzie jest prawda, nie potrzeba wielu słów.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1596

... nad tym: "Po pierwsze, kopanie leżącego jest obrzydliwe."

Raz misie tyko zdarzyło kopnąć leżącego, a on i tak nadal leżał, a jak potem wstał, to nie wiedziałem gdzie uciekać.

[z raportu posterunkowego (świadek ob. Pierdalniczykowa): "delikwent się najpierw położył i wyglądało na to, że czeka aż ktoś nadejdzie bo oczki mu latały. Skulił się jakoś tak w sobie, ślinę wypuścił kącikiem ust i pierdnął. Na to wszystko nadszedł kowal spod siódemki i go kopnął, że powietrze na ulicy psuje, a ten jak wstał, i jak kowalowi nie przypierdoli, to nie było co zbierać".]

[[Pliniusz Młodszy przytacza, iż wpodle jego gospodarstwa we Włoszech mieszkał sąsiad silnie dręczony jakimiś wrzody, które otworzyły musie na sekretnych członkach. Żona, widząc, iż tak długo się męczy, prosiła go o pozwolenie, aby mogła z bliska i swobodno obejrzeć stan jego choroby, i że szerzej niż kto inny powie mu, czego może się stąd spodziewać. Uzyskawszy to odeń i przyjrzawszy się pilnie, uznała, iż niepodobna jest, aby mógł wyzdrowieć, i że przyjdzie mu jedynie wlec bardzo nędzne i bolesne życie. Poradziła mu tedy, jako najpewniejsze i najlepsze lekarstwo, zabić się: a znajdując go niezbyt ochoczym ku tak ciężkiemu postanowieniu, rzekła: (...).]]

Vote up!
0
Vote down!
0
#1606

Odczuwanie obrzydzenia podczas kopania, może być sygnałem wielu chorób; nerwicy natręctw, objawiającej się też częstym myciem rąk i butów, fobii, wstrętu do kopania, itd.

[Długo mogłabym pisać, ale mam wstręt do kopania władka]

Vote up!
0
Vote down!
0
#1607

Se nawet, nie spoglądając na nicka, w perseweracji natłoku, pomyślałem, że to Venissa, Ta urocza Pani od skądinąd uroczego Pana Wildsteina; a tu masz - znowu Circ.

Kamień z serca !

[Circ nie jest blogerem, podobnie jak ja się nim nie stanę, ale jeżeli Ją ktoś tu ruszy to ze mną będzie miał do czynienia. Z Wowką.]

[[Wzięła się do roboty, ma przyjemność z przyzwoitymi ludźmi przestawać - dlaczego nie?]]

Vote up!
0
Vote down!
0
#1611

[[Wzięła się do roboty, ma przyjemność z przyzwoitymi ludźmi przestawać - dlaczego nie?]]

Postaram sie nie przynieść Szanownemu Panu wstydu. Jeszcze bedą ze mnie ludzie, Panie Wokulski.
Ręce Wielmożnego Pana całuję.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1613

do nóżek padnę?

[Circ to myślise, że takie pogawędki rozłożą na łopatki poważnych Panów od śledzenia co Im merdia podrzucą.
Wcale nie ! Uważam, że Oni w swoje ręce chwycą ster.
Oni zaczną nadawać to co ważne, wbrew Sadurskiemu, Warząchwi i Jankesowi.]

[[fruuu! Idę spadź]]]

Vote up!
0
Vote down!
0
#1615