Palestyńczyk Eli Barbur

Obrazek użytkownika Rybitzky
Świat
Eli Barbur z satysfakcją ogłasza, iż operacja IDF w Strefie Gazy zbliża się do końca. Niewykluczone, że faktycznie Hamas został zlikwidowany. Pojawia się jednak pytanie – co teraz?
Infrastruktura gęsto zaludnionej Strefy została całkowicie zniszczona. Zburzono nawet stadion wybudowany ledwie trzy lata temu przez FIFA. Półtora miliona ludzi tkwi między gruzami, otoczona przez szczelny kordon wojska.
 
Dziś w Radiu Luz gościliśmy mieszkających we Wrocławiu Palestyńczyków. Jeszcze kilka dni temu mieli kontakt z Gazą, teraz już nie, ale i tak mieli wiele do powiedzenia. Ludzie tam stoją wiele godzin w kolejkach po jedzenie, pomoc medyczna praktycznie nie istnieje. Kiedy umilkną strzały (jeśli umilkną) Strefę czeka gigantyczna katastrofa humanitarna.
 
Palestyńczycy jakoś przetrwają to wszystko. Lecz jeśli nie pojawi się przed nimi szansa poprawy bytu, to już w tej chwili jest pewne, iż za pewien czas pojawi się nowy Hamas. Jego pożywką będzie żądza rewanżu i desperacja ludzi nie posiadających niczego.
 
Goście naszego programu, zapytani o ich wizję rozwiązania konfliktu, powiedzieli coś zaskakującego. Nie chcieli wrzucenia Żydów do morza, a rzeczy dokładnie odwrotnej – wspólnego życia razem z nimi. Ich zdaniem tylko wspólne żydowsko-palestyńskie państwo zagwarantuje pokój.
 
Mocno utopijna wizja, zwłaszcza obecnie. Eli Barbur Palestyńczykiem? Ale czy nie jest równie prawdopodobna jak wszelkie inne plany dla Ziemi Świętej? Na razie politycy nadal będą próbowali dzielić niewielki skrawek pustyni między Morzem Śródziemnym a Jordanem – tak samo jak sześćdziesiąt, trzydzieści lub piętnaście lat temu. A krew będzie wsiąkać w piasek.
Brak głosów