Ziemia Przeklęta

Obrazek użytkownika Rybitzky
Świat

Trzy dni temu mogliśmy oglądać nadawane z Betlejem malownicze obchody Wigilii Bożego Narodzenia. Wydawało się, iż w Ziemi Świętej idzie ku lepszemu. Sześć lat temu Bazylika Narodzenia Pańskiego stała się polem bitwy między palestyńskimi bojownikami a izraelskimi żołnierzami. Tymczasem dziś do Betlejem znów mogło przybyć tysiące pielgrzymów.

Niestety, gdy na Zachodnim Brzegu trwało święto, w Strefie Gazy Hamas rozpoczął ostrzał terytorium Izraela. Dziś rano nastąpiła odpowiedź. Ponad 150 osób zginęło w bombardowaniu, a izraelskie dowództwo zapewnia, że „to dopiero początek”.

Oczywiście to nie jest żaden początek. Początkiem nie była nawet wojna o niepodległość Izraela w 1948 roku. To, co możemy obserwować obecnie, rozpoczęło się przed tysiącami lat, gdy Hebrajczycy przekroczyli Jordan i ruszyli na Jerycho. Od tego czasu w Kanaan/Palestynie/Izraelu trwa wojna.

O tym, iż genezy konfliktu trzeba szukać w tak dalekiej przeszłości przekonani są sami jego uczestnicy. Rozmawiałem kiedyś z mieszkającymi we Wrocławiu Palestyńczykami. Całkiem poważnie przekonywali mnie, iż w rzeczywistości nie są Arabami, lecz wywodzą się od Filistynów. A Filistyni mieszkali w Kanaan na długo przed Żydami.

Na niewielkim obszarze pomiędzy Morzem Śródziemnym a Morzem Martwym nie ma żadnych bogactw naturalnych. Nie tylko ropy i gazu, ale nawet węgla lub miedzi. Ledwie da się tam hodować owce i uprawiać pomarańcze. Strategiczne znaczenie regionu największe było w czasie wojen Egiptu z Hetytami oraz Babilończykami. Tam więc nie walczy się o bogactwo i władzę. Tam się walczy wyłącznie o życie.

Najlepiej ukazał to Steven Spielberg w filmie „Monachium”. W jednej ze scen podający się za lewackich terrorystów agenci Mossadu zostają umieszczeni w jednym mieszkaniu z grupą Palestyńczyków. Izraelczyk Avner pyta się Palestyńczyka czemu zabija i jest gotów zginąć za kawałek pustyni. Ten odpowiada: „bo to jest mój dom”.

Brak głosów