Więzienia w Polsce. Pomiędzy...

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Wyszedłem z więzienia, znalazłem pracę, poznałem obecną dziewczynę. Podniosłem swoje kwalifikacje zawodowe.
I wszystko byłoby dobrze gdybym posłuchał dobrej rady komornika: jestem nikim wobec machiny prawnej. Zniszczy mnie zanim się obejrzę.
Ale się uparłem: ja sobie nie dam rady?! Taki twardziel?! Więzienie mnie zahartowało, a kontakt z przestępcami uodpornił mnie na ich sztuczki.
Jednego tylko nie wziąłem pod uwagę: przestępcy z którymi miałem kontakt do tej pory, nijak się mieli do tych w białych rękawiczkach: oni nie atakowali z łomem w ręku. Niszczyli człowieka słowem. Słowem kłamliwym, sprawiającym wrażenie prawdy. Poza tym tak nawzajem chronią swoje dupy, że człowiek jest bezradny wobec tego bezmiaru fałszu.
Ponieważ mieszkałem kilkaset kilometrów od centrum swoich spraw sądowych, postanowiłem zamieszkać u przyszłej dziewczyny. Kilka dni. Myślałem, że tyle mi zajmie załatwienie spraw prawnych. O naiwności!
Zacząłem od komornika. Zabrał mi 100% pieniędzy, których miałem. Mógł co najwyżej 60%. Wygrałem. Od wyroku nie przysługiwało odwołanie.
Poszedłem do niego mając w ręku ten sądowy wyrok. Dłuższą chwilę uważnie mi się przypatrywał, po czy powiedział:
- Nie wyglądasz na głupiego faceta, ale czasami pozory mylą.
Naprawdę nie rozumiałem, więc mi wyjaśnił. Zrozumiałem tyle, że porwałem się z motyką na słońce. Rodziną i znajomymi ma obstawione stanowiska w sądach, prokuraturze. Żona też była w zawodzie.
Poza tym gdyby się spodziewał, że postąpię tak nierozważnie i będę się skarżył na niego w sądach, postąpiłby inaczej. Już by się postarał aby sprawa trafiła w odpowiednie ręce. Na pewno bym nie wygrał. Na zakończenie powiedział ze śmiechem:
- A propo's wyroku: możesz wsadzić go sobie w dupę, ewentualnie oddać sprawę do komornika.
Pieniędzy nigdy mi nie zwrócił.
Jak się można domyślić moja kilkudniowa wizyta rozciągnęła się na lata. Sądy, sądy, sądy. Byłem jeszcze głupszy niż przewidywał to komornik. Nic i tak nie wskórałem, a na dodatek trafiłem z powrotem do więzienia. No i straciłem nieodwracalnie zdrowie.
Pracowałem przez lata jako elektryk. Oczywiście na czarno. Przeważnie awarie na telefon. Krótko byłem też pomiarowcem i pracowałem w serwisie komputerowym. Na więcej nie pozwoliło zdrowie.
Moja dziewczyna ma niepełnosprawnego syna, Darka. Jej bogaci rodzice się go wstydzą. Ponieważ nie chciała go oddać państwu na wychowanie, ona też nie jest u nich mile widziana.
Ma też córkę. Zdrową. O nią dziadkowie dbają. Przyszłość ma zapewnioną.
Poza tym zaopiekował się nią ojciec. Wniósł przy okazji do sądu o alimenty na nią. Wynajął adwokata. Byłą sędzię w sądzie w którym miała się odbyć sprawa. Nie wiem nawet dlaczego o tym piszę. Sądy są przecież, jak wszystkim wiadomo, bezstronne w swoich opiniach. Alimenty na córkę dostał. I to za trzy lata wstecz. Wykazał się przy tym wspaniałomyślnością: rozłożył byłej żonie dług na raty.
Moim skromnym zdaniem, że tak brzydko powiem, to zwykłe skurwysyństwo. Ale co ja tam wiem. W odróżnieniu od sądu trudno abym był, w tej sprawie, obiektywny.
Bruździłem tak komornikowi przez lata. Nawet gdzieś w Sądzie Apelacyjnym przyznano mi rację i odszkodowanie. Jako człowiek to odszkodowanie zapłacił, lecz zaraz zabrał jako komornik na poczet zaległych alimentów.
No i w końcu komornik stracił do mnie cierpliwość. Zwrócił się do sądu o zamknięcie mnie w więzieniu. Bo złamałem warunki zawieszenia. Nie wiadomo nawet gdzie przebywam. Od lat się ukrywam. Nie ważne, że miałem pełno pism z sądu adresowanych do mnie. I jakoś dochodziły. Nie mówiąc o tym, że z komornikiem spotykałem się osobiście. Często przy okazji rozpraw sądowych.
Dzwoniłem wcześniej do przydzielonego mi kuratora. Do sądu. Uprzejma Pani mnie poinformowała, że kurator sam się ze mną skontaktuje gdy zajdzie taka potrzeba.
Pod moją nieobecność zapukali policjanci. Zapytali o mnie. Ponieważ mnie nie było odjechali. Po powrocie zadzwoniłem na komisariat. O co chodzi? O nic. Pomyłka.
Policjanci przyjechali jeszcze raz, Tym razem z nakazem rewizji. Weszli do mieszkania. Znaleźli mnie w pokoju czytającego książkę. I niczego się niespodziewającego.
….....................................................................................................................................

Na imię mam Darek. Przebyłem dziecięcy parażenie mózgowe.
Może trochę się różnię od swoich rówieśników, ale chodzę,
czytam i piszę. Marzę aby raz w roku pojechać na wczasy rehabilitacyjne.
I żeby nie utracić tego co się z takim trudem nauczyłem.
(napisał Marian mefi100 w imieniu niepełnosprawnego Darka)

Darowizna:
* nazwa odbiorcy: Fundacja Avalon - Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym,
Michała Kajki 80/82 lok. 1, 04-620 Warszawa
* nr rachunku odbiorcy: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
Prowadzone przez: BNP Paribas Bank Polska SA
* w tytule wpłaty proszę podać: Dariusz Broniszewski nr.1298
(ten dopisek jest bardzo ważny).

Przelewy zagraniczne:
International Bank Account Number
IBAN: PL62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
SWIFT/BIC: PPAB PLPK

JAK PRZEKAZAĆ 1%

Wypełniając zeznanie PIT, należy obliczyć podatek należny wobec Urzędu
Skarbowego.

W rubryce WNIOSEK O PRZEKAZANIE 1% PODATKU NALEŻNEGO NA RZECZ ORGANIZACJI
POŻYTKU PUBLICZNEGO (OPP)
* Wpisać numer KRS: 0000270809
* Obliczyć kwotę 1%

W rubryce INFORMACJE UZUPEŁNIAJĄCE (bardzo ważne!)
* Wpisać: Dariusz Broniszewski nr. 1298.

Brak głosów