Andrzej

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Byłem u ortopedy na kontroli. Już trzeci raz. Miejsce w którym przyjmowano pacjentów, mnie akurat przerażało: piwnica z przeciągiem, woda z sufitu. Zacieki od tej wody. Żółte. Sufit panelowy. Przyszli fachowcy i potwierdzili: woda. I wymienili jeden panel na nowy. Nie będzie przecież straszył ludzi zaciekami. Nic to, że przewody elektryczne przechodzą tamtędy.
O toalecie powiem krótko: koszmar! Nie ma tam kompletnie nic. Oprócz poręczy dla inwalidów. Mydła też nie było. Suszarka do rąk nie działała. Deska klozetowa - olana. Czegoś takiego jak papier toaletowy zapewne nigdy tam nie było. Był za to metalowy pojemnik na ten papier. A, zresztą, co ja będę mówił? Sto razy szybciej by było wymieniać to co było.
Po powrocie zdziwiłem się, że nie ma na swoim posterunku Andrzeja. Do tej pory zawsze tam był. Na krzyżówce. Bo blisko wejścia jest coś na kształt krzyżówki.
Andrzej był po udarze mózgu. Jeżdził na wózku inwalidzkim. Jeną nogę i rękę miał jako tako sprawne. Jeszcze niedawno samodzielnie chodził. I to bez laski. I po schodach. Parę tygodni temu chciał się poprawić w wózku, bo coś go uwierało. Ale sam już nie potrafił. Udało się to dopiero z pomocą opiekunów. Dwóch.
Namawiałem go by znowu zaczął chodzić na rehabilitację. Chociaż nie za bardzo chciał. Bo nie wierzył w jej skuteczność. Na salę zaszedł tylko kilka razy.
Zanim wróciłem do swojego pokoju, zaszedłem jeszcze do znajomego. Miałem do niego jakąś sprawę. I dowiedziałem się, że Andrzej rano zmarł. Nie żal mi było jego
życia. Bo co to było za życie? Ale gdy widzę puste miejsce tam gdzie zawsze był, to mnie coś chwyta za gardło. Gdy się z nim ostanio żegnałem, nawet nie pomyślałem, że na zawsze. Nie było w nim energii już od jakiegoś czasu. Nawet się ze mną nie kłócił.
Andrzej był pierwszą osobą w tym domu, z którą rozmawiałem. Ale i tak wielu rzeczy dowiedziałem się dopiero po jego śmierci. Jak chociażby to, że z synem się nie widywał dlatego, że matka dziecka sobie tego nie życzyła. Oraz, że spędził w więzieniu wiele lat. Za zabicie człowieka.
Zaczepiał go jakiś pijak. Odepchnął go, aby się od niego uwolnoć. Pijak się zatoczył i upadł. Tak nieszczęśliwie, że uderzył głową w krawężnik. Zmarł. Było wielu świadków tego zdarzenia. Ale miał pecha. Rodzina pijaka była bogata. A jak wiadomo prawo jest inne dla zamożnych i tych mniej. Pisałem o Andrzeju w swoich dwóch notkach. I tyle po nim pozostało.
Przed chwilą w radiu usłyszałem, że zmarł Pan Mazowiecki. Byłem zaskoczony. Bo myślałem, że już od dawna nie żyje. Najczęściej padająca opinia o nim to ta, że był oazą siły i spokoju. O sile nic nie powiem, bo nie wiem. Co zaś się tyczy spokoju, to potwierdzam. Nikogo tak spokojnego nie było i nie ma. Może za wyjątkiem Pana Pawlaka. Ten to nawet ruch ust zapewne uznaje za objaw ADHD.
Andrzej zmarł. Kogo to obchodzi? Co innego były premier. Ale przypominam: po skończonej grze wszyscy do jednego pudełka. Zarówno król, jak i pionki.

Brak głosów

Komentarze

Na postawione na koniec pytanie mogę spokojnie odpowiedzieć: mnie. Wiem, że to nic nie znaczy i niczego nie zmienia, ale taką mam pracę, odwiedzam w tygodniu około 30-stu panów Andrzejów i pań Andrzejek. Samotnych, chorych, niedołężnych. Prócz nas, opiekunek społecznych, wygląda jakby nikogo nie mieli. Dopiero na pogrzebach wchodzi na jaw jakaś rodzina, czasem bardzo liczna.

Vote up!
0
Vote down!
0
#388476

"Nikogo tak spokojnego nie było i nie ma. Może za wyjątkiem Pana Pawlaka. Ten to nawet ruch ust zapewne uznaje za objaw ADHD."
Mimo, że to poważny temat, przyznam, ze z zacytowanego fragmentu porządnie się uśmiałam.

Pocieszające jest to, ze wobec śmierci i po niej nie ma uprzywilejowanych.

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#388488

gość z drogi

bolesny człowieczy Los....

niech MU ziemia,lekka bedzie...

serd pozdrowienia wczorajszy wpis wyleciał mi w powietrze,moze więc Dzisiaj sie uda 

serdeczności :)

 

 

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0

gość z drogi

#388549