Korwinoza - revisited
Po prostu muszę to umieścić jeszcze raz. Napisałem o tym równo dwa lata temu - wtedy nie było to takie istotne. Nagle, zrobiła się z tego wielka sprawa. Okazało się, że jak się spuści ze smyczy ambitnego szczekacza i o nim zapomni, to wyrasta czasem na pit-bulla, który może ukąsić w dupsko swojego pana. Dopóki Janusz Korwin-Mikke, bo o nim oczywiście mowa, zabierał pracowicie ten 1-1,5% głosów patriotycznej prawicy to miał spokój, czasem się go - jako folklor - zaprosiło do TV, czasem do radia...
A przecież nie mówił wtedy niczego innego. Aż tu nagle okazuje się, że może mieć 6-7% głosów, bo "palikociarnia" potrzebuje nowych emocji i halucynuje coraz bardziej - wręcz przerzuca głosy! No i teraz nagle wszyscy wyważają otwarte drzwi. Wszystkim oburzonym i zaplutym w szczerym gniewie Durczokom, Olejnikom i innym mniejszym publikaturnikom można powiedzieć: a gdzie byłeś i co robiłeś do tej pory? Było dobrze, bo niegroźnie i procencik odrywał PiSowi? No to dzisiaj stul pysk, nie masz prawa głosu! A teraz, tekst sprzed 2 lat, a prawie jak dzisiejszy, bo JKM nie zmienia własnego modus-operandi, można powiedzieć, że jest przewidywalny do bólu.
"Korwinoza, czyli o agenturze wpływu"
Przyglądam się panu Korwin-Mikke od około 20 lat. Na początku podobał mi się, oczywiście, taki wolnorynkowy i liberalny romantyk. Ideowiec.
Zawsze kupowałem "Najwyższy Czas", chociaż denerwował mnie wygląd i layout tego pisma, taki... trochę dziadowski, z marną oprawą graficzną i krzykliwymi tytułami godnymi tygodnika "Nowy Trup Co Tydzień", czy jakoś tak... Ale Korwin-Mikke, w tym świeżym, postkomunistycznym burdelu lat 90-94, wyglądał jak ktoś, kto przynajmniej będzie mógł zwrócić uwagę ludziom i nie zawsze edukowanym posłom, na pewne proste mechanizmy rynkowe.
Popierałem UPR na tyle, że nawet zostałem z ich ramienia (jako mąż zaufania) członkiem lokalnej komisji wyborczej w 1997 roku i już wtedy właśnie zacząłem czuć, że pan JK-M jednak nie jest tym, na kogo wygląda. Otóż po pierwsze, może być świetnym brydżystą, ale w świecie występuje trochę więcej wariantów sytuacji i zależności niż pomiędzy trzynastoma figurami i czterema graczami. Po drugie, zaczął się wypowiadać w sposób idiotyczny i to w najbardziej nieodpowiednim czasie.
Wkurzyło mnie to, że ludzie stali na ulicach i zbierali podpisy dla niego, a on w czasie powodzi stulecia występuje z głupawymi grepsami, godnymi licealisty-dowcipnisia, że "to dobrze, że była powódź, bo nie zabije się ileś tam osób w wypadkach drogowych". Na ile głosów na Dolnym Śląsku więc liczył?
Zastanawiałem się: sam sobie podsrywa pozycję i jeszcze robi z ludzi dla niego pracujących clownów. Dlaczego?
Do tego, po trzecie, ten jego śmierdzący "w tle" rusofilizm... jest delikatny, ale wciąż obecny. Widać to od lat, a kulminację tego można zauważyć w jego komentarzach dotyczących katastrofy Smoleńskiej. On już specjalistów z budki z dykty zwanej wieżą kontrolną na lotnisku Zadupie-Smoleńsk rozgrzeszył automatycznie. Skoro ruscy, to automatycznie niewinni, a nasi, to wiadomo, duraki.
Wersja zupełnie zgodna z wypocinami komisji Anodiny. JKM nie potrafi zamaskować swojego rusofilstwa, ono wyłazi co jakiś czas, bo nie da się tego kontrolować. Jest zbyt ukorzenione, żeby grać z powodzeniem inaczej. Pojawia się więc tu jego (po czwarte) powierzchowność, co jest niestety główną wadą Polaków.
Jego "lekkie i łatwe" przykłady zasad ekonomii i efektywności dla maluczkich też zaczęły robić się coraz płytsze, pochopniejsze i głupsze.
Ostatnio, w Dzienniku Polskim podawał przykład z zach. Europy, gdzie jakiś super-pociąg nie zatrzymuje się w każdej wiosce z 4 domami, porównując to do stacji we Włoszczowie (zresztą poważnie myląc nazwę tej miejscowości) tworząc bezsensowną analogię! Tutaj jeszcze wylazła ta jego piąta ułomność - wada "warszawki". Co tam jakiś powiat, co tam jakieś 30 tysięcy mieszkańców, niech siedzą w chałupach i oglądają TV. My tu, w "stolycy", mamy dobra, pociągi i technikę, wam, czereśniakom-rabom nie potrzeba. Co tam tendencje wyrównywania różnic, rozwijania zapuszczonych regionów... to nieważne rzeczy dla JKM. Cudowna moc liberalizmu sama wszystko wyrówna, a jeżeli nie, to cóż...
A teraz jeszcze tą powierzchowność podkreślił jakimś głupawym tekstem, nie pomnę już gdzie (bo udziela się on wszędzie), pisząc o różnych ułatwieniach dla biznesu stwierdził, że jeżeli przedsiębiorca zarobi więcej, to zaraz uruchomi produkcję na drugą, trzecią zmianę i zatrudni ludzi, itp... Panie Mikke, na Boga... przedsiębiorca wyprodukuje tyle, ile jego sprzedawcy upchną, a nie będzie rąbał produkcji na magazyn mrożąc kapitał! Co za herezje! Produkcja jest pochodną zapotrzebowania i sprzedaży, a nie samoistną, radosną twórczością.
A po szóste i ostatnie: Mógłby pan Mikke coś zrobić ze swoją dykcją, bo zaczyna być niezrozumiały? Jakieś ćwiczenia z wyraźnej wymowy, konwersacje... logopeda? Niedbanie o to jest również formą pogardy dla odbiorcy. A jak widać, odbiorca, jak na przykład ja, też może wypiąć na pana JKM swojego galicyjskiego dupala!
Czemu mnie to angażuje? Ano, dlatego, że Janusz Korwin-Mikke będąc niejako po prawej stronie politycznej, swoim wizerunkiem wpływa na postrzeganie prawicy. Przeciętny małolat, wchodzący w wiek wyborczy, ma małą wiedzę życiową i skoro ktoś mu podszepnie, że ten dziwoląg, z lekka bełkoczący to prawica, a ten opalony Frasyniuk, zajebisty Jurek O., czy inny wyspołtowany płemieł to centrum i demokracja, to wiadomo co ten małolat wybierze. Mądrzejszym podadzą kilka cytatów "prawicowca" i oni też się wypną na prawicę i liberalizm. (koniec cytatu)
Tak to do tej pory działało, obecnie odmianą jest to, że jednak przyciągnął więcej młodzieży, której już fajni PeOwcy i wyszczekane komuchy też się znudziły. I może przejść w wyborach!
Ale... nie obawiajmy się, bo właśnie... włączył swój magiczny zestaw idiotyzmów! Już puścił tekst o gwałtach, które są taką jakby "grą wstępną", już było o Hitlerze, który nie wiedział o mordach, obstawiam, że teraz będzie czas na teksty o małej i ekscytującej pedofilii. Tak, żeby ostudzić tłumy i jak zwykle zabrać te swoje 2-3% głosów prawicy i wykonać zadanie z którego będą najbardziej zadowoleni PeOwcy, służby i Rosja. A ludzie, którzy za nim gardłowali poczują się znowu jak kretyni...
Samo istnienie polityczne JKM jest dla prawicy polskiej obciążeniem. Złóżmy się i wyślijmy go na emeryturę, gdzieś do guberni Saratowskiej, tam mu się będzie podobało.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3875 odsłon
Komentarze
@autor 5 za doskonaly opis agenta sowieckich i post sowieckich
22 Maja, 2014 - 15:42
sluzb szkodnika Kurwina.Z tych sluzb sie nie wychodzi normalnie chyba ze butami do przodu.
Kurwin ma takie samo zadnie jak inny agent kacapskich sluzb -mowa o Palikocie.
Ich zadanie jest dziecinne latwe, wylapac debili w czynnym elektoracie zeby na nich glosowali bo to jest czysty zyska dla PObolszewi
czyli typowa antypolska czy antyPISowska dzialalnosc na szkode Polski.
@Muni
22 Maja, 2014 - 07:50
Muni!
Pełna, ze wszech miar sprawiedliwa, piąteczka.
Sam bym tak, słowo w słowo, napisał. Też mnie kiedyś zafascynował. Bo on był dobry wtedy i na pierwszy rzut oka. A potem... jak się dobrze przyjrzałem, to przepraszam za określenie, śmierdział.
Przekonany jestem, że ma on tą samą robotę zleconą do wykonania co Owsik - zawłaszczyć polską młodzież.
Serdecznie pozdrawiam
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Tajemnicza postać
22 Maja, 2014 - 08:31
Z czego ten człowiek żyje ? Przemijają partie i ich czasopisma, a Mikke od lat egzystuje razem ze swoją gazetką i jakoś dziwnie przed każdymi wyborami jest mocno lansowany przez wszystkie media. Ciekawe czy tajemnica leży w propagowaniu liberalizmu, dzięki któremu pół Polski żyje za 1500 zł na miesiąc, a 1% ludzi ma połowę majątku świata, czy może w tych paru ciepłych słowach pod adresem prezydenta Putina, który zdaje się budować swoją partię w parlamencie UE ? Tak czy inaczej to dziwna postać. Elegant, który żłopie wino z gwinta, konserwatysta opluwający swój kraj i jego bohaterów, piewca liberalizmu podlizujący się tyranom i wreszcie szacowny ojciec rodziny toczący nożownicze pojedynki pod praskim burdelem. Kim Pan jest panie Mikke ?
nóż...
22 Maja, 2014 - 08:43
Nie wiem czy pamiętacie, ale był kiedyś taki wypadek, kiedy to jakiś człowiek pchnął go w miejscu publicznym nożem. Nigdy nie napisano o co chodziło, sprawa była i jest osnuta kompletną tajemnicą... Jak widać, nie wszystko jest takie "jawne i szczere" jeżeli chodzi o tę postać.
@muni to chyba sie tak zakonczyloze wyszlo na to ze on sam
22 Maja, 2014 - 15:48
sie skaleczyl przy obieraniu ziemnaikaow czy zaciol w brzuch przy goleniu,czy cos takiego podobnwgo w tym stylu.:)
Trafna analiza autora.
22 Maja, 2014 - 12:29
JKM jest takim Palikotem wersji soft, pozdrawiam.
"Armia baranów, której przewodzi lew, jest silniejsza od armii lwów prowadzonej przez barana."
No to dołączam do kompanii,
22 Maja, 2014 - 20:54
No to dołączam do kompanii, która niegdyś życzliwie patrzyła na JKM. Nawet zdarzyło mi się oddać na niego głos w któryś wyborach, z pełną świadomością, że będzie stracony. Punktem zwrotnym, była postawa JKM wobec Katastrofy Smoleńskiej. O ile wcześniej usprawiedliwiałem jego wybryki pewną niekonwencjonalnością stylu, o tyle po wysłuchaniu już pierwszych opinii po 10.04.2010 facet ekspresowo przeleciał na drugą stronę mojej wewnętrznej barykady, bez prawa powrotu.
pozdr...
/benjamin
i to dotyczy wszystkich innych "dziwaków"
22 Maja, 2014 - 23:08
Procent tu, procent tam... i żarliwe zaprzeczanie innych renegatów, że nie, to nie psuje prawicy, że prulalizm, jakieś inne prawdy objawione, że prezes okrutny, że ich coś nawiedziło...
A to wszystko duperele. Czy taki Ziobro myśli, że stanie się cud nad urną? Hehe, tej urny nie przeliczą w Moskwie. Gowin... jest inteligentny i w cuda nie powinien wierzyć, właśnie udowadnia wszystkim, że Donek miał rację pozbywając się go, bo skoro stać go na całe 2%, to... I tak dalej i dalej...
Pytanie jest: na ile powstawanie tych odszczepieńczych, dwuprocentowych katastrof jest spontaniczne, a na ile SPONSOROWANE? Czy "Kura" sam to wymyślił i zmącił mniej intelektualnie sprawnemu Ziobrze perspektywę, czy ktoś mu dał takie zadanie? Bo on już miał historię "uczciwych pomyłek" jak choćby "afera billboardowa" w najgorszym momencie... A brat pracuje w "Wyborczej"...
głupcy albo prowokatorzy
23 Maja, 2014 - 21:02
Masz rację. Jan Pietrzak na początku lat 80-tych mówił o takich co to chcieli dobrze, ale nigdy im nie wychodziło: "...głupiec albo prowokator"
pozdr...
/benjamin