"Nie jadę/nie lecę na referendum"

Cóż. Pojawił się list osób ważnych z bardzo różnych środowisk, namawiający do głosowania w referendum, więc trzeba było odpowiedzieć. Pojawił się więc kontr-list, o czym nie bez satysfakcji donosi portal pana Tomasza Lisa.

„Jedni z nas cenią ją za olbrzymi skok inwestycji, budowę Centrum Nauki Kopernik czy rekordowe wykorzystanie środków unijnych, inni mają krytyczny stosunek do choćby podwyżki cen biletów, słabej komunikacji z mieszkańcami. Jeszcze inni liczą na zmianę na stanowisku prezydenta po najbliższych wyborach."

Wśród tych, którzy list otwarty podpisali są m.in. Władysław Bartoszewski, Lech Wałęsa, Andrzej Wajda, Krzysztof Penderecki, gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, prezes Związku Powstańców Warszawskich, aktorzy Marek Kondrat, Wojciech Malajkat i Daniel Olbrychski.

Nie interesowało mnie nigdy, skąd są panowie Kondrat i Olbrychski, poza tym, że z reklamy, filmu i pozycji autorytetu moralnego. Bartoszewski, Ścibor-Rylski, wiadomo, powstańcy. Dwóch powstańców było. Pasują do Wałęsy, co to obalił komunę, trochę sam, trochę z Henryką Krzywonos. Wałęsa też podpisał, nawet nie wiedziałem, że już jest warszawiakiem. Kojarzył mi się dotąd z Gdańskiem, tak samo, jak Wajda i Penderecki z Krakowem. Podsumowując: portal Lisa wymienia 9 nazwisk osób, które „niebezkrytycznie” obserwują poczynania, ale na referendum nie pójdą. Z tej dziewiątki z Warszawą mocno kojarzą się dwie osoby, (dwie mi się nie kojarzyły, ale faktycznie, też z Warszawą związane), zaś trzy powiązane są z zupełnie innymi miastami. Z Krakowem, nie wiem czemu, związany wydawał mi się też Malajkat, ale to mój błąd. Malajkat pracuje w Warszawie, ba, jest nawet dyrektorem teatru. Ciekawe, czy podatki płaci na miejscu.

Aż dziwne, że wcześniej wesołe i twórcze towarzystwo nie pisało listów w sprawie, dajmy na to, prezydenta Sopotu. Może jeszcze nie wiedzieli, że tak można, a nawet trzeba? Cóż, jakoś przeżyję fakt, że w komisji wyborczej nie spotkam pana Wajdy, ani Lecha Wałęsy. Za to w podziękowaniu za tę ich troskę o mnie i moje miasto, przekazałbym im coś wyjątkowego, najcenniejszy dar – panią prezydent. Dorzucę nawet kilkoro urzędników w pakiecie. Niech jeżdżą sobie z Gdańska do Krakowa i z powrotem i robią dobrze, raz panu Wajdzie, raz panu Wałęsie, a raz – panu Pendereckiemu. Mi już nie muszą.

Dodatkowo zobowiązuję się, że w przypadku referendów w Gdańsku i Krakowie również nie wezmę w nich udziału. Mogę wydać oświadczenie.