O kończeniu się "Rzepy" cz. 2

Obrazek użytkownika Budyń78
Kraj
Wczorajszą pikietę pozwolę sobie skwitować stwierdzeniem, że na miejscu redaktora Hajdarowicza bym się nią specjalnie nie zmartwił. Dzisiejszy poranek przynosi jednak nowe, ciekawe informacje o skali domniemanej współpracy między właścicielem Rzepy a urzędnikami państwa nominalnie polskiego.
Oto bowiem Hajdarowicz w przeddzień publikacji miał spotkać się zarówno z prokuratorem Seremetem, jak z rzecznikiem rządu. Oczywiście musiałbym być bardzo złym człowiekiem, by podejrzewać, że panowie (Graś i Hajdarowicz) się ze sobą umówili i załatwili za jednym zamachem (przepraszam, za jednym błędem pilota) kilka spraw ku wspólnej korzyści. Ideowej oczywiście, bo przecież panowie są ideowcami. Pan Hajdarowicz roznosił ulotki, gdy ja zaczynałem chodzić do przedszkola. Co i dla kogo robił, gdy przedszkole kończyłem – mogę się tylko domyślać, może zresztą wolę nie wiedzieć.
Hajdarowicz ma zresztą rację, zauważając, jak to on, trzeźwo acz bezwzględnie, że dziennikarze Rz przyjdą do niego po pensje. Zapomina jednak o tym, że ta część czytelników „Rzepy”, która nie kupuje jej wyłącznie ze względu na tematykę prawną czy biznesową, kupuje ją dla kilku nazwisk i – uwaga – nie ma wśród nich nazwiska Hajdarowicz. Zdaje się jednak, że tę część właściciel i tak miał sobie odpuścić. Część, jak ja, sama sobie odpuściła, o czym pisałem w pierwszej części tego tekstu kilka dni temu.

Ciekawsze jednak dla mnie są zarówno losy tygodnika „Uważam Rze”, jak postawa jego redakcji. Jakoś tak się składa, że wciąż nie kupiłem ostatniego numeru. Przez czysty przypadek początkowo, ale jakoś coraz mniej mam motywacji. Pewnie w końcu kupię, bo przecież mam wszystkie numery. Zacząłem je zbierać od początku z myślą, że dużo i tak ich raczej nie będzie. Tymczasem – niespodzianka. Udało się zrobić najlepszy (dla mnie, oczywiście) tygodnik w Polsce od czasów starego „Nowego Państwa” i co więcej, wcale nie padło to po kilku tygodniach i nawet Hajdarowicz nie rozwalił. To znaczy – przez dłuższy czas nie rozwalił. Bo teraz, nawet jeśli dalej nie ruszy swojego najlepiej sprzedającego się tytułu, to przecież czytelnik będzie w kropce. Bo jak to – kupować coś od Hajdarowicza? No, teraz to już prawie, jak od Michnika coś kupić, czy to się godzi („czy katolik może…”)?

A w jakiej kropce muszą być dziennikarze „U Rze”! No, chyba, że nie są. Bo co tu zrobić? Wypada przyjść na demonstrację w obronie kolegi, ale szef zapowiedział, ze kogo zobaczy na zdjęciu, ten poleci. No to się nie przyjdzie, albo się stanie z boku, tak jedną nogą na demonstracji, a jedną ot tak – jakby się wyszło z budynku zapalić. Takie czasy plugawe, co zrobić… O, albo jeszcze gorzej – chciałoby się na przykład, będąc autorem niepokornym, napisać jakie to świństwo w tej Rzepie się stało (a stało się świństwo niewątpliwie – tylko, uwaga poboczna, ale ważna: osobom, które mają większe niż ja przebicie medialne, radziłbym nagłaśniać również pozostałe zwolnienia, ponieważ one stawiają Hajdarowicza w bardzo złym świetle, a zarazem trudniej zbyć je argumentami politycznymi), ale jak to napisać, będąc na pensji u głównej postaci negatywnej całej sprawy? Jak redaktorzy „Uważam Rze” potraktują w następnym numerze wydarzenie, będące przecież jednym z wątków tematu tygodnia? Zupełnie poważnie nie chciałbym być teraz w ich skórze.

Na sytuacji może trochę zyskać „Gazeta Polska Codziennie”. Mam jednak wrażenie, że dziennik ten dość mocno zniechęcił wielu potencjalnych czytelników stylem pierwszych numerów. Mimo, że sporo już pracy włożono w poprawę wizerunku i jakości gazety, nie wszyscy, którzy odpuszczą sobie „Rzepę” zdecydują się na „GPC”. Wyglądana to, że na cos liczy też „Dziennik Gazeta Prawna”, który jak widzę, konsekwentnie nagłaśnia wątpliwości wokół zachowania szefów konkurencji.

http://niepoprawni.pl/blog/6206/pikieta-przed-siedziba-rzeczpospolitej
http://wiadomosci.dziennik.pl/media/artykuly/409917,mariusz-kaminski-mowi-o-spotkaniu-pawla-grasia-z-grzegorzem-hajdarowiczem-i-tomaszem-wroblewskim-przed-publikacja-tekstu-o-trotylu-na-wraku-tupolewa.html

Brak głosów

Komentarze

Podobno Hajdarowicz był nieobecny w kraju i na owe "konsultacje" przyleciał specjalnie z Austrii.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#304710

ro: a ja z chwilą odwołania Lisickiego z "Rzepy" zamieniłem ją na GPC, i wcale nie żałuję - całkiem przyzwoity dziennik.

Natomiast panu Hajdarowiczowi powinno się wytłumaczyć, że "Rzeczpospolita", to nie jakaś tam sobie polspolita nazwa, tylko znaczy coś więcej! I mówienie o niej w pierwszej, choćby tak strasznie ważnej Hajdarowiczowej osobie, po prostu nie uchodzi. Pan H. za swoje własne, czy pozyczone pieniądze mógłby sobie wydawać gazetę z tytułem od swojego nazwiska na przykład, ale nie "Rzecz Wspólną".

I nadejdzie czas, kiedy panu Hajdarowiczowi się to wytłumaczy. I wierzę głeboko, ze on to zrozumie. 

Vote up!
0
Vote down!
0

<p>ro</p>

#304737

Rozmyślając w podobnym toku, doszedłem do wniosku, że ruchy Hajdarowicza zaprzeczają podejściu biznesowemu, więc...
http://xiezyc.blogspot.com/2012/11/szkoda-rzepy.html

Vote up!
0
Vote down!
0
#304752