Kraj zły

Obrazek użytkownika Budyń78
Kraj
Myślę, że gdyby Smarzowski, zamiast zapowiadać, ze robi komedię o policji, powiedział, jaki naprawdę szykuje film, miałby z realizacją nie mniejsze problemy, niż Ryszard Bugajski czy Antoni Krauze. "Drogówka" to najmocniejszy jak dotąd film fabularny o III RP.
Pierwsze minuty filmu zdają się zapowiadać jeszcze to, czego można było się spodziewać po filmie rozrywkowym - postacie z "Domu złego" przeniesione na imprezę, jakby wyjętą z "Wesela", na to nałożone migawki z interwencji. Trochę komediowe, trochę socjologiczne. To jednak tylko zawiązanie akcji. Potem już raczej polska, przefiltrowana przez estetykę (antyestetykę?) Smarzowskiego, "Gomorra".

Recenzenci tradycyjnie piszą, ze wszyscy bohaterowie są źli i odrzucający, że bohater główny też postacią kryształową nie jest. Tym razem jednak mam wrażenie, że reżyser dla tych bohaterów znalazł cień sympatii. Bo przecież - czego recenzenci nie zauważają - można w nich znaleźć jakieś całkiem zwyczajne ludzkie odruchy. Nawet w notorycznym dziwkarzu, granym przez Jakubika, nawet w rasiście, naziście wręcz, w którego wcielił się Lubos. Ten pierwszy de facto (sic!) jest człowiekiem chorym. Określenie go jako "króla imprezy" w jednej z recenzji rzecz spłyca, bo ukazanie relacji z żoną pokazuje, że mamy do czynienia z kimś po prostu uzależnionym. Ludzkie zło (a raczej słabość) policjantów z drogówki - łapówkarzy, dziwkarzy, alkoholików nagle zostaje skonfrontowane ze złem o wiele potężniejszym, systemowym, bezwzględnym. To już nie patologia, wynikająca z ludzkich słabości, a - jak w "Gomorra" - otwarcie się piekła. Piekła, które działa sobie tuż obok nas, ale jakoś szczęśliwie udaje się go nie zauważać, póki nie wejdziemy mu w drogę. Które nie bierze jeńców.

Wymowa poprzednich filmów reżysera była lekko osłabiona przeniesieniem w inne realia historyczne. "Dom zły" to przecież PRL, "Róża" - czas zaraz po wojnie, wiec jeszcze dawniej. I choć Smarzowski uderzał w emocje widza bardzo brutalnie, można było sobie to zracjonalizować grozą wojny, czy beznadziejnością PRL. Tu nie dostajemy tej szansy. To tutaj i teraz. Widzimy więc rozkopaną Warszawę, stadion narodowy, budowę II linii metra. Warszawiak rozpozna prawie każdą ulicę - to nie są lokacje z cyklu "Wydaje ci się, że tam byłeś, ale to może być wszędzie". Ty naprawdę tam byłeś. Jeśli mieszkasz w Warszawie, mijasz te miejsca. Mnie niektóre będą się na pewno bardzo długo kojarzyć z paroma scenami filmu. Miejsce, czas, temat. Małe łapówkarstwo ("czynnik ludzki") zderza się z tu potężną korupcją. Co więcej, nie pokazaną na jakimś wymyślonym przykładzie. Nie - to przetargi na budowę autostrad, to zyski na szemranym asfalcie. Sprawy, o których słyszymy i czytamy od kilku tygodni właściwie cały czas, które przebijały się do świadomości Polaków przez ostatnie miesiące.

Do tego wszystkiego dochodzi naprawdę świetna gra aktorska. Tutaj każdy - od głównego bohatera, do postaci drugoplanowych - gra dobrze i jest dobrze dobrany do roli. Realizacja, może poza zbyt chaotycznymi pierwszymi minutami, bardzo sprawna. Czytam, że ktoś trafił w kinie na ludzi, którzy chichotali. Przy kilku scenach można się zaśmiać, choć im dalej, tym śmiać się trudniej. Widzowie, którzy po seansie siedzą jeszcze kilka minut wbici w fotele też nie są rzadkością. Nas również ten film wgniótł w ziemię.

Ktoś oburzy się, że Smarzowski wszędzie widzi zło, a przecież żyjemy w fajnej Polsce, ktoś inny zobaczy w filmie tylko dziwki, seks i wódkę. Można i tak, ale to pokazuje raczej, że i widz ma ze sobą problem.

Idźcie do kina. Tylko nie nastawiajcie się, że spędzicie tam miły wieczór.

Brak głosów

Komentarze

i świetny film.

Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
0
#333372

 z polszmatem i wsi24, dlatego NA PEWNO pójdę do kina na ten film. Dzięki za info. Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#333425

+10

Smarzowski to dla mnie absolutna "jedynka" w kinie. I to nie tylko polskim.
Mam mu za złe parę rzeczy (np. Rotę w "Weselu" - nie potrafię znaleźć uzasadnienia dla tego filmowego detalu), ale lubię kino mroczne i Smarzowskiego spokojnie postawiłbym w panteonie kina.
Wiem, że w tym panteonie on się nie znajdzie. Na pewno nie za sprawą Oscara, Złotego Globu czy innej nagrody top1. Wiem, że aby się tam dostać musiałby wywinąć paskudny numer i szczerze mam nadzieję, że tego nie zrobi - mając na uwadze jego talent, byłaby to rzecz straszna.

Dobór aktorów jest zwyczajowo rewelacyjny. Nie wiem co ten facet robi, ale świetni aktorzy są u niego jeszcze świetniejsi. Jakubik, Lubos, Topa, Dorociński, Braciak *, Dziędziel to są nazwiska, które gaszą wszystkich tych Olbrychskich, Kondratów, Opaniów, etc. jak tornado świeczkę. Ze starej gwardii poziom trzyma zaledwie parę nazwisk (Pszoniak, Gajos, Globisz, Trela) choć Dziędziel rocznikowo raczej też do starej gwardii by się załapał.

Dwa zastrzeżenia.

1. Mówię wyłącznie o kinie. Estetyka teatru do mnie nie przemawia - nie znam się, nie oceniam.
2. Wspomniane nazwiska widzę tylko jako role, a nie ludzi, którzy nierzadko są warci mniej niż najgorsza swoja rola.

* - Braciak, ze względu na fizyczne podobieństwo, to mój typ na zagranie roli Herberta. O ile oczywiście ktoś się odważy napisać uczciwy scenariusz, a sam Braciak odważy się uczciwie podjąć wyzwanie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#333491

...jakie miałem okazję ostatnio czytać. A z "Drogówki" najtrafniejsza. Sens filmu podobny do tych Barei, tylko lepiej zrobionego, nie komedia (ale z akcentami dowcipu na niezłym poziomie) i o innych czasach, właściwie już o innej Polsce. To, co przygnębia, jest tu podane bardzo inteligentnie, zawsze z lekkim dystansem, nic na siłę. T o Polsce takiej, której się nie spodziewaliśmy w okrutnych snach. Warto ten obraz zobaczyć ze dwa razy, bo za pierwszym wiele umyka. Czasem są świetne drugie i trzecie plany, jakieś smaczki w dialogach, szczegóły scenograficzne, rekwizyty, niemal ukryte, ale mimo to wyraźnie obecne. Za drugim razem początek już nie jest chaotyczny. "Chaos" jest sygnałem pewnego szczególnego rodzaju dynamiki, której było już troszkę w poprzednich filmach Smarzowskiego (zwłaszcza w "Weselu"). Może zabrakło dopracowania ekspozycji, wprowadzenia do tego, co będzie przesłaniem całości. Ostro widzi ten facet i umie to opowiedzieć.

Vote up!
0
Vote down!
0

Muldi

#333492

Też nie lubię sceny z "Rotą" w "Weselu", choć jednak i ją wybaczę, niestety - mogę sobie coś takiego wyobrazić. Co do skojarzeń z Bareją - też mi się takowe nasunęło.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#333523

 umieszczona została celowo. W taki właśnie sposób motłoch pojmuje i odczuwa wyższe uczucia, jak np. patriotyzm - po pijanemu, w grupie i "od wielkiego dzwonu". Tak to widzę i nie razi mnie ta scena, chociaż w filmie umyślnie mocno przerysowana. Widzieliście te spienione pyski, kaprawe oczy i grymasy ryczących "gości". Właśnie tak chciano nam pokazać tzw. "Polaków portret własny". Dla refleksji. Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#333583

Pewnie nie najlepiej zaświadczy o mojej inteligencji to co teraz powiem, ale ... nie wpadłem na to.

Najprostsze wyjaśnienie niektórych zagadek, zwykle jest najtrudniejsze do odnalezienia.
Toż to jest jak Wyspiański ilustrowany Boschem.

Żałuję, że komentarze nie mogą być punktowane ; )

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#333602

 Czołem! Ja sam pomyślałem o tym dopiero przy n-tym obejrzeniu filmu, bo i mnie takie odśpiewanie Roty wydawało się najpierw świętokradzkie. Masz też rację, że końcowe sceny "Wesela" są trochę jak "taniec chochołów" z Wyspiańskiego w wersji "Ogrodu rozkoszy", dokładnie prawa część tryptyku. Ewentualnie "Kuszenie" Boscha - ciemność, chaos, opętanie, stwory i dziwadła. Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#334614

dzięki za tę recenzję. Zgadzam się w 100%.

Po pierwszych minutach byłam lekko przerażona, że tak będzie do końca ale na szczęście przypadkowe sceny zamieniły się w dobre kino. Dobre, polskie kino.

Vote up!
0
Vote down!
0
#333528

Zazadroszczę Wam, że tak możecie chodzić do kina i oglądać cenne (a rzadkie) filmy. Ja w Białymstoku mam tylko Heliosy, czyli Agorę, więc z kina zrezygnowałem, by swoją kasą nie legitymizować i nie wspierać przedsięwzięcia biznesowego tej bandy zaprzańców.

Aczkolwiek, film biorę na celownik i zapisuję w rozumie, dziękując z dziesiątką za piękną recenzję.

Pozdrawiam Niepoprawnie

krisp

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart.

Vote up!
0
Vote down!
0
#333570

Daj spokój.
Mam "pod ręką" kilka multipleksów i wiesz kiedy ostatnio byłem w kinie ?
Na "Artur i zemsta Maltazara" z dziećmi. 2009.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#333605

Nie zazdrość. Wiesz, kiedy ja ostatni raz byłam w kinie czy w teatrze? Nie pamiętam.
Aż półtora roku temu byłam ostatni raz w Filharmonii. Chodziłabym częściej, ale bilety (czyli wysłuchanie jednorazowe) przeliczam na płyty (czyli słuchanie wielokrotne), no i wyżywam się buszując po Amazonie. Na ogół platonicznie, niestety.

Ale Filharmonię to Wy też macie :-)
Pozdrawiam, Krisp!

Vote up!
0
Vote down!
0
#333624