OBYWATELSKI BRAK ZGODY NA STRACH
Agresja towarzyszy nam od zawsze. Tak samo, jak znieczulica. Lecz problem jest W SKALI tego zjawiska.
Odczuwamy coraz silniej, a reagujemy coraz mniej. Tych, którzy są subtelni na opak, jest mrowie, tych, co się oburzają na chamstwo, jest garstka. I z powodu lęku przed np. pobiciem, lub zbluzganiem, wolą międlić w sobie przekleństwa - szeptem.
Lęk przed narażeniem się żulowi jest naturalny. Zwłaszcza, gdy zna się bezsilność naszej policji, opieszałość i nieskuteczność naszych sądów, nasze bzdurnie pobłażliwe prawo, prawo przyjazne dla przestępcy, natomiast bezduszne i restrykcyjne wobec ofiar.
Obawa przed żulem jest uzasadniona i tym jest większa, gdy lepiej się zna realia naszych szkół nie wychowujących, a pobierających pensję za swoją nieudolność, gdy widzi się rodziców przymykających oko na wybryki swoich pociech.
PS.
O tej niemiłosiernie upalnej porze dnia siedzę w domu przy otwartym oknie. Pod oknem znajduje się plac zabaw i siłą rzeczy dociera do mnie gwar dzieci. Dzieci na szczęście nie zachowują się jak stęchłe zgredy na wycugu, w związku z czym biegają i krzyczą jak opętane.
To, że krzyczą, wcale mi nie przeszkadza. Taka kolej rzeczy. Najwyżej zamknę okno i poczekam na deszcz. Przeszkadza mi jednak to, CO krzyczą.
Na przykład czteroletni gzub spadł z huśtawki i na cały głos wydarł się; OŻ KURWA! Po chwili z okna na parterze dobiegł głos wiekowego pedagoga: IDŹCIE SIĘ, CH..., BAWIĆ GDZIE INDZIEJ! Na te słowa odezwał się inny szczyl: SPIEPRZAJ, DZIADU!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 337 odsłon