SELAWI!

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Blog

Nadchodzi dzień, gdy kończą się igrzyska i opada wyborczy kurz. Wybrańcy z partyjnych list, raźnie oblizując się na myśl o dietach i służbowych tułaczkach po Unii, przymierzają się do zasiadania, piastowania i pełnienia.

Nowa władza drapie się na świeczniki, postumenty lub piedestały, mości się na fote-lach, stołkach i taboretach, wsiada do limuzyn z osobistym woźnicą i przejmuje zdo-byczne gabinety odbierając gratulacje i nominacje oraz hołdy z wiernopoddańczymi piruetami.

Zaczyna się praca dla Ojczyzny, Województwa lub Miasta.

Jej pierwszy etap, to zapoznawanie się z zakresem przywilejów.

Następuje katorżnicza orka polegająca na zmianie wyposażenia pokoju. W odstawkę idzie palma wycierająca sufit, znikają skórzane kanapy w kolorze kanarkowym i zastąpione są kanapami w kolorze nijakim. Kossak wędruje do utylizacji, a na ścianę wjeżdża Malczewski. Dywan w skompromitowane prążki przechodzi do historii, a na jego miejscu zjawia się dywan w ciapki. W rogu montuje się ergonomiczną niszczarkę na ewentualnych petentów i ustawia konfesjonał o wiele bardziej przystosowany do bicia czołem w grunt.

Stare biurko z dynastii PiS zastąpiono biurkiem z dynastii PO.

Drugi etap ożywionej działalności, polega na wymianie wazeliniarzy.

Następuje upragniona demolka poprzedniej ekipy.

Kierownicy przestają nimi być.

Funkcje sprawowane przez teścia dygnitarza z przegranej drużyny poprzednich grasantów, przejmuje teść dygnitarza ze zwycięskiej opcji, a kolega z celi dostaje pozwolenie na broń.

Brak głosów