Łaskotanie kilofem
Mam dziwne wrażenie, iż aluzyjne lata, np. Przybory, odkicały w siną dal i jesteśmy uczestnikami KULTURY Z GRUBEJ RURY. Dowcip zmienił się w dowcipasa i bez słów mało cenzuralnych, nie ma wica.
Kiedyś starczyła aluzja i publiczność reagowała bez instrukcji. Wystarczyło połaskotać piórkiem, by był niegłupawy śmiech. Aktualnie łaskotanie - odpada, bo żeby dowcip był zrozumiany, trzeba palnąć widza kilofem i podłączyć do guzika z aplauzem. Podobną, negatywną subtelność dostrzegam nie tylko u kabareciarzy – dresiarzy, ale i we współczesnym kinie (dennej) akcji: trup ściele się gęsto, a im więcej nieboszczyków, tym lepsza oglądalność. Drzewiej, w latach A. Christie, kryminalna fabuła trzymała w napięciu za pomocą jednego trupa. Teraz „pojedynczy” nieboszczyk jest z lekka banalny; musi być wiele i to z nieodzownym pokazywaniem krwawych jatek, latających flaków i gotowanych czaszek.
Wrażliwość łaskotania kilofem, to norma. Nie to mnie jednak najbardziej niepokoi, żeśmy się mentalnościowo skiepścili. Oburza mnie rechot ludzi z mojego pokolenia. Ich przyzwolenie na intelektualne dno.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5171 odsłon
Komentarze
Kilofy....
27 Września, 2010 - 19:04
Zgadzam się z Tobą.Coraz więcej i coraz bardziej "zakute łby"...dlatego potrzebny kilof...:-)Bylejakośc i miernoty wyznaczają trendy w kulturze i sztuce ...ech...
<p>strychninka</p>
Laskotanie kilofem
27 Września, 2010 - 20:03
Szczegolnie uzywanie wulgaryzmow przez "kabareciarzy"
wzbudza ogolny aplauz i rechot tych mlodych, wyksztalconych
z duzych miast. Zenujace widowiska.
P.S. Zdjecie anorektyczki wrecz poraza.
Pozdrawiam.
Re: Łaskotanie kilofem
27 Września, 2010 - 20:16
To zależy gdzie i kiedy. Jak idę na Kabaret Jana Pietrzaka (sorry, chodziłem, czas przeszły dokonany i raczej nie do przywrócenia i to raczej dlatego, że Pietrzaka nie chcą wpuszczać), to oczekiwałem łaskotania piórkiem i jak czasem się udaje obejrzeć Pana Janka gdzieś w necie to dowcip nie jest dowcipasem (żeby nie powiedzieć inaczej przekręcając to ostatnie słowo). A jak idę do kina na jakiegoś "Obcego" czy innego "Predatora" to oczekuję rzeźni z happy endem w "Hollywódzkim stylu". Jak będę chciał pójść do kina i czuć się po seansie jakbym przerzucił wagon węgla (głównie psychicznie) to wybiorę coś z Bergmana.
A tych "nowych kabareciarzy" to nie oglądam, bo płaskie, chamowate i na jedno kopyto (głównie kacze). To jak się taki jeden dęty i naciągany wic widziało to jakby się widziało wszystkie. Podobno ostatnio wygwizdano Grabowskiego jak coś takiego sprzedawał.
A to, że ludzie rechoczą głupawo w dodatku i z głupawych tekścików, no cóż ludzi wyczuwających co wypada a co nie, jest coraz mniej.
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
Marek Jastrząb
27 Września, 2010 - 20:30
Bo dziś to jest tak: jak ja opowiem wic o dylemacie pająka wiszącego nad szklanką wody - znaczy się wisi pająk nad tą nieszczęsną szklanką i sobie myśli "Jak tu się spuścić, żeby nie wpaść?" to ludzie zaczną się czerwienić i szukać mysiej dziury żeby tam ukryć zgorszenie, ewentualnie ryknąć śmiechem. Ale jak to samo opowie ten od żyrandoli i to publicznie to będzie słychać cmokanie, a sapanie, a warg wydymanie w zachwytach:
- Jaki ten nasz Bronek finezyjny.
- Co za polot, wdzięk i inteligencja.
- Ach, paaanie Broooniu! Cuuuudo!
A media zaznaczą, że wystąpienie prezydęta zostało przyjęte owacyjnie...
Dziś nie ważne co się mówi. Dziś jest ważne KTO mówi, a że o niczym - to już zupełnie bez znaczenia.
Pozdrawiam znad szklanki wody.
contessa
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Re: Łaskotanie kilofem
27 Września, 2010 - 22:12
Cóż, świat dodzieje na naszych oczach.
Bodźcowanie przez dłuższy
2 Października, 2010 - 13:43
Bodźcowanie przez dłuższy czas powoduje, że tzw. norma zmienia poziom odniesienia i wywołanie efektu pożądanego wymaga stosowania mocniejszych bodźców lub kilku równocześnie. Przypominam sobie, że za gówniarza za palenie papierosa na ulicy lub brzydkie odezwanie się można było "zarobić". Próba poskarżenia się w domu i wyjawienie okoliczności mogło spowodować dodatkowy stres, już w pieleszach domowych. Dzisiaj, brutalizacja i schamienie życia publicznego spowodowało, że już nikogo nie dziwi, że gimnazjalistki klną publicznie, jak onegdaj żołnierze.