Dwóch wspaniałych ojców
W zeszłym roku w sieci furorę robił fragment programu telewizyjnego, w którym chłopiec w programie dla dzieci śpiewał wzruszającą piosenkę o tym, że ma dwóch ojców, czasem troskliwych, czasem surowych, którzy wspaniale zastępują mu matkę.Piosenka była napisania całkiem zgrabnie i wchodziła w ucho, a przedstawiała idylliczny obrazek takiej nowoczesnej i postępowej pseudorodziny.
Wolna Polska od dość dawna jest właśnie tym chłopcem stojącym na scenie, śpiewającym z radością i przekonaniem hymn pochwalny na cześć swoich dwóch ojców.
Jedynym problemem było ustalenie tożsamości jednego z nich, bo o ile ojcostwo Lecha Wałęsy było zawsze dla autorów piosenki sprawą oczywista, o tyle drugim ojcem bywał czasem Wojciech Jaruzelski, czasem zaś Czesław Kiszczak. Zaś trzech ojców to jednak za dużo. Ponieważ jednak to Kiszczak odpowiadał za sprawy bezpieczeństwa, należy raczej jemu przyznać zaszczytne miano. Zwłaszcza dziś, gdy w sądowym przemówieniu do tegoż ojcostwa przyznał się wprost. Jak zauważył Ziemkiewicz , ostatnia wypowiedź Kiszczaka wyjątkowo mało zainteresowała media, trudno do niej dotrzeć. Widać, nie jest ciekawa, zajmijmy się więc czym innym. Pierwszy z ojców również sprawił ostatnio kłopot, występując na zjeździe Libertasu. Wałęsa od dawna stara się, by dostarczać obserwatorom, zwłaszcza tym sympatyzującym z PiS, wiele radości. Tym razem pobił - i pobija nadal - chyba wszelkie rekordy. Z jednej strony ośmieszył Wierzejskiego lepiej chyba nawet od Majora Fydrycha, inspirując jego komiczne wypowiedzi, będące chyba równocześnie gwoździem do trumny polskiego Libertasu (czy to aby nie coś w rodzaju aborcji? nic dziwnego, że Marek Jurek nie chce mieć z nimi nic wspólnego). Z drugiej - medialnym psom Pawłowa wydał komendę dawno już przez nie zapomnianą, ale ich podświadomości wciąż świetnie znaną. I tak nagle wszyscy dawni przeciwnicy Wałęsy nagle zaczęli mówić prawie to samo, co mówili te kilkanaście lat temu. Jeszcze w środę - symbol i mędrzec, w piątek - oszołom zmieniający zdanie co pięć minut, sługus Rosji, a nawet - Bolek (C. Michalski). Coś pięknego. Obecnie jesteśmy na etapie "Wałęsy - biznesmena" czy raczej showmana do wynajęcia. Lechu wywalczył nie tylko wolność, lecz również, na to się przynajmniej zanosi, podwyżkę świadczeń dla byłych prezydentów. By jednak można było dalej korzystać z eks-prezydenta w kraju bez obawy, że będzie się wynajmował Biedronkom i Libertasom, trzeba naprawdę nieźle zapłacić. A kryzys jednak się szykuje coraz większy, mimo zaklęć płacącego podatki w Anglii polskiego ministra finansów. Kto Lechem wojuje, od Lecha ginie? Pożyjemy, zobaczymy. Niektórzy dziennikarze zaczynają całkiem na poważnie pisać, że pompowanie Wałęsy może się skończyć kolejnym startem w wyborach prezydenckich. Że z takim samym efektem, jak w roku 2000, to inna sprawa. Tymczasem na całym zamieszaniu chciałby skorzystać Ryszard Czarnecki, polityk, budzący raczej mieszane uczucia nawet wśród PiSowskiego elektoratu. Na razie będzie się procesować, by Wałęsa musiał uznać jego wielkie zasługi w walce z komunizmem. Może się to na coś przyda - gdy już śpiewającej radosny hymn o dwóch ojcach polskiej wolności dołoży się w charakterze trzeciego ojca Ryszarda Czarneckiego, będzie to ozdrowieńczy szok, po którym scena pójdzie w drzazgi, a coraz bardziej fałszywie brzmiąca melodyjka - w zapomnienie.
Jedynym problemem było ustalenie tożsamości jednego z nich, bo o ile ojcostwo Lecha Wałęsy było zawsze dla autorów piosenki sprawą oczywista, o tyle drugim ojcem bywał czasem Wojciech Jaruzelski, czasem zaś Czesław Kiszczak. Zaś trzech ojców to jednak za dużo. Ponieważ jednak to Kiszczak odpowiadał za sprawy bezpieczeństwa, należy raczej jemu przyznać zaszczytne miano. Zwłaszcza dziś, gdy w sądowym przemówieniu do tegoż ojcostwa przyznał się wprost. Jak zauważył Ziemkiewicz , ostatnia wypowiedź Kiszczaka wyjątkowo mało zainteresowała media, trudno do niej dotrzeć. Widać, nie jest ciekawa, zajmijmy się więc czym innym. Pierwszy z ojców również sprawił ostatnio kłopot, występując na zjeździe Libertasu. Wałęsa od dawna stara się, by dostarczać obserwatorom, zwłaszcza tym sympatyzującym z PiS, wiele radości. Tym razem pobił - i pobija nadal - chyba wszelkie rekordy. Z jednej strony ośmieszył Wierzejskiego lepiej chyba nawet od Majora Fydrycha, inspirując jego komiczne wypowiedzi, będące chyba równocześnie gwoździem do trumny polskiego Libertasu (czy to aby nie coś w rodzaju aborcji? nic dziwnego, że Marek Jurek nie chce mieć z nimi nic wspólnego). Z drugiej - medialnym psom Pawłowa wydał komendę dawno już przez nie zapomnianą, ale ich podświadomości wciąż świetnie znaną. I tak nagle wszyscy dawni przeciwnicy Wałęsy nagle zaczęli mówić prawie to samo, co mówili te kilkanaście lat temu. Jeszcze w środę - symbol i mędrzec, w piątek - oszołom zmieniający zdanie co pięć minut, sługus Rosji, a nawet - Bolek (C. Michalski). Coś pięknego. Obecnie jesteśmy na etapie "Wałęsy - biznesmena" czy raczej showmana do wynajęcia. Lechu wywalczył nie tylko wolność, lecz również, na to się przynajmniej zanosi, podwyżkę świadczeń dla byłych prezydentów. By jednak można było dalej korzystać z eks-prezydenta w kraju bez obawy, że będzie się wynajmował Biedronkom i Libertasom, trzeba naprawdę nieźle zapłacić. A kryzys jednak się szykuje coraz większy, mimo zaklęć płacącego podatki w Anglii polskiego ministra finansów. Kto Lechem wojuje, od Lecha ginie? Pożyjemy, zobaczymy. Niektórzy dziennikarze zaczynają całkiem na poważnie pisać, że pompowanie Wałęsy może się skończyć kolejnym startem w wyborach prezydenckich. Że z takim samym efektem, jak w roku 2000, to inna sprawa. Tymczasem na całym zamieszaniu chciałby skorzystać Ryszard Czarnecki, polityk, budzący raczej mieszane uczucia nawet wśród PiSowskiego elektoratu. Na razie będzie się procesować, by Wałęsa musiał uznać jego wielkie zasługi w walce z komunizmem. Może się to na coś przyda - gdy już śpiewającej radosny hymn o dwóch ojcach polskiej wolności dołoży się w charakterze trzeciego ojca Ryszarda Czarneckiego, będzie to ozdrowieńczy szok, po którym scena pójdzie w drzazgi, a coraz bardziej fałszywie brzmiąca melodyjka - w zapomnienie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1937 odsłon
Komentarze
Nie chcem nic insynuować
5 Maja, 2009 - 01:36
...ale najwyrażniej zapomniałeś o nieco starszej piosence w wykonaniu Kwiatkowskiej. Tam była mowa o dziewczynce kładącej kwiaty na mogile, pod którą leżał cały szwadron tatusiów. Czyli między 50 a 100 chłopa.
Szwadron
5 Maja, 2009 - 10:31
A gdy już skończone boje
wodzi Zosia dziecię swoje
na kurhanek w polu świeży
gdzie tatusiów szwadron leży
W piosence wspomniano o czterech reprezentantach szwadronu.
"porządek w aktach musi być, bez względu na ustrój"
Budyń, sorry
5 Maja, 2009 - 11:27
- chciałam na maxa, kliknęło mi na 6 punktów.Oświadczam uroczyście - pełna dycha.
Ale niech ktoś da jakiś link do tego Kiszczaka, znalazłam tylko - fakt, podobną w ocenie - wzmiankę na wp.Byłam znów odcięta od świata, bardzo bym chciała przeczytać.Proooszę!
mona