Śpiewająca "dziewica" polskiej opozycji.

Obrazek użytkownika 1normalnyczlowiek
Kraj

             Lider zespołu The Rolling Stones, Mick Jagger, powiedział: "Jestem za stary, by być sędzią, ale jestem dość młody, by śpiewać".

             Te słowa są traktowane przez polityków, publicystów, także przez przedstawicieli opozycji, jako nawiązanie do apelu o interwencję w sprawie łamania zasad praworządności w Polsce, wystosowanego do lidera The Rolling Stones, przez Lecha Wałęsę. Panu Jaggerowi można odpowiedzieć najkrócej, jak tylko można: Lech Wałęsa uważa, że nigdy nie będzie za stary, by sądzić (w domyśle: sądzić nas Polaków) i że nigdy nie był za młody by "śpiewać" (na swoich kolegów z pracy, z wojska, ze stoczni, z "Solidarności")... - i zakończyć temat. Bo Pan Mick Jagger powinien wiedzieć, że w języku polskim "śpiewanie" ma kilka znaczeń a jednym z nich jest: donoszenie aktualnej władzy, na kolegów, sąsiadów, w celu osiągnięcia osobistych korzyści finansowych, zawodowych lub donoszenie ze zwykłej zawiści.

             Można też, Panu Jaggerowi odpowiedzieć znacznie szerzej, tłumacząc przy okazji, że obecna władza w Polsce nie łamała i nie łamie prawa, konstytucji a zasady praworządności dopiero wprowadza, trzeci rok! Wprowadza, nie tylko po ośmiu latach łamania tych zasad przez poprzednią władzę, ale po 26-ciu latach łamania zasad praworządności przez ludzi podających się za twórców prawa, konstytucjonalistów, sędziów, adwokatów, prokuratorów...,wykorzystujących instrumentalnie tworzone przez siebie prawo, dla własnych korzyści, także do działalności wprost przestępczej. W tym procederze mieli swój udział byli prezydenci III RP o proweniencji komunistycznej: Wojciech Jaruzelski, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski a także, niestety, były przywódca Niezależnego Związku Zawodowego "Solidarność", Lech Wałęsa, który pozwolił po 1989 roku, by działacze partyjni Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, upadłej partii rządzącej w PRL-u (w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej) oraz funkcjonariusze upadłej komunistycznej władzy, łącznie z sędziami, prokuratorami, pracownikami i współpracownikami służb specjalnych, przeszli suchą stopą w nowy system państwa, w III RP, zdobywając kolejne profity finansowe i przywileje w karierze zawodowej. W tym momencie należałoby wyjaśnić, Panu Jaggerowi, że jakkolwiek nie możemy mieć pretensji (o te przejście) do W.Jaruzelskiego i A.Kwaśniewskiego, którzy byli aparatczykami komunistycznymi "z krwi i kości", tak nie możemy zapominać o tym, że B.Komorowski i L.Wałęsa podawali się za polskich patriotów, za opozycjonistów wobec komunistycznego reżimu a okazali się, dopiero później, bliskimi współpracownikami tegoż reżimu. Lech Wałęsa , w świetle ujawnionych i nie tak dawno potwierdzonych ponad wszelką wątpliwość, dokumentów, okazał się dobrowolnym, płatnym donosicielem Służby Bezpieczeństwa PRL-u, o pseudonimie TW"Bolek"! Z dokumentów wynika także, że Lech Wałęsa "śpiewał" (czyli donosił) na swoich kolegów już jako młody chłopak pracujący na wsi, a później w wojsku. Nic dziwnego, że później, zanim jeszcze powstała "Solidarność", Służba Bezpieczeństwa wytypowała jego na tajnego współpracownika, z zadaniem umieszczenia go jak najwyżej w strukturach tworzącej się antykomunistycznej opozycji. Działania propagandowe licznych tajnych współpracowników SB pośród opozycjonistów, były tak skuteczne, że udało się wypromować Lecha Wałęsę aż na przywódcę protestów i szefa nowo tworzonego ruchu zawodowego - choć zgodnie z historyczną prawdą, jego udział w organizowaniu i podtrzymywaniu protestów był niewielki, czy wręcz w niektórych wypadkach, żaden! Późniejsze, pozorowane ataki SB na Lecha Wałęsę, także w czasie przyznawania jemu pokojowej Nagrody Nobla, były li tylko jednym z elementów tej układanki. Aktywny udział brał w niej także inny przyszły prezydent III RP, Bronisław Komorowski. To kiedyś, od grudnia 1981 roku do maja 1982 roku, na obozie wypoczynkowym w Jaworzu – nie do końca słusznie nazywanym obozem internowania – komuniści, kierowani przez adiutanta generała Czesława Kiszczaka, rozpoczęli przygotowywania do transformacji ustrojowej Polski, szkoląc nowe kadry spośród swoich "opozycjonistów", m.in. Bronisława Komorowskiego, Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka, Władysława Bartoszewskiego. I gdyby tak pokusić się o obecną ocenę zachowań tych ludzi, to można powiedzieć, że mniej ważny był sam fakt tej kolaboracji z władzą, jak i przyczyny, które tę kolaborację spowodowały – najważniejszy i jednoznacznie negatywny jest fakt, że ci ludzie nigdy sami się nie przyznali do tej współpracy z komunistyczną władzą - ani gdy "Solidarność" święciła swoje tryumfy i klęski, ani po 1989 roku, gdy można było, choćby w imię uczciwości wobec narodu polskiego, przyznać się, wszystko co się wie, wyznać i przeprosić, dając w ten sposób Polakom możliwość, w kolejnych wyborach do nowych władz kraju, świadomego głosowania na poszczególnych ludzi. Tę sytuację najlepiej może objaśnić przykład, taki z życia wzięty, przed którego podaniem zastrzegę się, że szanuję wszystkich ludzi, bez względu na ich m.in. wykonywany zawód. A więc także szanuję Panie prostytutki, które wybrały dla siebie akurat taką drogę życiową. I niech teraz Pan Mick Jagger powie, którą – hipotetyczną - sytuację łatwiej by zaakceptował, czy taką, że jego wybranka życiowa przyznała się od razu, gdy tylko ją poznał, że była prostytutką, czy gdyby zachowała tę informację na później i dopiero po ślubie o tym mu powiedziała lub gdyby na zawsze starała się to ukryć? Jak by Pan Jagger się poczuł, gdyby dopiero po wielu latach szczęśliwego pożycia małżeńskiego, nagle z niespodziewanej strony doszły wiarygodne wieści, że ta jego ukochana, uwielbiana osoba świadczyła usługi seksualne, także jego kolegom? Co prawda "miłość ci wszystko wybaczy", ale są chyba jednak pewne granice – szczególnie wtedy, gdy ta Ukochana, wbrew niepodważalnym dowodom i zeznaniom świadków, nadal stara się wmawiać, że jak się poznali, to ona była "dziewicą"? No i właśnie na taką "dziewicę" był - lansowany także przez tych, którzy korzystali z "usług", czyli przez postkomunistów, agentów i kapusiów SB - Bronisław Geremek (który korzystając z takich "usług" robił karierę a na koniec nawet poległ na "syndrom autostradowy"), Tadeusz Mazowiecki (który już w III RP, razem z byłym szefem MSW Czesławem Kiszczakiem, wydawał polecenia wysyłania ZOMO z pałami, na ludzi, na niedawnych kolegów z "Solidarności", którzy nie chcieli dopuścić do palenia akt bezpieki, zawierających dowody win pracowników i współpracowników SB), Bronisław Komorowski (nie dość, że zięć pary UB-eków, to jeszcze obrońca bandyckiej organizacji WSI i zdeklarowany wróg polskiej historii i polskiego patriotyzmu) oraz Lech Wałęsa (który z własnej woli "śpiewał", służąc Służbie Bezpieczeństwa od najmłodszych lat aż do teraz!). Czy na pewno, Mick Jagger, znając te wszystkie fakty, powiedziałby to, co powiedział w niedzielę 8 lipca 2018 roku na Stadionie Narodowym w Warszawie?

 

PS. Mam prośbę. Jeśli ktoś wpadnie na pomysł, przetłumaczy – wiernie! - na język angielski i prześle Mickowi Jaggerowi ten tekst, to będę dozgonnie wdzięczny.

Pozdrawiam! Jedennormalnyczlowiek (ale na pewno nie jedyny), normalny, czyli zwykły człowiek, zwykły Polak.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

Słyszałeś Gersdorf ten inteligentny przekaz w odpowiedzi na list Wałęsy? Możesz zgodnie z konstytucją jeszcze tylko coś zaśpiewać.

 

Won komuno stąd za Don - W innym razie tylko zgon - Nie pomoże nawet Bolek - Taki mały rolling członek.

Vote up!
6
Vote down!
0
#1567849

To daremny apel do Małgorzaty Gersdorf. Ona reprezentuje gatunek ludzi, którzy "wiedzą" co ktoś powiedział, zanim ten ktoś coś powie. Dlatego przekaz nadzwyczajnej kasty brzmi, że Mick Jagger ,choć nie wsparł Wałęsy, to jednak go wsparł...

Vote up!
4
Vote down!
0

1normalnyczlowiek

#1567867

Są pierwsze komentarze po słowach Jegerra:
Petru: „Wiedziałen, że Guns n Roses to spoko kapela”
Piechociński: „W 2017 roku Jegger wypił 210l coli, to o 129% więcej niż przeciętny rockman”
Gersdorf:”Powinien śpiewać nawet jak już głosu nie będzie miał”
Niesiołowski: „yyy yyy”

Vote up!
4
Vote down!
0
#1567873

Pytanie celebryty Jaggera o to, czy wolałby o przeszłości małżonki dowiedzieć się przed czy po śubie, to jak pytanie polityka Bolka czy wolałby, żeby Kiszczak zrobił porządek w pawlaczu przed czy po ślubowaniu.

Najlepiej jest to rozebrać robiąc takie podsumowanie: polityka i prostytucja to dwie strony tej samej monety - podobnie ma się to w świecie celebrytów, wszak z ciut innym zabarwieniem..
Przypomnijmy jeszcze, że obu panów łączy także status celebryty, aczkolwiek Bolek jest rozpoznawalny pod innym pseudonimem.

No więc pan celebryta Jagger, czyniąc zadość prośbie pana celebyty Bolka, zachował się jak rasowy polityk.
Natomiast pan celebryta Bolek, wysuwając ową prośbę pod adresem pana celebryty Jaggera, zachował się jak rasowa prostytutka.

Vote up!
7
Vote down!
0
#1567872

Co jak co ale ten list/donos Bolka to zdecydowane amatorstwo

Vote up!
4
Vote down!
-2
#1567874

Podając abstrakcyjny przykład, abstrahowałem również od bycia celebrytą przez M.Jaggera i potraktowałem go jak normalnego człowieka. No i chyba jednak nie uczynił zadość prośbie Bolka, bo w głosach totalnych celebrytów nie widać było euforii, gdy wypowiadali się na ten temat.

Vote up!
3
Vote down!
0

1normalnyczlowiek

#1567880

Już samo stwierdzenie, że jest za stary na sędziego było przytykiem, że sędzia powinien potrafić odejść na emeryturę w pewnym wieku.

Vote up!
2
Vote down!
0

M-)

#1567883

"Go fuck yourself Bolek! I'm doing a serious show here."
 

Vote up!
3
Vote down!
0
#1567888