Mordy - retrowrzutka 1981
Pierwszy raz zobaczyłem prawdziwe oblicze naszego narodu w wieku 24 lat. Do tamtej pory, chociaż przecież nie chowałem się na pustyni, myślałem, że rzeczywistość wielkomiejskiego blokowiska i otaczającego mnie morza chamstwa to lokalny ewenement - efekt przedawkowania socjalistycznych pomysłów pod tytułem Nowa Huta. Zresztą, od kiedy poszedłem do liceum, potem do drugiego, całkiem dobrego, z setkami dzieciaków na jako takim poziomie intelektualnym, zacząłem zapominać o tym "morzu" pełnym bałwanów. Tramwaj i autobus był zwykle pełen mord, ale to była godzinka,
a w kolejkach po chabaninę i żer nie stałem. Tam z mordami użerali się rodzice.
Byłem więc wyalienowany ze świata mord.
Potem przyszły studia, tam jeszcze więcej wyszczekanych ludzi i chociaż można było już zauważyć w którą stronę pójdą jedni, a w którą drudzy to jednak wydawało się, że jesteśmy wszyscy członkami w miarę rozwiniętej intelektualnie społeczności.
W 1980 zaczął się triumf "Solidarności"; gazetki, samizdaty, przepisywane nawet artykuły... wybuch myśli, historia odgrzebywana, zalew informacji z zachodu i z szuflad - euforia!!! Człowiek stał się jeszcze mądrzejszy! Te dyskusje, rozmowy, te teorie. Te rozważania w którą stronę potoczy się historia - cóż - mieliśmy świat u stóp i za jaja. Był taki moment w lecie '81, że wydawało się, że lada moment wszystko się skończy/zacznie, niepotrzebne skreślić. Zatwardziałe komuchy zaczęły się zapisywać do "S"! Szyderczy śmiech nas, młodych, upajał lepiej niż jabol, którego i tak już brakowało. Zapomnieliśmy o żarciu, o piciu i o paleniu; zapomnieliśmy i o mordach na dobre, były gdzieś w tle, choć może właśnie grały już wtedy główną rolę? Ale od razu zaczęła się wkradać "realita", jak mówią Czesi, którzy jej w 1968 doznali i przez 21 lat nie mogli nawet pierdnąć bez pieczątki z komitetu. Widać było, że trzeba korzystać z okazji by zobaczyć świat, bo następne "okno transferowe" może się pojawić za 15 lat. Albo nigdy.
Skorzystałem więc z tego czasu chaosu i dążenia komuny, by wypchać jak największą ilość "problemów" i gęb do wyżywienia za granicę. Wyjechalem do Austrii.
Trafiłem do obozu uchodźców w malutkiej miejscowości Gotzendorf, w prowincji Niederosterreich. Kiedy wjeżdżałem w autokarze do tegoż obozu, który był stworzony z części koszar wojskowych, zauważyłem napis: "Wallenstein Kaserne 1939".
"No, ładnie, ląduję tam gdzie chłopaki z Wehrmachtu ćwiczyli ostantnie strzelanko przed inwazją na Polskę", pomyślałem. Ale to było małym zdziwieniem. Prawdziwym wstrząsem była za to obserwacja kilku tysięcy moich rodaków "au naturel". Zobaczyłem znów MORDY. Były wszędzie.
Tak, niestety, nie widziałem tego, co podczas ostatnich ośmiu lat życia wśród rozpyskowanych młodziaków z liceum i studiów. Zobaczyłem "sól ziemi czarnej", "jądro", "szarą większość", czy jak to sobie ktoś może zwać, tak niech i zwie - po prostu zobaczyłem MORZE CHAMÓW. Gdzież były te moje dyskusje z kolegami nad zaletami konstytucji kwietniowej? O artykułach z "Kultury"? Gdzie te rozważania o przyszłości bloku wschodniego, o Rosji, Azji? O sztuce i świecie? Z kim????
Wokół same mordy. Setki, tysiące nawet, tępawych mord, wściekłych, odętych, nastroszonych, wystraszonych, kombinujących, roszczeniowych, głupich, pazernych MORD. W całym cholernym obozie Gotzendorf, gdzie było kilka tysięcy Polaków, znalazłem może 4 osoby z którymi można było porozmawiać. Reszta, to morze chamstwa. Główne walki wśród stada mord, to przepychanki w kolejce do automatu telefonicznego, okazjonalne pobicia wśród współlokatorów, oraz idiotyczna wrogość do "kasztanów", jak nazywano żołnierzy austriackich, którzy zaopatrywali obóz w żarcie i obsługiwali stołówkę. Można było jeść ile się chciało, ale był jeden warunek - nie wolno było zabierać żywności do bloków mieszkalnych. Hehe, no to wiadomo, każda morda za cel swojego istnienia obrała wyniesienie jak największej ilości żarcia, a w razie prób powstrzymania przez zdumionych Austriaków obrzucenie ich gównem i bluzgami, na szczęście po polsku, bo mordy "nie prowadzą" języków.
Pamiętam, że byłem tym powtórnym odkryciem świata zszokowany - to było moje największe zdumienie roku 1981. Po zeszłorocznym (1980) olśnieniu z wakacji w Szwecji, kiedy to zaobserwowałem, że jestem właściwie Zulusem teraz drugi kop: można być jeszcze o wiele, wiele niżej... i że nasze państwo ma nieskończone pokłady chamów, którymi może obdarować świat.
Cały czas zastanawiałem się - jak to możliwe? Przecież w Polsce jest cała masa wykształconych ludzi! Gdzie oni są?
I wtedy zrozumiałem, z oporami, ale jednak prawda biła w oczy jak "Zygmunt" w Wielkanoc: Jesteśmy zchamieni do imentu. Robota, którą wykonali Niemcy i Rosjanie w latach 40-tych była majstersztykiem. Zostało nam tyle mord, że nie wygrzebiemy się z tego oceanu chamstwa egalitaryzmem. To kompletnie zła droga.
Polityka egalitaryzmu, czego największym przykładem było wyniesienie tego chama - Wałęsy - do roli nieomalże świętego doprowadziła do tego, że mordy zaczęły powoli przechwytywać rząd dusz i wyznaczać kierunki dla kraju!
Dzisiaj, już potrafiąc obsłużyć komputer, korzystając z Facebooków, smsów, poczt elektronicznych stali się czymś gorszym niż szarańcza w afrykańskich krajach i wrzucająć ten swój głos w urnę sypią piach w tryby lepiej niż niejedna szpiegowska szajka, a na pewno taniej. Mordy okrzepły, mają kasę. Mają swoje układy, swoje kasty, nawet swoje partie. Rządzą się. Udają "szlachtę", ale poznać ich po jednym - po braku empatii - tego się nie da nauczyć w jednym pokoleniu.
Czy można więc temu w jakiś sposób zaradzić? Można, ale to długa walka i jesteśmy dopiero na jej początku.
A więcej o obozie w Gotzendorf tutaj - część II "Mord": skrót do mojego bloga
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4519 odsłon
Komentarze
MOŻE POTRZEBNE JEST POWAŻNE STUDIUM NAD...
13 Grudnia, 2019 - 20:55
Właśnie, chodzi o studium nad celowym i systematycznym wychowaniem polskiego społeczeństwa w chamstwie. Początkowo, czytając felieton "Mordy - retrowrzutka 1981" ogarniała mnie złość - jak można pisać takie rzeczy przy okazji dzisiejszej rocznicy zbrodniczego zamachu antypolskiej hunty wojskowej, zbrojnej organizacji przestępczej. Jak można proponować tak czarny obraz naszego polskiego społeczeństwa w dniu 13 grudnia 2019 roku.
Ale w miarę czytania mój pogląd zmieniał się radykalnie.
Trzeba po prostu spojrzeć prawdzie w oczy i zdać sobie jasno sprawę z tego jakie są rzeczywiste skutki świadomie i celowo prowadzonej polityki "depolonizacji Polski".
Musimy wiedzieć jakie były i są strategiczne cele antypolskiej polityki globalnego totalitaryzmu, jakie są strategiczne cele bezpośrednich wrogów Polski i naszej polskości i jak te cele są realizowane oraz kto i jak te cele realizuje.
To nie jest tylko robota Niemców i Rosjan, jak pisze autor felietonu, ale jednak nie myli się, że nasi przeciwnicy dochowali się w Polsce specjalnej kasty, która "stała się się czymś gorszym niż szarańcza w afrykańskich krajach i która wrzuca swój głos w urnę, sypie piach w tryby lepiej niż niejedna szpiegowska szajka, a na pewno taniej. Te wrogie i antypolskie mordy okrzepły, mają kasę. Mają swoje układy, swoje kasty, swoje partie nawet... Rządzą. Udają "szlachtę", ale można ich poznać ich jednym - po braku empatii - tego się nie da nauczyć w jednym pokoleniu.
Czy można więc temu w jakiś sposób zaradzić?
Można, ale to długa walka i jesteśmy dopiero na jej początku."
Cytuję wyżej lekko przeredagowaną pointę tego felietonu, z którą w pełni się zgadzam i uważam, że ta własnie pointa zasługuje na poważne studium strategicznych celów i realizowanej ścieżki dojścia do realizacji ich programu "depolonizacji Polski". To jest rzeczywiście wielkie zadanie - teraz możliwe jest wskazanie tylko totalnych rozmiarów problemu zauważonego przez Muni, autora tego felietonu.
Zwróćmy uwagę chociażby na reformę programów edukacji i wychowania szkolnego, dokonaną po roku 1990 przez ideologiczną lewicę, poprawną politycznie, która wyjęła z programów szkolnych umiejętność samodzielności myślenia i zastąpiła ją minimami "sylabusów" informacyjnych, egzekwowanych stereotypowymi testami, wprowadzając wręcz kult testów, który eliminuje kształcenie samodzielności myślenia pokoleń młodych Polaków.
W środku tej przestrzeni jest polska negatywna polityka historyczna, był Katyń i jest smoleńska zbrodnia i jest trwająca przez setkę lat polityka rusyfikacji i germanizacji, jest polityka zbrodniczego niemieckiego i rosyjskiego antypolskiego ludobójstwa, jest współczesna polityka gospodarcza i historyczna i jest zupełnie aktualna polityka globalnej lewicy i naszego polskiego zielonego albo tęczowego lewactwa.
Po przeciwnej stronie programowej tej przestrzeni chamstwa "antypolskich mord" są dzisiejsze poranne i wieczorne występy antypolskiego partyjnego towarzysza Platformy Obywatelskiej Pawła Zalewskiego usiłującego zdyskredytować fakty polskiej polityki klimatycznej.
To na prawdę nie są żarty. To jest jądro współczesnej strategii dla Polski. To jest długa walka i jesteśmy dopiero na jej początku.
michael
Antyteza #zaleskich -
13 Grudnia, 2019 - 21:28
-
tacy - Ludzie:
,,żeby głosić kłamstwo, trzeba całego systemu, żeby głosić prawdę, wystarczy jeden człowiek”.
"Klub krzywego koła" - KKK!
13 Grudnia, 2019 - 23:10
cyt. "Zatwardziałe komuchy zaczęły się zapisywać do "S"!"
Co słychać u tych zatwardziałych, co to w słusznym momencie historii jak guano przykleili się do burty "zapisując" się do "S" i dopłynęli aż do schyłku roku 2019? Może dowiemy się TEGO w części drugiej?
PS
Dla mnie pana tekst : symbioza „mordy (chamy) z poliglotami kojarzy się z esejem Witolda Jedlickiego „Chamy i Żydy”! Brakuje mi tylko w pana tekście wzmianki, że chamy to agenci Moskwy.
PS
Przydałby się panu (bo Jedlickiemu się przydał) Giedroyc. Dobry gracz, a takim właśnie Giedroyc był, politykę swojego pisma potrafił dostosować do zmieniającej się sytuacji w kraju…
casium
Muni
14 Grudnia, 2019 - 13:59
Witaj,
Masz widocznie w życiu wyjątkowego pecha, że większość Polaków z którymi się spotykasz to chamy. Nie można w ten sposób traktować narodu polskiego. Są owszem złodzieje, bandyci i zwykli chuligani, jak zresztą wszędzie, ale to margines, zdecydowana większość naszych rodaków to ludzie borykający się z ogromnymi czasem problemami zapracowani, kombinujący jak powiązać koniec z końcem., których to problemów prawie nie uświadczysz na przykład w USA.
Kiedy wyjechałem do Stanów na początku 1985 roku, znalazłem się w stanie Idaho, było nas z początku 6 rodzin(emigracja solidarnościowa) i jedna rodzina tzw. ekonomiczna. My zaczęliśmy chodzić codziennie do lokalnej biblioteki uczyć się języka angielskiego, natomiast "ekonomiczny" po miesiącu zabrał żonę i małe dziecko, pojechał na pobliskie lotnisko , rozwinął polską flagę i transparent z napisem, że rząd amerykański daje mu za mało znaczków żywnościowych- food stamps.
Przy najbliższej okazji kiedy spotkaliśmy go w kościele, po skończonej mszy św, na zewnątrz, obiliśmy mu mordę, że długo zapewne pamiętał to zdarzenie. Wykrzykiwał jedyne słowo jakie do tego czasu się nauczył- help( pomocy).
A więc jak wszędzie idiotów nie brakuje, ale nie można absolutnie twierdzić, że Polacy to chamy. Pewnie pamiętasz czasy komuny, walkę o zwykły kawałek wędliny, a chociażby tylko pasztetowej. System powodował, że trza było często rozpychać się łokciami, ale kiedy Polak znalazł się w normalnym kraju to potrafił z dnia na dzień stać się innym człowiekiem, sympatycznym, kulturalnym i zaradnym bardziej niż tubylcy. Polacy w większości to przemiły, kulturalny, zaradny naród.
Pozdrawiam
Jerzy
"Polacy w większości to przemiły, kulturalny, zaradny naród"
14 Grudnia, 2019 - 14:11
Masz rację, że większość jest wspaniałymi ludźmi.
Jednak zarówno w Stanach jak i w Polsce można trafić na wielu degeneratów, których jedynym celem jest żerowanie na innych osobach. Papatrz na Tuska i jego mafijne PO.
Pisałem o tym w notce...
W pisanej przez niego trzykrotnie książce "Ponerologia Polityczna. Nauka o naturze zła w adaptacji do zagadnień politycznych" — psycholog Andrzej Łobaczewski pisze:
"W każdym kraju świata osobnicy psychopatyczni i część innych dewiantów tworzą ponerogennie aktywną siatkę porozumień, po części wyobcowaną z więzi społecznej normalnych ludzi. Wydaje się także, że pewna inspiracyjna rola psychopatii właściwej w tej siatce jest zjawiskiem powszechnym. W poczuciu swojej odmienności zdobywają oni specyficzne doświadczenia życiowe i odkrywają swoje odmienne sposoby działania i walki o byt. Ich świat pozostaje zawsze podzielony na "my i oni", na ich światek o swoistych prawach i obyczajach i tamten świat im obcy, który ma swoje przemądrzałe idee i obyczaje, wedle których oni bywają moralnie potępiani.
Ich poczucie honoru, szczególnie tych inspiratorów, nakazuje im oszukiwać i wyszydzać tamten świat ludzki, obiecać, zapewnić, podpisać, a niczego nie dotrzymać, jest postępowaniem właściwym. Przecież "tamci" są komicznie naiwni. Uczą się także i tego, jak ich osobowości mogą wpływać traumatyzująco na ludzi normalnych i wyzyskiwania tego jako środka terroru użytecznego dla osiągania swoich celów. Ten podział na dwa światy jest trwały i nie znika nawet wtedy, kiedy udało się im zrealizować ich marzenie młodości i zdobyć władzę nad "masami" ludzi normalnych. Jest to tragiczny dowód biologicznego uwarunkowania tego dziwnego podziału.
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.
Andy- aandy
14 Grudnia, 2019 - 15:37
"W poczuciu swojej odmienności zdobywają oni specyficzne doświadczenia życiowe i odkrywają swoje odmienne sposoby działania i walki o byt. Ich świat pozostaje zawsze podzielony na "my i oni", na ich światek o swoistych prawach i obyczajach i tamten świat im obcy, który ma swoje przemądrzałe idee i obyczaje, wedle których oni bywają moralnie potępiani"
Patologie zła są w każdym narodzie. Nie uprawnia to jednak do stawiania tezy, że większość narodu to żli ludzie. Ze złem należy walczyć, czasem nawet pod kościołem.
Wydaje mi się, że właściwy podtytuł tego dobrego moim zdaniem opracowania był by:
"Nauka o walce dobra ze złem w adaptacji do zagadnień politycznych."
Pozdrawiam
Jerzy
Byłem wśród pierwszych...
15 Grudnia, 2019 - 11:05
ccassiumm 7
Co słychać u tych zatwardziałych, co to w słusznym momencie historii jak guano przykleili się do burty "zapisując" się do "S" i dopłynęli aż do schyłku roku 2019?
Opowiem jak powstawała Solidarność w HCP.
Kiedy w HCP w Poznaniu przed stanem wojennym powstawały pierwsze "oddolne" zalążki Solidarności, w Fabryce Silników Okrętowych tworzono listę sympatyków deklarujących się jako zwolennicy do wstąpienia do tej nowej organizacji związkowej.
Wśród pracowników dozoru technicznego byłem wśród pierwszych, którzy się zapisali a moją pierwszą legitymacją była legitymacja Związku Zawodowego Metalowców z przybitą czerwoną pieczątką Solidarność.
Od samego początku nikt nie zabraniał szeregowym członkom PZPR wstępowania do nowego Związku Solidarność, bo wtedy było to z ich strony bardzo pozytywnym aktem odwagi przeciwstawienia się dotychczasowym układom aparatu partyjnego, przy czym nikt z nich nie miał wtedy pewności, czy Solidarność zostanie zarejestrowana jako legalny związek zawodowy a więc ryzykował utratę dotychczasowych przywilejów związkowych (związku branżowego, który był wtedy właścicielem całej kasy i majątku związkowego - m. in. ośrodków wypoczynkowych.)
Aby uniknąć przenikania "czerwonych" w szeregi związku Solidarność, już w momencie zapisu i przyjęcia na członka organizacji (nawet w czasie wstępnych deklaracji) obowiązywała zasada nieprzyjmowania do związku funkcyjnych "aparatczyków" PZPR od tzw. grupowego wzwyż a szeregowi partyjni z PZPR przyjmowani byli do związku Solidarność bez biernego prawa wyborczego.
Niestety, jak pokazało życie, dobrze zakamuflowani agenci Kiszczaka potrafili odsunąć od kierownictwa Solidarności prawdziwych patriotów.
Po stanie wojennym, (w którym tych bohaterów - prawdziwych patriotów przetrzymywano w nieludzkich warunkach i traktowano gorzej niż zwierzęta odbierając im ludzką godność, "swoi" tacy jak "BOLEK" w cieplarnianych warunkach zajmowali się libacją i płodzeniem potomstwa) - powtórnie nastąpiło odrodzenie się Solidarności ale już sterowanej przez BOLKA - marionetkę Kiszczaka - tyle tylko, że wtedy my szeregowi członkowie Solidarności nie mieliśmy o tym pojęcia.
niezależny Poznań
To było zamierzone
14 Grudnia, 2019 - 17:37
Specjalnie wrzuciłem taki niejednoznaczny i "niebohaterski" temat na 13.12. Prawdą jest, że faktycznie w 1981 roku przeżyłem szok. Po prostu byłem młody i głupi i życia nie znałem. Byłem pod kloszem. Ale jednak jest coś w naszym narodzie, czy kraju. Teraz tak też jest. Te pokłady ignorancji są dramatyczne i mówię o ludziach niby wykształconych. Ta tępota przeróżnych poślic dwojga nazwisk, te komiczne lapsusy językowe lewaków i kodomitów, które tylko świadczą o ich powierzchownej edukacji... Ale również o praktyki biznesowe, o chamstwo różnych pracowników infolinii, banków, działów reklamacji. Ten wszechobecny zamiar wydymania człowieka i wyrolowania go z kasy przy pomocy "small print"... Tego JUŻ się nie robi w tej "głupiej" Ameryce od lat, a u nas jak w Ponderosie. Wiadomo, nie wszyscy, nie wszędzie... ale mamy tego ścieku dużo, a ponieważ zagnieździł się w sądach,parlamencie, urzędach można się trwożyć. Trzeba o tym czasem powiedzieć i uogólnić. Wolno, bo to w dobrej intencji. :)
Muni
15 Grudnia, 2019 - 11:30
Po stanie wojennym, gdy tylko było to możliwe, wyjeżdżałem do RFN na zaproszenie siostry mojej żony, która rzeczywiście była w Niemczech emigrantką polityczną (ścigana przez UB za podejrzenie o kolportowanie nielegalnych ulotek).
To co mnie wtedy wręcz zdruzgotało, to podejście Polaków - azylantów od których można było kupić bardzo tanio drobną elektronikę i kosmetyki, które jak się później okazało pochodziły z kradzieży. Sam byłem świadkiem, jak w Kiel w markecie złapano na gorącym uczynku kradzieży dwóch młodych Polaków (mieli zaledwie po około 20 lat!)
Pracownik ochrony nie wzywał policji tylko odebrał im kradziony towar i wyrzucił na ulicę, bo nie mieli przy sobie żadnych dokumentów. Kiedy kilkadziesiąt metrów od sklepu przysiadłem się na ławce obok nich gdy dyskutowali ze sobą kto jest winien, że dali się złapać, nie wytrzymałem i spytałem ich wprost, czy im nie wstyd, że są jako azylanci na niemieckim wikcie i kradną? Ich odpowiedź mnie zszokowała! Oni z całym przekonaniem mówili, że oni i wszyscy ich koledzy nie kradną, bo to Niemcy w czasie drugiej wojny światowej okradali Polskę a oni teraz odbierają należną im kontrybucję!
Znałem też wielu Polaków i obywateli, którzy z racji pochodzenia "polsko niemieckiego" przyjęli obywatelstwo niemieckie i byli bardzo dobrze nastawieni do Polaków, którzy uczciwie wykonywali pracę, nawet gdy ją wykonywali "na czarno."
niezależny Poznań
bambi 441
16 Grudnia, 2019 - 16:39
Tobie nie było wstyd zadać młodym takie pytanie?
Azylanci na niemieckim wikcie?...Jak powinni się zachować, twoim zdaniem?
Całować Niemców po rękach za to, że nie tylko skazali ich na taką poniewierkę przez wojnę, że nie uiścili reparacji wojennych ...to jeszcze ich karmią okruchami co spadły z pańskiego stołu?
Twoja "sprawiedliwość" jest godna pożałowania.
Czy to na skutek germanizacji tych terenów i "niezależnego Poznania"?
Verita
Verito - złodziej jest zawsze złodziejem...
16 Grudnia, 2019 - 22:29
...i zawsze będę go tak nazywał i osądzał. niezależnie od tego jakiej jest narodowości, nawet wtedy gdy jest polskim sędzią uniewinnionym przez Sąd Najwyższy! Jeśli Twoim zdaniem okradanie Niemców czterdzieści lat po wojnie było lub jest dzisiaj zgodne z chociażby dobrym obyczajem (celowo nie wspominam o prawie, bo w tym przypadku Ty sama nie wiesz chyba co ono znaczy) to nie jest mi wstyd za zadane im pytanie ale za Twój stosunek do zwykłego złodziejstwa.
Zapytam, na jakiej podstawie twierdzisz, że ci dwudziestoparolatkowie byli skazanymi na poniewierkę ofiarami II wojny światowej? Z mojego komentarza wyraźnie wynika, że musieli się urodzić co najmniej 25 lat po wojnie a niewielu z nich - tak jak moja szwagierka - wyjeżdżało z naszego kraju w stanie wojennym pod przymusem zostawiając cały swój stały dobytek, tylko sami wyjeżdżali z paszportami na własne życzenie w większości na tzw. "niemieckie pochodzenie" które wynikało z narodowości ich dalszych przodków (przeważnie dziadków lub pradziadków) którzy podczas zaborów przebywali z konieczności na ówczesnych ziemiach niemieckich i mieli niemieckie obywatelstwa bo polskiego z oczywistych powodów mieć nie mogli. Żeby się w tym temacie wypowiadać nie wystarczy samo odczucie i własne zdanie,trzeba mieć wiedzę którą można jedynie posiąść w osobistych kontaktach z byłymi tzw. azylantami z których ogromna większość po nauczeniu się języka niemieckiego i uzyskaniu prawa do pracy po dziś dzień nie powróciła do naszego ukochanego przeze mnie (mam głęboką nadzieję, że i przez ciebie) - Kraju, tak samo jak i moja szwagierka, która nawet na emeryturze pozostaje w Niemczech ze swoim mężem pochodzącym z Gdańska. To jest niestety przegrane dla Polski pokolenie ludzi, którym przez zawirowanie historii i dyktaturę Jaruzelskiego odebrano na zawsze polskość i czują się co najwyżej w połowie Polakami zdradzonymi przez poprzednie komunistyczne władze. To bardzo dla mnie przykre, tym bardziej, że moja żona wraz ze mną mogła wyjechać po stanie wojennym na stałe do Niemiec na swoje pochodzenie, ale przy mnie zawsze czuła się Polką i nigdy by tego nie zrobiła - czy i tego też każesz mi się wstydzić?
niezależny Poznań
Oj bambi...logika to przyczyna i skutek,
16 Grudnia, 2019 - 23:32
...to nauka o regułach poprawnego rozumowania, wnioskowania i uzasadniania twierdzeń.
Twoje pragmatyczne podejście do złodziejstwa świadczy o mentalności bardziej niemieckiej niż polskiej.
To właśnie Niemcy tak podchodzą i tłumaczą swoje niewyobrażalne barbarzyństwo.
Nie będę ci tłumaczyć kiedy złodziejstwo nie jest moralnie naganne...ale są takie przypadki.
Drugi błąd twego myślenia...to myślenie podobne do Helmuta Kohla, który dziękował w Oświęcimiu za łaskę późnego urodzenia...zrzucając z siebie odpowiedzialność za skutki, nie za wybuch...ale za skutki wojny i brak naprawienia krzywd wojennych...mimo, że ich obecne bogactwo ma początek w tamtych czasach.
Nie wypowiadam się na podstawie odczucia...ale na podstawie faktów.
Na temat "Volksdeutschów" i "konieczności przebywania na ziemiach niemieckich" wolę się nie wypowiadać ...bo to inny temat i również bardzo "wstydliwy".
Niemcy w ogóle nie mają poczucia wstydu. To wszyscy inni powinni się wstydzić tylko nie oni, "Übermenschen".
Jeszcze jeden powód do wstydu znajduję w tym, że nie rozumiesz dlaczego azylanci nie wracają do Polski.
Do czego mają wrócić? Do tego teoretycznego państwa....to przecież h...d....i kamieni kupa!
Do Dulkiewicz i Tuska..czy do Kaczyńskiego i Macierewicza?
Wstyd tego nie wiedzieć kto kim jest i kto sprawuje władzę w Polsce.
Verita
bambi441...
16 Grudnia, 2019 - 22:39
A mi jest zwyczajnie wstyd za Ciebie, bo tym oto sposobem, poprzez zachowanie dwóch drobnych złodziejaszków, których w każdym narodzie jest sporo, rozgrzeszyłeś Niemców za cało złe 2 WŚ.
Przyznam, że sprytne...
wolne Mazury
a nie mówiłem
16 Grudnia, 2019 - 22:40
Wstydzić powinieneś się za siebie, że przypisujesz mi rozgrzeszenie Niemców za całe zło 2 WŚ, zapomniałeś jeszcze dodać zwolnienia ich z odpowiedzialności i rozgrzeszenia za holokaust.
Artykuł, który komentowałem dotyczył wyłącznie "mord" i taki jedynie przykład podałem w swoim komentarzu, dlatego kończę przy tym artykule swoją polemikę nawet jeśli jeszcze jakiś nawiedzony bloger (troll) zarzuci mi rozpętanie III Wojny Światowej.
niezależny Poznań
bambi441...
16 Grudnia, 2019 - 22:52
Krótkie streszczenie Twojego tekstu...
Dobrzy.litościwi Niemcy i źli złodzieje z Polski...
Reszta jest milczeniem...
PS.Przy takim podejściu do swoich rodaków i ojczyzny, nie zdziwi mnie, że za 20 lat, "Polskie obozy śmierci", nikomu już przeszkadzać nie będą.
wolne Mazury
Naród
15 Grudnia, 2019 - 01:02
Chyba nie ma na świecie narodu, który by się składał z samych tylko elit.
Wszędzie są masy mentalnych bezpaństwowców czy tzw. mord - a czy ilościowo jakoś odbiegamy pod tym względem od średniej to trudno powiedzieć, wydaje mi się, że niekoniecznie.
Moim zdaniem chodzi o coś innego - o to kto nadaje tym masom ton, kto je kształtuje i narzuca reguły. W normalnych państwach jest to właśnie elita. Nam tą elitę podmieniono na obcą, a resztki prawdziwej, nie dobite przez Niemca i żydokomunę, zepchnięto na margines bez możliwości wywierania jakiegokolwiek skutecznego wpływu na resztę.
I na tym właśnie polega nasz problem, nie na masach jako takich bo te można zaprząc do pracy w dobrym celu albo wykorzystywać, tak jak u nas, do destrukcji.
Miałem olbrzymią nadzieję, że obecnie rządząca formacja ten stan rzeczy doskonale rozumie i będzie działać w kierunku częściowego przywrócenia normalności i choćby ograniczenia wpływu tych obcych i narzuconych nam "elit" na kształtowanie owych mas. Niestety bardzo się pomyliłem...
@Muni
15 Grudnia, 2019 - 04:34
Mam dzisiejszej nocy pecha - to już trzeci komentarz na różnych blogach w temacie potężnego schamienia. W naszym wypadku schamienia systemowego.
I to od góry do dołu. Minister z którym sam zostałem przy stole pewnego Sylwestra leje wódkę do szklanki, choć stoją kieliszki, a na próbę rozmowy odpowiada: - A mnie to chuj obchodzi.
Paniusia wchodzi do apteki, lekceważy kolejkę i obsługiwaną osobę i pyta się o coś. Na uwagę: - Chwileczkę, proszę poczekać - reaguje ordynarnym bluzgiem i wychodzi z dumnie podniesionym czołem.
Międzyludzki naturalny szacunek nie istnieje. Kruchutka i niemłoda pani doktor z Seattle, pieje na kolacji z zachwytu nad Polską, tylko: - My God, dlaczego Polacy są stale wściekli. Nie uśmiechają się. Te złe, wykrzywione twarze...
Jak piszesz - mordy.
A najgorsze, że to jest zaraźliwe. A myślałem, że tylko ziewanie i śmiech.
Pozdrawiam
pejsaty z dyni
JK
Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.