Dlaczego Donald Tusk jest tak przerażony?

Tusk, umywający ręce od katastrofy smoleńskiej -niczym Piłat- wie, że z każdym dniem zbliża się do ściany. Do swojego haniebnego końca. Niedawna ucieczka Tuska w Dolomity nie osłabiła wymowy raportu MAK, lecz przeciwnie – ujawniła tchórzostwo Tuska, który sądził, że jak wróci z nart, wszyscy o raporcie MAK zapomną. A tu przeciwnie - sprawa katastrofy pod Smoleńskiem rośnie niczym baba Wielkanocna, co sam przerażony Tusk ujawnił w trakcie konferencji prasowej z prokuratorem Seremetem. 

Prokurator generalny zwrócił się bowiem do Donalda Tuska o pomoc w związku z brakiem istotnych materiałów i dowodów w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem, których Rosja nie chce przekazać Polsce. Tusk wprawdzie obiecał napisać w tej sprawie notę, ale zastrzegł, że  „jest to jedna z najbardziej skomplikowanych spraw, z jaką mieliśmy do czynienia jako państwo polskie w całej naszej historii”… Tusk przy okazji przyznał, że współpraca ze strony instytucji rosyjskich nie jest idealna. Czyli w relacjach z Moskwą jest jak zwykle: dobrze, ale nie idealnie. Czysta nowomowa w stylu tow. Gomółki...

Tusk wykonał więc swoją słynną podwórkową „kiwkę” przyznając mimochodem, że wysłanie noty do Rosji będzie bardziej skomplikowane, niż np. nota ministra Becka do Ribbentropa w sprawie żądań faszystowskich Niemiec włączenia Gdańska do III Rzeszy i korytarza eksterytorialnego do niemieckiego Gdańska. Albo dylematy Piłsudskiego wobec agresji bolszewickiej armii Budionnego na Polskę. Problem w tym, że ani Beck, ani wcześniej Piłsudski nie mieli wątpliwości, jak zareagować wobec agresywnych zachowań ówczesnych sąsiadów Polski. Tusk natomiast – i co musi zastanawiać – poddał się Rosji bez jednego wystrzału, deklarując miłość do Putina przy wraku TU-154 i leżących w błocie zwłokach prezydenta RP, jego małżonki oraz 94 osobistości publicznych – w tym dowódców armii. Można to porównać do kapitulacji Japonii po trzech atakach atomowych Amerykanów na wyspę. Tusk poległ pod spojrzeniem Putina. A może było coś więcej między nimi?

Przerażenia Tuska, że powinien napisać notę w sprawie ignorowania przez Rosję polskiego śledztwa, przez brak jakiejkolwiek reakcji o tzw. pomoc prawną, w tym zwrotu należących do Polski czarnych skrzynek i oczywiście wraku samolotu TU-154, ma swoje uzasadnienie. Wystarczy wrócić do informacji gen. Petelickiego, który posiada wysłany SMS do czołowych polityków Platformy Obywatelskiej z instrukcją, co powinni mówić na temat tej katastrofy. Cytuję: "Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił". Jeśli taki SMS istnieje, a czym polska prokuratura w ogóle nie interesuje się – Tusk powinien stanąć natychmiast przed Trybunałem Stanu.

Widząc przerażenie Tuska, dla którego nota do Rosji „to jedna z najbardziej skomplikowanych spraw, z jaką mieliśmy do czynienia jako państwo polskie w całej naszej historii” – należy uznać, że SMS byłby dowodem kolaboracji Tuska z Rosją, o znaczeniu historycznym.  Można takich podobnych spraw w relacjach Polski z Rosją wyliczyć kilka, a dotyczą one zdrady interesów Polski, w wyniku których nastąpiły rozbiory, wysyłka do Katynia polskich oficerów, 45 lat komunizmu, utrzymywanego siłą przez zdrajców Polski, typu Jaruzelski…

W dziejach Polski Targowica nie jedno ma imię, a wszystkie dzisiejsze uniki Tuska, przy równoczesnym utrzymywaniu, że współpraca z Rosją w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem jest dobra, choć „nie idealna” – wskazują na kolejny - spektakularny akt kolaboracji z Rosją. Oczywiście, to stwierdzenie obraża "legalnie wybrany rząd", ale taki gigantyczny „kit” o liczeniu się Rosji z Polską można sprzedawać tylko zdemoralizowanym osobnikom, otumanianym na co dzień przez pro-rządowe media w stylu nie gorszym, jak w głębokim PRL-u.

Bo przecież nic już się przysłowiowej kupy nie trzyma, gdy prześledzimy wszystkie zapewnienia Tuska i jego poddanych urzędników, którymi karmili społeczeństwo od ponad roku. Ot, choćby o konwencji chicagowskiej. Teraz okazuje się, że MAK-u konwencja chicagowska nie obowiązuje, więc Polska nie może się nawet zwrócić o międzynarodowy arbitraż. Nie ma nawet podpisanej z Rosją umowy, o zastosowaniu tej konwencji, przy śledztwie w sprawie katastrofy, a „kiwający” nami Tusk a za nim wszyscy kolaboranci powtarzają, że nie można było z Rosją niczego podpisać, gdyż jakoby  nie było z Rosją odpowiedniej umowy. Owszem była – ta z 1993 roku, ale podobnie, jak wobec braku odwołania się Tuska do NATO – kolaboranci w ogóle te kwestie i fakty pomijają.

A przecież, w rządzie Tuska jest min. Sikorski, który aplikował na stanowisko szefa NATO, lecz szczęśliwie nim nie został. Nie wystrzeliły więc korki szampana na Kremlu, po wyborze Rasmussena na Sekretarza generalnego NATO. Dziś, polski kandydat na szefa NATO alarmuje, że zamontowanie tablicy na kamieniu przy lotnisku Siewiernym, było prowokacją wobec Rosji !!!  Można sobie wyobrazić, czym stałoby się NATO, gdyby – nie daj Panie Boże! - ten kolejny tchórz zaczął kierować Paktem Północno-Atlantyckim. Zapewne, znalazło by się tam miejsce i dla prof. Kuźniara, który w imieniu prezydenta Komorowskiego daje sygnał Rosji, że najwyższe władze III RP nie uważają już zbrodni katyńskiej, jako ludobójstwa!

W trakcie konferencji Tuska i Seremeta padło też znamienne zdanie premiera rządu III RP, dyskwalifikujące go na stanowisko przysłowiowego dyrektora PGR-u. Tusk wyznał, że  „dobrze byłoby, gdyby dostęp do oryginalnych czarnych skrzynek był zagwarantowany” . To kto do cholery miał ten dostęp zagwarantować, jak nie "najbardziej kompetentny" rząd i premier w dziejach III RP? Putin z własnej woli? Wolne żarty…

Tusk, w swoim przerażeniu staje się coraz bardziej śmieszny, podkreślając na konferencji (by zapewne zadowolić partnerów do swojej miłości na wschodzie ) że „Polska ma dostęp do zawartości skrzynek Tu-154M dzięki kopiom ich zapisów”. Ale sukces ! Niczym cud gospodarczy Tuska… Jak tak dalej pójdzie, przerażony Tusk z satysfakcją odnotuje, że Rosja dostarczy nam kopię wraku do kompletu. Tak niestety zachowywali się wyznaczani przez Moskwę gubernatorzy podległych prowincji, którzy cieszyli się, gdy Rosja coś im dała, bo mogła przecież dać kopa - jak zwykle...

Co więc Tusk, Komorowski i Sikorski zrobili w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem, że tak panicznie boją się wysłać do Rosji notę uznając, że  „jest to jedna z najbardziej skomplikowanych spraw, z jaką mieliśmy do czynienia jako państwo polskie w całej naszej historii”? Odpowiedź na to pytanie dał już poseł PiS Antoni Macierewicz podczas posiedzenia połączonych komisji ws. katastrofy Tu-154 : „Nie było w dziejach państwa polskiego takiego zaprzaństwa”. Przerażenie Tuska podsumował zaś gen. Petelicki: "Raport NATO byłby dla niego miażdżący i mógłby oznaczać dymisję rządu. Ci, co podjęli decyzję o przekazaniu śledztwa Rosjanom, doskonale wiedzieli, że MAK zawsze zwalał winę na pilotów. W ten sposób rządzący mogli uratować dla siebie stołki".

Teraz jest zrozumiałe, że celem kolaborantów Moskwy ( ulokowanych także w mediach) będzie uratowanie stołka dla Tuska i Platformy Obywatelskiej – partii, która jak PZPR znów wepchnęła nas w łapy Kremla. A MY CZEKAMY NA ZMARTWYCHWSTANIE !!!