Firmy „sondażowe”, „badania opinii” a prognozy bookmacherów.

Obrazek użytkownika Bogdan Jan Lipowicz
Kraj
Licheń - Widok na Sanktuarium nocą

Po krótkim „powyborczym” (Trump-Harris) wypadzie do Lichenia (polecam dom pielgrzyma „Betlejem”, z pięknym widokiem z okna, zwłaszcza wieczorem, na Bazylikę Licheńską i przyznam, bo z wiekiem staram się być praktyczny, zresztą daleko mi do religijnych „uniesień”, znakomitymi śniadaniami w cenie 25 zł ). To fajnie nie tylko spotkać miłe panie w recepcji i restauracji ale widzieć wszędzie wiszący krzyż. To mnie uspokaja , znaczy się, że świat nie do końca jeszcze zwariował. Życie życiem, nasze grzechy i grzeszki są jakie są, to Ziemia nie Niebo, nie lubię obietnic Nieba na Ziemi, ale przecież to Pan Jezus ma rację, przedstawiając pewne warunki zbawienia.

Chociaż... należę do tych „ekscentryków”, którzy nie bardzo lubią przesadne mieszanie polityki z religią, to niepraktyczne i przeciwskuteczne, i mam jakieś wewnętrzne przekonanie, że gdyby trzej ojcowie polskiej niepodległości, Piłsudski, Dmowski i Paderewski byli przesadnie religijni w latach młodości, a chyba nie byli , to Polska by tej niepodległości nie odzyskała. Tu nie będę tłumaczył dlaczego, może kiedyś.

Bardzo ostrożnie patrzę także na zbyt silnie zorientowane religijnie partie polityczne, bolszewicy nauczyli się nimi grać i ogrywać Polaków, jakoś to zawsze miało w naszej polityce ostatecznie negatywne efekty (patrz ZCHN, LPR czy PJJ) . Ot, starać się mieć Pana Boga w sercu, a Kościół traktować życzliwie i w miarę możliwości ułatwiać mu działanie. W tzw. „demokracji” polityka stała się domeną świeckich i ryzykowne jest zbyt radykalne mieszanie bytów czy porządków, politycznego i religijnego. Polityczne zachowania masy wyborców, także tych „religijnych”, w demokracji bywają bardzo nieprzewidywalne. Nawet jeśli założymy, że w Polsce mamy formalnie jeszcze 85% katolików, to kto zafundował nam ku zgubie Polski aktualny rząd, Tuska i Barbarę Nowacką jako „edukatorkę” naszych dzieci i wnuków? Przecież nie sami lewicowcy, ateiści czy agnostycy? Chyba ich za mało?

A zresztą, ponieważ mam skłonności społeczne i w młodości bliższy mi był Żeromski niż Sienkiewicz i Trylogia, to wspomnę, że Stefan Żeromski przecież (najbardziej z czołowych pisarzy znienawidzony przez Niemcy i Rosję) w międzywojniu nosił przyznane mu miano „sumienia narodu” i w uznaniu zasług jego patriotycznej walki piórem o Polskę, zasług dla niepodległości i polskiego patriotyzmu, uhonorowano go mieszkaniem na Zamku Królewskim w Warszawie. A przecież… miał życie religijne i osobiste coś powikłane (pochowany chyba na cmentarzu ewangelickim?, którą to religię zresztą uważam za herezję, ale to inny porządek spraw ). A taki np. Giertych, katolik „pierwszy sort” , z koneksjami w Watykanie, i co?

Tak, że zbyt radykalne mieszanie bytów patriotycznego, niepodległościowego i religijnego uważam za mocno ryzykowne ( przynajmniej w epoce działania tzw. demokracji, „władzy ludu”, szerzej funkcjonującej w Europie przecież dopiero ok. 100 lat, i którą lewactwo światowe, ogólnie marksiści, ale i imperialne Niemcy, i Rosja, nauczyli się skutecznie wykorzystywać dla swoich interesów i zagospodarowywać sąsiadom po II w. św. takie religijno-patriotyczne, polityczne i partyjne byty ). Ultra katolików zresztą, tych szeregowych i „w dobrej wierze”, uważam za najbardziej naiwną grupę wyborczą, którymi łatwo manipulować, „w imię Matki Boskiej” najczęściej. Łatwo mieszają wspomniane byty, polityczny z religijnym i odwrotnie. Często, niestety, politycznie destrukcyjni, wolą naiwnie przegrywać, zamiast wygrywać gdy Pan Bóg daje szansę i podziękować Opatrzności po zwycięstwie. A demokracja ma swoją specyfikę, dla naiwnych nie ma litości. Dla naiwnych państw i narodów zapewne ostatecznie także.

Ale do rzeczy, czyli do tytułu tekstu. Po powrocie z Lichenia usiadłem do biurka na którym miałem stertę notatek i karteczek. Słucham sobie TV Republiki z laptopa, w TV nie mam, i wpadła mi w ręce karteczka z dwoma liczbami. Prognoza pewnej firmy bukmacherskiej (przyjmującej zakłady) dotycząca wyborów w USA, co spisałem sobie tuż przed wyborami. Chyba czołowa w Polsce, ale nie napiszę która, u innych prognozy zdarzeń były chyba podobne.

Dwie liczby, a pamiętajmy, że tuż przed wyborami rożne „sondażownie”, gdzie zatrudnia się zapewne wielu magistrów, doktorów i zapewne profesorów socjologii, statystyki i czegoś tam, podawały, iż ich „badania” wskazują na lekką przewagę Harris, co najwyżej „równowagę” ze wskazaniem na kandydatkę demokratów. Rzuciłem okiem na te dwie liczby i porównałem z ostatecznym wynikiem wyborów, którym są w USA głosy elektorskie. Bukmacher stawiał na Trumpa i płacił tylko 1,63 zł za jedna postawioną złotówkę (czyli zwrot naszej złotówki i 63 grosze na górkę). Mniej wierzył w wygraną Harris i płacił 2,27 zł za jedną, postawioną na nią złotówkę (czyli zwrot naszej złotówki i 1,27 zł na górkę). A są to firmy zimne, biznesowe, tracić nie lubią, bo jak się pomylą, tracą pieniądze. To nie mielenie językiem, to twarda gotówka.

Z ciekawości poznawczej przeliczyłem te 226 do 312 głosów elektorskich na korzyść Trumpa. Suma daje 538. (minimum 270 to zwycięstwo). Czyli 1% z całości głosów elektorskich to 5,38. Z bardzo dużą dokładnością to dla Harris ok. 42% głosów elektorskich a dla Trumpa 58 % głosów elektorskich, 226 : 312.

A teraz bukmacher, przyjmujący zakłady. 1,63 do 2,27. Dwa dni przed wyborami. Według niego, gdy się przeliczy te liczby, Kamla Harris miała szansę na 41,79 % czyli w zaokrągleniu na 42 % głosów elektorskich, a Trump na 58,20 czyli w zaokrągleniu 58 % głosów elektorskich. Dwa dni przed wyborami.

Oczywiście w zdarzeniach sportowych bukmacherzy się czasami mylą. Skoro jednak te same firmy istnieją w Anglii i po 100 lat i nie zbankrutowały, to dobrze liczą. W zdarzeniach politycznych, takich jak wybory, gdzie jest wiele czasu na fachową obserwację trendów i korekty, mylą się chyba rzadko.

I teraz. Jeśli firmy sondażowe typowały wygraną Harris, to nawet przyjmując litościwie typowanie remisu, że „na dwoje babka wróżyła”, 50:50, były bardzo dalekie od końcowego wyniku wyborów w USA. 42 do 58 %, to pomyłka z marginesem błędu 8%, dużo poza zastrzegany przez  ośrodki i firmy sondażowe a i tak spory dopuszczalny margines błędu + - 3% ( czyli chyba było by to w granicach 47:53 lub 53:47 ?). Ja liczę sobie tylko tak, po amatorsku, może niezgodnie z założoną przez nie jakąś wyższą metodologią. Może ktoś mnie oświeci i poprawi, jak oni to robią ( możemy jeszcze założyć, że to 3% od każdej liczby z osobna, to by mogło być 48,5 do 51,5 lub 51,5 do 48,5), jako margines błędu 3% przy wyniku sondażu 50:50.

Koniec końców, by nie było podejrzenia że z politycznych powodów bujają, czy takie firmy „badania opinii publicznej” nie powinny być obłożone jakąś powyborczą, finansową, dolegliwością? Np. w polskich warunkach przyjmijmy 1 milion za każdy 1 % pomyłki ponad założony i podawany, „uprawniony” 3% margines błędu. Cała reszta jest „nieuprawniona” i obłożona restrykcją finansową. A najlepiej by po nazwisku znany był ten „profesor”, który zatwierdza podawanie wyniku badań opinii do mediów. I płacił to z własnej kieszeni. Chodzi tu zresztą  tylko o ostatni sondaż przed obowiązującą u nas ciszą wyborczą, bo dni i tygodnie przed, zmiany są naturalne.

Może wtedy te firmy przestaną podawać bzdury albo może wprost kłamstwa? Przecież, jeżeli bookmacherzy swoim aparatem poznawczym są w stanie przewidzieć rzeczywistość wyborczą znacznie lepiej (gdy się pomylą, dostają po kieszeni), to może publicznie zawsze podawać równolegle i szeroko w mediach ich prognozy? Okazują się często bliższe prawdy, trafniejsze. Czasami czytamy, że „trudno wyliczyć” bo „winni wyborcy” , nie chcą odpowiadać albo wprowadzają w błąd np. ankieterów. Ciekawe, bookmacherzy, wiedzeni zyskiem i swoistą karą finansową, (wypłaty dla wygranych w razie swojej pomyłki) potrafią i nikt ich „w błąd nie wprowadza” ? Ja wiem, jedni i drudzy korzystają zapewne z innych kryteriów, ale może taniej by było przyjąć kryterium oceny sytuacji politycznej i trendów wyborczych od bukmacherów?  Bo gdyby odwrotnie, to ci by dawno splajtowali.

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (11 głosów)

Komentarze

Od ostatnich wyborów parlamentarnych w Polsce uwzględniam wyłącznie zakłady bukmacherskie. W Polsce sprawdziły się co do joty, a właśnie ostatnio w USA. Bukmacherzy są bowiem specjalistami w dziedzinie oceny ryzyka finansowego i okazuje się, że dobrze im idzie.

Vote up!
3
Vote down!
0

Piotr W.

]]>Długa Rozmowa]]>

]]>Foto-NETART]]>

#1664341

Tak, chyba ten kierunek jest właściwy. Pozdrawiam.

Vote up!
1
Vote down!
0

Bogdan Lipowicz Skaut

#1664361

Celnie, jak zawsze u "Skauta". Kiedyś sporo mówiono o "grupie trzymającej władzę". Nie mniej istotna jest "grupa trzymająca sondaże".

Vote up!
3
Vote down!
0

Leopold

#1664352