25 lecie wczoraj i dziś

Obrazek użytkownika Muni
Kraj
Słuchając od kilku dni programów radiowych, zerkając w TV i czytając główne portale internetowe zacząłem doznawać pewnego deja vu. Skąd ja to znam? Kiedyś to już przeżyłem? I ta liczba... 25 lat...
Ależ oczywiście! Pamiętam! Dawno (a może i niedawno) temu, cały naród przechodził podobnie euforyczne chwile z okazji 25 lecia PRL! W szkole mieliśmy chyba ze 4 akademie (chociaż święto było w lipcu), telewizornia, a właściwie jej jedyny program walił na okrągło sukcesami, a wdychając na ulicy zasyfione węglem i siarką powietrze można było powiedzieć sobie - "tak, tak... to wszystko prawda!"
 
Nagminne było porównywanie roku 1969 do... 1939, naprawdę:) Bywało to czasem kuriozalne zwłaszcza gdy ktoś się zapędził i porównywał ilości traktorów, doktorów, czy magistrów zootechniki. 
 
Obcenie, przekaz jest równie prosty. Jest dobrze! A mogło być gorzej!
Jednak władza ludowa podzieliła się korytkiem z wybranymi przedstawicielami ludu i jest super!
 
W roku 1969 władza była wystarczająco podłamana lądowaniem Apollo na Księżycu... co za afront. Co prawda zbywano to szybko twierdzeniami, że ZSRR nie musi tego robić, bo to lepiej wykonają wkrótce roboty. Ale jednak... pewnie też dlatego wydano aż DWIE serie znaczków pocztowych sławiących ten jubileusz. Pierwsza, powiedzmy statyczna, czyli żołnierz pilnuje, kombajn orze, rafineria rafinuje, teatr - jest, uniwerek - nawet w Lublinie też.
Ale to było trochę mało, no to pochwaliliśmy się, żeby Kaziukowi w Kurwidołkach było milej jak dostanie list od kuzyna z miasta i zerknie na znaczek. A tam konkretne osiągnięcia!!!
4 miejsce, 5 miejsce, 9, 10te... na ŚWIECIE! Nie wiadomo jak to i kto liczył, ale to był konkret! No to ten Kaziuk siedząc w sławojce, jak i ten kuzyn stojący w kolejce po śledzie mieli o czym pomyśleć.
Dzisiaj Kaziuk ma już lepszy sraczyk, kuzyn pewnie dawno już na rencie, za pylicę, ale znów są sukcesy! 
No, kurde, czy my jesteśmy szcześciarze, czy co? Od czasów najazdu Stalina w 1939, przez PKWN, Bieruta, Gomułkę, Gierka, Jaruzela, aż do dziś - cały czas władza odnosi sukcesy, a my z nią!
Ale jakie to mamy właściwie sukcesy dzisiaj?
Hehe, według czytelników onetu, czyli osoby o IQ powiedzmy "przeciętnym" są to:
1. Swoboda podróżowania (chociaż według badan 60% Polaków nie stać na to)
2. Wejście do UE... no bo mamy z tego pkt.1. A jedziemy, żeby móc zarobić, żeby móc... podróżować, i tak dalej.
a na miejscu 3.... tak, to prawda, nie kłamię... Jurek Owsiak:)))
 
W tym miejscu wyplułem na klawiaturę kęs kanapki z serem edamskim (który smakuje tak samo jak w 1969, a nawet troszkę gorzej)
Skoro jednym z największych sukcesów III RP jest uformowanie Jerzego O., który zresztą był wyprodukowany w epoce 25 lecia PRLu, to ja nie wiem o czym my mówimy i co jest tym sukcesem? A może, że to sukces propagandowy? Pewnie tak, chyba jeszcze nigdy i nigdzie na świecie osoba prywatna nie otrzymała za darmo tyle czasu antenowego w TV i radio, ale żeby od razu był to sukces? Czyj? Jurka pewnie tak.
A może chodzi więc o 1 miejsce na świecie w niechcianych ciążach i wyjaranych skrętach wskutek wyjazdu młodzieży na festiwal muzyczny, który on organizuje? No, tutaj prędzej...
 
I tak głupio mi się zrobiło, że nawet w tej propagandzie płynącej z "wolnych mediów" (wolne słowo, to 4 miejsce - no, ale może chodzi o to, że powoli się rozchodzi) ciężko pokazać jakiś wymierny sukces. Czemu? Bo ich nie ma. Skończyła się wymierność, a zaczęło lanie wody. Kilometry autostrad i setki "orlików" nie plasują nas nigdzie. Cały świat buduje szosy i stadiony, to nic wielkiego, to NORMALNOŚĆ. No, ale może by starą metodą przyrównać 2014 do 1969? 
Chyba nie można, bo może wyjść blado... 
Na szczęście, jak śpiewała piosenkarka czasów PRLu "nic nie może przecież wiecznie trwać", więc doczekamy w końcu IV RP i pozwolimy jej się wykazać.
 
umieszczone pierwotnie na ]]>http://xiezyc.blogspot.com]]>
5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)

Komentarze

Dzisiaj spotkałam komentarz, bardzo nostalgiczny na Onecie, jak to było dobrze w tym PRL-u. Oceniony jest on wysoko, czyli wiele osób zgadza się z tym co tam napisano. Z takimi komentarzami można się często spotkać. Faktem jest, że wiele osób, którym wtedy dobrze się żyło jest już w wieku emerytalnym, a na emeryturze Internet jest pożądaną rozrywką. To piszą o wspaniałym PRL-u. Chciałam poszukać jakiegoś "zestawienia" w Internecie jak to było w tym PRL-u. Nie znalazłam. Wydaje mi się, że takie skrótowe opracowanie w punkach byłoby potrzebne. Bo młodzi ludzie czytają komentarze na Onecie, może któryś z nich zapyta się w domu czy to prawda, a innym to umknie. A ślad gdzieś pozostanie. Czy nie można by było tutaj (wspólnie) opracować takiej listy? Wtedy można by było dać link do takiego komentarza. Poniżej ten komentarz z Onetu (trochę go rozciągnęłam, aby łatwiej się go czytało). pzdr

 

"OBALENIE "KOMUNIZMU" W POLSCE , TO KŁAMSTWO I FAŁSZ NA UŻYTEK NAIWNYCH. W Polsce żadnego komunizmu nie było, bo nie było nawet takiego "Socjalizmu" jak w ZSRR. 

 

Własność ziemi należała do chłopów, 

 

były drobne prywatne przedsiębiorstwa i do socjalizmu było daleko. 

 

Cała polityka partii i rządu skierowana była na zaspokojenie wszystkim, takich warunków, jakie można było stworzyć w tych powojennych latach, a więc: 

reforma rolna, która dała chłopom możliwość do życia. 

 

Zlikwidowano powszechny analfebetyzm w Polsce. Przypomnę, że w Referendum 30 czerwca 1936 r. i w wyborach do Sejmu 19 stycznia 1947 r. połowa wyborców, zamiast podpisów, stawiała krzyżyki. 

 

Była szeroko dostępna oświata dla wszystkich, biblioteki i bardzo tanie książki oraz prasa. 

 

Elektryfikacja doptarła do każdej wsi i każdego zakątka. 

 

Opieka zdrowotna i służba zdrowia, biły bezpłatne.

 

Do zakładów pracy przyjeżdżały ambulansy laboratoryjne i badania były obowiązkowe, jako profilaktyka przed zakaźnymi chorobami. 

 

W szkołach wprowadzono posiłki dla młodzieży (obiady, szklanka mleka) i były etatowe higienistki czy dentystki, które sprawdzały stan zdrowia uczniów. 

 

Były darmowe sanatoria i wczasy dla wszystkich pracujących, a gdy brakowało miejsc - latem, to wymyślono wczasy "pod gruszą". Polegały one na tym, że robotnik dostawał określona sumę pieniędzy i sam sobie organizował prywatnie wypoczynek, gdzie chciał

 

Niezależnie kto ile miał dzieci w rodzinie, wszystkim zapewniono pełne kolonie bezpłatnie, pod opieką odpowiedniego personelu i pielęgniarek. 

 

Robotnicy w zakładach pracy, mieli darmowe obiady w postaci "zup regeneracyjnych". 

 

Do pracy i po pracy odwożono autonusami pod sam dom. 

 

Obowiązywał 8 godzinny dzień pracy, a nad godziny, były płacone podwójnie, czyli 100 %. 

 

Wszyscy zatrudnieni nie byli na umowach, lecz na pełnych etatach i lata pracy, zaliczone były do wysługi lat emerytury. 

 

Na trzy lata przed emeryturą nie wolno było nikogo zwolnić z pracy. Kobiety miały zapewnione płatne urlopy macierzyńskie. 

 

Nie było nigdy bezrobocia. 

 

Recz jasna, że przy zapewnieniu wszystkim takich warunków, to kosztowało sporo i nie mogło być zbędnych luksusów. 

 

Dyrektorzy zakładów i innych instytucji, mieli - jako przywileje - służbowe samochody, większe mieszkania, ale takie same inne przywileje jak wszyscy i zarobki nie mogły być wyższe od średnich: trzykrotnie, lub pięciokrotnie. Teraz w ciągu jednego roku, mają takie pobory, na które robotnik musi pracować całe życie. 

 

 

Takie były przywileje i warunki życia w PRL. Innego - lepszego, nie mogło być, bo kraj był zniszczony i reszta pieniędzy szła na odbudowę. A co Polakom dała solidarność w ciągu tych 25 lat, o których tak szumnie mówi się.? Bezrobocie, grzebanie w śmietnikach, emigracja 3 milionów młodzieży za granice, na pomywaczy, bo własny przemysł sprzedano i rozkradziono. W Supermarkietach warunki pracy są takie, jak kundli na uwięzi, przy budzie. Jeżdżą na rolkach, żeby szybko obracać się, a kasjerki siedzą w pampersach, bo nie mają czasu na toaletę - załatwienie normalnych potrzeb ludzkich. Kapitał z utargów idzie nie do naszych banków, a do kieszeń kapitalistów, To są warunki, że każdego roku w Polsce popełnia samobójstwa ponad 5 tysięcy ludzi, a jeszcze więcej ginie w niewiadomych okolicznościach, nie mówiąc o zabijanych dzieciach - poczętych i urodzonych. Taka jest rzeczywistość ku wielkiemu zadowoleniu rządzący Polską przez 25 lat.

 

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/amerykanska-agencja-piec-kluczowych-osob-ktore-doprowadzily-polske-do-demokracji/lt4zx

Vote up!
1
Vote down!
-1

NIE dla prywatyzacji Polskich Lasów Państwowych

#1427005

Oczywiście takie porównywanie to kit i maniplacja. Inne były czasy! Ja też skorzystałem kilka razy z FWP (fundusz wczasów pracowniczych) kiedy to rodzice wysłali mnie z babcią na wczasy do Krynicy Morskiej. Czy miałem frajdę? No pewnie. Ale... przypomnę warunki tych wczasów: Domek kempingowy z dykty. Oczywiście bez kanalizacji. Jako mycie - miednica. Ubikacje (sławojki) i umywalki wspólne dla cełego "ośrodka", pewnie ponad 100 osób. Stołówka, czyli wyżywienie masowe - ale odpłatne - okropne. No i tyle. Słońce, plaża i las. Ale to było i bez FWP. Więc dużo ta władza ludowa nie dawała jeżeli chodzi o wczasy. Pewnie bywły i lepsze miejsca, ale to dla bogatych resortów, kopalń, hut.

I tak było z wszystkim... Była inna struktura cen, ale czy było lepiej? Na pewno nie. Ambitnym zostawała tylko droga przez "struktury", albo jakimś cudem wyrwanie się na zachód. Cała reszta jechała wspólnie wagonem 3 klasy z napisem "socjalizm". Fabryka, która teraz pracuje wciąż na starych, z lat 60tych urządzeniach zatrudnia 300 osób, a w latach 80tych miała ich 2000...To jak to miało nie pierdyknąć? Każdy miał pracę, ale ponieważ tak było, nikt z tej pracy nie mógł oszczędzić na coś, co pochodziło spoza kołchozu. Ja, chociaż byłem wtedy młody, nie patrzę z sentymentem na tamte czasy, wręcz nie znoszę oglądać starych filmów z czasów PRLu... Ale są tacy, którym sentyment za młodością przysłania obiektywizm. A może... nawet nie potrafią być obiektywni?

 

Vote up!
1
Vote down!
-1
#1427051

Twój komentarz oddaje "ducha czasu" jaki wtedy panował. Tylko skąd ma o tym wiedzieć młody człowiek. A wiele osób niechętnie wraca do tych siermiężnych czasów. Masz rację, ten przytoczony przez mnie komentarz jest bardzo sprytną manipulacją. A na takie manipulacje należy jakoś reagować. Nie śledziłam całej tej dyskusji, ale początkowe krytyczne odpowiedzi nie były tak wyczerpujące. Wydaje mi się (na przykładzie rodziny), że nikt nie wraca z nostalgią do tych czasow, choć wtedy byli młodzi. Jeśli niektórzy wracają, to musiało im być lepiej niż wtedy. Dlatego taka moja prośba. Napisanie o minusach i plusach PRL-u. Później zebranie to razem w jeden post. Może nie będzie wszystkiego, ale będzie jakiś obraz. A to już coś. Bo historia kołem się toczy :(((((((( Popytalam rodzinkę i mam takie moje odpowiedzi.

 

Wstawiłam ten komentarz specjalnie, aby się do niego ustosunkować. Będę wdzięczna za uzupełnienie poniższych wpisów. Może są jakiś nieścisłości, ludzka pamięć jest zawodna.

 

Własność ziemi należała do chłopów — to jest bzdura, bowiem można wywnioskować, że cała własność należała do chłopów. Jaka była wielkość maksymalna wielkość gospodarstwa rolnego? Nie wiem, kilkanaście hektarów? W późniejszym komentarzu ktoś pisze, że miano 100 ha gospodarstwo i to było normalne. Co też jest bzdurą, bo nikt z normalnych ludzi tego nie miał (pomijając zasłużonych dla PRL-u). A gdzie Państwowe Gospodarstwa Rolne? Celowo zapomniane.

 

były drobne prywatne przedsiębiorstwa i do socjalizmu było daleko. — czytający myśli o małych firmach, takich jakie są dzisiaj. A takich nie było. Warszaty usługowe, drobne firmy produkcyjne, czyli piętnowana "prywatna inicjatywa" zatrudniające kilka czy kilkanaście osób. No i dla tych z "prywatnej inicjatywy" presja zapisania się do partii dla nich, czyli "Stronnictwa Demokratycznego".

 

Cała polityka partii i rządu skierowana była na zaspokojenie wszystkim, takich warunków, jakie można było stworzyć w tych powojennych latach, a więc: — to też jest bzdurą, bo partia dbała o swoje interesy, a raczej wykonywała polecenia z zewnątrz czyli lidera bloku wschodniego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

 

reforma rolna, która dała chłopom możliwość do życia.  według tego przedtem chłop nie miał możliwości przeżycia. Czy wszystkim było lepiej? Tym mniej zaradnym było lepiej, zaradnym gorzej, bo nie mogli rozwinąć skrzydeł.

 

Zlikwidowano powszechny analfebetyzm w Polsce. Przypomnę, że w Referendum 30 czerwca 1936 r. i w wyborach do Sejmu 19 stycznia 1947 r. połowa wyborców, zamiast podpisów, stawiała krzyżyki. — Faktem jest, że zlikwidowano analfabetyzm. Tylko czy to zasługa PRL-u, czy ogólnoświatowego postępu.

 

Była szeroko dostępna oświata dla wszystkich, biblioteki i bardzo tanie książki oraz prasa. — Teraz też jest przymus szkolny. A czy była szeroko dostępna dla wszystkich? Dla dzieci robotników i chłopów były dodatkowe punkty w przyjęciach na studia, chyba były jakieś ulgi w dostawaniu akademików, czy dopłat do żywienia (tego nie umiałam zweryfikować). Książki wcale nie były tanie, prasa też. Jeśli ktoś zarabiał 1200 zł, a dziennik kosztował 1,50 to nie było tak tanio. 

 

Elektryfikacja doptarła do każdej wsi i każdego zakątka. — fakt, ylko czy to zasługa PRL-u, czy ogólnoświatowego postępu.

 

Opieka zdrowotna i służba zdrowia, biły bezpłatne. — dzisiaj też są bezpłatne.

 

Do zakładów pracy przyjeżdżały ambulansy laboratoryjne i badania były obowiązkowe, jako profilaktyka przed zakaźnymi chorobami. — nikt z pytanych przeze mnie osób w pracy nie widział przyjeżdżających laboratoryjnych ambulansów. Nikt nie pamięta jakiejś profilaktyki przed zakaźnymi chorobami. Pamiętają ambulansy, które robiły zdjęcia rentgenowskie płuc (co jak kiedyś jednej z pytanych przeze mnie osób zaprzyjaźniony radiolog powiedział, że jest to działanie propagandowe, bowiem takie zdjęcie nic nie daje). Były obowiązkowe badania w pracy co rok.

 

W szkołach wprowadzono posiłki dla młodzieży (obiady, szklanka mleka) i były etatowe higienistki czy dentystki, które sprawdzały stan zdrowia uczniów.  nie było posiłków w żadnej szkole osób, które pytałam. Szklanka mleka, pamiętają taką akcję. Higienistka badała wszy u uczniów, innych badań nie było w ich szkołach, dentystek też nie było.

 

Były darmowe sanatoria i wczasy dla wszystkich pracujących, a gdy brakowało miejsc - latem, to wymyślono wczasy "pod gruszą". Polegały one na tym, że robotnik dostawał określona sumę pieniędzy i sam sobie organizował prywatnie wypoczynek, gdzie chciał. — fakt, słyszeli o darmowych sanatoriach. Natomiast darmowe wczasy były dla "przodowników pracy", dla normalnego człowieka nie. Wczasy pod gruszą wymyślono jak Maryla Rodowicz śpiewała jak to sobie odpoczywa pod gruszą. Co zresztą dalej istnieje.

 

Niezależnie kto ile miał dzieci w rodzinie, wszystkim zapewniono pełne kolonie bezpłatnie, pod opieką odpowiedniego personelu i pielęgniarek. — nie wszystkim zapewniono. Bo pytane przeze mnie osoby z tzw. "inteligencji pracującej" nie miały szans na kolonie. Czy były dla wszystkich bezpłatne? Nie wiem. Natomiast ten odpowiedni personel. Mogli być nauczyciele lub wystarczyło skończyć kurs dla opiekunów.

 

Robotnicy w zakładach pracy, mieli darmowe obiady w postaci "zup regeneracyjnych". — to zdanie to czysta manipulacja. Bo jak obiad może być zupą. Bo była to zupa z wkładką np. szczawiowa z jajkiem na twardo. Jeśli nie można było załatwić takiej zupy, to w zamian był suchy prowiant.

 

Do pracy i po pracy odwożono autonusami pod sam dom— Nigdy nie odwożono ludzi pod sam dom, wsiadano na przystankach. Były przewozy pracownicze, ale dla robotników. Nie dla wszystkich.

 

Obowiązywał 8 godzinny dzień pracy, a nad godziny, były płacone podwójnie, czyli 100 %. — Jak trzeba było to należało zostać w pracy. Jedna z osób powiedziała mi, że dostała polecenie zostania po godzinach dla przygotowania dokumentacji. Jak się zapytała, czy dostanie nadgodziny usłyszała, że jako inżynier ma obowiązek zostać w pracy jak taka jest potrzeba dla zakładu. Czy nadgodziny były płacone podwójnie? Nie wiem. Chyba za II zmianę płacono o 50% więcej.

 

Wszyscy zatrudnieni nie byli na umowach, lecz na pełnych etatach i lata pracy, zaliczone były do wysługi lat emerytury. — większość miała zatrudnienie na umowę o pracę na czas nieokreślony. Praca na częściach etatu też była (na przykład praca lekarza w pogotowiu ratunkowym). Tego ostatniego nie rozumiem, chyba chodziło o dodatek do pensji, tzw. wysługa lat. Płacono ją do 25 lat pracy.

 

Na trzy lata przed emeryturą nie wolno było nikogo zwolnić z pracy. Kobiety miały zapewnione płatne urlopy macierzyńskie. — fakt, takie było prawo. Tylko jak ktoś był nieprawomyślny, to go zwalniano przed emeryturą jak Annę Walentynowicz. Urlop macierzyński był płatny 3 miesiące. Jak dziecko nie było zdrowe to był płatny chyba przez 6 miesięcy. Można było wziąć 3 letni bezpłatny urlop na wychowanie dziecka.

 

Nie było nigdy bezrobocia. — fakt nie było. Jedna z osób powiedziała mi, że raz dostała taką pracę, w której miała pracy na 1 godzinę, resztę spędzała patrzać w okno. Wytrzymała miesiąc i się zwolniła.

 

Recz jasna, że przy zapewnieniu wszystkim takich warunków, to kosztowało sporo i nie mogło być zbędnych luksusów. — to podsumowanie jest absurdalne

 

Dyrektorzy zakładów i innych instytucji, mieli - jako przywileje - służbowe samochody, większe mieszkania, ale takie same inne przywileje jak wszyscy i zarobki nie mogły być wyższe od średnich: trzykrotnie, lub pięciokrotnie. Teraz w ciągu jednego roku, mają takie pobory, na które robotnik musi pracować całe życie— to nie jest prawdą, że mieli przywileje jak wszyscy. Inne instytucje? Jakie? Nie wymieniono działaczy PZPR czyli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Służby Bezpieczeństwa itd., a ci mieli o wiele większe przywileje niż reszta społeczeństwa. Zarobki. To też nie jest prawdą. Kiedyś weszła tzw. Umowa kominowa. Wcześniej było wielkie zróżnicowanie zarobków.

 

A jakie były zarobki? Co za nie można było kupić? Inżynier na początku lat 70-tych XX wieku zarabiał 1200 zł. Robotnik więcej zarabiał od inżyniera, nauczyciela. Wkleję to w następnym komentarzu co znalazłam w Internecie.

Vote up!
1
Vote down!
0

NIE dla prywatyzacji Polskich Lasów Państwowych

#1427073

Z pensjami jest kłopot, bo według przeciętnego wynagrodzenia (Internet) płaca w 1970 roku wynosi 2235 zł, a osoba zatrudniona w początkach tego roku zarabiała 1200 zł (inżynier), natomiast w 1978 roku przeciętne wynagrodzenie wynosi 4887 zł, a osoba na stanowisku inżyniera pracującego na dole miała 3400 zł. Inni inżynierowie mieli 2500 zł, a nauczyciel poniżej 2000 zł. Czyli były osoby zarabiające dużo więcej. Ile zarabiały?

Poniżej te ceny jakie udało mi się znaleźć:

 

schab wieprzowy:

1970 r. - 66 zł, 34 kg
1989 r. - 12 040 zł, 17 kg
1991 r. - 40 904 zł, 43 kg
2008 r. - 14,62 zł, 201 kg

kiełbasa myśliwska:

1970 r. - 125 zł, 18 kg
1989 r. - 17 542 zł, 12 kg
1991 r. - 61 766 zł, 28 kg
2008 r. - 26,35 zł, 112 kg

 

jaja kurze:

1970 r. - 2,70 zł, 828 szt.
1989 r. - 98,72 zł, 2094 szt.
1991 r. - 895 zł, 1977 szt.
2008 r. - 0,40 zł, 7360 szt

 

1 kg margaryny

1970 r. - 34 zł, 65 kg
1989 r. - 12 880 zł, 16 kg
1991 r. - 47 296 zł, 37 kg
2008 r. - 9,48 zł, 311 szt.

 

1l mleka

1970 r. - 3,30 zł, 677 l
1989 r. - 697 zł, 297 l
1991 r. - 2 814 zł, 629 l
2008 r. - 2,74 zł, 1074 l

 

cukier

1970 r. - 2,70 zł, 828 kg
1989 r. - 2 895 zł, 71 kg
1991 r. - 6 234 zł, 284 kg
2008 r. - 2,80 zł, 1051 kg

 

wódka 0,5 l

1970 r. - 55 zł, 41 szt.
1989 r. - 12 000 zł, 17 szt.
1991 r. - 38 500 zł, 46 szt.
2008 r. - 18,54 zł, 159 szt.

czekolada (prawdziwa)

1970 r. - 19 zł, 118 szt.
1989 r. - 3 061 zł, 68 szt.
1991 r. - 6 629 zł, 284 szt.
2008 r. - 2,80 zł, 1051 szt.

 

żelazko 

1970 r. - 185 zł, 12 szt.
1989 r. - 31 308 zł, 7 szt.
1991 r. - 131 721 zł, 13 szt.
2008 r. - 174,27 zł, 17 szt.

 

mydło

1970 r. - 3,20 zł, 698 szt.
1989 r. - 694 zł, 298 szt.
1991 r. - 3 328 zł, 532 szt.
2008 r. - 1,69 zł, 1742 szt.

 

ciągnik Ursus

1970 r. - 95 tys. zł, 43 mieś.
1989 r. - 10 mln zł, 48 mieś.
1991 r. - 47,5 mln zł, 27 mieś.
2008 r. - 72 tys. zł, 25 mieś.

 

benzyna

1970 r. - 6,50 zł, 344 l
1989 r. - 1 200 zł, 172 l
1991 r. - 5 098 zł, 347 l
2008 r. - 3,66 zł, 804 l

 

telewizor (51 cm odbiornik, obecnie 21-calowy)

 

1970 r. - 7 800 zł, 0,3 szt.
1989 r. - 2,9 mln zł, 0,1 szt.
1991 r. - 5 mln zł, 0,4 szt.
2008 r. - 613,61 zł, 4,8 szt.

 

http://finanse.wp.pl/gid,11929528,kat,36874,page,1,title,Tesknisz-za-PRL-em-Zobacz-zdjecia-i-porownaj-ceny,galeria.html

 

 

Tutaj przeliczenie znalezione z Internecie.

Zatem przeliczylem ceny widoczne na liscie w kronice i mozna zobaczyc ile kosztowalo jedzenie w 1982 w przeliczeniu na "dzisiejsze pieniadze" 

 

Cukier 1kg     13,73pln

Mleko 2% 1l    2,98pln

Śmietana 18% 0,25l     7,16pln

Masło 0,25kg  17,9pln

Ser żółty (Gouda) 1kg  56,7 pln

Ser Biały 1kg  25 pln 

Margaryna 0,25 kg  8,95 pln

Olej rzepakowy 1l  17pln

Shab z koscia 1kg 107 pln

Szynka z koscia 1kg 83,5 kg pln

Boczek surowy 1 kg 32 pln

Zeberka wieprzowe 1kg 29,85 pln

http://www.wykop.pl/ramka/738025/zakupy-w-prl-w-przeliczeniu-na-wspolczesna-pensje/

 

 

Jeśli chodzi o propagandę PRL-u to obecna propaganda (obecnie nazywa się to PR) jest bardzo podobna. Masz zupełną rację. Natomiast sukcesy, które mamy zawdzięczamy przedsiębiorczości Polaków. A mogłoby być o wiele, wiele lepiej. A nie jest i to jest bardzo przykre :(((( Choć ja mam nadzieję w młodym pokoleniu :))))))))))

Vote up!
0
Vote down!
0

NIE dla prywatyzacji Polskich Lasów Państwowych

#1427075

Będę sie upiersł, że ceny jakie pamiętam (z lat 70-tych to:

masło 17,50

czekolada 19,

cukier 12, potem obnizony na 10,50 za to wprowadzono kartki (VII,76)

schab (oczywiście że z kością i z ogromnym tłuszczem) 56 (może 54)

szynka wędlina 90? nie jestem pewien

papierosy najtańsze Sport 3,50, Klubowe (z filtrem) - 4

F126p w przeplatach 61300 bo doplata do ceny pełnej 69 000. Na giełdzie (1975) 110 tys.

I jeszcze poprawka - forint 1,16, Lej 1,83, lewa 19,58 rubel 15,26 NRD 4,74, CSRS 1,59 - przeliczniki z 1975 r ale obowiązywały przez szereg lat.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1427096

Masło było bardzo drogie. Dlatego cieńko smarowane masłem kromki. A wołowina była tańsza od schabu? Po ile? No właśnie. Szynka była bardzo droga i rzucali ją w czasie świąt od sklepów. Co nie znaczy, że jej nie było. Była podobno w kasynach. Trzeba jednak przyznać, że była bardzo dobra. Teraz o taką bardzo trudno. Choć ja taką jadłam parę lat temu. Była to "szynka z paczki żywnościowej z USA" i nazywała się "szynka jak za Gierka".

A najdroższe papierosy były po ile? 

A duży Fiat kosztował 180000 zł. A ile Polonez?

Vote up!
1
Vote down!
0

NIE dla prywatyzacji Polskich Lasów Państwowych

#1427102

Potwierdzam. Takie były ceny.

Nic, tylko pozazdrościć takiej pamięci.

Gratuluję.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1427110

Ceny nie miały tych dziwnych końcówek. Jako, że paliłem wtedy to pamiętam:

sporty - 3,50

klubowe 4,40

giewonty 6zł

zefiry 13zł

piasty 14 zł

caro 16 zł

carmeny 18 zł

Marlboro 24zł., ale w końcu lat 70tych podnieśli ceny fajek, carmeny były po 24, a Marlboro po 30...

jabol - 23 zł (stąd nazwa J-23)

wino Mistella - 56zł (okropne)

gramofonowe płyty - 65zł (same polskie), zagraniczne na giełdzie - 500-1500 zł.

bilet na tramwaj 1zl, ulgowy 50gr.

gazeta - 1zł (4-8 stron)

tygodnik Przekrój 3zł. inne tygodniki od 2-5zł.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1427164

W szkołach wprowadzono posiłki dla młodzieży (obiady, szklanka mleka) i były etatowe higienistki czy dentystki, które sprawdzały stan zdrowia uczniów. — nie było posiłków w żadnej szkole osób, które pytał

am. Szklanka mleka, pamiętają taką akcję. Higienistka badała wszy u uczniów, innych badań nie było w ich szkołach, dentystek też nie było.

 

Jako rocznik 50-ty chodziłem do SP (Warszawa) i u nas był i gabinet lekarski i dentysta z gabinetem tak że nawet podczas lekcji wzywali nas na przegląd zębów. Byla tez stołówka, tyle ze za obiad się płaciło i to relatywnie sporo (jak dla moich rodziców, ale płacili). Potem w LO nadal były obiady, ale już dentysty i badań lakarskich jakoś nie kojarzę, ale może zapomniałem. I na koniec nawet na studiach (Politechnia) były dośc tanie obiady. I oczywiście oddzielna przychodnia lekarska.

 

Nie było nigdy bezrobocia. — fakt nie było. Jedna z osób powiedziała mi, że raz dostała taką pracę, w której miała pracy na 1 godzinę, resztę spędzała patrzać w okno. Wytrzymała miesiąc i się zwolniła.

 

 

Po studiach był wręcz nakaz pracy, koniecznie trzeba było zgłosic sie do pelnomcnika ds zatrudnienia i wybrac sposród 3-4 ofert i prace podjac. Kiedy chciałem w ciągu pierwszych 3 lat wyjachac za granice (na zachód) musiałem złożyc weksel podpisany przez ciotkę.

 

Dyrektorzy zakładów i innych instytucji, mieli - jako przywileje - służbowe samochody, większe mieszkania, ale takie same inne przywileje jak wszyscy i zarobki nie mogły być wyższe od średnich: trzykrotnie, lub pięciokrotnie. Teraz w ciągu jednego roku, mają takie pobory, na które robotnik musi pracować całe życie. — to nie jest prawdą, że mieli przywileje jak wszyscy. Inne instytucje? Jakie? Nie wymieniono działaczy PZPR czyli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Służby Bezpieczeństwa itd., a ci mieli o wiele większe przywileje niż reszta społeczeństwa. Zarobki. To też nie jest prawdą. Kiedyś weszła tzw. Umowa kominowa. Wcześniej było wielkie zróżnicowanie zarobków.

 

Osobiscie myslę, ze jednak zróżnicowanie spoleczeństwa było o niebo mniejsze niż obecnie, nawet uważam, ze "oddanie władzy" było tylko dlatego, żeby można było już bez skrępowania pokazac bogadztwo. Samochody za milon, domy za 10 milionów, mieszkania, posiadłości. Dawniej jednak obowiazywało kryterium - w domu możesz miec i złote klamki, ale na zewnątrz ledwo jaki tak dom. Na Nowym MIeście do dzisiaj stoi sławna willa "Ochabówka" należąca właśnie do byłej elity partyjnej, i ile to się złego o niej  mówiło jako synonimie rozpasania. A żona Gierka jeżdżąca do Paryża do fryzjera ... To był juz czas serialu Dynastia gdzie ci wszyscy bonzowie partyjni patrzyli, jak żyją bogacze i pytali sie sami siebie - dlaczego oni tak nie moga, chociaz stoja na czele 40-milionowego państwa. 

 

A jakie były zarobki? Co za nie można było kupić? Inżynier na początku lat 70-tych XX wieku zarabiał 1200 zł. Robotnik więcej zarabiał od inżyniera, nauczyciela. 

 

To prawda, jako inżynier nie doganiałem osoby która poszła po szkole do pracy, Ale zarabialem 1300 na stażu, potem 3400, a ceny były jak teraz - chleb 4, ciastko 2, gałka lodów 1, papierosy 3,50, ale juz pomarańcze 40, cytryny 35, schab 54, USD 80 a potem 100 i 120.. Co ciekawe Lej Rumuni  2 , forint 1,5, Lewa 22, rubel 15 - oczywiscie w ramach dopuszczalnej limitowanej wymiany wg kursu NBP. 

Vote up!
0
Vote down!
0
#1427090

Hm, może zapomnieli o przeglądach zębów. Stołówek u nich nie było, zarówno w szkole podstawowej jak i liceum. Były to nowe i stare budynki. Może to zależało od regionu? Na studiach była stołówka, ale aby dostać pełnopłatne obiady trzeba było mieć niską średnią dochodów. 

Jak to dobrze przeczytać… i już ludziom pamięć się rozjaśnia. Były nakazy pracy. Żeby wyjechać za granicę trzeba było zapłacić za studia. Najdroższa była medycyna, chyba 18000 zł, tańsza politechnika, poźniej szkoły ekonomiczne, uniwersytety itd. Politechnika chyba 12000 zł.

Na pewno zróżnicowanie społeczeństwa było mniejsze niż teraz. Oddanie władzy kojarzyło się z uzyskaniem majątku. Stasia Gierkowa jeździła podobno do Paryża na zakupy, choć to może nie jest prawda. Słyszałam, że w Katowicach była jakaś spółdzielnia, która szyła odzież z zachodnich materiałów, a ceny tych pięknych ubrań były bardzo tanie, jak w normalnym sklepie. Tam podobno ubierała się Stasia.

Czyli pączek kosztował 2 zł. Pięć gałek lodów 5 zł. 

A ile płaciło się za mieszkanie? Bo czynsze były tanie. A prąd, gaz? 

Odzież była droga i bardzo nieefektowna. Po ile? A buty? Mówiono mi, że raz w "Modzie Polskiej" (ekskluzywny sklep odzieżowy) pojawiły się damskie kozaczki z wężowej skóry i kosztowały 1200 zł. Było tego parę par, ale wszystkie się sprzedały. Cen ubrań i butów nikt nie pamięta. Później buty były na kartki. Jedna para na rok.

 

Chciałabym wiedzieć, jeśli jest to możliwe ile kosztowało w tamtych czasach utrzymanie. Bo tych, których pytałam już nie pamiętają. Dziękuję za odpowiedzi :)))

Vote up!
1
Vote down!
0

NIE dla prywatyzacji Polskich Lasów Państwowych

#1427108

Niestety, takie dane w mojej pamięci nie zostały. Koszt czynszu był jednak relatywnie niski, podobnie jak prąd i gaz, a wodę i co płaciło się tylko ryczałtem. Nie były to wydatki znaczące., ale oceniam je na zbliżone jednak do współczesnych 280zł/2 pok.

Ale pamiętam że kajzerka kosztowala 40gr, taka większa z podłużnym przecięciem 60gr, bułka a jakże Paryska 2 zł, chleb okrągły 3,50 a podłużny większy 4, ser biały chudy 12, a tłusty 18, bilet do tramwaju 0,50, a do autobusu 0,80, ksiazki fakt były tanie (8-12 zł) w miękkiej okładce, ale nie można ich było kupic, poza Kiermaszem w Al.Ujazdowskich w maju (cóz to było za przezycie!)

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#1427151

100 ha za komuny? Ktoś wkręca. Przpisy mówiły, o ile pamiętam, że maksymalna wielkość prywatnego dospodarstwa to było 20 ha. A na południu, w Galicji, to jak ktoś miał 2 hektary to już był "gospodarz". Bo była własność, ale rozdrobniona. Chłopi musieli dorabiać w mieście, w fabrykach, stąd słynni "chłopo-robotnicy". 

Elektryfikacja? No, tak, owszem. Ale znalazłem w szufladzie rachunki jakie dziadek musiał płacić za elektryfikację oraz zobowiązania do robót publicznych w gminie z tego tytułu. Nie było tu ŻADNEJ DARMOCHY! A tak to dzisiaj i od lat brzmi, że dobra władzuchna poprowadziła ludkom prąd, postawiła słupy, a wszystko za darmochę, ku chwale socjalizmu.

Bezrobocie, etaty, praca... Były nawet nakazy pracy! Przychodziły pisemka urzędowe, "proszę się stawić w zakładzie takim, a takim celem podjęcia pracy na stanowisku....." No, to skoro każdy musiał mieć pracę, to miał. Skoro fabryka MUSIAŁA zatrudnić 2000 osób do pracy, którą mogło zrobić 300 to... była bezproduktywna. Każdy zarabiał więc grosze i struktura bogactwa była płaska. No i nikomu nie zależało, czy się stoi, czy się leży.... To musiało paść. Każdy miał pracę z której mógł zarobić po miesiącu na parę dżinsów w walucie "normalnej". A w walucie "lokalnej" to sobie jakoś człowiek żył.

Przewozy pracownicze? hehe... No, jeżdziły takie budy ze smętnymi ludźmi w środku... Osinobusy. Na ogół dowożono ludzi z hoteli robotniczych do odległych budów, kiedy budowano hutę, albo kopalnię. W rozelgłych zakładach rozwożono ludzi po wydziałach, bo od bramy czasem było i 2 km do stanowiska.  Ale nikt nie odwoził pracowników do domu pod drzwi. Może dyrektora, to tak:)

Szkolnictwo i analfabetyzm? Pewnie że tak, ale jak zauważasz, po prostu przyszły inne czasy na całym świecie. Podobnie ze służbą zdrowia. Wszędzie się rozwijała. Ale... mój drugi dziadek, jako burżuj (szewc) nie mógł oczekiwać na leczenie w 1948 roku bo się bali do niego lekarze przyjść. Miał wypadek, potem zapalenie płuc, załatwiano czarnorynkowo penicylinę, ale było za późno i umarł. Nie dał się sowietom we Lwowie, Niemców przetrwał, a władza ludowa go wykończyła raz, dwa.

I tak dalej... ciekawe tematy!

 

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#1427161