Pogonić cenzorów z uczelni, panie ministrze

Aż trudno w to uwierzyć. Może nie tyle trudno uwierzyć w samo wydarzenie, co w procesy mózgowe zachodzące w umysłach niektórych ludzi.

Historia Tomasza Terlikowskiego sprawia, że scyzoryk w kieszeni się otwiera, a do głowy wpada myśl nie o scyzoryku już, ale o maczecie.

Oto TT zawarł umowę z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym dotyczącą prowadzenia zajęć z bioetyki. Wszystko zostało uzgodnione włącznie z planem zajęć gdy oto nagle w mediach społecznościowych pojawił się wpis znanej lewackiej aborcjonistki Wandy Nowickiej z zapytaniem czy to prawda. Następnego dnia TT otrzymał telefon z rektoratu umowę zrywający.

Pytanie pojawia się, gdzie ci ludzie mają twarz i kręgosłup ?

Jak widać, na porządku dziennym pojawia się kwestia zdekomunizowania szkolnictwa wyższego, Takich krętaczy należy eliminować z życia publicznego, a szczególnie z uczelni, gdzie potrzebn są szczególnie wysokie wymagania etyczne. Tu potrzebne jest szczegółowe śledztwo dziennikarskie i ministerialne. Wicepremier Gowin opracował nową ustawę i należy postawić pytanie czy przewiduje ona środki wprowadzające ład etyczny eliminujący lewacki przechył na uczelniach.

Ale żadne działania tego typu nie będą efektywne dopóki z Warszawy nie usunie się symbolu komunizmu, Pałacu Stalina. Przecież wszystkie symbole komunizmu są w Polsce prawnie zakazane, więc czekam na jego wyburzenie bo sam jego widok ośmiesza prawo i sprzyja występowaniu postaw jak ta opisana.

Jak wiemy z doniesień z ubiegłych lat, to nie pierwszy taki przypadek blokowania i ograniczania wolności wypowiedzi niezgodnych z optyką lewacką. Ale pojawiły się elementy nowe, o czym wspomniano w programie “Warto Rozmawiać”, i to także na uczelniach. Studenci noszący nazwiska takie same jak osobistości znane z poglądów konserwatywnych są inwigilowani, a następnie poddawani mobbingowi z racji poglądów ich rodziców. Wicepremier Gowin powuinien poddać uczelnie drobiazgowej lustracji i golić aż do gleby z lewackich zboczeń.