Kim właściwie jest postkomunista ?

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Widzę z mediów, że panuje spore niezrozumienie co do tego, co właściwie oznacza określenie “postkomunistyczny”. Część komentatorów stosuje to okreslenie jak okolicznik czasu, wskazujący że pewne wydarzenia działy się po upadku komunizmu. M.in. w jednym z ostratnich numerów “Do Rzeczy” tak to ujął pan Andrzej Mikosz.

Tymczasem określenie to oznacza pewną formę struktury społecznej i relacji pewnych grup społecznych w stosunku do władzy i gospodarki. W Polsce uformował się, na bazie umów z Magdalenki struktura społeczna określona jako układ postkomunistyczny, przekształcająca całość państwa w system postkomunistyczny.

Postkomunizm oznacza w tym przypadku dwoistość struktur państwowych – istnieją formalne, deklaratywnie demokratyczne , oficjalne struktury państwa i istnieje oprócz tego nieformalny, ukryty uklad postkomunistyczny przejmujący funkcje państwa oficjalnego do realizacji swoich grupowych interesów. Widać to wyraźnie w obecnej polityce – władza Prawa i Sprawiedliwości obejmuje część struktur formalnych, ale część instytucji państwa, w tym sądownictwo są nadal pod wpływem ukladu postkomunistycznego i trwa walka polityczna o to, który struktury zdobędą dominację – oficjalne czy ukryte.

Owszem, istnieją w systemie postkomunistycznym elementy demoliberalizmu oraz gospodarki kapitalistyczno-konsympcjonistycznej, ale są one podporządkowane strukturom postkomunistycznym.

Ostrość walki politycznej zmusiła uklad postkomunistyczny do wyjścia na powierzchnię i częściowego ujawnienia się przez odwoływanie się do “ulicy i zagranicy”, czy prób “wyłączenia rządu” jak to ujęła Fundacja Otwarty Dialog.

Jest jeszcze jedno nieporozumienie, które się pojawia w tym kontekście – nieporozumienie dotyczące tego, kogo określamy jako “postkomunistę”. Postkomuniasta to po prostu osoba zaangażowana w struktury postkomunizmu i nie ma nic do rzeczy jej pochodzenie, to czy była czy nie była aktywna politycznie w czasach komunizmu i czy należała do partii wywodzących się z komunizmu. Politycy postkomunistyczni nie lubią określania ich tym mianem, bo to brzydko się im kojarzy i brzydko jest umocowane spolecznie, więc usiłują zaprzeczać istnieniu takiej formacji społecznej.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.5 (7 głosów)

Komentarze

Tak jak PZPR w PRL teraz aparat PO, czyli agenturalnej partii-mafii — ciągle stanowi realne centrum siły, wykorzystujące dla własnych mafijnych interesów władzę ustawodawczą, samorządową w sejmikach wojewódzkich oraz sądowniczą.

A wszystko to, przy wielkim aplauzie nienawidzących polskości postkomunistycznych mass mediów, czyli tej czwartej władzy, jaka z uwagi na swoją antypolską, propagandową rolę czasem nawet nazywana jest nawet „medialnymi ściekami”… A więc ciągle, po wyzwoleniu się z niemal pięćdziesięcioletniej sowieckiej okupacji, musimy ponownie przeżywać oraz doświadczać owej „banalizacji zła” w wydaniu PO — niczym w komunistycznym PRL...

Pewnie dlatego, że „gruba kreska“ agenta Mazowieckiego, stworzyła swoiste przyzwolenie agentury Kiszczaka na „banalizację zła” w nowo tworzonej III RP, choć bardziej była to PRL-bis. Dlatego dotychczasowi komunistyczni oprawcy Polaków — a więc różni agenci i ich oficerowie prowadzący z WSI i SB oraz wielu wysoko postawionych sowiecko-komunistycznych funków z PZPR — obejmowało wysokie stanowiska państwowe, rabowało własność państwową, albo piastowali lub ciągle piastują znakomicie opłacane stanowiska w biznesie…

Ciągle w swojej propagandzie PO i jej akolici odwołują się do bolszewicko-nazistowskich wzorców nienawiści do politycznych adwersarzy. A więć ciągle możemy widzieć wspomnianą na początku „banalizację zła“. Czyli komunistyczno-sowieckiego zła jakie spowodowała w Polsce okupacja sowiecka i jakie zostało w mentalności części społeczeństwa po rozpadzie tego reaganowskiego „imperium zła“.

„Człowiek wyzuty z indywidualności i sumienia, z mentalnością szpiega, z duszą kata”

Marian Zdziechowski, filozof, publicysta, profesor i rektor Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie oraz krytyk totalitaryzmów faszystowskich i komunistycznych, w swojej książce z 1937 r. „W obliczu końca” napisał:

Człowiek wyzuty z indywidualności i sumienia, z mentalnością szpiega, z duszą kata, a poddany dyscyplinie katorgi zostaje uznany, zgodnie z ewangelią sowiecką, za ideał człowieka i wzór dla czasów naszych, a propagandzie nowego ideału w rozmaitych postaciach, stosownie do miejsca i środowiska, ogół społeczeństwa naszego przypatruje się z życzliwą neutralnością.

Dzisiaj doskonale odpowiadają temu opisowi różne wyzute z godności, indywidualności oraz sumienia załgane typy, których wzorce podziwiane przez politruków michnikowszczyzny widzimy w różnych: Tuskach, Kopacz-kach, Schetynach, Komorowskich i Sikorskich czy Petru oraz ich mafijnych wspólnikach w rabowaniu oraz niszczeniu kraju w rodzaju różnych: Zbychów, Mirów czy Rychów…

Vote up!
1
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1546645