SONETY WOŁYŃSKIE [VII]

Obrazek użytkownika Sławomir Tomasz Roch
Kultura

Lekka śmierć czyli miłosierdzie po banderowsku                                         

 

Trzask, głuchy odgłos kolby, ukraińskie krzyki.                                           

Zerwał się Tadeusz i przywarł do szpary, patrzy                                           

Dom opuszcza stryj z rodziną i kilku siepaczy.                                             

W rękach siekiery, broń ostra, a milczą baranki.                                         

 

Dnieje, młodzian oczy trze, jak stanąć do walki?!                                        

I jeszcze bój toczy, a już trysnęła krew spod ostrzy                                        

Wróg rąbie bliźnięta nie pomny rozpaczy!!                                      

Pisk i konwulsje, ciał jęki, ale anioł niesie wianki.                           

 

Mgłą zachodzą oczy, ból rozdziera, serce toczy.                                            

„On od nas uciekł i wrócił..... Bandzior bierze Grzegorza                           

......trza mu dać lekką śmierć!” Pętla z żoną jednoczy.                                

 

Mrok i ciemność ogarnia, by pierzchnąć w jasności morza             

Z ogrodów Boga, tam męczenników orszak kroczy                         

Opłukani, w biel odziani wracają! Ranna zorza.                             

Grzegorzowi Roch i jego rodzinie oraz pozostałym członkom naszej rodziny na Zastawiu, okrutnie pomordowanym przez bandytów ukraińskich (wg relacji naocznych świadków) w lipcu bądź sierpniu 1943 r., a także Romanowi Szymanek, któremu tę wiedzę zawdzięczamy na wieczną pamiątkę poświęcam. 23 kwietnia 2003 r. Zamość S. T. Roch

 

Los wdowy Amelii                                         

Sapią ciężko mordercy, krew oczy pomazała.                                               

Lecz zew silniejszy: „Za miedzę!!” Do starej wdowy.                                  

Okna w dechę, drzwi zaparte i ten głos morowy:                                         

„Otwieraj zaraz!” Huk i łomot, strach! Amelia zadrżała.                

 

Uciec nie może, szukając nadziei krzyż złapała.                                           

Płacze Tadek, wróg w próg, a on pomóc nie gotowy.                                  

Słyszy mamę! O życie prosi kwiat rezunowy.                                               

Wraz cisza straszna stała, w niej Boga spotkała.                                                      

 

Choć poszła wataha, stres się wzmaga potężnie.                                          

Ktoś ciała chowa, nie żyje! Myśl ta gorąca.                                      

Do lochu rzucona, nie takie jej marzenie.                                                    

 

Wkrótce idzie zwiad na Zastawie, młódź ujmująca.                         

Pierza pełna chata i coś leży, patrzą uważnie.                                              

Włos dęba staje, ludzka głowa los świadcząca.                                             

 

Wdowie Amelii Roch z d. Gronowicz, jej córce Zosi lat 16 oraz innym członkom naszej rodziny na Zastawiu, szczególnie Tym którzy zostali już tam na wieczną wartę, bez ostatniego pochówku, bez mogiły, a nawet bez krzyża, choć byli chrzczeni w kościele kat. pw. Narodzenia NMP w Swojczowie, a także Tadeuszowi Roch i Mieczysławowi Roch, na wieczną pamiątkę poświęcam. 25 kwietnia 2003 r. Zamość. S. T. Roch

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)