Czy wszyscy wierzyli, że D. Tusk to mądry polityk? - Nie wszyscy

Obrazek użytkownika Janusz 40
Kraj

        Ostatnio rządowe media intensywnie odsłaniają prawdziwe oblicze D. Tuska, które oczywiście jawi się jako pracowity realizator niemieckich interesów, jako ten, który wspólnie z A. Merkel i z B. Obamą zbudował tego potwora na Kremlu. Przypomnę, że Rosja jeszcze kilkanaście lat temu, to był kolos na nader rozsypujących się glinianych nogach. Mogła epatować świat jedynie swoim ogromnym terytorium i straszakiem jako posiadacz broni atomowej. Po pierestrojce i nieporadnym zarządzaniu gospodarką prze prezydenta Jelcyna - sami o sobie pisali, że przeżywają "Wielką smutę II", ale się odrodzą i pokażą światu, że grają w nim pierwsze skrzypce. Ale w czasie pierwszej kadencji B. Obamy potencjał gospodarczy Rosji był mniejszy od łącznego potencjału cywilizowanego świata PONAD 100 razy. Równie w tym samym stosunku można ocenić jej konwencjonalną siłę militarną. Ten stosunek w chwili obecnej niewiele się zmienił pomimo zręcznej (perfidnej) gry gospodarczej związanej z eksportem kopalin. 

         Kiedy obserwujemy Putina teraz i jego obraz kilkanaście lat wcześniej, trudno nie zauważyć różnicy. Wedy był układny i przymilny udając odpowiedzialnego wodza państwa. który działa demokratycznie i chce się związać gospodarczo z Europą. W imię interesów niemieckich zaczęło się jego budowanie. Niemcy potrzebowały jeszcze wówczas pewnego kamuflażu i w tym celu nadzwyczaj przydatny okazał się D. Tusk. Skoro państwo odwiecznie skonfliktowane z Rosją ze Związkiem Radzieckim i obecną jego kontynuatorką (Związkiem Sowieckim) nawiązuje z  nią nader przyjazne stosunki, to oznacza w opinii świata, że już stało się państwem ucywilizowanym.        

        Pojawia się pytanie, czy D. Tusk o tym nie wiedział, czy cały czas realizował niemiecką politykę? Odpowiedź jest prosta - oczywiście wiedział, ale wszystko podporządkował polityce Niemiec mając na względzie przede wszystkim (a raczej wyłącznie) własnej karierze w Unii Europejskiej. Dla osiągnięcia tego celu całkowicie podporządkował wszystkie swoje polityczne działania posuwając się bezkrytycznie do oszukiwania narodu, którego był premierem (mówiąc, że być premierem państwa, to najwyższy honor i nigdy go nie opuści dla brukselskiej synekury). Po tych słowach szybko z tego honoru zrezygnował. Dla ugruntowania swojej kandydatury w w belgijskich strukturach przez szereg lat na unijnych salonach zachowywał się jak fircyk w zalotach wchodząc w łaski możnych europejskiego świata. 

         Piszę o tym, co wszyscy teraz widzą i wiedzą, pisałem jednak już wtedy, kiedy się to działo, kiedy likwidowane było Wojsko Polskie, kiedy budżet był nastawiony na lansowanie premiera, a  nie finansowanie istotnych spraw dla narodu, Daje mi to pewną legitymację do takiego w ej chwili pisania. Na te tematy zamieściłem w minionych latach setki artykułów (zainteresowanym - służę odpowiednimi linkami).

 Np. "delikatny wpis z 2010 r.:

Premier - asekurant

           Tarcza antyrakietowa pozbawiłaby Rosję znaczenia jako mocarstwa atomowo-rakietowego; są to słowa przedstawiciela rosyjskiego establishmentu, potwierdzają to, o czym wiedzieli niektórzy politycy z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele i specjaliści wojskowi. Nie wiedział o tym, albo mu na tym nie zależało Tusk ze swoim ministrem spraw zagranicznych.

 

            Po dojściu do władzy rząd PO włączył wsteczny bieg w procesie przygotowania i instalowania tarczy. Znane są wysiłki Prezydenta L. Kaczyńskiego, jego walka o tarczę i wredne poczynania Sikorskiego (uzgodnione z Tuskiem) w tej mierze. Tusk wypowiadał się, że przecież Polsce nikt nie zagraża - jakbym słuchał Ksawerego Branickiego na posiedzeniach Sejmu Czteroletniego - ten sam infantylizm.

 

            Teraz Tusk, w obawie przed kompromitującymi go dokumentami, które częściowo już wypłynęły - dotyczącymi tarczy antyrakietowej - wypowiada się w sposób asekurancki, że sprawa tarczy antyrakietowej została rozstrzygnięta ponad naszymi głowami. Wyobraża sobie, że Polacy nie pamiętają, że to strona amerykańska starała się proces budowy tarczy przyspieszyć, nawet jeszcze w początkowych miesiącach administracji Obamy.

 

            Obecne wykrętne (najłagodniej mówiąc) wypowiedzi Tuska mają przykryć niezmiernie smutną dla Polski prawdę; mianowicie - premier okazał się kunktatorem pozbawionym wyobraźni i możliwości przewidywania, który wszystko przegrał; to bardzo źle. Druga możliwość, to premedytacja w takim a nie innym działaniu premiera, to by znaczyło, że nie zależy mu na rozwiązywaniu najbardziej istotnych spraw z punktu widzenia polskiej racji stanu - to jeszcze gorzej.

Opublikowano: 1 grudnia 2010, 09:14

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (12 głosów)

Komentarze

POWIADAM - A JA TAKŻE PISZĘ OD LAT O TYM CO WIDZĘ I WIEM O ROSJI - widzimy mniej więcej to samo, nasze diagnozy mogłyby co najwyżej uzupełniać się nieco innymi interpretacjami tego co opisujemy.

Na przykład - wiemy, że Rosja swoim produktem narodowym brutto - po polsku PKB albo po angielsku Gross Domestic Product - GDP, jest krajem, który rozmiarami swojej gospodarki jest porównywalny z jednym ze średnich krajów Unii Europejskiej. Rosyjska moc gospodarki jest podobna do holenderskiej, hiszpańskiej albo włoskiej. Czyli nie jest to żadne mocarstwo, nawet regionalne.

Pisząc o WIELKIEJ ROSJI zwykle informuję o tym, że nawet to porównanie oddala nas od zrozumienia rzeczywistości dlatego, że wielka przestrzeń Rosji nie jest świadectwem potęgi, lecz czymś zupełnie przeciwnym. Ten wielki rozmiar nie jest atutem, ale dodatkowym kosztem, obciążajacym rosyjską gospodarkę kosztem transportu i obsługi całej logistyki.
Przykładem może być porównanie z Holandią gdzie zaopatrzenie we wszelkie towary potrzebuje finansowania kosztów transportu na co najwyżej dwieście kilometrów, a w Rosji ze wschodu na zachód jest około 9.000 kilometrów, a od północy na południe, to mniej więcej 4 tysiące kilometrów. To sam rozmiar. A jeszcze położenie geograficzne Rosji przypomina wielką beczkę, w której są tylko trzy efektywne kurki umożiwiające dostęp, trzy okna do wymiany towarowej - na Bałtyku, na Morzu Czarnym i na Pacyfiku okienko we Władywostoku.

A to jeszcze małe piwo. Są jeszcze inne czynniki, na przykład struktura gospodarki, która jest zasilana głównie ropą i gazem, której wykorzystanie wymaga istnienia odpowiedniej dla tego źródła infrastruktury technicznej, czyli odpowiedniego zasilania inwestycji. Ale niestety.
Rosyjski budżet zasilany jest głównie ze sprzedaży surowców energetycznych czyli węgla, ropy i gazu, to połowa budżetu, ale ponad 30% czyli ponad jedna trzecia dochodów budżetu wydawana jest na wojsko i bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne. Już ta struktura sugeruje, że ta wielka moc rosyjskiego mocarstwa jest rozdętym balonem, jest bękartem zdegenerowanej struktury, prowadzacej rabunkową gospodarkę. Wszystko na armię.
Dla porównania Polska wydaje na podobne cele 3% PKB, i to jest prawie ponad siły. A Rosja wydaje ponad 30%. Taka jest prawda o rosyjskiej potędze.

A do tego należy dołączyć dyskusję o jakości tej gospodarki, łacznie z oceną jakości sily militarnej. I tu mamy kolejna bańkę mydlaną. Pisałem wielokrotnie o ujawnieniu tej szalonej dysproporcji, poczynajac od informacji o przyczynach strategicznej klęski rosyjskiej technologii wojennej ujawnionej w czasie Wojny Sześciodniowej w czerwcu roku 1967 oraz w czasie operacji Pustynna Burza w 1991 roku. W obu wojnach setki pancernych pojazdów rosyjskiej produkcji było rozstrzeliwane nieomal bez strat własnych.

To jest świadectwo rosyjskiej klęski w kolejnych wojnach, następującej w wyniku dysproporcji w systemach zarządzania polem walki i precyzją broni wykorzystywanej do walki. Mówiąc brutalnym językiem diagnoza jest następujaca - ogromne pieniądze idą na produkcję doskonałych czołgów, ale ich wykorzystanie jest do dupy.

Jest to prymitywna diagnoza. Ale taka jest prawda. Przewaga polskich haubic zwanych Krabami nie wynika z tego, że mają lufy z lepszej stali, ale ze względu na elektroniczny system TOPAZ służący do kierowania ogniem oraz inteligentną amunicję fruwającą na 60 kilometrów, a także ze względu na wygodę załogi, która dysponuje na pokładzie ekspresem do kawy. To nie luksus, ale przewaga cywilizacyjna, która od stu lat nie znika, lecz wciąż rośnie.

Jest w tym wszystkim sporo do powiedzenia, ale niestety. Mit rosyjskiego mocarstwa tkwi w ruskich i niemieckich "światowych elitach" takich jak na przyklad Donald Tusk albo Bronisław Komorowski, już nie mówiąc o takich mądrych generalskich głowach jak na przykład Mirosław Różański albo Piotr Pytel. Piszesz o takich intelektualistach jak Tomasz Nałęcz - niestety jest ich legion o średnim poziomie pani Izabeli Leszczyny albo Małgorzaty Kidawy-Błońskiej...

Mój świętej pamięci Ojciec mawiał, że komunistyczna polityka kadrowa działa jak ciąg w dobrym kominku - śmieci porywane są do góry...

Vote up!
6
Vote down!
0

michael

#1649459

         Wprawdzie należą Ci się duże litery, ale potulnie tytułuję Cię tak, jak sam się przedstawiasz.

         Znam Twoje teksty i czytuję je od lat - są zawsze piękne i wartościowe pod każdym względem, nie tylko merytorycznym. Godny zazdrości jest fakt dysponowania przez Ciebie ogromnym zasobem terminów i pojęć, którymi się swobodnie posługujesz w swoich artykułach. Nie przypisuję sobie pierwszeństwa w odkrywaniu prawdy o Rosji.

         Jesteś jednym z nielicznych publicystów, którzy mają doskonałą i głęboką wiedzę o małości Rosji. Większość polityków i publicystów ulega bezwiednie wielkiemu terytorium Rosji utożsamiając je z wielkością państwa. Oczywiście, bardziej miarodajne są dane przedstawiające potencjał gospodarczy kraju, ale - dziwna sprawa - mimo, że "wszyscy" wiedzą, co to jest ów PKB i Dochód narodowy i deficyt budżetowy, ale już w stosunku do Rosji owe dane nie grają roli. Rosję ocenia się na podstawie wielkości terytorium, co przy obecnym stanie gospodarki rosyjskiej stanowi raczej wartość ujemną, nie dodatnią (na co zwróciłeś uwagę).Także wartość bojowa czerwonej armii jest nędzna i w każdym rodzaju uzbrojenia ustępuje nowym generacjom uzbrojenia zachodniego. Wojna na Ukrainie może otworzy niektórym oczy. Takim optymistą niestety nie jestem.

          Rosja przypisuje sobie największy udział w pokonaniu hitlerowskich Niemiec, to też jest nadzwyczaj naciągane. Gdyby nie konwoje z zaopatrzeniem ciągnące sznurem do Murmańska - radzieckie ofensywy nie byłyby możliwe. Dość powiedzieć, że słynna "radziecka" konserwa "tuszonka" wyrabiana była w Teksasie, a większość pojazdów (za wyjątkiem czołgów T-34) było produkcji amerykańskiej. 

          Dziękuje za zainteresowanie moim wpisem

 

                                                                          Z poważaniem Janusz 40

Vote up!
7
Vote down!
0

Janusz40

#1649461

W „Krótkiej Encyklopedii USA”[vii] można znaleźć informację, że USA dostarczyły bolszewikom: 15.000[viii] samolotów, 700.000 samochodów ciężarowych, 51.000 samochodów terenowych, 7.000 czołgów, 35.000 motocykli, 27 okrętów wojennych, 2.000 radarów. A także naczne ilości surowców, lekkiego uzbrojenia, odzieży i żywności.

Jednak nie są to dane ścisłe, bowiem np. USA wysłało 15.231 samolotów, z których dotarło do ZSRS 14.320. Natomiast Wielka Brytania wysłała jako pomoc dla sowieckiej armii 4.424 samoloty.[ix]

W „Krótkiej Encyklopedii USA”[vii] można znaleźć informację, że USA dostarczyły bolszewikom: 15.000[viii] samolotów, 700.000 samochodów ciężarowych, 51.000 samochodów terenowych, 7.000 czołgów, 35.000 motocykli, 27 okrętów wojennych, 2.000 radarów. A także naczne ilości surowców, lekkiego uzbrojenia, odzieży i żywności.

Jednak nie są to dane ścisłe, bowiem np. USA wysłało 15.231 samolotów, z których dotarło do ZSRS 14.320. Natomiast Wielka Brytania wysłała jako pomoc dla sowieckiej armii 4.424 samoloty.[ix]

Amerykańska pomoc dla ZSRS w latach 1941–1945 wyniosła łącznie 11,3 miliarda dolarów, co w dolarach z 2008 roku wyniosłoby około 168 miliardów. Łącznie USA wysłało 18 milionów ton materiałów, z czego 49 procent dostarczono przez port w Władywostoku.

Na przykład, w latach 1942–1945 Sowieci wyprodukowali tylko 92 lokomotywy i 2.635 wagonów, natomiast w ramach pomocy otrzymali 1966 lokomotyw i 11.075 wagonów — a więc pomoc wynosiła 81.6 i 80.7 procenta.

Cała moja notka na moim blogu: https://niepoprawni.pl/blog/andy-aandy/amerykanska-pomoc-dla-stalina-w-ramach-lend-lease#_edn1

Vote up!
1
Vote down!
0

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1649583

"Po śmierci ojca poczułem pewną ulgę. Nie było dnia żeby nie bił mnie paskiem, czasem może święta były wyjątkiem. Ja wybierałem sobie szerokość paska, którym akurat miałem dostać lanie".

 

Ponoć Putin czy Hitler, też mieli trudne dzieciństwo...

 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1649460

po prostu za mało bił

 

Vote up!
2
Vote down!
0

piciubata

#1649492