Blogerzy, do dzieła!
Bez wątpienia w Polsce trwa pełzająca wojna przeciwko Internetowi. Od kilku miesięcy tzw. „tradycyjne media” przedstawiają Sieć jako siedlisko chamstwa i miernoty. Równocześnie wyszły na jaw zakusy służb specjalnych, które pragnęłyby wręcz orwellowskiej kontroli internautów.
Jednakże nie mogę się zgodzić z Free Your Mind, iż szczególnym celem „czynników zewnętrznych” stała się prawicowa blogosfera. Rzekoma „dezintegracja” środowiska blogerów nie jest efektem czyichś podstępnych działań. Dlaczego rozgrywający III RP mieliby skupić swoją uwagę akurat na blogosferze? Popatrzmy na siebie chłodnym okiem – nasz wpływ na wydarzenia pozostaje minimalny.
I taki stan rzeczy nie jest bynajmniej dowodem na istnienie spisku. Potwierdza to raczej zjawisko, o którym już wielokrotnie pisałem. Otóż blogerzy, niestety, są świetnymi komentatorami oraz analitykami. Gdy jednak chodzi o działania w „realu” – z tym już jest dużo gorzej.
Podstawowy problem to, moim zdaniem, całkowity brak kompromisowości u znacznej części blogerów. I nie chodzi mi bynajmniej o zdolność do jakiś wielkich, ideologicznych kompromisów. Nie – rzecz jest w małych ustępstwach, które są niezbędne do prowadzenia skutecznych działań w przestrzeni politycznej i społecznej. Dlatego kilka razy pisałem o tym, że blogerzy nie potrafiliby prowadzić polityki. W polityce bowiem załatwianie istotnych dla siebie rzeczy polega czasem na dogadywaniu się z ludźmi których nie lubimy i którym nie ufamy.
Oczywiście, ktoś może rzec, że blogerzy wcale nie mają zamiaru pchać się do polityki. Cóż, może blogerzy piszący o komiksach, kwiatach lub samochodach rzeczywiście nie. Ale zdaje mi się, że cała dyskusja tyczy się środowiska nazywanego „blogosferą polityczną”. Już założenie bloga o polityce i wyrażanie na nim swoich poglądów jest aktem politycznym. A co dopiero próby oddziaływania na scenę publiczną.
No właśnie, „scenę”. To nie przypadek, iż politologia przyjęła takie określenie. Podobnie jak nie jest przypadkiem nazywanie uczestników życia publicznego „aktorami”. By dobrze grać należy na chwilę dostosować się do warunków panujących na scenie – a przede wszystkim dopasować się do innych aktorów i dobrze wypaść przed publicznością. Niestety, metoda gry przyjęta przez wielu blogerów polega na jednej regule – jestem jaki jestem i macie mnie akceptować (za to ja nie akceptuję was).
Szczególnie przykre było obserwowanie tego zjawiska po opublikowaniu przez Komitet 39’09 oświadczenia. Przedstawiliśmy tam motywy i cel naszego działania. Wydawać by się mogło, iż wszystko jest zgodne z wartościami wyznawanymi przez większość użytkowników S24 – chcemy zaprotestować przeciw rosyjskim kłamstwom o historii oraz uczcić pamięć osób zamordowanych przez Sowietów. Tymczasem zamiast – przyznam, że oczekiwanych – głosów poparcia – natychmiast wywiązała się dyskusja: a czemu tak, czemu nie inaczej, dlaczego na liście poparcia są tacy, a inni nie.
Fakt, dyskutować, to blogerzy potrafią. Ale podobno ta chęć dyskusji bierze się z potrzeby rzeczywistego działania i wprowadzania realnych zmian. Skoro tak, to proponuję Drogim Koleżankom i Kolegom Blogerom: zamiast się kłócić i procesować, pojawcie się 1 września o godzinie 15 przed ambasadą Rosji w Warszawie.
Nic nie musicie osobiście organizować, nic inwestować (chyba, że na kupno biletu do stolicy). Po prostu pojawcie się w wyznaczonym miejscu o wyznaczonym czasie, by zademonstrować ludźmi, którzy o podstawowych sprawach myślą dokładnie to samo, co Wy. Zapraszam.
To jest szansa, którą blogosfera powinna wykorzystać. Szansa, by ukazać, że jednak blogerzy są prawdziwą siłą.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3229 odsłon
Komentarze
Re: Blogerzy, do dzieła!
25 Sierpnia, 2009 - 12:58
ja na pewno będę. Pzdr.
Użytkownik Rybitzky
25 Sierpnia, 2009 - 15:42
[quote=Rybitzky] Podstawowy problem to, moim zdaniem, całkowity brak kompromisowości u znacznej części blogerów. I nie chodzi mi bynajmniej o zdolność do jakiś wielkich, ideologicznych kompromisów. Nie – rzecz jest w małych ustępstwach, które są niezbędne do prowadzenia skutecznych działań w przestrzeni politycznej i społecznej. Dlatego kilka razy pisałem o tym, że blogerzy nie potrafiliby prowadzić polityki. W polityce bowiem załatwianie istotnych dla siebie rzeczy polega czasem na dogadywaniu się z ludźmi których nie lubimy i którym nie ufamy.
(..)
Tymczasem zamiast – przyznam, że oczekiwanych – głosów poparcia – natychmiast wywiązała się dyskusja: a czemu tak, czemu nie inaczej, dlaczego na liście poparcia są tacy, a inni nie. [/quote]
Pełna zgoda.
Dodałbym do tego jeszcze uwagę: niezdolność dyskutantów do zamykania dyskusji podsumowaniem, które byłoby niejako "rozliczeniem z wątkiem". Z uwagą, że każdy "łapiący się ponownie sztachety" byłby natychmiast plantowany.
Brak takiej metody usensowniania dyskusji drogą "kanalizacji" powoduje, że większości po prostu nie chce się przebijać przez przyczynkarskie lub powtarzające się wpisy.
Marku
25 Sierpnia, 2009 - 17:03
Nie ma takiej opcji na blogerskich portalach jak podsumowanie.
Jest coś wręcz przeciwnego - jest drzewo komentarzy.
Nie ma też postów, które dążą do sprecyzowania wniosku.
Czyli posty czasem są tezą, ale wtedy niemile widziana jest w komentarzach do nich - antyteza. A każdy rozsądny komentarz ma dowody za lub przeciw. Nie ma jednak siły która spowodowałaby sformułowanie wniosku.
Każdy post ma 24 do 48 godzin życia. Cieszy autora dyskusja i kliki. Po tym czasie znika post z jedynki, znika zainteresowanie (jeśli było) i czas odnieść się do nowego tematu.
Może jednak można by to zmienić? Takie forum miałoby zapewne znaczenie polityczne!
Krótki żywot...
25 Sierpnia, 2009 - 17:51
Otóż to! Miałoby!
Póki co, to dlatego blogosfera nigdy nie osiągnie "masy krytycznej" zdolnej do działania konstruktywnego.
Przykład z BM24 i AW dowiódł, że nawet nie można na tej płaszczyźnie uzgodnić kwestii bilateralnych.
Spędzająca sen z oczu decydentów blogosfera jest groźna tylko z jednego powodu - wieloośrodkowości w powiązaniu z wielowektorowością relacji między blogerami. Najwięksi spece od informatyki nie są w stanie przejąć kontroli nad tymi grafami powiązań. A co dopiero manipulować nimi. Jedyne, co udaje się wrogom blogosfery, to mnożenie wątków i rozwadnianie dyskusji. Wielu blogerów daje się podpuszczać nie zauważając olbrzymich przestrzeni "białych plam".
No ale zapełnianie tychże przerasta...
I dlatego tak "prawicowość" wygląda! A wystarczyłoby tylko kopiować metodologię zawojowywania rzeczywistości przez "Krytykę polityczną"... Ale to widać za mało efektowne...
01 września o 15 pod Ambasadą rosji możesz się mnie spodziewać
25 Sierpnia, 2009 - 23:20
Podjadę i w ten sposób na pewno zaprotestuję i rzucę datę i godzinę kilku znajomym.
----------------------------------------------------------- "Polska Niepodległa to Polska niebezpieczna" Lenin