To nie potwór z Loch Ness, to poważna sprawa

Obrazek użytkownika Janusz 40
Kraj

Prezydent Komorowski postanowił zaistnieć w końcu jako istotny polityczny podmiot w kraju; zaproponował budowę własnej tarczy antyrakietowej. Cześć i chwała. Mam oczywiście wyrobione zdanie o katastrofalnych skutkach dla Polski całego obecnego obozu władzy, także w dziedzinie obronności. Tym razem powstrzymam sie od żartów z intelektualnych możliwości pana Namiestnikowskiego Pałacu.

Modernizacja naszego przestarzałego uzbrojenia przeciwlotniczego i stworzenie nieistniejącej obrony przeciwrakietowej jest dla Polski niezbędna. Nie jest istotny fakt, że projekt polskiej tarczy antyrakietowej autorstwa BUMARU ma prawie 3 lata, czy też inicjatywa prezydenta była zainspirowana wynikami ostatniego posiedzenia Rady NATO, na której przyjęto ogólną zasadę - więcej Europy w NATO, a także koncepcję budowy europejskiej tarczy przeciwrakietowej.

Przypomnę tylko dla porządku, że nie idzie o tarczę, której instalację w Polsce skutecznie storpedował premier Tusk; tamta miała chronić terytorium US i trochę zachodu Europy - oficjalnie przed atakiem ze strony państw hultajskich, w rzeczywistości przed atakiem rakietowym ze strony Rosji. Władcy Kremla dobrze to odczytali i sprzeciwiali sie we wszelki możliwy sposób - m.in. Miedwiediew zagroził rozmieszczeniem rakiet operacyjnych ISKANDER w Obwodzie Królewieckim. Tusk pozorował negocjacje, eskalował żądania od US za udostępnienie terenu; były szanse na jakieś sukcesy w pozyskaniu nowoczesnych antyrakiet. Trudno ocenić, czy przeszkodziła temu nadmierna pazerność, czy też celowo Tusk przeciągał sprawę w imię dobrych stosunków z Rosją. Z chwilą objęcia urzędu przez Obamę - został nadany nowy kierunek w stosunkach z Rosja i sprawa tarczy upadła. Oczywiście - stratedzy US nie zaniedbali ochrony przeciwrakietowej swojego terytorium - Zaprojektowano i już istnieje tzw. tarcza mobilna (rakiety SM-3 na okrętach). Kunktatorska polityka Tuska doprowadziła do sytuacji, że nie mamy żadnej ochrony.

Amerykańskich instalacji tarczy w Polsce nie ma, a Rosja nie odstąpiła od zamiaru rozmieszczenia ISKANDERÓW w Obwodzie Królewieckim. Ich zasięg - 500 km. określa dokładnie przeciwko komu mogą być użyte. W tej sytuacji pozostaje nam budowa własnej tarczy, a jeżeli będzie to w ramach tarczy europejskiej - może wypaść taniej.

Projekt BUMARU ewoluował, ale sprowadza sie do tego, że we współpracy z warszawskim RADWAREM - dysponującym światowym poziomem w dziedzinie radiolokacji - zostanie zbudowany mobilny system wyrzutni i radarowego naprowadzania. Same rakiety byłyby produkcji europejskiego koncernu MBDA - ASTER-15 i ASTER-30. Wg szacunków BUMARU - koszt polskiej tarczy antyrakietowej wyniósł by ok. 15 mld. zł. - rozłożony na kilkanaście lat.

Tak zarysowany projekt jest całkowicie możliwy do realizacji - nawet w ramach obecnego budżetu MON. Ale nie sądzę, że realizacja powinna trwać kilkanaście lat, to za długo, ponadto należy rozważyć możliwość pozyskania do naszej tarczy znacznie nowocześniejszych i skuteczniejszych amerykańskich rakiet systemu THAAD. Te ostatnie są oczywiście drogie, ale biorąc pod uwagę ich kilkadziesiąt nawet razy większą skuteczność, zasięg i wielkość chronionego obszaru - mogą w rzeczywistości okazać sie tańsze. Oczywiście potrzeby naszej armii są ogromne; należy wzmocnić lotnictwo - w tym reaktywować program śmigłowcowy, odbudować marynarkę wojenną i...poprzestanę na tym.

Polityka rządu w kwestii obronności kraju została zdeterminowana przez premiera w jego sejmowym wystąpieniu, w którym stwierdził - "po co nam silna armia, przecież nikt nie dybie na nasze granice". Jako żywo przypomina to inne przemówienie w sejmie... czteroletnim. Z sejmowej trybuny grzmiał hetman Ksawery Branicki: "...po co nam wojska zaciężne - panowie bracia. w razie wojennej potrzeby, jak chwycimy za szable, jak zaczniemy rąbać, to kto nam sie oprze". Oparł się wkrótce o kolana carycy.

Kwestie nadążania za rozwojem środków bojowych mogą doskonale zilustrować inne wojenne wydarzenia. Przed IIWW mięliśmy najświetniejszą armię konną świata. Już poza terytorium Polski - w ostatnim wywiadzie, jaki uzyskał Wańkowicz od Rydza Śmigłego - ten wyznał, że nie docenił lotnictwa i broni pancernej. W Polsce w dalszym ciągu nie docenia sie lotnictwa, i współcześnie ważnej - broni rakietowej.

Tak tylko, w celu uświadomienia sobie głębokości zapaści naszych sił zbrojnych - przypomnę, iż za komuny mięliśmy kilka brygad rakiet operacyjno-taktycznych. wprawdzie głowice do nich były w rekach sowieckich, ale koszty utrzymania ich ponosiła polska strona. Piszę to po to by pobudzić do myślenia naszych strategów; broń rakietowa typu Z-Z jest mało kosztowna, a ma niesamowitą siłę oddziaływania - głównie psychologicznego.

Znaczenie międzynarodowe państwa w ogromnej mierze zależy od siły jej armii. Dobrze byłoby, abyśmy byli mądrzy przed szkodą

Brak głosów