Nihil novi na partyjnym konwentyklu
Koniec akcji wyborczej - bierzcie się do roboty - zawołał na partjnym konwentyklu PDT (po sześciu latach rządzenia). Czy z tego wynika, iż dotychczas partia "pracowała" tylko na swój wizerunek, na rzecz swoich wyborczych notowań - zadziwiajaca szczerość lidera.
Ministrze Arłukowicz - będę oczekiwał, że za kilka miesiecy dostanę plan skrócenia kolejek do lekarzy-specjalistów, nie zakładajacy poprawę za kilka, czy kilkanaście lat, lecz za klika, lub kilkanaście miesiecy. Arłukowicz posłusznie kiwał głową - ale ten premier łagodny - wychodzi przecież, iż efektów spodziewa się już po zakończeniu niechlubnej misji swoich rządów. Bardzo byłoby to śmieszne, gdyby nie to, że jest ponure - zważywszy na zmarnowane 8 lat dla wyleczenia np. chorych onkologicznie (mówiąc wprost - pozbawienie możliwosci ich wyleczenia).
Powodów do zabawy, którą zwykle można uraczyć się w kabarecie, PDT dostarczył znacznie wiecej - zapewnił, iż rozwój gospodarczy musi być oparty o innowacyjność. Dlatego zapewne utrzymuje cały czas poziom nakładów na B+R trzykrotnie niższy niż średnia w UE (licząc w stosunku do PKB).
Lektura tekstów W. Bukowskiego, czy adiutanta Stalina nasuwa na myśl podobieństwo działań Tuska i Stalina w stosunku do swoich politycznych rywali. Zauważył to już Piskorski i Bielan. Dla mnie probierzem znanej od starożytności choroby, jaka wyraźnie trawi Tuska ("szał Cezarów") jest zachowanie się audytorium - spijajacego z ust swojego idola - cenne jak diamenty - mysli i refleksje. To przypominało raczej obowiązujacy sposób zachowania się podwładnych wobec północnokoreańskiego kacyka.
Nie zdziwiło mnie nominowanie - znanej z kopania na metr głęboko - mrs Kopacz na drugą w partii osobistość. Już od dawna pełniła rolę najwierniejszej towarzyszki lidera (był przypadek w sejmie, iż nawet lidera przywołała do porządku, a raczej ochroniła go od wpadki). To zimnokrwista (w odróżnieniu od pierwowzoru) Dolores Ibarruri - prawdziwa La Pasionaria Platformy Obywatelskiej - gotowa na wszystko dla dobra partii (nawet na utratę twarzy).
Cóż, całe to partyjnotwórcze przemówienie Tuska, to głównie pławienie się we władzy, to rozkosz rozdajacego łaski i wykluczajacego od dostępu do ucha i mieszka (wg Kapuścinskiego). Oczywiście - nie obyło się od "dydaktycznego smrodku" (to Wańkowicz) - musicie pracować, w przyszłym roku jeszcze trzeba zaciskać pasa, ale już rok 2015, to wspaniały rozwój gospodarczy i wszyscy odczujemy to przyrostem pieniędzy w kieszeniach. Czyli nic nowego, taką perspektywę poprawy, to (z nielicznymi wyjątkami) rysowali już wszyscy premierzy począwszy od Osóbki-Morawskiego i Cyrankiewicza i rzecz jasna - nigdy te obietnice się nie spełniły. W tej rządzącej ekipie w obiecankach - prócz premiera - wyspecjalizowany był świetnie min. Rostowski. Aż dziw bierze, że jeszcze nie zaczął służyć w charakterze kozła ofiarnego.
Ogólnie odnosi sie wrażenie, że cała PO, a szczególnie jej lider (otoczony ochroniarzami i pochlebcami) - żyje w jakimś wyimaginowanym świecie powszechnej szczęśliwości i na wszystko znajduje odpowiednie wytłumaczenie i odpowiednią receptę - tylko to głupie społeczeństwo narzeka na ubóstwo, na bezrobocie, na nadmierne podatki, na służbę zdrowia, na biurokrację, na niesprawne sądownictwo, na brak możliwości utrzymania potomstwa, na nepotyzm, na łapownictwo, na brak poczucia bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego, na bizantyjskie obyczaje najwyższych urzędników państwowych, na płacenie daniny krwi na obsługę zadłużenia, na tuczenie sie kosztem Polski międzynarodowego kapitału (OFE), na płacenie najwięcej na świecie za emisję CO2 (którego emitujemy mniej niż kilkadziesiąt państw świata - w tym w UE) - jakiś taki marudzący naród - wiadomo: "Polskość, to nienormalność".
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 636 odsłon