Atak na "Wprost"
Wczoraj z bloga Tomasza Szymborskiego mogliśmy dowiedzieć się o zhackowaniu strony Tygodnika "Wprost". Oczywiście sprowokowało to rozważania, czy to anarchiści (podpisani), czy Rosjanie, zwłaszcza, ze atakujący zapowiedzieli dalszą działalność. Kolejnymi celami mają stać się Dziennik, TVN, rząd i strony z końcówką "edu.pl". Zanim jednak wszystko to padnie, bardziej interesuje mnie, kto odpowiada za zhackowanie wydań papierowych tygodnika.
Hackerzy nie dość, ze usunęli z nich tradycyjne logo, to jeszcze przesunęli Mazurka i Zalewskiego na koniec numeru, chowając ich tak sprytnie, że wiele osób zdażyło już obwieścić światu, że "Wprost" pozbyło się swojej najlepszej rubryki. Brak reakcji ze strony osób odpowiedzialnych za tygodnik rozzuchwalił agresorów do tego stopnia, że w imieniu redakcji przyznali tytuł człowieka roku Donaldowi Tuskowi, wbrew dotychczasowemu zwyczajowi nadawania tegoż osobie, mającej największy wpływ na wydarzenia ostatnich miesięcy. Oczywiście to tylko najbardziej widowiskowe posunięcia medialnych terrorystów. Oprócz nich mamy zmiany, wymagające sporego nakłądu pracy, świadczące o dużej determinacji osób, które zaatakowały jeden z poxczytniejszych tygodników opinii. Ciekawe artykuły o polityce, historii i gospodarce zastąpione zostały tekstami pisanymi teoretycznie przystępniej, lecz tak naprawdę nie zawierającymi prawie żadnych nowych, ani cennych informacji. Wszystko napisane i podane w formie zbliżonej do serwisów plotkarskich. Co więcej - terroryści sporą część pisma zaanektowali właśnie na taką tematykę. Coraz większa przestrzeń zaanektowana jest przez nieujawniający jeszcze nazwy serwis, będący mieszaniną "Pudelka" z miesięcznikami kobiecymi. To pozwala przypuszczać, że to przez kogoś z tej branży opłaceni zostali specjaliści, którzy zaatakowali i przejęli tygodnik.
Teraz poważnie. "Wprost" czytam od 1989 roku, miałem okazję też przeglądać numery starsze. Polityczne sympatie pisma bywały różne, więc obecna zmiana kursu na bardziej centrowy też nie powinna ani zaskakiwać, ani bulwersować. Dopóki na łamach możemy poczytać Rybińskiego z żoną, Mazurka, Zalewskiego, czy obejrzeć obrazek Krauzego, można mieć nadzieję, że po prostu pismo chce reprezentować różne poglądy, nie zaś nagle stać się kolejnym organem PO. Czym innym jest jednak zmiana, którą opisałem powyżej. "Wprost", jak i innym tygodnikom, spadł nakład, redakcja postanowiła więc go ratować. Wybrała drogę tabloidyzacji. Oczywiście, i wcześniej "Wprost" potrafiło pisać o sprawach lekkich, posługując się dość ostrym językiem. Potrafiło zaszokować okładką, jednak na ogół te były na wysokim poziomie, co było tradycją pisma jeszcze od czasów PRL. Wszystko to jednak wymieszane było w proporcjach, pozwalających zarówno poczytać o sprawach istotnych i dowiedzieć się wielu nowych rzeczy, jak i później odpocząć, czytając lekko złożliwe notki na lżejsze tematy. Co prawda "listy najbogatszych" zawsze raziły swoją tandetnością, później zaś weryfikował je wymiar sprawiedliwości, reszta pozwalała uznawać "Wprost" za najlepszy polski tygodnik opinii.
Gdy kupiłem pierwszy numer po liftingu, okazało się, ze nie ma w nim zbyt wiele to poczytania. Kolejne tylko to potwierdziły, aż doszedłem do numeru świątecznego. Gdy zobaczyłem na okładce, że ofertą "Wprost" na święta jest pan Dawkins, stwierdziłem z pewnym smutkiem, że nie jestem już adresatem tego pisma, jednak przez kolejnych kilka tygodni wciąż jeszcze przeglądałem je, jednak nie kupując. Właśnie - przeglądalem, poniewać czytać tam już praktycznie nie miałem czego. Po przedostatnim numerze, w którym nie znalazła się ani jedna wzmianka o sprawie porwanego Polaka, stwierdzam, że przeglądanie też chyba nie ma już sensu. Jeszcze nigdy "Wprost" nie stało na tak niskim, jak obecnie, poziomie.
Od wielu miesięcy abonowałem newslettera, wysyłanego przez internetowe wydanie "Wprost". Był on codziennym źródłem informacji, lepszym od niejednej gazety papierowej czy portalu. To też się zmieniło. Coraz więcej informacji zaczęło się powtarzać w kolejnych wydaniach, coraz więcej rzeczy, o których wiedziałem z innych źródeł, w ogóle się nie pojawiało. Sprawy mało istotne podawane były do znudzenia na pierwszym miejscu. I tak przez kilka tygodni, az kliknąłem pole "zrezygnuj".
Ostatnią rzeczą, która warta jest wspomnienia, to stosunek "Wprost" do blogerów. Ten też zmienił się radykalnie. To we "Wprost" można było przeczytać jeden z pierwszych poważnych artykułów na temat politycznej blogosfery, to "Wprost" uruchomiło swój agregator blogów blogbox, to "Wprost" wreszcie zaczęło drukowac co tydzień teksty z najciekawszych blogów. Zwrot nastąpił wraz z wypowiedzią pana Janeckiego, który uznał, że blogerzy nie mają szans w starciuu z dziennikarzami i tak naprawdę niespecjalnie mają cokolwiek do powiedzenia. Wtedy wyglądało to na dysonans wobec wymienionych wcześniej faktów, jednak szybko okazało się to nową linią pisma. Obecnie bowiem, zamiast dwóch tekstów politycznych mamy jeden, również wstydliwie schowany, na ogół traktujący o sporcie.
Wszystko to razem każe uznać kilkunastoletnią znajomość za zakończoną, przynajmniej do czasu kolejnej zmiany polityki redakcyjnej. Ta jednak wcale nie jest nieunikniona, bo przecież nie można wykluczyć, że nowa taktyka - robienia pisma dla wszystkich, choć o niczym - spowoduje wzrost sprzedaży, co jest jak widać bardziej istotne od odwrócenia się części dotychczasowych czytelników. Szkoda.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1201 odsłon
Komentarze
Re: Atak na "Wprost"
17 Lutego, 2009 - 13:39
Teraz rozumiem, czemu Wprost nie puściło do swej rubryki mojej kolejnej notki z bloga, mimo, iż zakomunikowali mi to, i poprosili o zgode.
Re: Re: Atak na "Wprost"
17 Lutego, 2009 - 19:31
Rubryka blogbox zniknęła na dobre z kart tego tygodnika. Zastąpił ją idiotyczny blok nt. ciekawostek internetowych. Myślę, że to celowa polityka. Zostaje jeszcze Rzepa, dopóki jej nie sprywatyzują jakiemuś Axel Springerowi.
Re: Re: Re: Atak na "Wprost"
17 Lutego, 2009 - 19:45
No to teraz wszystko jasne. :\
Re: Re: Re: Re: Atak na "Wprost"
17 Lutego, 2009 - 19:48
Odkąd zmienili profil gazety wiedziałem, że politycy rządowi wreszcie poradzili sobie ze starą propisowską redakcją. To samo dzieje się teraz w PR (patrz Skowroński) i z Rzepą, którą chcą wystawić na giełdę. Problem w tym, że np. Rzeczpospolitą stracimy nieodwracalnie, bo wypuścimy ją spod państwowego klosza. Zero myślenia długofalowego - brudna polityka totalnego egoizmu kosztem wszystkiego i wszystkich.
pożegnanie z Wprostem
17 Lutego, 2009 - 15:56
oszołom z Ciemnogrodu
Ja po liftingu kupiłem dwa numery Wprosta - wpisałem krytyczną notkę na temat zmian czytaj tabloidyzacji tygodnika na stronce internetowej, która oczywiście się nie ukazała. Po ujrzeniu facjaty Tuska na okładce jako Człowieka Roku uznałem, że to już definitywnie nie jest czasopismo dla ludzi inteligentnych. Szkoda Mazurka i Zalewskiego, ale nie mam zamiaru wspierać swoimi pieniędzmi pana Króla, który postanowił wrócić do mainstreamu. Cóż wychodzi jednak natura aparatczyka przefarbowanego na kapitalistę. Ciekawe, że Wprost zdecydowało się na zwrot w kierunku Tuska i salonu, gdy platformersom wszystko się sypie i coraz wyraźniej widać ich nieudolność.
oszołom z Ciemnogrodu
Re: pożegnanie z Wprostem
17 Lutego, 2009 - 19:49
Wniosek jest prosty - to nie Wprost o tym zadecydował.
Koniec Wprosta?
17 Lutego, 2009 - 16:14
Zostaje chyba tylko internet. Taki wniosek przychodzi do głowy.
Pozdro.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
budyń78
17 Lutego, 2009 - 16:49
Hackerzy odegrali się za tego ryszawego człowoieka roku.
Tak sobie miarkuje.
pzdr