Dorobiliśmy się naszego Gazpromu? Upadek mitów o gazie z łupków
Rozprawiamy o nakładaniu sankcji, w tym gospodarczych, na Rosję-agresora, ale tak naprawdę naszą odwagę w tej sprawie trzyma w garści Gazprom. Nawet gdyby było możliwe uwolnienie się od umów gazowych Pawlaka, to i tak nie jesteśmy przygotowani na pełną samodzielność i niezależność gazową. W tej sytuacji niektórzy powracają myślami do szumnych rządowych dekaracji szybkiego wydobywania gazu z łupków... Stracone złudzenia, niestety!
I tak właśnie upadł pierwszy mit - o tym, jakoby rząd PO/PSL miał prawdziwą wolę postawienia na gaz z łupków, a nie tylko gęby pełne pustych frazesów. Detaliczny obraz zaniechań rządu jest w dwóch ostatnich "gazowych" raportach NIK - tajnym, dotyczącym umów Pawlaka (część wystąpień pokontrolnych jest na stronie NIK), i jawnym, dotyczącym całości działań w sprawie gazu z łupków. Wnioski są jednoznaczne. Polska polityka gazowa podlega wpływom rosyjskiego dostawcy. Nad rynkiem wtórnym koncesji nie ma żadnej kontroli. Rosjanie mogą wykupywać znaczące udziały w firmach posiadających koncesje. Tak samo jak złoża są własnością Skarbu Państwa, informacja o nich także, ale faktycznie nie była ona przekazywana przez firmy, a próbki geologiczne były wywożone za granicę. Nie ma informacji, nie ma nadzoru ze strony organu koncesyjnego. Sytuację miał wyklarować nowy akt legislacyjny, ustawa całościowo regulująca poszukiwanie, wydobywanie i zagospodarowanie gazu z łupków, ale i tu panuje chaos: półtora roku przygotowywany projekt ustawy, przy braku jakiejkolwiek decyzji premiera wobec sporów poszczególnych ministrów, został wyrzucony do śmieci, a jego twórcy zwolnieni. Nowa ekipa miała wczoraj przedstawić na posiedzeniu Rady Ministrów swój projekt ustawy, ale ten punkt został zdjęty... Nie ma ustawy, kolejne miesiące, lata mijają...
Czy brak tych regulacji faktycznie powoduje, że cenni zagraniczni inwestorzy się wycofują? Taka opinia jest częso powtarzana w mediach i przez polityków, ale to niezupełnie tak: po pierwszej fali zainteresowania, następuje stabilizacja, zostają silne firmy, dysponujące mocnym zapleczem i czasem. Przydałby się, oczywiśćie, jakiś spektakularny sukces, ale i tak, kto ma wiercić, ten będzie wiercił, niezależnie od legislacyjnych ruchów robaczkowych rządu. W ten sposób upada drugi mit.
Ze strony rządu podnoszone są z kolei zastrzeżenia, że Polski nie stać i na łupki, i na energię jądrową, że musimy wybierać, i to szybko, bo nasze elektrownie są niewydolne już, starzeją się. Wyliczana jest długa lista problemów i zagrożeń związanych z gazem łupkowym. Zarysowywane są perspektywy olbrzymich kosztów, miliardów pomniejszających budżet, krajany na wszystkie strony. Tymczasem ... rząd nie wydał jeszcze ani złotówki na gaz z łupków, a odwierty są robione, już 56 wykonanych do lutego, a 5 kolejnych zaczęto. Ani złotówki! I tak upada trzeci mit.
Ktoś spyta: o co w tym wszystkim chodzi? Czy to sprawa jakichś interesów grupowych, burdel czy idiotyzm urzędników, czy to udane blokowanie przez Rosjan? Tak pytał wczoraj Czesław Bielecki i Jan Wróbel, na spotkaniu w Instytucie Sobieskiego, ale przecież każdemu z nas przychodzą takie myśli. O ile trudno w innnych sprawach mieć jakąś miarę, to w jednej kwestii można wskazać z pewnością na PGNiG, któremu zależało na wykreśleniu z ustawy instytucji NOKE. Dlaczego taka firma miałaby chcieć państwowego operatora, udziałowca, patrzącego jej na ręce? Premier na pytanie o odejście od tego rozwiązania powiedział, że w Polsce jest jeszcze za wcześnie na NOKE. Eksperci twierdzą zaś, że za późno. Wygląda na to, że rząd pisze ustawy pod zamówienie PGNiG - dorobiliśmy się naszego Gazpromu?
Polecam też szerszą relację Teresy Wójcik:
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1433 odsłony
Komentarze
Czy stać nas na łupki,
6 Marca, 2014 - 13:49
czy nie, tego nie wiem. Wiem na pewno, że nie stać nas już na taki rząd, który nie potrafi podejmować rozsądnych i szybkich decyzji mając przy tym na uwadze interes narodowy Polski.
Pozdrawiam
Szpilka