Wyuzdanie intelektualne i moralne u Lisa

Z wyjątkiem Czesława Bieleckiego zebrało się u Lisa towarzystwo wzajemnej adoracji i adoracji postpeerelu.
Ci panowie zupełnie zbagatelizowali fakt,że Tusk zrobił nic lub niewiele. Za to z upodobaniem zajmowali się tym co powiedział Kaczyński i jego "antysystemowością". Natomiast nie przeanalizowali Tuska, który albo nie chciał albo też nie mógł nic zrobić. Jeżeli nie chciał, oznaczało to sabotaż urzędniczy. Jeżeli nie mógł, oznaczało to paraliż systemu.

A ci panowie prawili androny o próbie delegitymizacji systemu politycznego przez Kaczyńskiego. Nie chcieli przy tym zauważyć,że to Tusk zdelegitymizował siebie i swoją władzę przez sabotaż albo przez doprowadzenie państwa do upadku.

Umknęło też tym panom, twierdzącym,iż Tusk miał demokratyczną legitymację do sprawowania władzy, że się nawet tej formalnej legitymacji kilkakrotnie pozbył podejmując bezprawne działania / sprawa historyków, IPN, abonamentu TVP, delegitymizacja opozycji, niekonstytucyjny marketing / albo też przez niewyciąganie konsekwencji służbowych i politycznych wobec winnych katastrofy smoleńskiej czy też afery hazardowej. A upadek państwa odebrał mu faktyczną legitymację do sprawowania władzy. Należy tu sobie przy okazji przypomnieć,iż Hitler też zdobył formalny demokratyczny mandat do sprawowania władzy.

Umknęło też tym panom inne zjawisko - związane z podziałem społecznym. Oto po jednej stronie mamy PIS i innych przeciwników Tuska a po drugiej, oprócz Platformy, mamy tych panów ze studio wspierających PO w towarzystwie Dominika Tarasa i jego żulii. Świetne towarzystwo. Pokaż mi swoich przyjaciół a powiem ci kim jesteś.