Taniec chochołów czy bal marionetek

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Czuję się ostatnio jeżeli chodzi o komentowanie polskiej rzeczywistości jak rekin wielorybi - żadnych intelektualnych wyzwań. Można płynąć leniwie,paszczękę otworzywszy a tematy same do paszczy wpadają jak plankton.No bo jakie oprzyrządowanie intelektualne ma nasz polityczny plankton; sam nie wie gdzie płynie kierowany nie własną wolą lecz wzburzonymi falami.

To wszystko już kiedyś było - Tusk wciela się w Gomułkę i potępia Jasienicę,pardon, Zyzaka, lewica bezustannie szmaci się, mamy recydywę saską, stara żulia powojenna kuma się z nową żulią popkulturową i tak oto szeroki margines społeczny reprezentowany przez Dominika Tarasa jednoczy się pod wodżą Palikota w ramach sojuszu filistra z buractwem, Wołek pod wpływem Kwaśniewskiego korzysta z najlepszych wzorów politycznej samokrytyki podobnie jak Wierzbicki stając w jednym szeregu ze stachanowcami antykaczyzmu w osobach Wojciechów dwóch - Mazowieckiego i Maziarskiego, Palikoty i Niesioły korzystają z nauk mistrza Urbana i dostarczają emocjonalnego napędu gawiedzi.

Cała nauka poszła w las - jak Bozia chce kogoś pokarać to mu rozum odbiera.

Brak głosów