Tell me lies, tell me sweet little lies, czyli o cenzurze

Krzysztof Zanussi jest gotowy do realizacji nowego filmu "Ciało obce" opartego na scenariuszu o wymowie antyfeministycznej. Jak donosi "Gość Niedzielny" reżyser pozyskał kapitał na realizację filmu, ale do rozpoczęcia pracy nad nim potrzeba dotacji w wysokości 680 tys. złotych ze strony Polskiego Instytutu Filmowego. Tenże dotacji odmówił, choć wyasygnował przedtem 1,5 mln zł na kicz taki jak "Wyjazd integracyjny" Andermana czy 4 mln na "Sponsoring" Szumowskiej.

Bulwersujące, ale generalnie zgodne z polityką establishmentu, są kulisy podjęcia tej decyzji przez jury składające się z reżyserów, próby skłonienia reżysera do złagodzenia wymowy filmu przez zmiany w scenariuszu i niechęć do ujawnienia uzasadnienia przesłanek decyzji dziennikarzowi.

Przeciwnikom filmu chciałoby się powiedzieć, za Gogolem, "Nie przygaduj zwierciadłu kiedy masz gębę krzywą."

A teraz z poletka brytyjskiego.Jeszcze bardziej bulwerujące są poczynania Advertising Standards Authority, która wspięła się na sam szczyt hierarchii standardów zakazując chrześcijańskiemu stowarzyszeniu Healing on the Street mówić publicznie o możliwośći wyzdrowienia za sprawą modlitwy. Stowarzyszenie HOTS, składające się z wolontariuszy, modli się za chorych i informuje o tym na swojej stronie internetowej. ASA uznała, że jest to reklama "bezprawna i nieodpowiedzialna" bo "rozbudza fałszywe nadzieje".

Cała Europa w krainie Orwella ?
Skąd ta powszechna tolerancja, a nawet upodobanie do kłamstwa ? Jak w piosence "Tell me lies, tell me sweet little lies".

Widać to i u nas - tell us lies, sweet Civic Platform, tell us lies. Potęga marketingu przemeblowującego mózgi nieprzygotowanym na to ludziom.