Szkolnictwo w konwulsjach
Działalność obecnej ekipy pod egidą Donalda Tuska, której nie da się określić mianem polityki, bo z takową nie ma wiele wspólnego, cechuje mieszanka głupoty, bezhołowia i ciągot totalitarnych. Zresztą z rozmów tych panów ujawnionych na taśmach jednoznacznie wynika, że skoro nie ma państwa to i polityki być nie może i pozostaje markowanie działania i nielegalne spiski o charakterze totalitarnym wymierzone przeciwko opozycji. I te tendencje widać na każdym kroku, w każdej sferze życia i dotykają one nawet małych dzieci.
Zbliża się nowy rok szkolny i rodzice powinni uważnie śledzić to, co się dzieje z ich pociechami. W naszym porządku konstytucyjnym, który władza kompletnie sobie lekceważy, wychowanie i edukacja to kwestie należące do rodziny. Rodzina może je wykonywać samodzielnie albo może też wynająć instytucje do wykonywania części z nich. Przedszkola, szkoły, harcerstwo to są instytucje, którym rodzina może powierzyć częściwe zadania wychowawczo-edukacyjne. Organizację cżęsci z nich może powierzyć instytucji państwa, ale nie może być tak, że to najemnik czy zleceniobiorca (czyli państwo) będzie rządził właścicielem czy zleceniodawcą i dyktował mu reguły. Najemnik spełnia wyłącznie rolę pomocniczą i to właśnie trzeba dobitnie, wyraźnie i nieustająco uświadamiać premierowi i pani minister edukacji, bo widać, że role im się pomyliły. Poczynania tej ekipy świadczą, że ich mentalność została zdominowana przez tendencje totalitarne a realne kompetencje są mniej niż mierne. Skutek jest taki, że nawet tę pseudomaturę oblewa potem 30% uczniów. Niezdolni do sensownej działalności, wyrzucą z programu szkolnego historię i literaturę, nie mówiąc już o muzyce czy rysunku, a wprowadzą zajęcia z edukacji seksualnej i gender. Bo oni wiedzą lepiej i UE wie lepiej. Scyzoryk w kieszeni się otwiera.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 680 odsłon