Niezgodny interfejs ?
Jakże wielu z nas, z tego co zauważyłem na wielu forach i portalach niezależnych ma problem z merytoryczną rozmową z drugim człowiekiem. Chciałbym na chcilę pochylić się nad tym zagadnieniem, ponieważ niezmiennie sam spotykam się z tego typu trudnościami. Posłużę się tutaj trochę terminologią z pogranicza informatyki, socjologii i psychologii.
Jak wiadomo, dwa systemy informatyczne, aby mogły ze sobą współpracować, muszą posiadać wspólny interfejs. W skład tego interfejsu powinno wchodzić kilka mechanizmów. Mianowicie, systemy powinny mieć możliwość przekazywania sobie komunikatów w zrozumiałej dla siebie formie, czyli jeden z systemów powinien mieć możliwość tworzenia na podstawie swojej bazy wiedzy pewien komunikat, umieć do przesłać do systemu odbiorczego, a ten powinien mieć możliwość odebrania go, zdekodowania i przetworzenia na swój wewnętrznie zrozumiały język. Jednocześnie, każdy z systemów, aby nie zaszła pomyłka w interpretacji komunikatu powinien mieć zdefiniowaną pewną wiedzę, na podstawie której system odbiorczy zrozumie komunikat dokładnie tak, jak miał to zamiar przekazać system nadawczy. Jeżeli którykolwiek z punktów nie jest spełniony, zajść może bardzo wiele nieporządanych efektów. Przykładowo, komunikat dotrze, ale nie zostanie rozpoznany przez system odbiorczy i co za tym idzie na wstępie przez niego odrzucony, jako nieczytelny. Jeśli natomiast wiedza o języku komunikatu, oraz wiedza na temat jego merytorycznej zawartości jest różna w obu systemach, może dojść albo do nieprawidłowej interpretacji (polecenie usuń - w domyśle z kopią bezpieczeństwa - może zostać wykonane bez niej) lub wykonania pewnych czynności niezgodnie z zamierzeniami nadawcy (zmiana kolejności wykonywanych czynności po stronie odbiorczej, teoretycznie mająca ten sam skutek, ale np charakteryzująca się 3-krotnie dłuższym czasem wykonania).
Analogicznie, my ludzie, aby móc przekazywać sobie wiedzę, pewne poglądy, musimy mieć tzw "wspólny język". Ten wspólny język powinien składać się z kilku charakterystycznych cech. Przede wszystkim być zrozumiały dla odbiorcy, ale również dostosowany do jego możliwości poznawczych. Analogicznie, odbiorca powinien mieć pewną wiedzę na temat komunikatu, wiedzy jaką chce mu przekazać nadawca. O konieczności dostosowania komunikatu do możliwości poznawczych odbiorcy można napisać sporo. Związane ejst to z konstrukcją ludzkiego mózgu.
O ile współpraca, przekazywanie wiedzy pomiędzy osobamii o takiej samej wiedzy na temat języka i jego merytorycznej zawartości nie stanowi właściwie żadnego problemu, o tyle w innym przypadku konieczne jest dodanie pewnych cech, jakie taki kontakt usprawnią, a niejednokrotnie wogóle umożliwią.
Przede wszystkim komunikaty MUSZĄ być skonstruowane zwięźle, informacja w nich zawarta powinna być osadzona w kontekście znanej odbiorcy rzeczywistości, język powinien być jak najbardziej neutralny emocjonalnie, a każdy z elementów komunikatu podparty argumentem, również opartym na systemie wartości, a także rzeczywistości, z jaką obcuje odbiorca. Dajmy na to rozmowa osoby o wykształceniu technicznym z osobą o wykształceniu humanistycznym. Teoretycznie ludzie ci powinni mieć wiedzę do pewnego momentu analogiczną, opartą na tym samym zasobie wiedzy, która dopiero na poziomie szkoły wyższej jest uściślana. Jak jednak wiemy w obecnych czasach specjalizacja posunięta jest tak daleko (to temat na oddzielne przemyślenia), że porozumienie często jest niemożliwe, ponieważ strony się nie rozumieją. Jeśli więc znacząco różni się wiedza dyskutantów, można podjąć kilka kroków.
Można rozpocząć rozmowę od wyjaśnienia podstawowych pojęć. Jest to bardzo czasochłonne, a przede wszystkim wymaga chęci nauki po obu stronach, co się rzadko zdarza, ponieważ zarówno strona odbiorcza, jak i strona nadawcza przekonane są o prawidłowości swojej wiedzy, a co za tym idzie często konieczne jest posiłkowanie się zewnętrznymi źródłami.
Można zakończyć rozmowę, lub próbować ją kontynuować. Ostatnia możliwość jest z reguły najgorsza, ponieważ różnica pomiędzy interpretacją komunikatów jest tak duża, że często prowadzi do konfliktu na poziomie poznawczym, a co za tym idzie do kłótni, a na tym nam najmniej zależy. Przykładowo, odwołując się do ostatnich doniesień o chęci muzułmanów do postawienia drugiego meczetu, jeśli jestem przeciwny pozwalaniu na ingerencję wiary muzułmańskiej w moim kraju, zaczną argumentować moją niechęć w sposób ogólny, np: "popatrz co dzieje się w krajach, gdzie na to pozwolono", spotkać się mogę z kilkoma reakcjami. Jeśli rozmówca nie posiada wiedzy na temat merytorycznej zawartości komunikatu, czyli sytuacji w krajach o których mówię, ten argument nic mu nie powie i komunikat będzie dla niego bezwartościowy. Pośrednio jest to nasza wina, ponieważ użyliśmy argumentu nie osadzonego w żaden sposób w rzeczywistości znanej odbiorcy i dostosowanego do jego wykształcenia/wiedzy (humanisty, technika laboratoryjnego, spawacza, itp). Jeżeli dodatkowo jego wiedza na temat definicji pewnych pojęć jest wadliwa, możemy zostać pomówieni o coś, czego byśmy się nawet nie spodziewali: np o rasizm, "ponieważ nie akceptujemy ludzi o odmiennej wierze" (dla odbiorcy zlewające się pojęcia rasizmu, fundamentalizmu i konserwatyzmu). Należy wtedy wysondować, czy druga strona jest skłonna do podjęcia drogi wyjaśnienia podstawowych pojęć, a jeśli tak, wyjaśnić wszelkie niejasności na spokojnie i kontynuować dyskusję.
Wniosek z tego jest taki, że jeśli widzimy, że z drugą osobą nie da się rozmawiać, ponieważ jej wiedza jest zbyt mała w danym temacie, lub interpretuje ona nasze komunikaty niezgodnie z naszą wiedzą, konieczne jest albo wyjaśnienie pojęć przez nas stosowanych, albo taktowne zakończenie rozmowy na poziomie ogólnym. Nigdy nie wolno dać ponieść się emocjom, a jakże często zachodzi taka sytuacja, gdy brakuje argumentów (z reguły pomysłu na ich konstrukcję) po którejkolwiek ze stron, lub chęć udowodnienia swojej racji "na siłę".
Rzeczywistość jak zwykle często przerasta nasze logiczne przesłanki. Jasno to widać w życiu codziennym. Kłótnie ideologiczne i merytoryczne, klasyczny przykład to "walka o Krzyż", a przede wszystkim wszelkiego rodzaju nie medialne i medialne manipulacje. Nawiasem móiąc ten ostatni typ jest najgorszy, ponieważ media nie dają nam możliwości konfrontacji, naprawy pojęć na etapie przekazywania informacji, możliwe jest jedynie przyjęcie jej lub odrzucenie na bazie już posiadanej wiedzy, bez możliwości zmiany komunikatu. Z tego wniosek, że manipulacja społeczeństwem możliwa jest jedynie wtedy, gdy nie posiada ono podstawowej wiedzy, nie poszerza jej i nie rozwija się intelektualnie. Gdyby tak nie było, mendiom (przepraszam, zapożyczyłem od kogoś, ale niestety świetnie pasuje do ich obecnego działania) nie udałoby się wcisnąć ludziom tego, że ludzie moglący się pod Krzyżem to wariaci, mohery, katoliccy fundamentaliści lub inne oszołomy. Nie udałoby im sie zbyć milczeniem pomyłki B.K. (w terminologii masarskiej "bez kości") podczas zaprzysiężenia, ponieważ ludzie wiedzieli by, że przysięga prezydencka MA MOC PRAWNĄ, a jeśli nie została złożona zgodnie z zapisem, to TAKIEJ MOCY NIE MA, a jeśli ją zaakceptujemy, zaakceptujemy również fakt, że dla składającego ją, nie ma mocy i znaczenia polskie prawo (w tym przypadku polska Konstytucja) i NIW WOLNO NAM W IMIĘ TEGO PRAWA TRAKTOWAĆ GO JAKO PREZYDENTA NASZEGO KRAJU. Gdyby tak nie było, ludziom nie dałoby się wmówić, że ma sens oddanie Rosji śledztwa, że nie ma ŻADNYCH przesłanek do tego, że to może być wina Rosjan (zamierzona czy nie), że wszystko jest w porządku ze sledztwem a Rosjanie nie mataczą. A już napewno nie dałoby się wmówić ludziom, że stawianie pomnika czerwonoarmistom w Ossowie, istnienie w Nowym Sączu pominka Armii Czerwonej, lub dalsza egzystencja PKiN im. Stalina pod jego patronatem ma dla nas jako Polaków jakikolwiek sens.
No, ale ponieważ tłuszcza z reguły nie kieruje się logiką, a jedynie emocjami, które można umiejętnie podsycać lub wygaszać, mamy to co mamy.
Pozostaje mi mieć nadzieję, że kiedy już opadnie zasłona dymna, a ludzie się zorientują, że pomimo szumnych zapewnień o miłości polsko-rosyjskiej, polsko-niemieckiej, polsko-amerykańskiej czy innej, my wystawiamy pośladki, a druga strona bezwzględnie nas między te pośladki posuwa. Że kiedy ludzie zajrzą pod koniec miesiąca do portfeli i zastaną tam pustkę przed następną wypłatą (co wyjaśniałem kiedyś dokładnie na moim innym blogu: http://teoria-przypadku.salon24.pl/126651,dlaczego-wciaz-ta-szara-czarna... ). Że kiedy zostanie odsłonięta kolejna kłamliwa tablica, wypowiedziane kolejne kłamstwo, wprowadzona kolejna ustawa godząca w nasze interesy czy wolność, tego wybuchu złości (i innych emocji) nie stłumi już żadna propaganda, żaden uśmiech przyklejony do twarzy i żadne słodkie słówko sączone ze szklanego ekranu.
Tylko u nas może się zdarzyć kolejny cud wolności, bo tylko u nas możliwy jest taki burdel. Tego to jestem pewiem.
Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji, jak zawsze dopuszczam możliwość tego, że mogę się mylić, a moja wiedza na temat pewnych definicji może być niepełna :)
W którymś z następnych wpisów będzie trochę cybernetyki społecznej, niedawno odkryty przeze mnie niezwykle ciekawy temat, jako żywo opisujący mechanizmy zastosowane na Polsce i których efekty właśnie obserwujemy.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2493 odsłony
Komentarze
Re interfejs
22 Sierpnia, 2010 - 22:38
Interfejs - z polska nazywany także międzymordziem:)
Na szczęscie, gatunek ludzki posiada cenną cechę anatomiczną, a mianowicie aż cztery kończyny.
I w przypadku, kiedy międzymordzie dostarcza zbyt wielkich dysonansów poznawczych, w tym poważnych różnic w stosunku do wewnętrznego systemu rejestrowania, to mamy możliwość WYCIĄGNIĘCIA KABELKA.
Problem stanowią "człowieki-komputery", tu popularnie nazywane WUMLami, które to za prawdę objawioną uznają, wyjęcie kabelka równoznacznym z samozagładą.
Taki im program wpisano,a raczej zastąpiono istniejący tam od urodzenia, zawierający rutynę instynktu samozachowawczego i autorozwoju intelektualnego.
Pozdrawiam myślących.
Re: Niezgodny interfejs ?
23 Sierpnia, 2010 - 00:22
Dużo zależy od tego, ile pieniędzy zainwestowano w Tuska.
Dopóki jest potrzebny i posłuszny, można robić ludziom wodę z mózgu.
Jeśli stanie się niepotrzebny, a na to się coraz bardziej zanosi, to okaże się, że jest ignorantem, notorycznym kłamcą i oszustem politycznym.
Poczekamy - a się spełni nasze oczekiwanie.
Tylko w Meksyku Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna rządziła przez 71 lat, ale Tuskowi i Po raczej to nie grozi.
mirek603
Re: Niezgodny interfejs ?
23 Sierpnia, 2010 - 08:22
Bo ludzie jak słusznie zauważyłeś nie znają pojęć podstawowych w zakresie komunikacji i dyskusji. Talie słowa jak sofizmat czy erystyka są nieznane, że o umiejętności wychwycenia tych elementów z przekazu medialnego nie wspomnę. Tego ludzie nie znają i nie ma się co dziwić, nikt ich tego nie uczy, a ludzie nie są przyzwyczajeni do samodzielnego szukania wiedzy - wbrew temu co się próbuje przekazać jako niby aktualny trend w procesie kształcenia.
Poziom kształcenia i szkolnictwa to osobny kryminał, za który ktoś powinien pójść siedzieć.
Jak te elementy nałożymy to mamy to co mamy.
Andrzej.A
Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A
Popruch problemem nie jest interfejs
23 Sierpnia, 2010 - 13:25
Problemem jest wpuszczony w ten "interfejs" wirus lub malutki sabotażyk względnie czerwony "kabelek"
_____________________________________________
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."
"...dopomóż Boże i wytrwać daj..."