Wdech, wydech, czyli Puszka Pandory
Eksplozja termobaryczna to niezwykła rzecz.
O eksplozji termobarycznej w kontekście 10 kwietnia pisałem już kiedyś, ponieważ jednak pojawił się ten ciekawy wywiad, postanowiłem temat ten pociągnąć dalej.
Niedawny wywiad z rosyjskim ekspertem ( http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110108&typ=sw&id=sw05.txt ) mającym doświadczenie z bombami wolumetrycznymi powinien zastanowić wiele osób. Osób, które nic o takich bombach nie wiedzą. Oczywiście, aby to zrobić, trzeba pamiętać, że dziś jest 10 kwietnia i co to oznacza. A żeby wiedzieć co to oznacza, to wogóle 10 kwietnia musi dla kogoś coś znaczyć. To taki dzień, w którym należy się poległym choćby chwila modlitwy, zadumy, chwila na zapoznanie się z materiałami, kontrowersjami, chwila na zamyślenie się nad tym wydarzeniem. Należy się to wszystko zamiast oglądania kolejnych bzdurnych seriali w stylu "M jak Miłość" (pieprzę to, to moja prywatna opinia i nikt mi tego nie zabroni), Jak oni rzygają, Tańce na lodzie, albo robienie loda na czas czy inne bzdury, które wymagają od oglądającego inteligencji na poziomie ameby, której jedynym zadaniem jest wbijanie pinu podczas płacenia w sklepie.
Chciałbym ponownie poruszyć temat jedynego materiału dowodowego, jaki posiadamy w naszym kraju, oraz przypomnieć o innym materiale dowodowym o którym wszyscy już zapomnieli.
Opierał się będę na moje wiedzy odnośnie bomb wolumetrycznych, posiłkując się tylko wywiadem o którym wspomniałem.
Bomby wolumetryczne noszą wiele nazw. Nazywane są też termobarycznymi lub paliwowo-powietrznymi. Obecnie w użyciu wojsk amerykańskich, najbardziej powszechną bronią jest bomba MOAB ( GBU-43/B Massive Ordnance Air Blast bomb - http://en.wikipedia.org/wiki/GBU-43/B_Massive_Ordnance_Air_Blast_bomb ), nazwana tak, ponieważ amerykanie ochrzcili ją Mother Of All Bombs. Rosjanie pokazali swoją wersję, którą nazwali Father of All Bombs ( http://en.wikipedia.org/wiki/Aviation_Thermobaric_Bomb_of_Increased_Power ). Obecnie najczęściej wykorzystywaną głowicą termobaryczną w wojskach USA jest głowica BLU-118/B ( http://www.globalsecurity.org/military/systems/munitions/blu-118.htm ). Pierwotnie broń ta była projektowana do niszczenia wrogich stanowisk umiejscowionych wewnątrz jaskiń Afganistanu. Założenie jest takie, że we wlocie jaskini zostaje rozpylona substancja wybuchowa, która mieszając się z powietrzem w jaskini tworzy mieszankę wybuchową. Już zamo rozpylenie w tak ograniczonej przestrzeni ma dokonać ogromnych zniszczeń. Po czym następować ma eksplozja zapalająca tę mieszanką, która spowoduje powstanie bardzo wysokiej temperatury i zniszczenie przecienika, a wypalenie tlenu spowoduje ostateczne uduszenie pozostałych przy życiu jednostek wroga.
Zasada działania jest więc dwustopniowa. Pierwszy ładunek (wybuch pierwotny) powoduje rozpylenie zawartej w głowicy substancji w powietrzu. Moment ten jest niezwykle krótki. Wystarczy powiedzieć, że eksplozja materiału zawartego w objętości wielkości butli propan-butan (używanych w spawalnictwie), jaką można kupić w każdej Castoramie, w ciągu około 1/10 sekundy zostaje rozpylony w objętości hali sportowej. Istnieją też wersje miniaturowe, o których pisał rosyjski ekspert w wywiadzie. A ich siła jest również zabójcza. Niemożliwe ? Niby miniaturowe bomby nuklearne to też science-fiction, a okazało się jakiś czas temu, że ruskim wyparowało po upadku ZSRR ponad 200 sztuk bomb walizkowych, takich jak ta mniej więcej .
Eksplozja takiego ładunku w zamkniętym pomieszczeniu powoduje rozpylenie go w całej objętości nawet, jeśli pomiędzy przedziałami (pokojami) są drzwi z maleńką szparą pod nimi, wielkości nawet poniżej 5mm. Oczywiście jeśli drzwi są słabe, energia powinna wyrwać je z framug, zamiast przepychać materiał pod nimi. I jest to prawda, ale tylko w pobliżu epicentrum.W większej odległości prędkość rozprzestrzeniania się substancji połączona ze spadającym wraz z odległością od epicentrum ciśnieniem powoduje to, że mocniejsze przeszkody (np solidne drzwi) mają małą możliwość reakcji.
Po upływie około 120 ms druga głowica inicjuje wybuch wtórny, mający na celu gwałtowne spalenie rozpylonej mieszanki. Sama substancja, która ulega zapaleniu nie jest bardzo niebezpieczna. Dopiero rozpylona w naturalnym środowisku człowieka (powietrzu) staje się silnie wybuchowa. To, jakimi słowami można opisać to, co dzieje się po drugiej eksplozji, można nazwać tylko jednym słowem znanym nam i łatwym do wyobrażenia: piekło. Nagłe spalenie rozpylonej substancji powoduje wzrost temperatury do ponad 1000 stopni celcjusza. Trwa to około 500ms. W trakcie tego czasu spala się całość rozpylonej substancji, powodując powstanie olbrzymiej fali uderzeniowej.
Człowiek znajdujący się w obszarze działania tej bomby doznaje obrażeń specyficznych dla tego rodzaju broni.
- Przede wszystkim następuje powierzchniowa reakcja termiczna. Włoski ulegają nadpaleniu, zniszczeniu ulegają płuca. Krótkotrwałość działania powoduje jednak, że nie jest to objaw ewidentny, choć ślad termiczny pozostaje
- Kolejną rzeczą, jaka się dzieje jest, podczas pierwotnej eksplozji, wepchnięcie się substancji lotnej do każdego otworu ciała, niezależnie od tego, czy jest to otwór zatkany ubraniem, czy nie. Oczywiście ilość ta będzie największa w obszarze głowy: uszy, jama nosowa, usta (ze względu na prędkość, uszkodzone zostają bębenki, oraz pęcherzyki płucne, w wielu przypadkach również oczy) oraz w zależności od ustawienia podniebienia miękkiego w momencie eksplozji - żołądka lub tchawicy/płuc. W przeważającej liczbie przypadków są to jednak tchawica/płuca. Dlaczego ? Otóż nasze ciało podczas pierwszej eksplozji nie notuje świadomie tego, co dokoła niego się dzieje. Mózg wie jedynie, że dzieje się coś złego w jego otoczeniu. Jest to reakcja podobna do reakcji Moro u noworodków. Jej podstawowym elementem jest otwarcie tchawicy (co trwa ułamek sekundy) i nabranie w płuca powietrza. W tym momencie materiał palny dostaje się w najbardziej newralgiczne miejsca naszego ciała. Oczywiście dodatkowym elementem jest to, że mieszanina zapalająca wpycha się wszędzie na siłę i żaden mięsień nie byłby w stanie jej zatrzymać. Ma tu znaczenie tylko budowa ciała.
- Zapalenie substancji podczas wybuchu wtórnego powoduje nieodwracalne uszkodzenie termiczne płuc (o czym za chwilę). Wybuch, spalenie substancji lotnej powoduje gwałtowne usunięcie z powietrza tlenu. W obszarze wybucho powstaje próżnia (powodując między innymi zerwanie ubrania), która chwilę później wypełniana jest (odrobinę tylko mniej gwałtownie niż podczas wybuchu wtórnego) powietrzem z ośrodka. To właśnie ta fala, podobna do implozji łodzi podwodnej na dużej głębokości, powoduje dopełnienie zniszczenia. To właśnie powietrze napływające z ośrodka zewnętrznego, powoduje największe uszkodzenia mechaniczne. Uszkodzenia można porównać do uszkodzeń spowodowanych przez przeciążenie sięgające 100g. Dodatkowym efektem jest bardzo szybki obrót maszyny wokół osi podłużnej, spowodowany różnicą ciśnień na płatach w momencie gwałtownego powstania podciśnienia (niegdy nie jest tak, że ciśnienie to jest idealnie rozłożone)
Wszystko to w przypadku, jeśli organizm znajduje się wewnątrz bąbla zapalającego, i tylko w przypadku, jeśli dojdzie do maksymalnego rozprężenia bąbla, a organizm znajduje się z dala od epicentrum wybuchu pierwotnego. W przeciwnym razie cieło zostaje zniszczone mechanicznie już samą eksplozją pierwotną, a jeśli nie, wtórną i jej następstwami.
W przypadku wykorzystania takiej broni wobec samolotu, następują inne zniszczenia. Eksplozja na zewnątrz maszyny może, ale nie musi spowodować wepchnięcie części szyb do wewnątrz maszyny, jeśli zauważymy, że nie jest to ośrodek zamknięty i ciśnienie działające na strukturę płatowca w tym momencie nie jest takie duże. Największe zniszczenia mają miejsce podczas wybuchu wtórnego i bezpośrednio po nim. Przede wszystkim gwałtowne spalenie chmury zapalającej powoduje w pierwszym momencie wyssanie z niej całego zapasu każdego pierwiastka palnego (tlenu). Obniżenie ciśnienia jest tak gwałtowne, że kadłub zostaje niejako wyssany we wszystkie strony "na zewnątrz", rozerwany (rzeczy osobiste, a nawet ubranie pasażerów, które mają na sobie). A jak wiadomo każda rura jest bardziej odporna na ściskanie, niż na rozerwanie przez siły działające na zewnątrz. W następnym ułamku sekundy rozerwany kadłub jest następnie gwałtownie sciśnięty wtórną falą uderzeniową ośrodka/atmosfery. Gdyby opisać to bardziej obrazowo, wygląda to jak wybuch na łodzi podwodnej: następuje osłabienie struktury, po czym masa z zewnątrz wywraca wszystko "na lewą stronę". Wygląda to tak, jakby ktoś wyssał elementy (i zawartość) na zewnątrz, a następnie z ogromną prędkością wdmuchnąć je chciał z powrotem w to samo miejsce (efekt uderzenia kijem bejzbolowym w miotaną piłeczkę). Efekt jest można powiedzieć oszałamiający. Elementy są rozdrobione, poukładane bezładnie, na sporym obszarze. Co ciekawe, istnieją pośrednie przesłanki do identyfikacji eksplozji termobarycznej której celem jest jakikolwiek pojazd, a w szczególności lecący statek powietrzny (ze względu na wysokość i prędkość poruszania się). Podczas zwykłej eksplozji, fala uderzeniowa rozchodzi się od centrum eksplozji na zewnątrz. Elementy, które znajdowały się "na wschód" od epicentrum, zostają wyrzucone "na wschód". Analogicznie w innych kierunkach. Dwustopniowość eksplozji termobarycznej powoduje to, że część elementów, które były "na wschodzie", ląduje "na zachodzie" i odwrotnie. Co znamienne, nie ma tu takich obrażeń jak w pierwszym przypadku (bezpośrednie, rozległe obrażenia termiczne). Obrażenia są raczej jak po poddaniu ciała ogromnemu przeciążeniu. Lekarz musiałby wiedzieć, czego szukać.
Ten efekt implozyjny jest idealny do zastosowania właśnie przy wyburzeniach. O czym pisze wspomniany w wywiadzie w Naszym Dzienniku ekspert.
I generalnie to by było na tyle. Podsumujmy wobec tego naszą wiedzę i spróbujmy odpowiedzieć sobie napytanie: dzy po 9 miesiącach możemy jeszcze określić czy była to takiego rodzaju eksplozja ?
Przede wszystkim musielibyśmy dysponować dokładnym spisem części odnalezionych na miejscu katastrofy. Ponumerowanych, zidentyfikowanych, z określoną dokładną lokalizacją odnalezienia. A jak wiadomo wszystkie te części mamy. Co więcej, "Żadna część, żaden szczątek nie został pominięty, ponieważ z wielkim poświęceniem przesiewano ziemię na miejscu katastrofy nawet na 1 metr w głąb". No to na pierwsze pytanie odpowiedź znamy. Pozostają jeszcze ciała. Jak pisałem w moim wpisie "Oskarżenie" ( http://niepoprawni.pl/blog/2112/oskarzenie ), konieczna jest natychmiastowa ekschumacja. Bez zwłoki. Ci, którzy wiedzą, że mają się czego bać, będą odwlekać ten proces tak długo jak się da. Już teraz będzie bardzo trudno cokolwiek określić. Popatrzmy na świnkę pod tym adresem: http://www.australianmuseum.net.au/Stages-of-Decomposition/
Zakładając, że w trumnach faktycznie były ciała, i że były szczelne, i że nie dostały się tam muchy i nie złożyły w nich jajeczek, z których wykluły się larwy, żywiace się padliną, należałoby przypuszczać, że po roku może jeszcze coś zostanie. Obawiam się jednak, że ze względu na delikatność tkanki płuc, również nie ma już co badać. Nikt tych zwłok przecież nie balsamował, raczej traktował je jak śmieć. No bo jak inaczej myśleć, jeśli ciało prezydenta (choćby najbardziej znienawidznoego państwa) jest wywożona na pace zdezelowanej ciężarówki, po wcześniejszym spędzeniu kilku godzin na folii w błocie. Jeśli tak traktuje się ciała, to ja uważam, że powinno to być potępione zarówno przez Watykan, jak i Cerkiew. A jeśli nie zostało, to tylko źle o tych instytucjach świadczy (tym bardziej to boli, jak się jest Katolikiem). Nikt mi nie wmówi, że nie widziałem tego, co widziałem. Bez jaj.
Ten drugi materiał dowodowy, to z tego co się orientuję (na zasadzie eliminacji, bo nigdzie nie było informacji, że zostały zniszczone) leżące prawdopodobnie wciąż w spalarniw Rzeszowie chyba rzeczy ofiar, czekające na spalenie. Może ktoś potwierdzić, że te rzeczy tam są ?
Wracając do wniosków. Jeśli nie nastąpią natychmiastowe ekshumacje, pozostaje jeszcze jedna szansa. Ale na nią nie liczyłbym za bardzo. Jeśli po upadku rządowego Tupolewa jednostka specjalna SpecNAZu, która posługiwała się samolotem IŁ-76 do zrzutu bezpośrednio w miejsce zaplanowanej wcześniej "katastrofy" (połączonej ze zrzutem jodku srebra wcześniej) strzelała w części twarde (to rzecz jasna znowu moja chora teoria spiskowa, taki już los oszołoma). Zawsze będzie ślad po kuli. Gorzej, jeśli Rosjanie do trumien włożyli tylko to, co nie będzie użyteczne procesowo.
Ale otworzenie takiej trumny to będzie i tak międzynarodowy skandal.
Można powiedzieć, że otwieramy Puszkę Pandory.
No to OTWIERAJMY, i do diabła, niech jej zawartość zeżre żywcem wszystkich, którzy mieli z 10 kwietnia (i tuszowaniem śladów do dnia dzisiejszego) cokolwiek wspólnego.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 5768 odsłon
Komentarze
dzięki za pociągnięcie dalej tematu...
11 Stycznia, 2011 - 00:29
wlasnie się nad tym samym zatanawiałem w dziesiejszej mojej notce... (http://www.niepoprawni.pl/blog/2346/czy-byl-wybuch)
Re: dzięki za pociągnięcie dalej tematu...
11 Stycznia, 2011 - 09:31
"Przede wszystkim gwałtowne spalenie chmury zapalającej powoduje w pierwszym momencie wyssanie z niej całego zapasu każdego pierwiastka palnego (tlenu, azotu)."
Dwa razy podajesz w tekście, że azot jest substancją palną. To błąd i albo wynika z cytowania czyiś błędów lub...
Popraw, bo to podważa wiarygodność przytaczanych danych.
Dzięki, poprawione
11 Stycznia, 2011 - 11:21
wielkie dzięki, poprawione. Nie mam nic na swoją obronę z tym azotem :/ Nastepnym razem zanim opublikuję po ciężkim roboczym dniu jakiś wpis, 10 razy go przeczytam, bo taka buba w tekście to już trochę wstyd.
...nie dość prawdy się dorobić, trzeba ją jeszcze obrobić i obronić, i piersiami zastawić, i pieczęć swą położyć jej na piersiach...
Przeczytajcie moją książkę "Ostrzeżenie": http://www.sendspace.com/file/ciuuo9
****** "Not Every Conspiracy is a Theory" ******
Re: Wdech, wydech, czyli Puszka Pandory
11 Stycznia, 2011 - 10:05
Do tego dodałbym półobrót wokół własnej osi zaatakowanego pociskiem termobarycznym samolotu.
Nie jestem pewien czy podążam we właściwym kierunku , więc na wszelki wypadek nie zbaczam z kursu.
"otworzenie takiej trumny to będzie międzynarodowy skandal"
11 Stycznia, 2011 - 10:21
odnośnie wartości dowodowej zawartości trumien pisałem w swojej notce http://www.niepoprawni.pl/blog/2145/wszystkie-ciala-poleglych-w-smolensku-zostaly-podmienione-sami-osadzcie
wnioski mamy zbieżne - cokolwiek zostanie w trumnach znalezione puszka Pandory zostanie otwarta i nic juz nie będzie jak wcześniej...
pozdrawiam
"Nie odzywając się w towarzystwie ryzykujesz uznanie za głupka, odzywając się rozwiejesz wszelkie wątpliwości" O. Wilde
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, a*ldd meg a Magyart
Fotografia
11 Stycznia, 2011 - 15:11
Podczas "Public Hearing" w Brukseli w materiale prezentacji znalazła się min. fotografia, o której mówiono, że przedstawia ciało Prezydenta,śp. Lecha Kaczyńskiego.
http://pomniksmolensk.pl/videos.php?videos_id=17
(0:47s prezentacji)
Czy coś wiadomo o losie badań tej fotografii? Znakomicie widoczny jest profil twarzy, dłoń, proporcja sylwetki, obuwie etc.
Łatwo można stwierdzić - czy to jest któraś z ofiar zamachu, czy też mamy do czynienia z dezinformacją.
Pytam o to w kontekście skutków użycia bomby termobarycznej. Obrażenia ciała mogłyby wskazywać na wystąpienie "blast injury". Pisał o tym kiedyś Stary Wiarus:
http://staryw.blogspot.com/2010/05/dymiacy-nagan.html
Jutro o 10 czasu polskiego MAK zaprezentuje swoją końcową wersję raportu, lekceważąc jakiekolwiek polskie popiskiwania.
Autor
11 Stycznia, 2011 - 18:56
Dziękuję za wpis, to kolejny ważny krok przybliżający nas do prawdy, a zdrajców do kary.
Pozdrawiam
jwp
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.