Chrzcimy samochód

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

- Dziadek chce żebyśmy ochrzcili samochód - powiedział znienacka Łukaszek. Tata Łukaszka zakrztusił się chrupkami o smaków owoców leśnych.
- Nieprawda! - oburzył się dziadek. - Mówiłem, żebyśmy go poświęcili! Dzisiaj świętego Krzysztofa, patrona kierowców!
- Ale nie samochodów? - upewniał się tata Łukaszka. - Wie dziadek, to jest maszyna. Blacha, tapicerka, guma, olej.
- Tradycja! - upierał się dziadek. - Kto nie chrzci... Kto nie święci swojego samochodu nie jest dobrym katolikiem! Autosacrum!
- Jezus nie święcił samochodu. Co więcej, pogonił handlarzy ze świątyni!
- Bo w jego czasach nie było samochodów - odciął się dziadek. - A poza tym samochód to narzędzie. kiedyś święcenie narzędzi pracy było bardzo popularne. Żeby sobie ludzie krzywdy nie zrobili...
- Od tego jest bhp i alkomat. A święcenie narzędzi...
- Żeby była pomyślność! Żeby się ludziom lepiej darzyło! Lepiej robiło! Święci się też zresztą zioła, mieszkania, tornistry... Prawda, Łukasz?
- Prawda - potwierdził wnuk. - Ksiądz mówił o tym na religii. Że jak ktoś wierzy w magiczne przedmioty to jest to pierścień atlantów i szatan!
Dziadka zatkało.
- A czy święty Krzysztof miał samochód? - spytał jeszcze Łukaszek.
- Nie miał - odparł szybko tata Łukaszka. - Miał za to cztery metry wzrostu i głowę szakala.
- Co ty dziecku opowiadasz!! - eksplodował dziadek.
- Tradycja - tata Łukaszka sięgnął po gazetę. Ale dziadek Łukaszka tak długo mu się naprzykrzał, że tata Łukaszka w końcu zgodził się pojechać.
- Kołaczcie a otworzą wam! - wykrzykiwał pozornie bez sensu uradowany dziadek. Łukaszek też chciał jechać, wybrali się zatem we trójkę. Dojechali na parking i zaparkowali na samym końcu.
- Ale fury - jęknął Łukaszek. - Ta limuzyna albo ta terenówka...
Poszli na mszę, a po mszy było święcenie pojazdów. Wsiedli do auta, po długim oczekiwaniu wbili się w ogonek i podjechali do kapłana. Ksiądz kropnął na szybę solidną porcję wody święconej, a ministrant dał im obrazek.
- Po co mi go dziadek daje? - spytał tata Łukaszka.
- Żebyś go woził.
- Zamiast OC?
- Jedź! I mnie nie denerwuj!
Ruszyli dalej. Nic nie było widać przez mokrą szybę, więc tata Łukaszka uruchomił wycieraczki.
- Tylko bez spryskiwacza! Bo się zmiesza z wodą święconą! - gorączkował się dziadek.
Nadal nie było nic widać.
- Może ksiądz wziął zimową wodę święconą? - podpowiedział Łukaszek.
- Jaką zimową???
- No, tak jak spryskiwacz. Jest zimowy i letni, i latem ten zimowy robi smugi.
- Smugi są - dziadkowi głos drżał z gniewu - bo twój ojciec nie zmył muszych trupów z szyby! I teraz wszystko się rozmazało! Profanacja!
- Ajaj... - odparł ze stoickim spokojem tata Łukaszka.
- Czy muchy ożyją? - spytał przejęty Łukaszek.
- Oczywiście, że nie! Przecież mucha nie ma duszy!
- Zobaczcie, zobaczcie jak się przepychają - narzekał tata Łukaszka. - Nikt nikogo nie wpuści. Co za chamstwo. A najlepsi ci w tej limuzynie i terenówce. Idą błotnik w błotnik...
- Czy jutro też jest jakieś święto? - dopytywał się Łukaszek.
- Tak, świętej Anny i świętego Joachima - odparł dziadek. - Rodziców Matki Boskiej. Dziadków Jezusa!
- I co jutro chrzczą?
- Nie chrzczą, tylko święcą!
- Mikrofalówki - zażartował tata Łukaszka.
Z przodu rozległ się głuchy huk. To limuzyna zderzyła się z terenówką.

Brak głosów

Komentarze

U nas dziś wyjątkowo grzecznie wszyscy wyjeżdżali z parkingu - nikt się nie wpychał :) - może pokropienie podziałało ;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#74515

że kierowcy nie świętują codziennie św. Krzysztofa, było by bezpiecznie....10

Vote up!
0
Vote down!
0

Marika

#74521

dzisiaj w radio usłyszałam, że Polacy i tak bezpieczniej jeżdżą w porównaniu do Włochów czy mieszkańców krajów bałtyckich.

Vote up!
0
Vote down!
0
#74527