Hymn a wynik
W mieszkaniu Hiobowskich znów wybuchła futbolowa gorączka. Zapowiedziano bowiem arcyciekawy mecz na szczycie pomiędzy reprezentacjami dwóch krajów. Jeden kraj był z Europy, a drugi z Ameryki.
- A niech to, znowu mecz - jęknęła babcia znad tomiska "Pamiątki z Celulozy" Newerlego. - Poczytalibyście coś lepiej!
Dziadek spojrzał co babcia ma w ręku i chciał odruchowo splunąć, ale powstrzymał się na widok świeżo odkurzonego dywanu.
- Kto gra? - zaszczebiotała siostra Łukaszka wsuwając budyń.
- Reprezentacja kraju europejskiego z reprezentacją kraju amerykańskiego.
- A teraz hymny obu państw - zapowiedział spiker.
Najpierw zagrano hymn gości z Ameryki. Piłkarze śpiewali go głośno i z zapałem trzymając prawe dłonie na sercu. Wtórowali im na stojąco kibice, którzy przybrali taką samą pozę. A potem przyszedł czas na hymn gospodarzy. Śpiewało go tylko trzech reprezentantów kraju europejskiego, z czego dwóch półgębkiem.
- No co jest? Czemu nie śpiewają? - dopytywał się Łukaszek. - Wstydzą się?
- Czego? - osłupiał dziadek.
- Bardzo dobrze, że się wstydzą! - ruszyła do ataku mama. - Zwierzęcy nacjonalizm...
- Ćśśśśśśśśśś!!! Już grają!! - psyknął tata Łukaszka.
Mecz trwał w sumie dziewięćdziesiąt trzy minuty. A skończył się zwycięstwem kraju europejskiego dwa do zera. Panowie Hiobowscy byli zaskoczeni.
- Już wiem dlaczego Polacy ciągle przegrywają w piłkę! - oznajmiła mama Łukaszka.- Bo ciągle śpiewają ten hymn! Co za rasizm i antysemityzm! Jaki wstyd! I tak ciągle śpiewają i ciągle przegrywają! A jakby tak nie śpiewali...
Łukaszek upił łyk coli i z entuzjazmem wyjaśnił:
- I na tym właśnie piękno piłki! Że się nie da przewidzieć kto wygra!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 888 odsłon