Pro Sitko

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

Przykro o tym mówić, ale nie można uciekać przed tym tematem. Mąż dozorczyni, pan Sitko, miewał styczność z policją. Najczęściej ta styczność miewała miejsce na zapleczu osiedlowych pawilonów handlowych, gdzie pan Sitko, samotnie bądź w towarzystwie, spożywał alkohol.
- Pan pije alkohol na świeżym powietrzu - mawiali przedstawiciele sprawiedliwości i wyjmowali bloczki mandatowe.
- Jakie świeże? Spaliny, ce o dwa - próbował bronić się pan Sitko, ale nie od dziś wiadomo, że w starciu logiki z paragrafem wygrywa to drugie. I tak rozeszła się fama, że pan Sitko pije.
Panu Sitko to nie przeszkadzało, aż do pewnego momentu. Pierwszy uderzył "Wiodący Tytuł Prasowy". Uderzenie było miękkie, niepewne, penetrujące i badające teren. Był to artykuł ze zdjęciem jakiegoś człowieka pijącego alkohol na parkowej ławce. Tytuł brzmiał: "Czy oni tylko piją?". Wstrząsająca relacja nieznanych świadków opisywała jak to osoby pijące dopuszczają się najdzikszych ekscesów. A potem to się posypało lawinowo. Jak pijak to złodziej. Kto pije, ten kradnie. A jeśli jeszcze nie ukradł, to tylko dlatego, że nie miał jeszcze okazji. Relacje. Świadkowie. Sondaże. Wypowiedzi celebrytów.
Po takim naświetleniu sprawy mieszkańcy bloku zaczęli inaczej spoglądać na pana Sitko. Łapali się za portfele na jego widok, przekładali torby z zakupami do drugiej ręki, a nawet nie chcieli go wpuszczać do mieszkań.
I tak po bloku rozeszła się fama, że pan Sitko kradnie.
- Nieprawda - skomentował Łukaszek. - Mi pan Sitko niczego nie ukradł.
- To, że ci czegoś nie ukradł, to jeszcze nic nie znaczy - poinformował go tata.
- Więc i ty jesteś za tym, że on kradnie - stwierdziła babcia.
Wybuchła awantura. Po długiej dyskusji Hiobowscy ustalili, że pan Sitko nie kradnie. Nie ma świadków, nie ma zarzutów, nie ma wreszcie poszkodowanych.
A pewnego pięknego dnia Hiobowscy spotkali przed blokiem pewną rodzinę. Przywitali się i weszli razem do holu, a wchodząc minęli się z panem Sitko, który wychodził.
- Widzieli państwo?! - zapytała przerażonym głosem pani sąsiadka. - To on!
- Wiemy, przecież mieszka tutaj, znamy go...
- Mówicie państwo, że go znacie? A czy wiecie, że on... Kradnie?! - wypuścił bombę pan sąsiad.
- Przepraszam bardzo, ale nie żadnego dowodu - zaoponowała babcia Łukaszka.
- Dowodu! - żachnął się sąsiad.- Proszę pani, trzeba działać szybko i zdecydowanie, bo inaczej się nie wypleni tego bandyctwa! W Stanach jak ktoś wejdzie na pani teren to może go pani zastrzelić!
- I pan chce zastrzelić pana Sitko - zauważyła z przekąsem mama Łukaszka.
- Proszę nie uciekać w absurd! Chodzi mi o coś innego. Wszyscy wiemy, że pan Sitko kradnie...
- A właśnie, skąd pan wie, że on kradnie?- zapytał tata Łukaszka.
- No, wszyscy mówią...
- A kto konkretnie?
- No wie pan, przez grzeczność nie będę wymieniał nazwisk. Ale są to osoby z naszego bloku, ze wszech miar godne zaufania!
- No dobrze, a co ukradł pan Sitko?
- A co mógłby ukraść? Zapewne rower z piwnicy, albo...
- Ukradł rower?
- O nie, tego nie powiedziałem!
- Wspomniał pan rower.
- Powiedziałem, że mógłby go ukraść.
- Ale ja pytałem co już ukradł - przypomniał tata Łukaszka. - Na pewno potrafi pan wymienić jakieś przykład kryminalnej działalności pana Sitko...
- A czy ja jestem Google? Albo policja? Jak pan taki zainteresowany to proszę samemu poszukać!
- Daj spokój... - pani sąsiadka, która od dłuższego czasu w milczeniu przypatrywała się Hiobowskim, pociągnęła męża za rękaw.- Z nimi nie ma sensu dyskutować. No przecież od razu widać, że oni są prositkowscy...

Brak głosów