PIEŚŃ DZIADA O BUDŻETOWYCH DZIURKACH

Obrazek użytkownika Marek Jastrząb
Blog

Korzystanie z unijnych dotacji jest trudne. Nie każdy z ubiegających się o ich przyznanie potrafi uporać się z prawidłowym wypełnianiem koniecznych podań. Nie każdy też umie przebrnąć przez gąszcz przepisów i rozporządzeń wymaganych przy wypełnieniu wniosku.

Wymaganych, ale przez kogo? Nie przez UE! To nasi nadgorliwi eksperci opracowali tak skomplikowane procedury. W rezultacie wnioski są sporządzone błędnie i trzeba je składać od nowa. Tyle że już w nowym terminie. To tłumaczy, dlaczego dotacje z Unii w tak niewielkim stopniu są wykorzystywane przez nasz kraj.

Tu dygresja: na jednej z wielu internetowych stron poświęconych unijnym funduszom pomocowym znalazłem rozdział zatytułowany ”ułatwienia w wypełnianiu wniosków”. Zajrzałem, bo byłem ciekaw, na czym też one polegają.

Już pierwsza informacja należała do komicznych, ponieważ dowiedziałem się, że ilość formularzy  zwiększyła się o piętnaście (krótka definicja działania biurokracji: "Ojcze nasz" składa się z 56 słów, Deklaracja Niepodległości - z 300, a rozporządzenie rządu w sprawie cen jarzyn - z 26.911 słów).

Lekko poirytowany dokonałem szybkiego przemnożenia dodatkowych „papierków” przez ilość dodatkowych urzędników zatrudnionych do ich wyjaśniania. Przyjąłem, że na jeden formularz przypada jeden biurokrata (jeden mózg na jeden druk). Daje to piętnastu chłopa na Urząd. Lub kobiet. 

A urzędów mamy coraz więcej. A im więcej, tym gorzej. A w urzędach tych pobiera się wynagrodzenie. Załóżmy skromnie, że jest to tysiąc złotych z groszami. Przemnożywszy tysiąc przez piętnastu intelektualistów od formularzy, otrzymujemy sumę piętnastu tysięcy złotych miesięcznie wyrzucanych w błoto.

Powiedzmy, że  każde województwo zatrudnia po piętnastu ludzi. Mnożąc piętnaście tysięcy złotych przez ilość naszych województw, otrzymujemy coś, co nasi   ekonomiści nazywają uspokajająco kroplą w morzu potrzeb.

Do wynagrodzenia dorzucić trzeba przywileje  {jedna bezkarna afera na kwartał (WIĘCEJ NIE UCHODZI!)}, premie za opóźnienia i rekompensaty za pracę w szkodliwych warunkach.

Do każdego urzędnika doliczyć też trzeba krzesło, biurko oraz komputer podłączony   do oka szefa. Sprawują nadzór nad resztą zatrudnionych, a do ich obowiązków należy brak odpowiedzialności za cokolwiek. W związku z tym wypada, by mieli większą pensję i osobny gabinet z kanapą. A wnioski, to sprawa drugorzędna. Niech się martwi UE.

To tylko jedna kropelka. Lecz fuszerek o podobnym, minimalnym rozmiarze, mamy setki. Setki kropel. Autostrady, obwodnice, koleje, stan naszej służby zdrowia,, kultura i oświata, wszystko to są nasze kropelki. Kiedy się je zliczy, okazuje się, że wszędzie przecieka, że wszędzie jest powódź.

Brak głosów