Warszawka wierzy łzom
Najpierw Gruzja, potem Bruksela. Prezydent Kaczyński zbyt dużo zaczął zyskiwać wizerunkowo, by można było tak to zostawić. Tak więc potrzebny był pretekst, a dalej, jak zwykle - "Wszystkie ręce na pokład". Zacznijmy od początku. Podczas wywiadu w TVN24 prezydent Kaczyński nie był zbyt miły dla Moniki Olejnik i być miłym nie miał powodu. Nie przekroczył jednak granic dobrego wychowania ani smaku, choć zapewne dla jego przeciwników takim przekroczeniem jest każda jego wypowiedź. Coś jednak musiało się stać po zakończeniu wywiadu. Prezydent zapewne powiedział Olejnik coś przykrego, czego później żałował. I tak - trafiła się okazja.
W TVN nagrywa się wszystko. Gdyby istniało nagranie rzekomej, cytowanej aż do znudzenia wypowiedzi prezydenta, zobaczylibyśmy ją w dzisiejszym "Teraz My" i na płytach dodanych za darmo do "Gazety Wyborczej". Jednak żadnego nagrania nie ma, jest świadectwo kilkunastu osób. Osób zainteresowanych skompromitowaniem prezydenta. Przypomina to sytuację z wypowiedzią Jacka Kurskiego o "ciemnym ludzie". Kurski twierdzi, że nic takiego nie powiedział. Kilkanascie osób - przypadkiem wszyscy to jego polityczni oponenci - twierdzi, że słowa te padły. Gdy jednak Kurski zaproponował im badanie na wykrywaczu kłamstw, nikt się na nie nie zgodził. Teraz zapewne byłoby tak samo, gdyby pałac prezydencki zdecydował się na konfrontację. Niestety i tu popełniono błędy. Pierwsze, to przeprosiny, zapewne wynikające z tego, co napisałęm powyżej - coś Kaczyński Olejnik musiał powiedzieć. W to, że były to słowa o wykańczaniu - nie uwierzę, Kaczyński nie jest Grzegorzem Schetyną. Drugi błąd to zachowanie Kownackiego w tej sprawie i wydawanie przez niego dość mętnych komunikatów. Trzeba powiedzieć wprost, że Olejnik, a za nią jej kłamią znajomi, a jeśli zamierzają w kłamstwie tym pozostawać, niech przedstawią dowody.
Tymczasem zalewani jesteśmy ze wszystkich stron głosami spontanicznego oburzenia. Uczynny Żakowski przejmuje retorykę Palikota, zaś "sumienie dziennikarstwa" - Stefan Bratkowski wspomina już coś o dymisji prezydenta. Pojawia się również Leszek Miller, wzywający prokuraturę do działania, wreszcie sam Lech Wałęsa deklaruje, że gotów jest jeszcze raz poświęcić się dla Ojczyzny.
Bardzo grubymi nićmi usiłuje się załatać dziury w tworzonym dotychczas wizerunku prezydenta - nieudacznika. Wybory parlamentarne PO wygrała dzięki łzom Sawickiej. Teraz przegraną bitwę o wizerunek miłującego wszystkich premiera chce uratować wirtualnymi łzami Moniki Olejnik, wartymi dokładnie tyle samo. Historia powtarza się jako farsa, lecz czy farsa powtórzy się jako historia - pokażą najbliższe dni.
PS. Jeśli się jednak mylę i okaże się, że przypisywane Kaczyńskiemu słowa padły, będziemy mieli do czynienia z dość poważnym błędem wizerunkowym, nie pierwszym i nie ostatnim. Jednak czy prezydent straci w oczach swojego elektoratu? Raczej zyska, zwłaszcza jeśli przejdzie od słów do czynów.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1014 odsłon
Komentarze
Re: Warszawka wierzy łzom
21 Października, 2008 - 08:49
Nie przykładałbym wielkiego znaczenia do tego incydentu, wątpię też, że prezydent tak się zachował.
Pozdrawiam
Sytuacja nienadzwyczajna
21 Października, 2008 - 10:42
Biorąc pod uwagę zaangażowanie tylu tuz dziennikarstwa, w tym neutralnego wobec prezydenta, gwarantuje nam to, że prawdy nigdy nie poznamy.
Niestety.
Żakowski - Czołowy Wybitny Autorytet
21 Października, 2008 - 10:51
rzucił hasło, że kłopotach psychicznych Prezydenta "bo dał się sprowokować". Już pomijam fakt czystej wody chamstwa pana Wybitnego ale trudno nie wspomnieć, że Prezydent był prowokowany. Zauważył to sam Żakowski. A czy ktoś jeszcze pamięta pewnego dziennikarza w TVP, który wyleciał właśnie za "prowokacyjne zachowania" wobec swojego rozmówcy?
Mam mierzyć panią MO inną miarką. Przecież to kolejna Wybitna Autorytetka. A na dodatek w tefałenie robi.
Okowita
Okowita
TW Stokrotka
22 Października, 2008 - 17:09
Dla ogółu domorosłych śledczych fakt wysłania stokrotek z przeprosinami ma świadczyć o przyznaniu się Prezydenta do winy. Otóż nic bardziej błędnego. Przeprosiny owszem, przyznanie się - nie.
Kancelaria rutynowo (codziennie) wysyła do pułkownikówny bukiet z bilecikiem o treści: przepraszam, że jeszcze żyję.
wykańczając temat Olejnik...
23 Października, 2008 - 23:37
Budyń78
24 Października, 2008 - 14:12
+!
Pozdrawiam